Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Sny i sny
#1
<!-- m --><a class="postlink" href="http://olaff22.wrzuta.pl/audio/6sPoZReFzhv/sny_i_sny">http://olaff22.wrzuta.pl/audio/6sPoZReFzhv/sny_i_sny</a><!-- m -->

[Obrazek: Don%20quichotte%20et%20la%20mule%20morte...aumier.jpg]

Popadało w zeszły piątek nawet solidnie, ale co to jest godzina ulewnego deszczu, jeśli ziemia wyschnięta jest na pieprz.

Najgorsza w tym wszystkim jest bezsilność. Można tylko z irytacja oglądać mapy pogody i konstatować, że deszczowe chmury Centralną Polskę omijają z daleka. Można pukać w barometr, ale ten ani drgnie. Jak już pisałem, porobiło się coś w tej pogodzie i pustynnieje nam Warszawa.

Aż żal patrzeć jak usychają kolejne krzaki i drzewa. Jako specjalista od spraw beznadziejnych nie do końca jednak załamuję tylko ręce i wznoszę prośby do nieba, ale teraz toczę swoją kolejną wojnę z suszą.

Oczywiście, jestem w tym „starciu” stroną już od początku przegraną, jednak nie poddaje się i robię swoje. Może uda się cokolwiek ocalić przed nadejściem deszczu?

Moje psy zużywają w upały gigantyczne ilości wody, naliczyłem, że tego jest coś ze 30 litrów codziennie. Miska z wodą po każdym ich chłeptaniu praktycznie nadaję się do wymiany, bo psy moje, jak większość molosów, ślinią się. Nie wylewam więc tej zużytej wody do zlewu, tylko przelewam do 10 litrowego baniaka i podczas wieczornego spaceru podlewam nim kilka okolicznych drzew. Pewno jest taka kiepska pomoc, ale jakaś jest.

Dwa lata temu skutecznie udało mi się ocalić kilka modrzewi. Moi sąsiedzi, nie wiem czemu, patrzą na mnie jak na dziwaka, ale już dawno nauczyłem się nie oglądać na innych i robić swoje.

Prawie od zawsze powtarzam sobie sentencje desperackich Don Kichotów: Do something! Enything. This is a power of one!

A kolejnych wiatraków wciąż przybywa...

Nic to.

Powalczymy!
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#2
Wspaniałe! Piękny utwór do zagrania na dwie gitarki. Big Grin
Odpowiedz
#3
pomysł i wykonanie bardzo mi się podobają. :piwo:

i to tło... Smile
Odpowiedz
#4
To ma być umuzycznienie tekstu JK, czy tylko luźne nawiązanie?
Tak bez wokalu - nuuuuuuda :|

Pozdrawiam
Z.
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#5
Zeratul napisał(a):Tak bez wokalu - nuuuuuuda
Kwestia oczekiwań.
Jak dla mnie - w tym utworze instrumentalnym dzieje się więcej niż w niejednej piosence (jako takiej).
Teoretycznie - muzyka pozbawiona jest semantycznych znaczeń, jednak - jeśli się ją odbiera na poziomie przeżywania - nabiera swoistej "wewnętrznej", "osobistej semantyki" - odczytuje się emocje, jej "treść" - poprzez pryzmat osobistej percepcji. W muzyce instrumentalnej - w odróżnieniu od piosenki - nie ma miejsca na interpretację, jest miejsce na przeżywanie. Albo i nie - jeśli muzyka nie przebija się przez nasz wewnętrzny filtr wrażliwości, czyli potocznie - "nie trafia".
Odpowiedz
#6
Nie ma to jak odpowiednia porcja wazeliny w sobotni poranek! Gratuluję, Simonie! Piękne!
Odpowiedz
#7
Simon napisał(a):Jak dla mnie - w tym utworze instrumentalnym dzieje się więcej niż w niejednej piosence (jako takiej).
Już o tym rozmawialiśmy wiele razy Wink
Dla mnie muzyka będzie zawsze tylko uzupełnieniem tekstu - ważnym, ale jednak uzupełnieniem.

