Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
OT z tematu "Michnik spisał ludzi, których nie lubi&quo
#31
Paweł Konopacki napisał(a):Oczywiście, tego się powiedzieć nie powinno, nie można, nie mamy prawa, bo nasz biedny Krzysio dostaje wówczas histerii graniczącej z rozpaczą. To przeciez niemozliwe, aby ktoś, oprócz oczywiście samego Luterka, miał jakieś zasługi, coś dobrego zrobił, jakoś pomógł.
Paweł. Nie bądź adwokatem Jacka, bo to nikomu nic nie da. Po drugie, jeśli już koniecznie musicie rozmawiać na mój temat, może przeniesiecie się na priw? Założe się o ciężkie pieniądze, że w tym momencie dyskusja się skończy.
"Chude Dziecko"
Odpowiedz
#32
Paweł Konopacki napisał(a):Oczywiście, tego się powiedzieć nie powinno, nie można, nie mamy prawa, bo nasz biedny Krzysio dostaje wówczas histerii graniczącej z rozpaczą.
Nie da się z Tobą rozmawiać, Pawle.

[ Dodano: 3 Lipiec 2008, 23:33 ]
Niestety.

[ Dodano: 3 Lipiec 2008, 23:36 ]
Nienawiść do mnie zalewa Ci oczy, co z kolei uniemożliwia Ci czytanie. Szkoda.
Odpowiedz
#33
Luter napisał(a):Nie da się z Tobą rozmawiać, Pawle.
:rotfl: To nie rozmawiaj
Luter napisał(a):Nienawiść do mnie zalewa Ci oczy, co z kolei uniemożliwia Ci czytanie. Szkoda.
I po szcześciu latach właśnie to zrozumiałeś.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#34
Kuba Mędrzycki napisał(a):następnie w sposób wyjątkowo chamski skomentował jedną z wypowiedzi Lutra.
Kuba, o którą wypowiedź Ci chodzi?
Bo jeżeli o tę o działalności w latach 80-tych, to i tak wypowiedziałem się dość delikatnie.

A, i mam do Ciebie prośbę. Jak być mógł zeskanować i udostępnić na Forum reportaż z Wyborczej z lutego 1998 r. pt. Oszołom - masz przecież możliwość dotarcia do archiwum GW
Nie chodzi mi o autoreklamę (przynajmniej nie przede wszystkim Smile ) lecz chciałbym zadać Lutrowi parę pytań w związku z tym tekstem.
Odpowiedz
#35
Paweł Konopacki napisał(a):I po szcześciu latach właśnie to zrozumiałeś.
Nie, zrozumiałem to już wcześniej.
Odpowiedz
#36
lc napisał(a):masz przecież możliwość dotarcia do archiwum GW
? :o
Taką samą jak każdy śmiertelnik. Należy wejść na stronę archiwum GW, wysłać smsa za niecałe 4 zeta i tyle. Co niniejszym uczyniłem:
GW napisał(a):Oszołom
[podpis] Wojciech Staszewski
Gazeta Wyborcza nr 32, wydanie waw z dnia 07/02/1998 - 08/02/1998 GAZETA ŚWIĄTECZNA, str. 24

"Chamskie lewactwo, świata robactwo, to najparszywsza blad' - póki jest wszędzie, trzeba je będzie w mordę jajami lać". To hymn niedoszłej rewolucji. Głos młodej radykalnej prawicy. To piosenka jej barda Leszka Czajkowskiego.

Z Leszkiem Czajkowskim spotykamy się na festiwalu piosenki antykomunistycznej w Kołobrzegu w lipcu ubiegłego roku. Jesteśmy z tego samego rocznika. W tym samym roku uczyliśmy się grać na gitarze, zaczynając od piosenek Kaczmarskiego i Kelusa. Ale biografie - od pewnego momentu - mamy zupełnie inne. Ja jestem dziennikarzem "Gazety Wyborczej"; on - publicystą "Naszej Polski" i "Głosu", członkiem Ligi Republikańskiej - "Jackiem Kaczmarskim" młodej radykalnej prawicy, autorem i głównym wykonawcą "Śpiewnika Oszołoma", kasety uznanej przez "Gazetę Polską" za kulturalne wydarzenie roku 1996.

On wie, że biorąc na warsztat jego teksty, udowodnię mu polityczną agresję, nietolerancję, ksenofobię, antysemityzm, a nawet wytropię tendencje faszyzujące. Ja wiem, że łatwo mogę zostać bohaterem jego wierszowanego felietonu, jako politycznie hiperpoprawny Europejczyk, zdemoralizowany liberał, pies gończy Michnika, wietrzący czujnymi nozdrzami antysemityzm i przypinający politycznym adwersarzom łatkę faszyzmu. Czy zdołamy wyjść poza te oczywiste role?

Podczas festiwalu Czajkowski nie ma czasu na rozmowę. Rozmawiamy więc w Warszawie; tam, gdzie pracuje - w Urzędzie ds. Kombatantów.

Karta opozycyjna Czajkowskiego wygląda dobrze. Kiedy w latach 80. trzeba było rozlepiać ulotki, roznosić gazetki, chodzić na demonstracje - rozlepiał, roznosił i chodził. Grał na gitarze. Kaczmarskiego puścił mu przyjaciel z warszawskiego LO im. Mikołaja Reja Emil Barchański, "szesnasta ofiara stanu wojennego" - mówi Czajkowski.

Barchańskiego zatrzymała SB, gdy drukował w podziemiu książkę Adama Michnika. - Bili go, wyłamywali palce, straszyli okropnymi rzeczami, jeśli nie obciąży kolegi. Złożył zeznania - opowiada Czajkowski. - Potem wyszedł i je odwołał. Miesiąc później pojechał uczyć się nad Wisłę. Jego ciało wyłowiono z rzeki. Śledztwo wznowione dwa lata temu nic nie wykazało.

Czajkowski: - Jak myślę o SLD, to zaraz mi się przypomina Emil. Na SLD ciąży tradycja zbrodni, od której nigdy się nie odcięli. Jedno "przepraszam" Kwaśniewskiego nie wystarczy.

Nie dam się łachudrom za Holocaust winić

Rok 1993. Czajkowski - człowiek cichy, trochę nieśmiały - występuje z gitarą na warszawskim Jarmarku Piosenki. Zdobywa drugą nagrodę. Śpiewa "Antysemitów": W obskurnych chatach siedzą ukryci/ antysemici./ Cali się trzęsą od nienawiści/ źli szowiniści./ W ich brudnych mózgach rodzą się schizmy/ oraz faszyzmy./ Nocą deszczową na świat wychodzą/ i strasznie szkodzą.../ Myślę, że warto na ksenofobii/ interes zrobić./ Niech wszystkie antysemickie zmory/ kręcą horrory./ Tytuł pierwszego mam już filmika/ - Zły sen Michnika.

- To dowcipne, nie ma tu jątrzenia - chwali "Antysemitów" Jacek Kuroń, któremu puściłem też kilka innych piosenek barda, więc wie, że bard jątrzyć potrafi. - To zabawny paszkwil na sposób myślenia antyprawicowej ekstremy, która wyolbrzymia antysemityzm. Szukanie wszędzie antysemityzmu jest groźne. Tak jak szukanie komuny, syjonizmu, liberałów, masonów.

Ale na kołobrzeskim festiwalu do tekstu "nigdy więcej ruska gwiazda nie będzie tu rządzić" Czajkowski dorzuca, mrugając - "ani żadna inna". Huraganowe oklaski - a bard kiwa głową: "A mówią, że tego problemu nie ma". Zaś w piosence o Lidze Republikańskiej śpiewa: Autorytety krzyczą o rety/ niektóre też aj waj. A w innej: Unia na szczęście miarowo zdycha,/ Wałęsa kadzi, żeśta elita./ I tak was wzdęła koszerna pycha,/ Aż poczuliście zapach koryta.

Można więc Czajkowskiemu przypiąć łatkę antysemity? Zanim to rozstrzygniemy, przyjrzyjmy się drugiej strunie, którą potrąca się razem z tą antysemicką - poprawności politycznej.

