03-20-2009, 01:33 PM
Kazimierz Brandys
Z anegdot amerykańskich
Spinoza znużony ludzką gadaniną zapragnął dosięgnąć Boga. W domu, szlifując na poddaszu soczewki, nagle przekroczył granicę nieznanego i stanął przed Panem. Mówił długo, zadając Mu pytania dotyczące natury ludzkiej, znaczenia moralności, przyczyny pierwszej i przyczyny ostatecznej. Mówiąc czuł, jak rozszerza się jego umysł i dusza. Gdy przerwał, zwrócił się doń Pan Bóg: - No dobrze. Wszystko to bardzo ładnie. Ale może teraz pogadamy o sprawach naprawdę ważnych?
Rynek, Warszawa, 1968, s.155-156
Z anegdot amerykańskich
Spinoza znużony ludzką gadaniną zapragnął dosięgnąć Boga. W domu, szlifując na poddaszu soczewki, nagle przekroczył granicę nieznanego i stanął przed Panem. Mówił długo, zadając Mu pytania dotyczące natury ludzkiej, znaczenia moralności, przyczyny pierwszej i przyczyny ostatecznej. Mówiąc czuł, jak rozszerza się jego umysł i dusza. Gdy przerwał, zwrócił się doń Pan Bóg: - No dobrze. Wszystko to bardzo ładnie. Ale może teraz pogadamy o sprawach naprawdę ważnych?
Rynek, Warszawa, 1968, s.155-156
Miłość - księga stara. Kto nie czytał, polecam.