Pozdrawiam
Z.
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#8
Simon napisał(a):Teoretycznie - muzyka pozbawiona jest semantycznych znaczeń, jednak - jeśli się ją odbiera na poziomie przeżywania - nabiera swoistej "wewnętrznej", "osobistej semantyki" - odczytuje się emocje, jej "treść" - poprzez pryzmat osobistej percepcji. W muzyce instrumentalnej - w odróżnieniu od piosenki - nie ma miejsca na interpretację, jest miejsce na przeżywanie. Albo i nie - jeśli muzyka nie przebija się przez nasz wewnętrzny filtr wrażliwości, czyli potocznie - "nie trafia".
Dokładnie! I nic tu więcej nie można dodać.
Może tylko tyle, że do wszystkich nawet Generator Kantat nie dociera.

A odpowiadając na pytanie Zeratula:
zamiarem ostatecznym jest oczywiście umuzycznienie tekstu JK. Jak się wsłuchać w ten utworek to łatwo można sobie wiersz dośpiewać.
Ale nie tylko o to chodziło. Nie trzeba się przecież ograniczać wyłącznie do robienia muzyczki "pod" wiersz. Można próbować, inspirując sie wierszem i nie tylko nim, wykonać kompozycję, która sama w sobie stanowi pewną zamkniętą całość i może także bez tekstu funkcjonować. W takiej sytuacji te wszystkie głosy z tła prowadzą opowieść, czy też opowiadają bądź dopowiadają szczegóły orazu, jaki kazdemu słuchaczowi tworzy sie w wyobraźni, kiedy słucha utworu.

Natomiast jeśli dodać jeszcze śpiewany wiersz to wówczas głosy z tła działaja na zasadzie kontrastu z patetycznymi wypowiedziami Don Kichota

Niegodnie śnić, gdy świat się kruszy
W rękach tych, którzy nie śpią nigdy.
Czyści - nie ujdą w nim katuszy,
Zbrukani - nie doznają krzywdy.
Ktoś musi swą uderzyć kopią
W zwodnicze, niewidzialne wrota,
Co zatrzaśnięte, za Utopią,
Gdzie zwykła, ludzka drży - tęsknota.

Nie czas na swary, płaskie troski,
Owies dla osła, chamstwo plebsu;
Ci pragną pojąć zamysł boski -
Ci - zepsuć to, co mogą zepsuć.


czyli stanowią, nazwijmy to, "odkompozytorski" komentarz do wiersza Wink
Zeratul napisał(a):Dla mnie muzyka będzie zawsze tylko uzupełnieniem tekstu - ważnym, ale jednak uzupełnieniem.
Masz oczywiście prawo do takiego podejścia, aczkolwiek moim zdaniem to zupełnie bezsensowny pogląd. Równie dobrze możesz sobie założyć i trzymac się poglądu, że ziemniaki będą dla Ciebie zawsze tylko dodatkiem do mięsa - ważnym, ale jednak tylko dodatkiem. Zupełnie tak, jakby z ziemniaków nie można było zrobić kilkudziesięciu, że tak powiem, samoistnych potraw. Pogląd, jak pogląd - ani dobry, ani specjalnie zły. Sęk w tym, że przyjmując takie odgórne założenie pozbawiasz się paru przyjemności, np. z zasady mniej Ci smakują placki ziemniaczane, albo kopytka niż kotlet z pyrami. I nie wynika to z Twojego indywidualnego kulinarnego gustu, tylko z tego, ze taką sobie przyjąłeś zasadę Wink