Paweł Piekarczyk, drugi gitarzysta zespołu Czajkowskiego, na co dzień jest asystentem senatora ROP Zbigniewa Romaszewskiego. Kandydował do Sejmu z warszawskiej listy ROP. Po kołobrzeskim występie odgrażał się, że odchodzi z zespołu, bo Czajkowski przed występem, wypraszając dziennikarza "Nie" Piotra Gadzinowskiego, podał mu rękę. A Piekarczyk nie może grać z kimś, kto podał rękę Gadzinowskiemu.

Na rozmowę ze mną godzi się z ociąganiem. Niestety, kiedy dochodzimy po kilku miesiącach do autoryzacji - Piekarczyk odmawia, bo nie napisałem o jego poglądach na świat, tylko o sprawach dla niego marginalnych. Np. o zarzutach o antysemityzm.

Czajkowski je odrzuca: - Jak się mówi, że ktoś jest Niemcem albo Belgiem, to w porządku. A jak się powie, że Żydem, od razu się robi problem.

Po kilku minutach rozmowy z Piekarczykiem zaczynam rozumieć tę logikę. Oficjalnie o Żydach lepiej nie mówić. Tak jak w Ameryce, w oficjalnie pielęgnowanej rzeczywistości Murzynów zastąpili Afroamerykanie, a u nas Cyganów - Romowie. Więc może doczekamy się w oficjalnym języku "osób narodowości izraelskiej". Zanim się to stanie, rogata młodość chce rąbnąć pięścią w stół. Rzucić żarcik. Zaambarasować autorytety. Przenieść Żyda z pomnika męczeństwa do przedwojennego szmoncesu. I zamiast wietrzyć żydowskie spiski - jak antysemici starszej daty - obśmiać tych, którzy wszędzie węszą antysemityzm. Piekarczyk odrzuca polityczną poprawność, bo on chce być twardy.

Polityczną poprawność obśmiewa Czajkowski w powiastce o Pawle i Gawle. W jego piosence to para homoseksualistów. Gaweł zdradza Pawła z kulawym Murzynem. Paweł ma więc dylemat, bo protestując, wystąpiłby przeciw niepełnosprawnemu przedstawicielowi mniejszości rasowej. Gdy jednak zaskakuje obu in flagranti, nie wytrzymuje - bo "i tolerancja ma swoje granice".

- To obrzydliwa piosenka - mówi prof. Jerzy Jedlicki. - Polityczną poprawność łatwo wyśmiać. A to obowiązujący we współczesnej demokracji kodeks szacunku dla ludzi innej rasy albo o innej orientacji seksualnej, politycznej.

Dla młodych prawicowych radykałów polityczna poprawność to gorset, który rodzi paranoję. Wystarczy spojrzeć na amerykańskie uniwersytety z obowiązkową liczbą miejsc dla ciemnoskórych, na groteskowe próby równouprawnienia płci. Czy musimy to naśladować? Czy mamy słyszeć od księdza na mszy: "Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący/Wszechmogąca"?

Czajkowski mówi, że to, co zarzuca mu się jako antysemityzm, to kulturowa prowokacja: - Chciałbym, żeby można było o tym rozmawiać normalnie. Antysemityzm służy lewicy do rozgrywek politycznych. Przeciwników miażdży się epitetem "antysemita".

W lipcowej "Naszej Polsce" Czajkowski publikuje taki wierszowany felieton: Pleni się praktyka taka/ W twardej walce o koryto:/ Skoczy człowiek na lewaka,/ Nazwą go antysemitą./ Widać ta obsesja czysta/ Jest właściwa naszym czasom,/ Ot walnięty w łeb marksista/ Z miejsca się zasłania rasą./ Nie w metryce bomba tyka/ I o każdy zakład idę,/ Że bym również lał Michnika,/ Gdybym się urodził Żydem./ Z tylu mediów spada na nas/ Deszcz koszernej paranoi:/ Skoro słowo "Żyd" to rana,/ Przestać drapać - niech się goi.

Krzysztof Grabowski z punkowego zespołu Dezerter - spec od politycznej niepoprawności - tak kwituje domniemany antysemityzm Czajkowskiego: - On będzie jątrzył, żeby denerwować elity, a nie dlatego, że nie lubi Żydów. Ale taką polityczną niepoprawność, w której swoją odlotowość załatwia się kosztem innych, to ja chrzanię.

W "Śpiewniku Oszołoma" znajdziemy piosenkę "W kwestii żydowskiej na poważnie". Żydów lubię i cenię jak każdą inną nację/ I żal mi ich, bo rzadko przeżyli okupację./ Za getta krwawe łuny pomodlę się w świątyni,/ Lecz nie dam się łachudrom dziś o Holocaust winić - śpiewa Czajkowski, a publiczność z Kołobrzegu przerywa mu brawami.

Mam również z ich korzeni osoby bliskie sercu,/ Przyjaciół, co mnie nigdy nie ochrzczą żydożercą./ I niech tam się elyta tokuje w gniewie dzikim,/ Ja świnię nazwę świnią, nie patrząc do metryki - kończy.

- Żenujący jest antysemityzm w tych piosenkach. Dlaczego Leszek przypisuje sobie prawo do dzielenia narodu żydowskiego na dobrych i łachudry? - pyta Jacek Kaczmarski. - Są żydowskie organizacje antypolskie, są też wśród Żydów łachudry. Ale nieuprawnione jest tu narodowościowe odniesienie. Tak jak nikt nie krzyczy: "Nie dam się zabić francuskim mordercom".

- W warstwie deklaracji ta piosenka jest wymierzona przeciw żydowsko-amerykańskim stereotypom, jak obwinianie Polaków o zagładę Żydów, trudno więc byłoby uznać ją za antysemicką. Ale wyzwiska "łachudra", "świnia" zdradzają pogardę, nienawiść. Nie wierzę, że on się naprawdę pomodli za łuny getta - mówi prof. Jedlicki.

Czy Czajkowski jest spadkobiercą przedwojennego antysemickiego Obozu Narodowo-Radykalnego? Nie. W tamtych gazetkach dowodzono, że Żydzi okupują Polskę, że są ludźmi niższego gatunku, pozbawionymi etycznych kwalifikacji do sprawowania funkcji publicznych. W piosenkach Czajkowskiego tego nie ma. A jednak zawierająca ten bagaż "kwestia żydowska" jest dla jego oglądu świata istotna.

Pytałem na prawo i lewo, czy Czajkowski pokazuje w swoich piosenkach twarz antysemity.

- Nie, on zachowuje jakąś normę. Ale robi oko, że "my tu wiemy, o co chodzi". A to może rozkręcać spiralę nienawiści - uważa były poseł PPS Cezary Miżejewski, znany z przygotowania razem z Kuroniem interpelacji w sprawie delegalizacji organizacji propagujących faszyzm.

- Charakter tych piosenek mi nie odpowiada, ale przesadą byłoby wysuwanie zarzutu antysemityzmu - dystansuje się obecny poseł AWS Kazimierz M. Ujazdowski.

Chciałoby się wierzyć, że Czajkowskiemu chodzi o naruszenie tabu, uzdrowienie społecznej rzeczywistości, tak by żadnemu obłąkanemu kaznodziei nie przychodziło do głowy porównywanie gwiazdy Dawida z sierpem i młotem. Ale wierzyć w to trudno.

Jest taki kawał. Spotyka się rosyjski dyrygent z amerykańskim i mówi: "Zarzucacie nam antysemityzm, a ja mam w orkiestrze dziewięciu Żydów". Na to amerykański: "My ich nie liczymy".

Na ulicach Groznego Kain ostrą ma broń

W 1994 r. Czajkowski, opromieniony laurami z warszawskiego Jarmarku Piosenki, jedzie na prestiżowy Festiwal Piosenki Studenckiej w Krakowie. - Jury go wyśmiało. Coś rymował o Żydach, masonach i Kuroniu - wspomina Kaczmarski, wówczas juror.

Czajkowski się nie zraził - rok później na krakowskim festiwalu dostał pierwszą nagrodę. - Był jedyny, który podjął temat wojny w Czeczenii. Napisał o tym dobrą piosenkę - mówi Kaczmarski.

Jak potępić i poprzeć to powstanie, ten bunt?/ - Myślą siwi od trosk dyplomaci./ Zginie naród? Nie szkodzi, pokój z Rosją to grunt,/ Dla pokoju się wszystko opłaci./ Na ulicach Groznego Kain ostrą ma broń,/ Abel los swój zrozumiał i czeka./ Czy dopiero, gdy lufy pysk się oprze o skroń/ Pogwałcone są prawa człowieka?/ Czemu Bóg nad Czeczenią też udaje, że śpi,/ Choć osacza hiobowy go lament./ Może kiedyś i w niebie zakołacze do drzwi/ Wojsko w ruskie mundury odziane?

W "Śpiewniku Oszołoma" ta piosenka wyróżnia się inną narracją, dystansem, sarkastyczną analizą. Czajkowski zwykle idzie jednak w inną stronę. Kaczmarski: - Z jego piosenkami nie ma jak podjąć dyskusji. Są autentyczne, ale wredne.

Czajkowski uważa Kaczmarskiego za ideowego ojca. - Nie wypieram się ojcostwa - mówi Kaczmarski. - Choć jest zasadnicza różnica. On tworzy w wolnym kraju i przypisuje się do opcji ideologicznej, a ja w niewoli pisałem o wolności. Denerwuje mnie, że Leszek wpisuje się w szlachetną tradycję, a w istocie ją profanuje.

Czajkowski przyznaje, że po ojcu odziedziczył tradycję PPS-owską, a po matce endecką. Dziś przekłada się to na dwa sposoby rozumienia wolności. Kaczmarski śpiewał o wolności indywidualnej każdego człowieka, Czajkowski śpiewa o wolności, która nastanie, gdy "oni" - Żydzi, lewacy, komuniści, liberałowie, Europejczycy - zostaną pokonani. Tak jak mówi zrewoltowany tłum w "Murach" Kaczmarskiego: kto nie z nami, ten przeciw nam.

U Czajkowskiego brzmi to tak: kto nie jest narodowym radykałem, ten wróg. A różnic między wrogami nie ma. W "Dziesięciu dzielnych harcerzach" o grupie przyjaciół, którzy "chcieli się bawić w komunę", po kolei (jak w wierszyku o dziesięciu małych Murzynkach) odpadają m.in.: jeden, który miał ojca kułaka, jeden, który uwierzył w Boga, jeden, którego Marzec '68 zmusił do emigracji, jeden, który trafił do wojska w Grudniu '70, jeden, który nie chciał integracji z Europą, jeden, który był na liście Macierewicza, jeden, który wplątał się w aferę. Zostaje ostatni: Kuroń.

Metafora jest prosta: "oni" są ciągle na górze, rok 1989 niczego nie zmienił.

- To spiskowa wizja świata - uważa Miżejewski. - Rzeczy, które zdarzyły się, a nie zgadzają się z wizją, on uznaje za efekt tajnych porozumień. Jakże inaczej Prawdziwi Polacy mogliby przegrać w wyborach? Jak inaczej zrozumieć, że ktoś głosuje na SLD albo UW?

- To nadużycie i nieprzyzwoitość - wyrokuje prof. Jedlicki. - Kuroń zostaje tu przypisany do formacji, którą przez wiele lat zwalczał. Ta logika: ci, którzy walczyli z komuną, którym niszczyła ona życie, są częścią tej komuny - wynika z zaciekłej frustracji.

We frustrację popada ten, kto ma poczucie krzywdy, ale nie odegrał się. Czajkowski uprzedza te oskarżenia: Powiecie mi, że ta bajka/ Pachnie wam nieco plagiatem,/ Że sensu w niej ani trochę,/ Że autor jest frustratem./ A ja pisząc tu o harcerzach/ Puentą jeszcze was wkurzę:/ Nieważne gdzieś należał,/ Ważne, byś był na górze.

- Tak, ja stale jestem na górze. Ale nie z nominacji - odpowiada Kuroń.

Kaczmarski: - To przekleństwo demokracji, że każdy ma prawo do wszystkiego. Ale jeśli nie ma granic, to gadzinówki też mają prawo do wszystkiego.

Czajkowski broni się: - W 1981 roku za Michnika, Geremka, Wujca dałbym sobie ręce uciąć. Ale w 1989 roku poczułem się oszukanym dzieckiem. Zaczęło się od wyboru Jaruzelskiego na prezydenta. Okazało się, że w polityce nie decydują czyste przekonania, ale układ.

Mikołaj, kolega z "Gazety", twierdzi, że to rewolucyjna niekonsekwencja: akceptować Okrągły Stół, ale nie akceptować jego następstw - dzielenia się władzą. Ale i logika fundamentalisty: wbrew nazwie Okrągły Stół miał dwie strony - solidarnościową i rządową; dopiero kiedy zmienił się w wielograniasty układ polityczny - okazał się nie do przyjęcia, bo stracił symetrię, zniknął podział na "my" i "oni".

- On się nie może odnaleźć w świecie, w którym nie ma podziału na "my" i "oni". Kiedy zamiast pałek czy cenzury o życiu społecznym zaczęła decydować karta wyborcza i wyborcy nie poparli ludzi jego opcji, wpadł we frustrację - mówi Miżejewski.

Czajkowski działał w KPN, potem w Porozumieniu Centrum, ale rozgoryczony odszedł z polityki. Wrócił dopiero w 1993 r., z gitarą, kiedy krystalizował się nowy podział na "my" i "oni". Kiedy Czajkowski wkraczał na scenę, z wielką pompą powrócił na nią SLD. - Za zwycięstwo komunistów w 1993 roku w stu procentach odpowiada Unia Wolności - stwierdza kategorycznie Czajkowski. - To politycy tej formacji nie pozwolili zdemontować PRL-u. To przez nich nie dokonano dekomunizacji i lustracji.

Bez tego nie ma rewolucji. A rewolucjonista bez rewolucji to jak bokser bez ringu. Wtedy największym wrogiem staje się nie przeciwnik z rękawicami, lecz ten, kto odwołał walkę.

- Dekomunizację trzeba było przeprowadzić - uważa Czajkowski. - Słyszałem o sondażach przeprowadzonych w Niemczech w 1949 roku: największe poparcie miała NSDAP. Gdyby jej nie zdelegalizowano, przejęłaby władzę.

Zdaniem Piekarczyka postkomuniści musieliby najpierw zrozumieć, co złego zrobili temu krajowi. A gdyby zrozumieli, nie wysuwaliby Wiatra na ministra edukacji, Jaruzelskiego i Kiszczaka postawili przed Trybunał Stanu i pozbyli się PRL-owskiego garnituru z pierwszej ławki.

Krzysztof Grabowski z Dezertera przyznaje: - Jak jest zbrodnia, to musi być kara. Póki nie będzie odpowiedzialności za zbrodnie, ludzie typu Czajkowskiego będą się tak wypowiadać. Bo chcą sami wymierzyć sprawiedliwość. Sądy nie radzą sobie, bo nie potrafią jednoznacznie stwierdzić, że PZPR to organizacja, która mordowała ludzi.

SLD nie pozbyło się garnituru z PRL. Czajkowski więc mocniej uderza prawą ręką w struny: Rzecz oczywista, że komunista to polityczny trup/ I złością rzyga, kiedy mu Liga jajem przywali w dziób - tak zaczyna się cytowana już piosenka o Lidze Republikańskiej. A w "Naszej Polsce" zamieszcza post scriptum "O tchórzliwych lewakach": Silni w Sejmie i w Senacie/ Łgać potrafią na wyścigi,/ Ale z miejsca robią w gacie,/ Gdy zobaczą sztandar Ligi./ Będąc umysłową miazgą,/ Partią łotrów i Judaszy,/ Wznoszą śmiesznie pieski jazgot,/ Kiedy Ligą ich postraszyć.

Katarzyna Piekarska, była wiceminister spraw wewnętrznych u boku Leszka Millera, to przyjaciółka Czajkowskiego ze studiów prawniczych na Uniwersytecie Warszawskim. Podczas kampanii prezydenckiej w 1990 r. ona zbierała przy bramie Uniwersytetu podpisy z poparciem dla Mazowieckiego, a on - dla Wałęsy. Potem przygotowali razem spektakl teatralny "Rozmowy o miłości". Mimo że ich drogi się rozeszły, Czajkowski do dziś śpiewa ciepłą piosenkę o koleżance. Piekarska: - O polityce nie rozmawiamy, bo się zaraz kłócimy. Nie akceptuję jego poglądów, ale nie mam zamiaru ich zmieniać.

Była do niedawna posłanką Unii Wolności; gdy została wiceministrem, usunięto ją z UW; w ostatnich wyborach wybrana do Sejmu z listy SLD. O piosenkach Czajkowskiego mówi: - Pisze takie piękne liryki, głębokie teksty o relacjach między kobietą a mężczyzną. Nie rozumiem, dlaczego w tekstach politycznych staje się tak agresywny. W skrajności traci się zdrowy rozsądek.

W "Rozmowach o miłości" bohater lirycznego Czajkowskiego siedzi samotnie w kawiarni: Nie lubię oddychać przez ciszę./ Z serwetki zrobiła się kulka./ Wtem drzwi zaskrzypiały, ktoś przyszedł./ Czy serce mam w piersiach czy wulkan?. Ubolewa: Nie rozumiemy się, dziewczyno,/ Nie próbujemy tego przecież./ Jak rzeki nasze smutki płyną,/ A każdy swoje ma dorzecze. A bohaterka jest nieugięta: Mogłabym dać ci nadzieję/ Na rozkosz tysiąca nocy,/ Ale ktoś jeszcze istnieje/ I muszę mu spojrzeć w oczy.

Czytam Piekarskiej najnowszą twórczość Czajkowskiego - spod znaku jajek lądujących na mordzie. Mówi: - To przekracza granice dobrego smaku i tolerancji. A do tego to tekst artystycznie jałowy.

Ciężka draka, cień Wrzodaka

Prof. Jedlicki po usłyszeniu próbki najnowszej twórczości Czajkowskiego mówi o "kulturze pogardy" - przeciwieństwie propagowanej przez Papieża "cywilizacji miłości". Pogardy, która "przysposabia do czynów zbrodniczych".

- Nie sądzę, żebyśmy byli bardzo agresywni - uważa Czajkowski. - To my jesteśmy obrażani. Od lat mówiło się na nas "oszołomy", "ciemnogród". To były wyzwiska, dopóki Wojtek Cejrowski nie odwrócił ich znaczenia. Ostrość i jednoznaczność w tekstach nie wynika z nienawiści, tylko z tego, że trudno wypowiadać publicznie poglądy, które nie są akceptowane przez środowiska unijne i komunistyczne.

Piekarczyk znajduje dla agresji jeszcze jedno uzasadnienie: - Wartości, które konstytuują człowieka - Bóg, uczciwość, rodzina - nie są polem do kompromisów. Nie można np. być trochę złodziejem.

Stąd krucjata, której celem jest ratowanie wartości przed liberalnym zagrożeniem. To uzasadnia - w narodowo-radykalnej opinii - polityczną przemoc, tak jak tradycja różnych epok i religii usprawiedliwiała święte wojny.

W ostatnim półwieczu mieliśmy w demokratycznej części Europy dwie wojny. Obie wywołane przez wrogów demokracji. Pierwszą rozpętaną przez niemiecki faszyzm, drugą, zaledwie przed kilku laty, przez serbski szowinizm. Czy w agresji piosenek Czajkowskiego należy widzieć zaczyn tych chorób - faszyzmu i szowinizmu?

Mówi Czajkowski: - Nie jestem bardem skinów. Ta muzyka nie budzi agresji, raczej działa jako wentyl bezpieczeństwa. Bo najgorzej, jak czegoś nie można mówić. Wtedy te rzeczy podskórnie nabrzmiewają i robią się groźne.

Nie zarzucajmy mu zatem faszyzmu. Raczej "agresizm", który każe na przeciwnika pluć zamiast dyskutować.

Bard śpiewa też: Ze mnie ciężka draka,/ Piosenkarski cień Wrzodaka. Pytam więc go o sławną wypowiedź szefa "S" w Ursusie o "hienach z KOR-u", które po plecach robotników prześladowanych w 1976 r. wspięły się do władzy - czy nie widzi, że w jego piosenkach przesłanie jest takie samo.

- Tak - odpowiada. - Wrzodak to dla mnie wielki autorytet. Ma spójny system wartości, którego nigdy nie sprzeda. W epoce walki o stołki tacy ludzie są rzadkością. Ma odwagę cywilną. Po każdym jego publicznym wystąpieniu wściekłość lewicy, od "Trybuny" i "Nie" po "Gazetę Wyborczą", jest niewyobrażalna.

Czajkowski jest niedoszłym sędzią; zrobił aplikację i zabrakło mu tylko egzaminu. Sędzia waży argumenty jednej i drugiej strony i wyrokuje, kto ma rację. Gdzie leży prawda w sporze między logiką liberała a radykalno-narodową wizją świata? Na pewno nie pośrodku. Jak dyskutować z poglądami Czajkowskiego?

- Te piosenki nie są reprezentatywne dla żadnego nurtu w świecie politycznym. Zygmunta Wrzodaka nie ma w parlamencie. Nie można marginesu politycznego podnosić do rangi problemu - uważa Kazimierz M. Ujazdowski.

Lepiej jednak przykładać do marginesów świata logiczną miarę, nim cały świat zatraci logikę. Pierwsza zasada termodynamiki głosi, że entropia, czyli stopień nieuporządkowania wszechświata, wzrasta z upływem czasu. Trudno godzić w sobie antykomunistyczną biografię i pragnienie odwetu z akceptacją reguł wynoszących postkomunistów na stołki. Ale zasada entropii poucza, że choć ta trudność będzie rosła, trzeba będzie z nią żyć.

Dla Czajkowskiego i jego formacji strzałka czasu w 1989 r. odwróciła się i teraz czas biegnie wstecz. Dziś wskazówka na jego zegarze pokazuje okolice stanu wojennego i heroicznej "Solidarności". Sam Czajkowski staje się bardziej kombatancki niż urząd, w którym pracuje. Żyjemy więc w innych światach. I nigdy się nie dogadamy. Muszą przyjść po nas następni, dla których czas jest leniwie płynącą rzeką, a nie konwulsjami rocznic.

Pora zakwestionować mit niegdysiejszej jedności. Kiedy był jeden wróg: oni, komuniści - my byliśmy razem. Ale nigdy tak samo nie widzieliśmy świata. Pamiętam spór bodaj z 1985 r., czy szkolne zebranka konspiracyjne zaczynać modlitwą czy nie. Albo kłótnię z demonstracji studenckiej w 1988 roku - czy rzucać cegłówkami w milicyjne nyski. Koleżeńskie sprzeczki urastają dziś do politycznych podziałów.

Czajkowski: - Czasem stosuję prowokację celowo, żeby ludzie się ze mną nie zgodzili. Bo to znaczy, że myślą. Zwykle ludzie nie czytają książek, o świecie wiedzą tyle, co z telewizji i gazet. Dominuje masowy konformizm. A ja lubię chodzić pod prąd.

- Ja tego faceta nie rozumiem. On myśli jakimiś abstrakcjami, syjonizmami, lewactwem - denerwuje się Tomasz Gleb z ośrodka dokumentacji historii najnowszej Karta. - Narzeka, że ludzie nie czytają książek. To chyba on nie czyta. Jego ten świat mało interesuje, bo on już wie, jaki jest.

A ja tego faceta rozumiem. Można polubić wiele piosenek ze "Śpiewnika Oszołoma"; ich pasję i celność - nawet nie zgadzając się z ich diagnozą. Ale byłoby fatalnie, gdyby "chodzenie pod prąd" okazało się bumerangiem, który w nas wszystkich uderzy nienawiścią - ale już z parlamentarnej trybuny. Gdyby miało spełnić się proroctwo z piosenki o Lidze Republikańskiej: Ja się nie wstydzę, że jestem w Lidze, że postępuję tak./ Będą tępione pluskwy czerwone,/ Aż wszystkie trafi szlag.

Bo wtedy szlag trafiłby też demokrację i ideały "S", polską rewolucję i fundamentalne wartości. Zostałyby tylko plugastwa rzucane w oszołomieniu.
[autor fot./rys] Fot. Sławomir Kamiński
Czajkowski Leszek; piosenka; polityka; prawica
GW
Odpowiedz
#37
lc napisał(a):Bo jeżeli o tę o działalności w latach 80-tych, to i tak wypowiedziałem się dość delikatnie.
Być może, co nie zmienia faktu, że jeśli jedni otrzymują ostrzeżenie za byle gie, podczas gdy innym wolno bezkarnie napisać "pierdolisz", to mnie się niedobrze robi na te wszystkie brednie o przestrzeganiu regulaminu. Regulamin tutaj działa bowiem jak prawo PRL-u - jest hakiem na niektórych, a ozdobą choinkową dla innych.
Do dauriego: ciekaw jestem czy z równym zaangażowaniem lobbujesz teraz za ostrzeżeniem dla lc, jak lobbowałeś za karaniem mnie czy Szymona. A może po prostu nie zauważyłeś? Zresztą rzeczony post lc jest już w Karczmie, więc nie ma się czym przejmować, nie?

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 13:10 ]
lc napisał(a):chciałbym zadać Lutrowi parę pytań w związku z tym tekstem.
Czekam z niecierpliwością na te pytania.
Odpowiedz
#38
Luter napisał(a):Nie, zrozumiałem to już wcześniej.
Ale wniosków jak zwykle nie wyciągnąłeś - ani wcześniej, ani teraz.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#39
Jeszcze do dauriego: to nic osobistego, naprawdę. Po prostu lubię czytać tłumaczenia uwiarygodniające relatywizm. Zwróciłem się akurat do Ciebie, bo starasz się do różnych zagadnień podchodzić pragmatycznie, bez niepotrzebnych emocji.

Pozdrawiam,
KN.
Odpowiedz
#40
Luter napisał

E tam, Leszek nie buntował się i w latach 80. On zaczął się "buntować" dopiero w latach 90., kiedy - dzięki takim ludziom jak Michnik - za głoszenie swoich prawd nic już nie groziło. Wtedy bohatersko walił piosenką w (żydo)komunę, sabotując wiec Unii Wolności, o czym z dumą powtarza do dziś.

GW
Karta opozycyjna Czajkowskiego wygląda dobrze. Kiedy w latach 80. trzeba było rozlepiać ulotki, roznosić gazetki, chodzić na demonstracje - rozlepiał, roznosił i chodził

1/Czy w świetle tego co napisałeś o mnie Lutrze, mam rozumieć, że GW kłamie?

I dalej:


2/ Czy reportaż w weekendowym wydaniu GW na dwie strony ze zdjęciem mógł się ukazać bez wiedzy redaktora naczelnego Adama Michnika?

3/ Czy red. Michnik dał by tyle miejsca w GW dla opisywania osoby, której kompletnie nie zna?

4/A może red. Michnik nic nie wiedział o reportażu i tego artykułu też nie przeczytał - skoro - jak twierdzisz Lutrze - mnie nie zna? Czy to znaczy, że w ogóle nie panował nad GW?

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 13:23 ]
Kuba Mędrzycki napisał(a):
lc napisał(a):masz przecież możliwość dotarcia do archiwum GW
?
Taką samą jak każdy śmiertelnik. Należy wejść na stronę archiwum GW, wysłać smsa za niecałe 4 zeta i tyle. Co niniejszym uczyniłem:
Dziękuje, chodziło mi właśnie, abyś to Ty uczynił. Chciałem mieć ten tekst od obrońcy Lutra.
A za esemesa Ci oczywiście zwrócę. Z odestkami.
Odpowiedz
#41
Paweł Konopacki napisał(a):Ale wniosków jak zwykle nie wyciągnąłeś - ani wcześniej, ani teraz.
Pawle, nie rozśmieszaj mnie. Kim Ty jesteś, żeby wiedzieć, jakie wnioski wyciągnąłem i co zrozumiałem? Bogiem? Chyba się dość mocno przeceniasz. A to niedobrze...

Rozmowa z Tobą nie ma żadnego sensu, ale to nie znaczy, że należy zmilczeć każdą Twoją obelgę i każde kłamstwo. Bo zarzucanie mi, że kiedykolwiek czyniłem jakiekolwiek aluzje mające podważać, że JK jest ojcem Paci jest najżywszym całkowicie wymyślonym kłamstwem. Kłamstwo to wpisuje się w Twoją ulubioną metodę działania - mieszania gie z twarogiem po to, żeby jeśli nie uprawdopodobnić kłamstwo, to przynajmniej stworzyć wrażenie, że sprawa jest niejasna.
Zadałem Ci pytanie wprost: czy zarzucasz mi, że kiedykolwiek czyniłem jakiekolwiek aluzje, że Pacia nie jest córka JK i odpowiedziałeś, że na ten temat wypowiedziałeś się już wcześniej. Wnoszę z tego, że Twoja insynuacja jakobym czynił te aluzje, ale tak, by nie dało mi się tego czarno na białym udowodnić jest Twoim ostatecznym stanowiskiem w tej sprawie. Wobec tego oświadczam, że jesteś bezczelnym cynicznym kłamcą, Pawle. Nic więcej w tej sprawie chyba się nie da powiedzieć.
Odpowiedz
#42
lc napisał(a):Chciałem mieć ten tekst od obrońcy Lutra.
Obrońca Lutra, wbrew temu co Ci się może wydawać, nie we wszystkim się z Lutrem zgadza. Smile
A co do tekstu, to zrobiłem to w dużym stopniu z sentymentu, gdyż mimo wszytko, bardzo miło wspominam tamten nasz wspólny czas.
Odpowiedz
#43
Luter napisał(a):Być może, co nie zmienia faktu, że jeśli jedni otrzymują ostrzeżenie za byle gie, podczas gdy innym wolno bezkarnie napisać "pierdolisz", to mnie się niedobrze robi na te wszystkie brednie o przestrzeganiu regulaminu. Regulamin tutaj działa bowiem jak prawo PRL-u - jest hakiem na niektórych, a ozdobą choinkową dla innych.
Do dauriego: ciekaw jestem czy z równym zaangażowaniem lobbujesz teraz za ostrzeżeniem dla lc, jak lobbowałeś za karaniem mnie czy Szymona. A może po prostu nie zauważyłeś? Zresztą rzeczony post lc jest już w Karczmie, więc nie ma się czym przejmować, nie?
Dauri, proszę o udzielenie mi ostrzeżenia, bo się ten Luter zapłacze.
Jakby dotychczasowe "pierdolisz" nie wystarczało, mogę jeszcze coś dorzucić. :wredny:

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 13:29 ]
Kuba Mędrzycki napisał(a):A co do tekstu, to zrobiłem to w dużym stopniu z sentymentu, gdyż mimo wszytko, bardzo miło wspominam tamten nasz wspólny czas.
Też to miło wspominam...
Odpowiedz
#44
lc napisał(a):1/Czy w świetle tego co napisałeś o mnie Lutrze, mam rozumieć, że GW kłamie?
Jeśli swoją kartę kombatancką chcesz budować na jednym artykule w Gazecie Wyborczej to chyba marnie z Tobą.
Żeby nie było niedopowiedzeń: oczywiście buntowałeś się w latach 80., pisząc choćby piękne patriotyczne piosenki, które brzmią mi w uszach do dziś. Wydaje mi się jednak, że starałeś się specjalnie nie narażać, i to właśnie miałem na myśli pisząc, że dopiero w latach 90. stałeś się bardzo odważny.
W jednej z Twoich piosenek była puenta, że teraz można głośno mówić, lecz Ty wolisz tych, co szeptali kiedyś. Ty więcej niż szeptałeś.
Moja wypowiedź była niezręczna, bo mogło z niej wynikać, że w latach 80. w ogóle cicho siedziałeś, co nie jest prawdą. Zatem przepraszam. Chodziło mi po prostu o to, że o laniu jajami w mordę komuchów miałeś odwagę krzyczeć głośno dopiero w latach 90.
lc napisał(a):2/ Czy reportaż w weekendowym wydaniu GW na dwie strony ze zdjęciem mógł się ukazać bez wiedzy redaktora naczelnego Adama Michnika?
Nie mam pojęcia.
lc napisał(a):3/ Czy red. Michnik dał by tyle miejsca w GW dla opisywania osoby, której kompletnie nie zna?
W związku z odpowiedzią na pytanie nr 2 tu też nie potrafię odpowiedzieć.
lc napisał(a):4/A może red. Michnik nic nie wiedział o reportażu i tego artykułu też nie przeczytał - skoro - jak twierdzisz Lutrze - mnie nie zna? Czy to znaczy, że w ogóle nie panował nad GW?
Nie wiem, czy zasadą w GW jest/było, że każdy artykuł musiał być osobiście zatwierdzony przez Michnika.
Jeśli nawet AM czytał ten artykuł, to przecież nie znaczy, że trwale Cię zapamiętał i pamięta do dziś. Można nawet podejrzewać, że skoro Cię na swojej liście nie umieścił, to chyba tak trwale mu w pamięć nie zapadłeś.

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 13:43 ]
lc napisał(a):Jakby dotychczasowe "pierdolisz" nie wystarczało, mogę jeszcze coś dorzucić. :wredny:
Spoko, ulżyj sobie. Mnie to nie przeszkadza, a Tobie zrobi się lepiej, więc same korzyści będą.
Odpowiedz
#45
Lutrze, twoje odpowiedzi zostawię bez komentarza. Postawiłem pytania, otrzymałem odpowiedzi. Wystarczy.
Przeprosiny za tamtą wypowiedź - oczywiście przyjmuję.
Luter napisał(a):Spoko, ulżyj sobie. Mnie to nie przeszkadza, a Tobie zrobi się lepiej, więc same korzyści będą.
No to albo "spoko" albo domagasz się ostrzeżenia dla mnie. No więc co?
Odpowiedz
#46
Luter napisał(a):]Wnoszę z tego, że Twoja insynuacja jakobym czynił te aluzje, ale tak, by nie dało mi się tego czarno na białym udowodnić jest Twoim ostatecznym stanowiskiem w tej sprawie.
Tak. Takie jest moje ostateczne stanowisko w sprawie.
Luter napisał(a):Wobec tego oświadczam, że jesteś bezczelnym cynicznym kłamcą, Pawle
Pisałeś to, lub coś podobnego, już kilka razy. Prawdę mówiąc, chyba z wiekiem zaczynasz się powtarzać. Ale oczywiście przyjmuję do wiadomości Twoją opinię. Nade wszystko sądzę, że wobec tak szkaradnej mej postawy więcej się juz do mnie ani o mnie nie odezwiesz. I za to dziękuję. :d
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#47
lc napisał(a):No to albo "spoko" albo domagasz się ostrzeżenia dla mnie. No więc co?
Oto kolejna gęba przyprawiona mi przez Pawła - że domagam się ostrzeżeń, latam na skargi itd. Nieprawda. Ja jestem przeciwnikiem obowiązującego tutaj systemu ostrzeżeń. Pisałem o tym parokrotnie. Mój głos w tej sprawie jest protestem przeciw stosowanym tutaj metodom cenzurowania (za pomocą ostrzeżeń i w konsekwencji ewentualnych banów) tych, których się nie lubi przy jednoczesnej pobłażliwości dla treści, które są wygodne. Gdyby to ode mnie zależało, każdy mógłby tutaj pisać co mu się podoba i jak mu się podoba - żadnych ostrzeżeń by nie było. Jest mi kompletnie obojętne czy dostaniesz ostrzeżenie, natomiast nie będzie mi zupełnie obojętne, kiedy kilka osób otrzyma pięć ostrzeżeń i nie będzie mogło pisać, co innym pozwoli na głoszenie najswojszych prawd objawionych. Tak zresztą już się zaczynało dziać, kiedy przez ponad pół roku nie pisałem na forum, podczas gdy tak zwane pranie dywanu trwało w najlepsze.
Odpowiedz
#48
Luter napisał(a):Jeśli swoją kartę kombatancką chcesz budować na jednym artykule w Gazecie Wyborczej to chyba marnie z Tobą.
Lutrze, a może opowiesz coś o swojej kombatanckiej karcie? Odwaga, jako dominująca cecha Twojego charakteru, z pewnością zaprowadziła Cię na opozycyjne barykady salony i kazała, jak np. licealiście Barchańskiemu, buntować się w czasach, gdy wiele za to groziło. Jakie masz wspomnienia z podziemia, Lutrze?
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#49
Paweł Konopacki napisał(a):Prawdę mówiąc, chyba z wiekiem zaczynasz się powtarzać.
Raczej Ty z wiekiem nie próbujesz nawet pokrętnie uprawdopodobnić swoich łgarstw.

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 14:18 ]
Paweł Konopacki napisał(a):Lutrze, a może opowiesz coś o swojej kombatanckiej karcie? Odwaga, jako dominująca cecha Twojego charakteru, z pewnością zaprowadziła Cię na opozycyjne barykady salony i kazała, jak np. licealiście Barchańskiemu, buntować się w czasach, gdy wiele za to groziło.
Myślę, Pawle, że ze wszystkich biorących udział w tej dyskusji i tak najodważniejszy jesteś Ty. Jestem tego nawet pewien, kiedy przypomnę sobie jak śmiało artykułowałeś wszystkie swoje - formułowane publicznie i prywatnie - zarzuty wobec JK, kiedy miałeś okazję powiedzieć mu to w oczy. Pamiętam jaki byłeś wtedy śmiały, szczery, hardy i odważny.
Odpowiedz
#50
Luter napisał(a):Pisałem o tym parokrotnie. Mój głos w tej sprawie jest protestem przeciw
Luter napisał(a):natomiast nie będzie mi zupełnie obojętne, kiedy kilka osób otrzyma pięć ostrzeżeń i nie będzie mogło pisać, co innym pozwoli na głoszenie najswojszych prawd objawionych. Tak zresztą już się zaczynało dziać, kiedy przez ponad pół roku nie pisałem na forum, podczas gdy tak zwane pranie dywanu trwało w najlepsze
Lutrze, czas walki, pisania protestów i listów otwartych - to wszystko już sie skończyło. Rozumiem, ze swego czasu świetnie się czułes z poplamionymi drukarską farbą dłońmi, że odwaga Cię jeszcze nadal rozpiera i musisz być przeciwko czemuś, musisz o coś walczyć, mieć jakiegoś wroga, jakiś zagrożony system wartości, którego nalezy bronić. Ale, na listość czynników, poszukaj sobie pola bitwy może gdzieś, gdzie nie trzeba się będzie potykac o Twój karabin z patyka.
Znalazłeś sobie nowych wrogów. Teraz już nie tylko ja i Pacia jesteśmy ucieleśnieniem wszelkiego zła. Jest jeszcze Leszek, a ostatnio także Dauri. Kto następny? Tego nie wiemy, ale z pewnścią ktoś zakłamany (w przeciwieństwie do ciebie), szkodzący sprawie (w przeciwieństwie do Ciebie), tchórzliwy (w przeciwieństwie do Ciebie ), piszący niepoprawnie (w przeciwieństwie do Ciebie) na pewno sie znajdzie. Tzn Ty z pewnością kogoś takiego sobie zawsze znajdziesz.
Lutrze, a tak zupełnie poważnie zapytam: czy Ty przypadkiem nie próbujesz uzupełniać jakichś kolejnych swoich emocjonalnych deficytów tym ciągłym szukaniem wroga? Czy to nie jest tak, że Ty znajdując sobie nastepnego przeciwnika, w istocie chcesz sam przed sobą jakoś się dowartościować, kontrastując się ze swoim wykreowanym wrogiem? Czy rzeczywiście nie masz szans dowartościować się w jakiś inny sposób?

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 14:54 ]
Luter napisał(a):yślę, Pawle, że ze wszystkich biorących udział w tej dyskusji i tak najodważniejszy jesteś Ty.
Ale nie mówmy o mnie. Ja jestem małym tchórzliwym kłamć. Mówmy o bohaterach, zasłużonych działaczach opozycji, którzy - tak, jak Ty - Lutrze, mają prawo takiemu Leszkowi zarzucać, ze buntował się, kiedy już nic za to nie groziło.
No to opowiedz Lutrze, jak to buntowałeś się, kiedy za bunt groził areszt, wywalenie ze studiów, albo zwolenieni z pracy? A może jednak, Lutrze, miałes jeszcze mniej odwagi, niż Leszek, który przynajmniej rozklejał plakaty, nosił ulotki, pisał piosenki?
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#51
Paweł Konopacki napisał(a):Znalazłeś sobie nowych wrogów. Teraz już nie tylko ja i Pacia jesteśmy ucieleśnieniem wszelkiego zła. Jest jeszcze Leszek, a ostatnio także Dauri. Kto następny?
Nie galopuj tak, Pawle. Zarzucasz mi, że wtrącam się w Twoje sprawy, a na siłę starasz się skłócić mnie z kim się tylko da. Jestem pewien, że dauri nie będzie zadowolony, że usiłujesz wtłoczyć go na listę moich wrogów. Dauri nie jest moim wrogiem, Pawle. Ja jego wrogiem też nie.
Musisz się czuć bardzo samotny, skoro tak usilnie potrzebujesz dodać sobie animuszu rzekomymi koalicjantami. Daj ludziom spokój, chłopie. Wadź się na własny rachunek, bez wciągania do tego innych, którzy tego wcale nie chcą.
Paweł Konopacki napisał(a):Czy rzeczywiście nie masz szans dowartościować się w jakiś inny sposób?
Oj, widzę, że argumentów już totalnie zabrakło. Ale nie martw się, jutro wymyślisz jakieś kolejne kłamstwo.
Odpowiedz
#52
Nadal czekam, Lutrze, na Twoje wspomnienia z czasów "solidarnościowej walki". Lubię czytać o Twojej odwadze :rotfl:


pozdrawiam
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#53
Paweł Konopacki napisał(a):Lubię czytać o Twojej odwadze :rotfl:
Widzisz, to przeciwnie niż ja o Twojej. Mnie na sama myśl o Twojej odwadze niedobrze się robi.

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 15:27 ]
Po tym, co tutaj wypisujesz sądzę, że Ty mylisz pojęcie odwagi z czymś zupełnie innym. Pamiętasz, jak pewnego doktora polonistyki nazwałeś pseudodoktorem? Wypisywałeś o nim, że bredzi, że pisze głupoty itd. Wyśmiewałeś go w wirtualnej rozmowie. Pamiętasz jak się z nim potem spotkałeś? Pewnie nie... Pewnie nie pamiętasz, jak się do niego uśmiechałeś, jak przepraszałeś, jak mu pokrętnie, po swojemu tłumaczyłeś, że to takie żarty wirtualne, żeby nie brał tego poważnie. Wprawdzie sugerowałeś, że masz go za idiotę i nazwałeś go pseudodoktorem, ale przecież to nic takiego, bo w sieci to wiadomo, że dla zabawy trzeba się trochę powadzić. Pamiętasz to, Pawle?
Otóż gdybyś miał odrobinę odwagi to potrafiłbyś mu przynajmniej w oczy powiedzieć, że w czymś się z nim nie zgadzasz. A Ty nawet tego, Pawle, nie potrafisz nikomu w oczy powiedzieć. W tak zwanym "realu" jesteś miękki jak guma - uśmiechasz się nieszczerze, nie potrafiąc nawet normalnie porozmawiać. A przecież nie wymaga to jakiejś specjalnej odwagi, tylko jej odrobiny. Tyle że Ty nawet tej odrobiny nie posiadasz.

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 15:33 ]
Daruj więc sobie złośliwości o odwadze, bo na Twoje i moje szczęście żyjemy w warunkach, które zbytniej odwagi od nas nie wymagają. Zarzucanie mi braku odwagi jest w tym kontekście równie idiotyczne, jak zarzucanie Tobie, że nie masz słuchu absolutnego. I módl się za siebie, żeby życie Twojej odwagi na próbę nie wystawiło, bo nie wróżę Ci wyjścia z tarczą z tej próby.
Odpowiedz
#54
Lutrze, ale to, że ja jestem marnym tchórzem, kłamca i gnidą to przecież wiemy od dawna. O nim czym innym w zasadzie od kilku lat tu nie mówisz, jak właśnie o tym, kim to ja nie jestem, w co się nie wżeniam, kogo nie szkaluję, na czyim garnuszku nie żyję oraz do czyjego garnuszka nie zaglądam. Lutrze, to, ze uważasz mnie w najlepszym wypadku za ludzkie ścierwo, to wiemy. Wiemy świetnie, bo nie ma dnia, byś o tym nie trąbił. Z uporem maniaka powtarzasz swoje misio-nowaczkowe o Konopie opowieści.

Ale też miewasz, krótkie i przyprawiające Cię o lekki dyskomfort ,chwile odpoczynku w obgadywaniu mojej marej postaci. W tych chwilach właśnie, ze łazami w oczach rozwodzisz się nad swoją odwagą, mężnością i przyzwoitością. Wiem, jedna w z wielu Twoich wspaniałych cech - skromność - nie pozwala Ci mówić o sobie więcej w samych superlatywach. Ograniczasz się jak możesz tylko do najbardziej koniecznych pochwał na swój własny temat. A ja Cię proszę: przez moment się nie ograniczaj. Unieś się na chwilę dumą.
Ja bym chciał, aby choć na moment proporcje się zmieniły, tzn, abyś przestał mówić o mnie i zaczął opowiadać więcej... o sobie - ale konkretniej niż do tej chwili. Otóż, zarzucasz innym, że buntowali się wówczas, gdy nic za to nie groziło. Krótko mówiąc: zarzucasz, ze taki bunt i taka odwaga jest mało warta, bo każdego prawie na nią stać. Jak rozumiem, sam miałeś odwagi więcej i buntowałeś się także w czasach, kiedy groźba była realna, kiedy mogłeś wylecieć z liceum, albo ktoś mógł zniszczyć prywatne życie Twoje, lub Twojej najbiższej rodziny.
Twoja aktualna skłonność do drobnego donisicielstwa i wazeliniarstwa za pewne jest skutkiem traumatycznych przeżyć w celi, długich przesłuchań, nieudanych prób łamania Twego nieugiętego kręgosłupa a potem lat podstepnej gry prowadzonej z Twoimi prześladowcami.
I o tym właśnie epizogdzie, w Twoim jakże bogatym i pięknym życiorysie, mógłbyś opowiedzieć nieco więcej. Może czas, abyśmy się wszyscy dowiedzieli, z jaki wielkiego formatu postacią mamy zaszczyt. Może czas, abyś - waleczny Lutrze - wykazał, ze jak nikt inny masz prawo na lewo i prawo pluć zarzutami o podłości i fałszu. Może czas, abyś pokazał, że jak nikt inny, to właśnie Ty masz prawo wytyczać normy i długo rozprawiać o elementarnej przyzwoitości, siebie stawiając za jej pierwszy i niedościgniony wzór.

PS: chciałbym abyś tylko, jeśli to nie problem, potwierdził, ze w zasadniczej mierze swoją umiejętność bezbłednego operowania piękną literacką polszczyzną opanowałeś trawiąc długie wieczory na przepisywaniu i powielaniu "zakazanych ksiąg" - dzieł Miłosza, manifestow Kuronia, tekstów JK itp klasyków słowa.

dziękuję
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#55
Luter napisał(a):W tak zwanym "realu" jesteś miękki jak guma - uśmiechasz się nieszczerze, nie potrafiąc nawet normalnie porozmawiać. A przecież nie wymaga to jakiejś specjalnej odwagi, tylko jej odrobiny. Tyle że Ty nawet tej odrobiny nie posiadasz.
O przepraszam! Jakieś półtora roku temu miałem okazję zaobserwować niezwykły akt odwagi Pawła, kiedy to za kulisami przed pewnym koncertem, na którym występowało Trio, Patrycja i ja z Mateuszem, Paweł ostentacyjnie zignorował moją osobę nie podając mi reki, witając się tym samym chwilę wcześniej z siedzącym obok mnie Mateuszem. Tylko nie jestem teraz pewien czy to był rzeczywiście akt odwagi czy raczej jej braku. A może po prostu braku kultury?
Swoją droga Pawle, skoro już przy tej cesze charakteru jesteśmy, to wypominając Lutrowi brak tejże choćby przez to, że w Harendzie nie podjął z Tobą 'normalnej' rozmowy, sam przecież mogłeś pierwszy podejść. Byłeś w końcu w jakimś stopniu jednym z gospodarzy poniedziałkowego wieczoru. Mogłeś podejść choćby po to, aby w realu napluć Lutrowi w twarz. I mnie przy okazji, w końcu wyrządziliśmy Patrycji i Tobie tyle krzywdy... Miałeś doskonałą okazję choć po części wyrównać rachunki.
Widzisz, Twój pianista wykazał się o wiele większą klasą, podchodząc do naszego stolika, aby zamienić kilka słów.
Odpowiedz
#56
Kuba Mędrzycki napisał(a):Widzisz, Twój pianista wykazał się o wiele większą klasą, podchodząc do naszego stolika, aby zamienić kilka słów.
To prawda, Kubo, brakuje mi klasy - zwłaszcza w kontaktach z Tobą i Lutrem. Przecież jedynym przejawem zachowania z klasą byłoby Was po prostu raz na dobre olać. I choć udaje mi się to zazwyczaj w realu, to jednak w rzeczywistości wirtualnej wciąż angażuję się w dyskusję, w przepychanki i dosrywanki z Wami. A przecież - wiem to! - nie powinienem! Przecież sam tym sobie szkodzę, bo wiadomo, że jak się tknie to i owo, to potem owo nie chce się odkleić. Niestety nie mam odpowiedzi, czemu wciąz nie korzystam z rad wielu mądrzejszych ode mnie, którzy mówią, aby skończyć z Wami jakąkolwiek znajomość - czy to realną, czy wirtualną.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#57
Może ich jednak trochę lubisz...? Zżyłeś się, przyzwyczaiłeś... Jak to Pawlak powiedział, po co szukać nowego wroga jak ma się starego Smile
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#58
Przemek napisał(a):Jak to Pawlak powiedział, po co szukać nowego wroga jak ma się starego
No, ja jakoś szczególnie wielu wrogów nie mam ani ich też specjalnie nie szukam. I nawet nie dlatego, że mam starych wrogów. Po porstu nie mam okazji mieć nowych, ani potrzeby.
Zupełnie poważnie mówiąc, utarczki z panami KN i JM też, mam wrażenie, chylą się ku końcowi. W zasadzie to kłócimy się już nie o coś konkretnego, ale dla zasady. Dosrywamy sobie dla samego dosrywania. Operujemy zgranymi chwytami i wiele razy użytymi argumentami.
Najwyraźniej sprawia nam to jakąś beznadziejną satysfakcję.

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 23:21 ]
Luter napisał(a):te śpiewania Patrycji, która piosenki do interpretacji wybiera chyba za pomocą maszyny losującej, tę Twoją muzykę do Starości Tezeusza - identycznie nijaką jak muzyka do trzech czwartych Twoich tekstów, to całe zadęcie i nadęcie - wszystko to uważam za żałosne. I tyle.
Cholera, najwyraźniej nawet żałosna komisja egzaminacyjna na wydziale aktorskim jest wytresowana i nie śmie zwrócić uwagi na nijakość muzyki Leszka oraz na beznadziejną interpretację Paci - za pewne dlatego, by nie narazić się na gniew Jaśnie Państwa. Bo tak się składa, ze właśnie piosenkę z muzyką Leszka Patrycja śpiewała w drugim etapie postępowania egzaminacyjnego i - psia krew! - między innymi dzięki temu utworowi przeszła do etapu trzeciego - ostatniego. Z ponad 800 osób zostało 40 a wśród tej garstki córka JK fatalnie śpiewająca utwór z nijaką muzyką.

[ Dodano: 4 Lipiec 2008, 23:29 ]
Żeby ta komisja wiedziała, iż w Warszawie jest taki fachowiec i specjalista, jak Luter, pewnie nie doszłoby do skandalicznego werdyktu. Niestety na fachowości Lutra poznał się chwilowo tylko sam Luter i pewnie z tego własnie powodu kondycja współczesnego aktostwa oraz piosenki literackiej, ogólnie rzecz biorąc, psieje.
Moze, Lutrze, czas rzeczywiście wyjechać...na Kubę (jak wulkan gorącą, rzecz jasna)? Big Grin
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#59
Luter napisał(a):Jestem pewien, że dauri nie będzie zadowolony, że usiłujesz wtłoczyć go na listę moich wrogów. Dauri nie jest moim wrogiem, Pawle. Ja jego wrogiem też nie.
Oczywiście nie jestem i nigdy nie byłem wrogiem Lutra, choć istnieją pomiędzy nami spore różnice zdań w paru sprawach, a posty nie zawsze są rozumiane zgodnie z intencjami autora, co niejednokrotnie skutkowało różnymi "uprzejmościami". Np. Lutra drażniło moje cytowanie Wikipedii czy też Kopalińskiego i dawał temu wyraz, a mnie z kolei nie podobał się pewien post Lutra pod adresem Paci.

Warto jednak zauważyć, że w kreowaniu mojego wizerunku jako wroga Lutra ma całkiem spore osiągięcia uż. Kuba Mędrzycki, a uż. Bryce zarzucił mi niedawno "chamskie" wypowiedzi wobec Lutra w dziale "Ciekawostki". Niestety mój wizerunek kreowany przez tych Panów się utrwala, trudno więc mieć pretensje jedynie do Pawła.

[ Dodano: 5 Lipiec 2008, 00:00 ]
Paweł Konopacki napisał(a):Zupełnie poważnie mówiąc, utarczki z panami KN i JM też, mam wrażenie, chylą się ku końcowi.
To może, Lutrze i Pawle, spróbowalibyście wypalić fajkę pokoju, a następnie wybrać się razem do teatru na jakąś sztukę Waszego ulubionego autora - Moliera? Wiele jego sztuk już znacie, ale pewnie nie wszystkie. Z tych mniej znanych polecam "Les amants magnifiques" ("Wspaniali kochankowie"). Smile
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Tylko dla ludzi o stalowych nerwach! Zbigniew 5 2,243 10-06-2008, 09:51 PM
Ostatni post: Przemek
  Uznałem, że mam prawo sądzić ludzi... adme 58 9,198 09-30-2008, 12:34 AM
Ostatni post: Niktważny
  Propozycja nowego tematu Krasny 59 11,091 09-26-2008, 07:38 PM
Ostatni post: nadzieja
  Michnik spisał ludzi, których nie lubi :-) Adam_Leszek 50 11,149 07-04-2008, 09:38 PM
Ostatni post: Tomek
  OT z tematu "teścik" scarlett 5 2,265 05-29-2008, 02:48 PM
Ostatni post: kłapo
  OT z tematu Wielki Zjazd Wywroty Zbrozło 34 9,648 05-07-2008, 06:44 PM
Ostatni post: Simon
  Kto zaczyna awantury? ;) czyli OT z "Nowa płyta JK&quot Duch77 14 5,514 04-08-2008, 01:42 AM
Ostatni post: Duch77
  ot z tematu urodzinowego Szymon 77 14,968 06-23-2007, 02:17 PM
Ostatni post: partycja
  Pytanie do Ludwika - wyjęte z tematu o nowym wierszu JK. Niktważny 54 16,512 02-08-2007, 03:46 PM
Ostatni post: Przemek
  Ocena tematu Artur 3 1,783 10-12-2006, 12:28 PM
Ostatni post: adam_marian

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości