01-17-2009, 11:39 PM
Wiem, że temat trochę głupi, ale co tam :P Otóż o tej dość już późnej porze zacząłem się zastanawiać skąd się wziął przesąd, żeby nie życzyć ludziom powodzenia, a połamania piór, kończyn, kija w szprychy, zapalenia gardła i mnóstwa innych złych rzeczy w chwili gdy idą zmierzyć się z ważnym dla siebie wydarzeniem. No bo to w sumie chamskie jest życzyć kolażowi kija w szprychy, a maturzyście połamania pióra (chociaż maturzysta ma gorzej, bo on dostaje jeszcze od życia* kopa w cztery litery przed samym egzaminem :P). No i ciekawi mnie właśnie, co kiedyś w przeszłości się stało, że ludzie zaczęli nagle wierzyć w to, że życzenie komuś szczęścia przynosi pecha. Czy to żona jakiegoś wielmoża, życzyła mu szczęścia na polowaniu, a ten bezpośrednio po tym spadł z konia, lub co gorsza zdobył niechciane poroże ;) Czy też kolega jakiegoś biegacza życzył mu powodzenia przed startem, a ten wywalił się po paru krokach... jakaż to katastrofa wpoiła ludziom tak straszny przesąd... jeśli wiecie piszcie :P
*od życia, znaczy od istot żyjących. Głównie rodziny, znajomych i ewentualnie wrogów, którzy wykorzystają każdą okazję, żeby się na kimś wyżyć xD
*od życia, znaczy od istot żyjących. Głównie rodziny, znajomych i ewentualnie wrogów, którzy wykorzystają każdą okazję, żeby się na kimś wyżyć xD
"Drobiazgi niepotrzebne ratuj, Kiedyś je dziecku swemu dasz. Przydadzą się przyszłemu światu..."