Z muzyką jest podobnie.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#9
Paweł Konopacki napisał(a):A odpowiadając na pytanie Zeratula:
zamiarem ostatecznym jest oczywiście umuzycznienie tekstu JK. Jak się wsłuchać w ten utworek to łatwo można sobie wiersz dośpiewać.
W takim razie czekam na wersję "z tekstem" Smile
Paweł Konopacki napisał(a):Ale nie tylko o to chodziło. Nie trzeba się przecież ograniczać wyłącznie do robienia muzyczki "pod" wiersz. Można próbować, inspirując sie wierszem i nie tylko nim, wykonać kompozycję, która sama w sobie stanowi pewną zamkniętą całość i może także bez tekstu funkcjonować. W takiej sytuacji te wszystkie głosy z tła prowadzą opowieść, czy też opowiadają bądź dopowiadają szczegóły obrazu, jaki kazdemu słuchaczowi tworzy sie w wyobraźni, kiedy słucha utworu.
Jasne, fakt "umuzyczniania" tekstu nie musi oznaczać Kelusowego wariantu kompozycji (bardzo lubię twórczość JKK, ale rozbudowanymi aranżacjami nie można tego nazwać Wink ).
Ja jednak zawsze mając do wyboru wersję czysto instrumentalną i "tekstową" zawsze wybiorę drugą Smile
Paweł Konopacki napisał(a):
Zeratul napisał(a):Dla mnie muzyka będzie zawsze tylko uzupełnieniem tekstu - ważnym, ale jednak uzupełnieniem.
Masz oczywiście prawo do takiego podejścia, aczkolwiek moim zdaniem to zupełnie bezsensowny pogląd. Równie dobrze możesz sobie założyć i trzymac się poglądu, że ziemniaki będą dla Ciebie zawsze tylko dodatkiem do mięsa - ważnym, ale jednak tylko dodatkiem.
Hmm... chyba nawet by się pod tym podpisał Wink (jestem generalnie mięsożerny)
Paweł Konopacki napisał(a):Pogląd, jak pogląd - ani dobry, ani specjalnie zły. Sęk w tym, że przyjmując takie odgórne założenie pozbawiasz się paru przyjemności, np. z zasady nie smakują Ci placki ziemniaczane, albo kopytka. Wink

Z muzyką jest podobnie.
Mnie jednak "czysta" muzyka nudzi - jeśli poświęcam swoja uwagę słuchaniu, lub jej niemal nie dostrzegam - gdy funkcjonuje jako tło dla innych czynności.
Może dlatego, że zawsze byłem po stronie starca ze szkiełkiem i okiem Wink

Pozdrawiam
Z.

P.S. Cieszę się, że kontynuujecie (-esz?) wątek umuzyczniania don kichotowskich piosenek JK - "Pożytek z odmieńców" należy do moich ulubionych :poklon:
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#10
Zeratul napisał(a):Mnie jednak "czysta" muzyka nudzi - jeśli poświęcam swoja uwagę słuchaniu, lub jej niemal nie dostrzegam - gdy funkcjonuje jako tło dla innych czynności.
A ja "czystą" muzykę lubię szalenie - że się tak trywialnie wyrażę. Nawet z piosenek JK samą muzykę lubiłem odcedzać. Kiedyś, jeszcze na etapie popularności kaset można było np. zrobić taki manewr, że lekko wyciągało się wtyczkę słuchawek z gniazda w łokmenie (nie że całkiem, tylko tak trochę Wink) i w niektórych nagraniach cichł wówczas wokal. Nie wiem, czemu tak się działo, ale pamiętam, że można było to zrobić np. z kasetową "Wojną postu". Wówczas sychać było same gitary i fortepian a wokale szły jakby z drugiego pomieszczenia, znacznie cieszej w tle. Bardzo lubiłem słuchac w ten sposób np. "Antylitanii". Wink

Bywa rzeczą fascynującą także w sensie Kaczmarologicznym, porównywanie różnych wykonań tego samego utworu. Np. wykonania piosenek ze "Stajenki". Oczywiscie te z pełnym składem instrumentalnym brzmią cudownie, ale ja np. równie cenię sobie tych kilka pastorałek, które znam z wykonania fortepianowego wyłącznie, albo fortepianowo-gitarowego.

Niezwykle też podoba mi się "muzyczny kierunek" w rozwoju zespołu Raz Dwa Trzy. Oni tworzą z piosenek rodzaj małych dzieł muzycznych, które poza oczywistą przestrzenią dla tekstu, mają sporo (coraz więcej) przestrzeni zarezerwowanej dla samej muzyki (wykonanej po mistrzowsku). W ten sposób stwarza się też dodatkową okoliczność pozwalającą na zindywidualizowanie poszczególnych wykonań tego samego utworu. Tekst aż takiej szansy nie daje - raz napisany nie poddaje się tak łatwo swobodnym improwizacjom. A muzyka? Muzyka może być za kazdym razem trochę inna i lepsza- wiele tu zalezy od wyobraźni i umiejętności wykonawcy.


Bardzo dużo miejsca dla samej muzyki - chyba z czasem i dorastaniem coraz więcej - znajduje się również w kompozycjach Turnua. Turnau mówi, że stara sie ustalać granicę formy, jaką jest piosenka, rozpychać ją, sprawdzać jej pojemność. W ten sposób w utworach GT znalazło się miejsce zarówno dla bardzo akustycznych, skromnych w sensie składu instrumentalnego brzmień, jak i rozbudowanych koncepcji o charakterze prawie symfonicznym. Jednocześnie smak, z jakim Turnau swoje piosenki aranżuje i wykonuje, oddala go o lata świetlne od kiczowatych "kantat" Rubika. Oddala - dodajmy - w kierunku Sztuki "przez duże SZ" Wink
Własnie! Przeciez nie tylko tekst-wiersz pozwala wynieść piosenkę na poziom sztuki wysokiej. Muzyka też daje tę szansę, aby odbanalizować formę piosenki. Mam wrażenie, że owa zasługa, którą Gajda przypisuje Kaczmarowi, stala się już wcześniej faktem za sprawą co najmniej dwóch artystów debiutujących o wiele wcześniej, niż Kaczmarski. Mam na myśli Grechutę i Niemena. Tyle, że Niemen i Grechuta odbanalizowali formę piosenki posługując się dźwiękami swojej muzyki, Kaczmarowi zaś udało się to za pomocą słów jego wierszy.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#11
Paweł Konopacki napisał(a):Kiedyś, jeszcze na etapie popularności kaset można było np. zrobić taki manewr, że lekko wyciągało się wtyczkę słuchawek z gniazda w łokmenie (nie że całkiem, tylko tak trochę Wink) i w niektórych nagraniach cichł wówczas wokal. Nie wiem, czemu tak się działo, ale pamiętam, że można było to zrobić np. z kasetową "Wojną postu".
Może wokale były głównie na jednym z kanałów stereo - z drugiej strony wtedy powinieneś słyszeć dźwięk tylko w jednej słuchawce Wink
Odpowiedz
#12
Zeratul napisał(a):dźwięk tylko w jednej słuchawce
owszem, tak było.
Drobna niedogodność wobec całej masy zalet. Coz to jest dla starszego słuchawkowego? Big Grin
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#13
Paweł Konopacki napisał(a):Mam wrażenie, że owa zasługa, którą Gajda przypisuje Kaczmarowi, stala się już wcześniej faktem za sprawą co najmniej dwóch artystów debiutujących o wiele wcześniej, niż Kaczmarski. Mam na myśli Grechutę i Niemena. Tyle, że Niemen i Grechuta odbanalizowali formę piosenki posługując się dźwiękami swojej muzyki, Kaczmarowi zaś udało się to za pomocą słów jego wierszy.
Hmmm.... można mieć zdanie odmienne? Wink
Grechuta. Poza nielicznymi wyjątkami (np. Będziesz moją panią), brak w jego repertuarze dzieł całkowicie autorskich. Owszem, często umuzykalniał fenomenalnie cudze teksty, ale były to nadal cudze teksty, często też (czego nie można powiedzieć o Kaczmarskim) był - doskonałym, to fakt! - ale tylko interpretatorem cudzej muzyki do cudzego tekstu.
Niemen. Podobnie - chwalebny wyjątek to Dziwny jest ten świat, a reszta - podobnie jak u Grechuty (albo Gintrowskiego!) - to "upiosenkowanie" istniejących i funkcjonujących wcześniej bez muzyki - wierszy.
Oprócz artystów wymienionych przez Ciebie można by pewnie poszukać jeszcze innych, którzy pojedyncze "piosenki" przenosili z kultury pop do świata sztuki tzw. wysokiej, ale na naszym podwórku to chyba jednak Kaczmar zrobił to programowo, od początku do końca autorsko i na taką skalę... W sensie, jakim to opisał doktor.

P.S. Ale czy myśmy już o tym nie rozmawiali niegdyś na Liście? Wink

[Dodano 30 maja 2009 o 16:06]
P.P.S. Żeby coś dodać w temacie wątku - utworu Sny i sny słuchało mi się przyjemnie. Ciekawe, trochę orientalne momentami (i to mi się podobało najbardziej!), dźwięki, ale... ja tam jestem umysł ścisły i podoba mi się to, co już kiedyś słyszałem Wink
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#14
Maćku, zarówno Grechuta, jak i Niemen byli także poetami i śpiewali swoje wiersze i to całkiem sporo (np. Niemen - dwie ostatnie płyty w pełni autorskie, Grechuta - chociażby "Krajobraz pełen nadziei", "Piosenki dla dzieci i rodziców", "Dziesięć ważnych słów", czy "Niezwykłe miejsca" ).
Oczywiście, Kaczmarski jest poza wszelką skalą, jeśli chodzi o twórczość autorską, ale nie krzywdź, proszę, innych wielkich.
[size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i]
Edward Dziewoński[/color][/size]
Odpowiedz
#15
Pawle, gratuluję pięknej melodii Smile Cóż więcej można napisać... :tak:
[color=#0000FF][i]Gałąź kona najpiękniej,
Bo umiera, gdy pęknie
Pod owoców zwieszonych
Ciężarem.
Mnie zaszkodził łyk godzin,
Ale jak tu być zdrowym?
Wódki miarę czas leje za barem.[/i][/color]
___________________________
[url=http://www.cienski.pl][b]www.cienski.pl[/b][/url]
Odpowiedz
#16
pkosela napisał(a):zarówno Grechuta, jak i Niemen byli także poetami i śpiewali swoje wiersze i to całkiem sporo
Źle się wyraziłem. Powinienem napisać, że to, z czym powszechnie kojarzeni są tamci artyści, to nie są ich w pełni autorskie (jak Kaczmarskiego) utwory. Oczywiście wiem, że tworzyli również w pełni autorskie dzieła, ale nie tymi utworami trafili do polskiego panteonu piosenki (czy sztuki w ogóle). Wyjątki wymieniłem, ale nadal - pomimo istnienia jeszcze innych podobnych utworów - są to tylkowyjątki.
Idę o zakład, że przeciętny słuchacz spytany o szczytowe osiągnięcia Niemena czy Grechuty wymieni Bema pamięci żałobny rapsod, Pod Papugami, Wspomnienie, Korowód, Niepewność, Szaloną lokomotywę, a nie
pkosela napisał(a):np. Niemen - dwie ostatnie płyty w pełni autorskie, Grechuta - chociażby "Krajobraz pełen nadziei", "Piosenki dla dzieci i rodziców", "Dziesięć ważnych słów", czy "Niezwykłe miejsca"
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#17
Wydaje mi się, że rozmowa o przeciętnym słuchaczu jest bezcelowa. Odpowiedź na pytanie z czym kojarzy przeciętny słuchacz kojarzy Kaczmarskiego jest tyleż smutna, co oczywista.
[size=85][color=darkgrey][i]Jak jest tylko śmiesznie – może być niewesoło[/i]
Edward Dziewoński[/color][/size]
Odpowiedz
#18
pkosela napisał(a):Odpowiedź na pytanie z czym kojarzy przeciętny słuchacz kojarzy Kaczmarskiego jest tyleż smutna, co oczywista.
Ale nie stoi ta odpowiedź w sprzeczności wobec tez, o których tu mówimy Wink
Ale O-K. Robimy O-T i zaraz wylądujemy w H-P. Big Grin
Znajdzie się słowo na każde słowo
Odpowiedz
#19
MacB napisał(a):P.P.S. Żeby coś dodać w temacie wątku - utworu Sny i sny słuchało mi się przyjemnie. Ciekawe, trochę orientalne momentami (i to mi się podobało najbardziej!),
Widzę, że nie tylko ja miałam takie skojarzenia Smile. Momentami orient, ale ten bliższy wschód, momentami pogłos flamenco. No i ten rytm tętentu brzmiący tak, jak gdyby to był wymęczony, niedotrzymujący kroku galop - krok konia, który w założeniu Don Kichota ma być pędem rumaka, a naprawdę jest zadyszanym biegiem chabety Smile.

Tło ciekawe, chwilami "czuć było" powtórzenie. Ja bym dodała jeszcze trochę "odgłosów życia przyziemnego", może np. kontrast - szczęk broni (nie pamiętam, czym walczono w czasach Don Kichota) przechodzący w, powiedzmy, zgrzyt noża czy stuk chochli o gar zupy Smile.
Ale to tak na gorąco wymyślam.

Ogólnie - :poklon: . Bardzo klimatyczne *-`- .
Odpowiedz
#20
Karol napisał(a):(nie pamiętam, czym walczono w czasach Don Kichota)
Don Kichot nie bardzo się przejmował swoimi czasami Wink

Pozdrawiam
Z.
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
Odpowiedz
#21
A ja krótko acz treściwie - ta muzyka jest genialna. Nie odnoszę tego w żaden sposób do żadnego wiersza, ale pod względem czysto muzycznym - jak dla mnie cudo. Bardzo przyjmnie się tego słucha, ładnie zmiany. I te gitary, gitary. Smile

Mamie się bardzo spodobał zachrypnięty kogut tam. Wink
"In the city od blinding lights..."

--------------------------
http://www.triadapoetica.art.pl
http://www.gentlemanschoice.pl
http://www.krest.pl
Odpowiedz
#22
MacB napisał(a):Poza nielicznymi wyjątkami (np. Będziesz moją panią), brak w jego repertuarze dzieł całkowicie autorskich.
Nawet jeśli w jego repertuarze brak dzieł "całkowicie autorskich" (jak już wspomniano, nie do końca tak było) to niebardzo wiem, jaki ten fakt miałby mieć związek z owym wyniesieniem piosenki do rangi dzieła z gatunku sztuki wysokiej? Chyba całkowita "autorskość" nie jest tu warunkiem koniecznym do spełnienia.
Karol napisał(a):Momentami orient, ale ten bliższy wschód, momentami pogłos flamenco
Tak. W muzyce hiszpańskiej, jak i w całej kulturze Półwyspu Iberyjskiego wiele jest elementów orientalnych. To oczywista pozostałość dość długiej obecności Arabów w tym rejonie. Stąd i w tym moim skromnym utworku takowe orientalne elementy się pojawiają.
MacB napisał(a):Oprócz artystów wymienionych przez Ciebie można by pewnie poszukać jeszcze innych, którzy pojedyncze "piosenki" przenosili z kultury pop do świata sztuki tzw. wysokiej, ale na naszym podwórku to chyba jednak Kaczmar zrobił to programowo, od początku do końca autorsko i na taką skalę...
Tak można wymienić choćby Zygmunta Koniecznego.
Nie wiem, czy Kaczmar przenosił programowo, znaczy realizował takim świadomy zamiar. Natomiast z całą pewnością skala tego przeniesienia jest największa - tu się zgodzę. W swojej wcześniejszej wypowiedzi chciałem tylko zauważyć, że Kaczmar nie był pierwszy. I że owo przeniesienie nie musi się dokonywać wyłącznie na płaszczyźnie tekstu. Z równym powodzeniem może być ono zasługą muzyki.
Natomiast zupełnie się nie zgadzam z poglądem, ze "całkowita autorskość" kompozycji jest warunkiem niezbędnym, aby mówić o wyniesieniu piosenki do poziomu kultury wysokiej.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#23
Simon napisał(a):Wspaniałe! Piękny utwór do zagrania na dwie gitarki.
Jateż!
PMC napisał(a):Pawle, gratuluję pięknej melodii Cóż więcej można napisać...
Jateż! Wszystko jest tu piękne - melodie, aranżacja, odgłosy, nastrój...
Luter napisał(a):(...) w sobotni poranek
W niedzielny wieczór tym bardziej.
Simon napisał(a):Teoretycznie - muzyka pozbawiona jest semantycznych znaczeń
A tu się nie zgadzam. Muzyka może mieć semantyczne znaczenia gdy naśladuje jakieś odgłosy (np. u Messiaena głosy ptaków), może również wykorzystywać pewne kody semantyczne (np. glissando w dół - upadek). Można również przekazywać za pomocą muzyki treści semantyczne poprzez cytowanie utworów jednoznacznie kojarzących się z czymś - trochę tego robił Łapiński (np. końcówka "Autoportretu Witkacego").
Simon napisał(a):W muzyce instrumentalnej - w odróżnieniu od piosenki - nie ma miejsca na interpretację
A z tym jeszcze bardziej się nie zgadzam. Jest bardzo dużo miejsca na interpretację, a środki są równie bogate, jak w piosence.
Odpowiedz
#24
Ciekawe, oddaje klimat. Choć jestem ciekaw wersji z wokalem.
Tam - Apokalipsa,
Nieuchronny kres.
Tu - nie grozi nic nam,
Tu - niezmiennie jest...
Odpowiedz
#25
dauri napisał(a):A z tym jeszcze bardziej się nie zgadzam. Jest bardzo dużo miejsca na interpretację, a środki są równie bogate, jak w piosence.
Nie rozumiemy się.
Ty mówisz o interpretacji z pkt.widzenia wykonawcy. I tu masz rację.
Ja natomiast pisałem o odbiorcy, słuchaczu.
Odpowiedz
#26
dauri napisał(a):W niedzielny wieczór tym bardziej.
O, co to to tak! Na to każda pora jest dobra!

Pozdrawiam,
KN.
Odpowiedz
#27
Miałem wrażenie, że na WSJK w przerwach między piosenkami można było usłyszeć fragmenty powyższego utworu. Czy jest szansa na to, że kiedyś będzie można go usłyszeć w kompletnej wersji?
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Odpowiedz
#28
Bardzo prawdopodobne, bo w zapowiedziach była mowa o siedmiu utworach mających wypełnić singiel, a z tego, co kojarzę, to na razie oficjalnie zaistniały cztery:

Ostatnia mruczanka...
Łazienki zimą
Pożytek z Odmieńców
Piosenka o szeleście


Pojawiły się próbki trzech:

Parafraza
Sny i sny
Dance macabre


Czyli byłoby siedem. No ale może być też tak, że zamiast którejś z tych trzech będzie coś innego.
Odpowiedz
#29
Parafraza była chyba też oficjalnie wykonywana (nie wiem, czy Marszowice, to wykonanie oficjalne).
"Gdy czasem ogarnia cię uczucie dziwnego przygnębienia - nie przejmuj się. Pewnie jesteś głodny."
Odpowiedz
#30
Torrentius napisał(a):nie wiem, czy Marszowice, to wykonanie oficjalne.

Moim zdaniem tak. Ja wyraźnie zaznaczyłem: "z tego, co kojarzę", wymieniając po prostu te utwory, o których wiem, że się pojawiły. Jeśli Parafraza była w Marszowicach, to pewnie można ją przenieść do pierwszej grupy. A może w ogóle coś pominąłem jeszcze?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości