Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ale idealistom pisane łoże prokrusta...
#31
Olo napisał(a):Bywa, że inteligentny i pilny student, który studiuje na dobrej uczelni, na którą się dostał po niełatwych egzaminach i świetnie zdanej maturze, otóż bywa, że taki student, mając pojęcie o zdawanym przedmiocie uważa, że jest to on zbyt szczegółowy i wiele zagadnień poruszanych jest niepotrzebnie. Rozumiem i... akceptuję to podejście. Alku - myślę, że pisałeś o takiej sytuacji.
Tak, głównie o tym.
Olo napisał(a):Było takie opowiadanie Sapkowskiego "Mniejsze zło"
Świetne porównanie!
Ja podczas pięciu semestrów, które mam już prawie za sobą, tak naprawdę ściągałem może z trzy razy, cztery razy. Nigdy na egzaminie, albo jakimś ważnym kolokwium. Może gdybym umiał, to próbowałbym na czymś większym, ale wolę nie ryzykować. Ściągałem po to, żeby mi dali święty spokój. I tak musiałbym się tego nauczyć na egzamin. A święty spokój chciałem, żeby pójść na piwo, do kina, żeby się wyspać.
Ściągać daje zawsze, wiem jak niektórym zależy na zdaniu i wyjechaniu spokojnie na wakacje.
Uważam, że ściąganie nie jest uczciwe. Ale nie uważam, żeby ktoś kto ściągnie od czasu do czasu był zaraz nieuczciwym człowiekiem. Z kolei, jeśli ktoś woli uczyć się w sierpniu, bo jest ponad zerknięcie do kolegi, w którą stronę jest strzałka reakcji, to moim zdaniem jest jakiś... dziwny? Plecami bym się do niego nie odwrócił...
Olo napisał(a):Pytania układam tak, by byle świstek papieru nie dawał na nie odpowiedzi. Wyrzucam za ściąganie od kogoś.
Ale powiedzmy sobie, że specyfika przedmiotów ścisłych jest inna niż biologicznych. Jak ktoś rozumie o co chodzi - nie musi się uczyć, jak się uczy i nic nie kuma - się nie nadaje.
U nas sprawa wygląda trochę inaczej...
No ale rozumiem, że dalej drżysz o moich ewentualnych przyszłych pacjentów Tongue
tmach napisał(a):hyba jodynka pisała już, że przy robieniu ściągi, nawet nie chcąc , uczymy się. Sama, żeby uporządkować materiał robiłam ściągi właśnie
To się nie nazywa czasem notatkami? Smile
Odpowiedz
#32
Alek napisał(a):No ale rozumiem, że dalej drżysz o moich ewentualnych przyszłych pacjentów
Nie.
dziesięć
Odpowiedz
#33
Zeratul napisał(a):W Stanach może mają kiepski system kształcenia i ostateczna wiedza absolwentów jest dużo niższa, ale przynajmniej ludzie są zwyczajnie uczciwi...
Nie gloryfikowałbym tej uczciwości tak bardzo. Jasne, że jest tam inna "kultura studiowania", ale oni nie mieli zaborów! Wink
Alek napisał(a):A jak ja daje komuś ściągnąć, to co?
Wg Romka wówczas kolega pisze na licencji.
[b][i][size=75]ukončite prosím výstup a nástup, dveře se zavírají[/b][/i][/size]
Odpowiedz
#34
tmach napisał(a):żeby uporządkować materiał robiłam ściągi właśnie. Sama ten sposób uczenia się podpowiadałam moim dzieciom
Ja robię notatki.

Nie uważam się za człowieka uczciwego, prawego, sprawiedliwego. Ściąganie jest dla mnie po prostu idiotyzmem. Nie potrafię ściągać, robić ściąg (niedawno przepisałam na angielskim jedno zadanie od koleżanki, bo byłam bardzo głodna i chciałam już iść po kanapkę; tylko to zadanie zrobiłam błędnie :' ) . Potrafię współuczestniczyć w takim oszustwie - często pomagam innym na egzaminach czy colloquiach. Jeżeli uda mi się coś zaliczyć bez przygotowania (mam niesamowite szczęście do egzaminów ustnych... wybitne szczęście!) to potem dla własnej satysfakcji uczę się tego materiału. I nie chodzi tu o żadną uczciwość! Po prostu uczę się dla siebie. Tylko dla siebie.

[ Dodano: 2 Luty 2008, 15:48 ]
partycja napisał(a):mam niesamowite szczęście do egzaminów ustnych... wybitne szczęście!
W czwartek zdałam Obronę Przed Czarną Magią!

Ale to tylko przechwałki... Właśnie! Lubię zdawać egzaminy samodzielnie, bo mam potem niezły materiał do przechwalania się Wink
śni inny byt jurajski gad
Odpowiedz
#35
dauri napisał(a):Profesor Bartoszewski na uroczystości wręczenia Róż Gali:
Cytat:Warto być przyzwoitym człowiekiem, choć to się nie opłaca.
Ale nie warto być nie przyzwoitym, choć to się często opłaca.
Dauri, to jest genialny żart.

I do tego pysznie nawiązujący do tematu
Bo niewątpliwie Pan Bartoszewski nie ściągał na egzaminach. Ani na magisterskim, ani na doktorskim. Co do matury, to się nie wypowiadam.
Odpowiedz
#36
Co do sciagania...

Poniewaz na studiach mieszkalam w akademiku, wiadomosci o egzaminujacych przechodzily z rocznika na rocznik bardzo szybko. Przed jednym z egzaminow dowiedzialam sie, ze nie ma sensu sie uczyc, bo na egzaminie facet bierze gazete, nie slucha co mowisz i daje ci czas na hmm... zabranie zestawu pytan. Potem uczysz sie tych trzech odpowiedzi i zdajesz.
Z jednej strony nie potrafilam pojsc nieprzygotowana, z drugiej uwazalam wiedze z tego przedmiotu za niezbedna, poszlam wiec przygotowana. Pan przywital kolege i mnie wyzwskiem 'bananowa mlodziez' i opisem swoich dokonan wojennych (za kazdym razem gdy slysze Wydarzenie w knajpie przypomina mi sie egzamin) , wylosowalismy zestawy,a on za nic nie chcial zabrac sie za czytanie gazety. Gdy skonczylismy, wzial indeksy, wstawil niedostateczny (mimo poprawnych odpowiedzi) i z usmiechem odwrocil sie od nas. Co mielismy zrobic ? Wzielismy po zestawie i przy dopytce zwyczajnie jak czlowiek zaliczyl nam to. Nie bardzo uwazam to za sciaganie, bo jednak bylam solidnie przygotowana i odpowiadalam zgodnie z tym.A jednak ?? Dzis jako osoba dorosla zapewne bym zaprotestowala przy tym pierwszym podejsciu, wtedy nie smialam :wstyd:
'Niegodne nas – za sprawy błahe
(Drobnych utrapień lichy towar)
Płacić rozpaczą, gniewem, strachem,
Zużywać w kłótniach cenne słowa'
Odpowiedz
#37
Pozwolę sobie opisać sytuację z egzaminu, który pisałam kilka dni temu. Był trudny a dzis zobaczyliśmy wyniki. Pan dr przyszedł ze studentem, który miał pomagać mu nas pilnować. Całkowicie za jego zgodą student ów podchodził od ucznia do ucznia i mówił jak zrobić zadania. Pomógł tak połowie sali, czyli tym, którzy siedzieli po brzegach (zaznaczę tu, że nie pytał czy pomocy chcesz, podchodził i mówił), druga połowa siedząca po środku musiała radzić sobie sama (w tym ja). Egzamin poszedł bardzo źle, zaliczyłam, ale na minimalną ilość punktów, natomiast w większości osoby, które zaliczyły siedziały z brzegu, a które nie zaliczyły - w środku. Wniosek dosyć prosty, egzamin był tak trudny, że zaliczyłby go mało kto, zaliczyło trochę więcej osób, ale tak naprawdę zaliczył student chemii spacerujący między ludźmi. Kto tu był nieuczciwy? Bo przecież nie mogę mieć pretensji do koleżanki, że napisała lepiej ode mnie, choć nie umie chemii wcale - nie ściągała, nie pytała nikogo o rozwiązania. Cieszę się, że zaliczyłam sama, bez pomocy, ale to jest kolejny dowód na to, że wykładowcy akceptują i popierają korzystanie nie tylko ze swojego mózgu. I szlag może człowieka trafić, że choć pisałam sama, a ktoś kto wypadł lepiej ode mnie - nie, w ostatecznym rozrachunku wypadłam gorzej i na głupszą. Ot co.
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Odpowiedz
#38
Eeetam, kiedyś byłem na 2 egzaminach...
1: szept z sali do kogoś z komisji pilnującego - przepraszam... czy zna Pani odpowiedź na trzecie? Chwila przerwy, zerknięcie w test - nie, proszę dać mi chwilę to sprawdzę (po czym Pani pilnująca poszła do komisji, sprawdziła o odpowiedziała)
2: na stole komisji leżały odpowiedzi i pod koniec egzaminu można było sobie podejść i sprawdzić. a potem poprawić błędy Smile
NestSite
http://www.arturkaczorek.pl
Odpowiedz
#39
Kazia:) napisał(a):w ostatecznym rozrachunku wypadłam gorzej i na głupszą.
Tak uważasz? 8o
Odpowiedz
#40
No wiesz, pan dr nie wie gdzie siedziałam i czy moja wiedza jest większa czy mniejsza niż innych, a wynik mam mniejszy niż niejedni gorsi. Powiedziałam przecież, że cieszę się, że zaliczyłam sama. Tu nie chodzi o mnie, bo ja o wielkość oceny nie walczę, tylko o ogólną sytuację.
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Odpowiedz
#41
Kazia:) napisał(a):niż niejedni gorsi
Dlaczego gorsi?
Odpowiedz
#42
No gorsi z przedmiotu, nie gorsi tak w ogóle :' czepiasz się Tongue
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Odpowiedz
#43
Kazia:) napisał(a):No gorsi z przedmiotu, nie gorsi tak w ogóle
No ja się domyśliłem, ale i tak to tak dziwnie zabrzmiało...
Odpowiedz
#44
Wiem, że ciężko Ci w to uwierzyć, ale ja naprawdę nie jestem z natury niemiła, przykro mi jeśli tak to zrozumiałeś, nie był moim zamiarem taki wydźwięk zdania.
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Odpowiedz
#45
Kazia:) napisał(a):Wiem, że ciężko Ci w to uwierzyć,
No to jest już wiedza tajemna...
OLI napisał(a):usiadłem w pierwszej ławce
Nie ma to jak pole position Wink
Odpowiedz
#46
Alek napisał(a):
OLI napisał(a):usiadłem w pierwszej ławce
Nie ma to jak pole position Wink
Widzisz, jadąc z tej oto pozycji dostałem 3,5. Jednak nie wyszedłem na frajeraSmile Da się to napisać uczciwie się okazałoWink Ludzie spisujący ze skryptu o dziwo gorzej wyszli na tymSmile
pozdrawiam uradowanySmile
Odpowiedz
#47
Tak czytam Was i myślę sobie, że chyba chcecie być ciut za wspaniali.
Zdażyło mi się wielokrotnie ściągać na różnego rodzaju klasówkach czy egzaminach pisemnych z gorszym lub lepszym skutkiem i - mimo wieku dojrzałego dość - nie czuje nic a nic moralnego kaca. Ba, nawet wspominam z sentymentem ten czas, kiedy udało mi się wywieść w pole egzaminatora (choć niestety nie zawsze się udawało). Chętnie też dawałem ściągać, o ile tylko miałem co dawać.
A potem kilkunastoletnie życie zawodowe nauczyło mnie tego, iż nie zawsze te kujony ze szkół i uczelni okazują się samodzielnie myślącymi ludźmi, zdolnymi równie perfekcyjnie wykonywać swoją pracę.
Poza tym, różnica między większym i mniejszym obkuciem danego zagadnienia sprowadza się jedynie do odcinka czasu, w którym ta wiedza - jeżeli nie jest później stale praktykowana - ulatuje z głowy całkowicie.
Za wyjątkiem języków obcych, sztuka rozwiązywania problemów sprowadza się do umiejętności korzystania ze żródeł, a nie do bazowania na pamięci, gdyż ta, zwodną bywa nieraz i może spowodować więcej szkody niż pożytku.
A najzabawniejsze jest to, iż pogłębiająć swoją wiedzę przed paru laty na studiach podyplomowych widziałem jak na egzaminach ściągają np. nauczyciele , ba nawet wykładowcy szkół wyższych (którzy też ze mną studiowali). I tak sobie pomyślałem, że pewnie na lekcjach czy ćwiczeniach pilnują swych uczniów i studentów - a sami potem, będąc w odwrotnej roli, kombinują ile wlezie. Ale takie jest życie. I nic w tym złego, zapewniam.
Odpowiedz
#48
Ale Kazia czuje się gorsza i co poradzisz? Ja nie rozumiem jak można czuć się gorszym mając 3 a nie 5. (z danego przedmiotu oczywiście)
Odpowiedz
#49
Zbigniew napisał(a):Ja nie rozumiem jak można czuć się gorszym mając 3 a nie 5.
Na 3 mówiono zawsze, że to państwowa ocena. Ja zbierałem z reguły państwowe oceny, no i zostałem urzędnikiem państwowym. Niby niewiele - a cieszy.
Odpowiedz
#50
Kazia:) napisał(a):I szlag może człowieka trafić, że choć pisałam sama, a ktoś kto wypadł lepiej ode mnie - nie, w ostatecznym rozrachunku wypadłam gorzej i na głupszą. Ot co.
To kto w ostatecznym rozrachunku wyjdzie na gorszego i głupszego, prędzej czy później zweryfikuje i tak życie. A to czy dostał ktoś 3ke czy 5tkę, czy ktoś ściągał czy nie ściągał, za parę lat, nie będzie miało najmniejszego znaczenia.
Ale fakt, z biegiem czasu, zmienia się waga codziennych problemów. Smile
Odpowiedz
#51
Zbigniew napisał(a):Ja nie rozumiem jak można czuć się gorszym mając 3 a nie 5
Odwróciliście kota ogonem. Może ja to źle napisałam, niezrozumiale, ale ja naprawdę nie miała na myśli, że czuję się gorsza bo mam 3 a nie 5. O oceny przestałam walczyć już dawno, naprawdę nie chodzi mi o wysokość oceny! Opisałam zaistniałą sytuację, bo była związana z pytaniem Zeratula, a o tym egzaminie już prawie nie pamiętam, bo jestem po a wiele spraw przede mną. Nie róbcie ze mnie rozpłakanego dziecka, które dostało złą ocenę, proszę Smile
"Radio to cudowny wynalazek! Jeden ruch ręki i ... nic nie słychać." :)
Odpowiedz
#52
lc napisał(a):Zdażyło mi się wielokrotnie ściągać na różnego rodzaju klasówkach
i na dyktandach... Wink
lc napisał(a):nie zawsze te kujony ze szkół i uczelni okazują się samodzielnie myślącymi ludźmi, zdolnymi równie perfekcyjnie wykonywać swoją pracę.
To prawda.
lc napisał(a):Poza tym, różnica między większym i mniejszym obkuciem danego zagadnienia sprowadza się jedynie do odcinka czasu, w którym ta wiedza - jeżeli nie jest później stale praktykowana - ulatuje z głowy całkowicie

Wydaje mi się, że studia powinny uczyć przede wszystkim rozumienia mechanizmów - sprowadzanie studiowania do "wykucia" pewnej liczby faktów to błąd przesunięcia kategorialnego, którego jeżeli się nie widzi, to można dojść do dość kuriozalnych wniosków.
lc napisał(a):Za wyjątkiem języków obcych, sztuka rozwiązywania problemów sprowadza się do umiejętności korzystania ze żródeł, a nie do bazowania na pamięci, gdyż ta, zwodną bywa nieraz i może spowodować więcej szkody niż pożytku.
Zgadza się! Tyle, że na umiejętność korzystania ze żródeł składa się znajomość zasad logiki (mniej lub bardziej uświadomiona), znajomość metodologii, wreszcie wiedza o podstawowych faktach z danej dziedziny.
lc napisał(a):A najzabawniejsze jest to, iż pogłębiająć swoją wiedzę przed paru laty na studiach podyplomowych widziałem jak na egzaminach ściągają np. nauczyciele , ba nawet wykładowcy szkół wyższych (którzy też ze mną studiowali). I tak sobie pomyślałem, że pewnie na lekcjach czy ćwiczeniach pilnują swych uczniów i studentów - a sami potem, będąc w odwrotnej roli, kombinują ile wlezie.

jak to było...:
Owidiusz napisał(a):video meliora proboque, deteriora sequor
lc napisał(a):nic w tym złego, zapewniam.
no ,skoro zapewniasz... Wink
Odpowiedz
#53
Błędy ortograficzne robię od zawsze, choć ostatnio i tak się poprawiłem.
Najbardziej zaś w tym "uczonym" poście rozbawiło mnie, kto postawił pod nim piwo. Bo sama jego treść - mimo użytych mądrych sformułowań - trywialna dość.
I ta sentencja na końcu dla posiadaczy "Aurea dicta" Stanisława Kalinkowskiego (część pierwsza), tudzież innego zbioru łacińskich powiedzonek - to chwyt dla takiego właśnie odbiorcy. Pyszne.
A zdania co do ściągania nie zmieniam ani o milimetr.
ukłony
lc
Odpowiedz
#54
Ściąganie w Polsce to prosty skutek bezsensowności programu nauczania. Szkoła oszukuje uczniów, ucząc niepotrzebnych bzdur, czemu więc uczniowie mają błyszczeć uczciwością?

Hm... właściwie lepiej było napisać powyższe w czasie przeszłym. Teraz szkoła nie uczy niczego z wyjątkiem absolutnych podstaw (i to całe 12 lat; przykładem niech będzie sprawdzanie czytania ze zrozumieniem na maturze). Ponieważ zaś do poziomu maturalnego (czy raczej "maturalnego") dochodzi coraz więcej osób, których zdolności intelektualne przeważnie zdecydowanie nie wystarczają nawet na tą nową "maturę", ściąganie się upowszechnia; jeśli dodamy jeszcze kult tytułów i uwielbienie cwaniactwa, trudno się temu wszystkiemu dziwić.
in montibus veritas
Odpowiedz
#55
Witamy wśród żywych.
Odpowiedz
#56
A witam, witam; wbrew pozorom ciągle żyję, a nawet czytuję, tylko pisać mi się nie chce specjalnie...
in montibus veritas
Odpowiedz
#57
lc napisał(a):I ta sentencja na końcu dla posiadaczy "Aurea dicta" Stanisława Kalinkowskiego (część pierwsza), tudzież innego zbioru łacińskich powiedzonek - to chwyt dla takiego właśnie odbiorcy. Pyszne.

Przyznaję, nie potrafiłem się powstrzymać :wstyd: Zachowałem się jak dresiarz...
lc napisał(a):Bo sama jego treść - mimo użytych mądrych sformułowań - trywialna dość.
Trywialna, przy czym w kluczowych punktach sprzeczna z Twoim postem. Jak określisz więc treść swojego posta?

lc - z jednej strony nabijasz się z tytułowania profesorem W.Bartoszewskiego, z drugiej strony zdajesz się akceptować zachowania mające znamiona oszustwa, a prowadzące do otrzymania tytułu licencjata/magistra/doktora... Widzę w tym pewną sprzeczność - Ty nie?
Odpowiedz
#58
Olo napisał(a):Przyznaję, nie potrafiłem się powstrzymać Zachowałem się jak dresiarz...
No bez przesady, dresiarz operuje wprawdzie łaciną, tyle że nie Owidiusza ani Cycerona, lecz tą bardziej nowożytna, zwulgaryzowaną nieco.
Zachowałeś się jak typowy współczesny inteligent
Olo napisał(a):Trywialna, przy czym w kluczowych punktach sprzeczna z Twoim postem. Jak określisz więc treść swojego posta?
Trywialna oczywiście, tyle że do tego w równie prostych słowach ujęta. Ale to kwestia stylu...
Olo napisał(a):lc - z jednej strony nabijasz się z tytułowania profesorem W.Bartoszewskiego, z drugiej strony zdajesz się akceptować zachowania mające znamiona oszustwa, a prowadzące do otrzymania tytułu licencjata/magistra/doktora... Widzę w tym pewną sprzeczność - Ty nie?
No nie widzę.
Problem Bartoszewskiego nie polega na tym że inni go tytułują profesorem, którym nie jest (w Niemczech, o ile się nie mylę tytuły profesorskie, ze skutkiem prawnym nadaje rząd federalny a nie władze poszczególnych landów) tylko, że on sam na to tytułowanie pozwala.
Tak się złożyło, że będąc naczelnikiem wydziału akurat pełnię obowiązki dyrektora departamentu ale nie mam na to stanowisko dyrektorskie nominacji. Ot, jestem chwilowo zatrudniony na tym etacie. Dlatego tez, gdy inni zwracają się do mnie per panie dyrektorze prostuję, że nie jestem żadnym dyrektorem.
Po prostu człowiek nie powinien posłyugiwać się tytułami, których nie ma, bo to wcale nie podnosi jego rangi a wręcz przeciwnie.

A co ściągania na egzaminach czy klasówkach - było, jest i będzie.
Jest wpisane w tradycję żakowską jak świat światem.
A zadaniem szkoły i uczelni jest nauczenie człowieka samodzielnego myslenia. Tylko tyle i aż tyle.
A jak jest w praktyce
Tomek napisał(a):Ściąganie w Polsce to prosty skutek bezsensowności programu nauczania. Szkoła oszukuje uczniów, ucząc niepotrzebnych bzdur, czemu więc uczniowie mają błyszczeć uczciwością?
Nic dodać, nic ująć.
Chociaż, gdyby szkoła uczyła myśleć - to też by wszyscy ściągali. Myślenie. I to by było najlepsze.
Odpowiedz
#59
lc napisał(a):
Tomek napisał(a):Ściąganie w Polsce to prosty skutek bezsensowności programu nauczania. Szkoła oszukuje uczniów, ucząc niepotrzebnych bzdur, czemu więc uczniowie mają błyszczeć uczciwością?
Nic dodać, nic ująć.
Chociaż, gdyby szkoła uczyła myśleć - to też by wszyscy ściągali. Myślenie. I to by było najlepsze.
Nowa minister edukacji już ponoc wychodzi naprzeciw Waszym postulatom:
Cytat:Za rok rozpocznie się kolejna rewolucja w polskim szkolnictwie. Nauczanie ogólne, na przykład lekcje historii, młodzież ma zakończyć już w pierwszej klasie liceum. Potem skoncentruje się na wybranych przedmiotach. Takich zmian chce minister edukacji Katarzyna Hall - ujawnia DZIENNIK.
...
W efekcie od 2009 r. uczeń liceum po pierwszej klasie, który chce np. zdać na medycynę, przez dwa ostatnie lata szkoły uczyłby się obowiązkowo: polskiego, matematyki i języków obcych oraz trzech dodatkowych przedmiotów, jak biologia, fizyka i chemia, na poziomie poszerzonym. Na pierwszym roku zakończyłby jednak całkowicie naukę historii czy geografii.
...
Ministerstwo Edukacji tłumaczy, że reforma jest konieczna, bo wykształcenie wyższe chce zdobyć aż 80 proc. młodzieży, a obecne treści programowe są zbyt obszerne dla wszystkich. "Nie każdy będzie bardzo dobry z polskiego czy historii, więc nie ma sensu wszystkich uczyć wszystkiego" - tłumaczy DZIENNIKOWI wiceminister edukacji prof. Zbigniew Marciniak.
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.dziennik.pl/wydarzenia/article121442/Rzad_chce_ze_szkol_wypuszczac_nieukow.html">http://www.dziennik.pl/wydarzenia/artic ... eukow.html</a><!-- m -->
Odpowiedz
#60
Jaśko napisał(a):Nowa minister edukacji już ponoc wychodzi naprzeciw Waszym postulatom:
Cytat:Za rok rozpocznie się kolejna rewolucja w polskim szkolnictwie. Nauczanie ogólne, na przykład lekcje historii, młodzież ma zakończyć już w pierwszej klasie liceum. Potem skoncentruje się na wybranych przedmiotach. Takich zmian chce minister edukacji Katarzyna Hall - ujawnia DZIENNIK.
...
W efekcie od 2009 r. uczeń liceum po pierwszej klasie, który chce np. zdać na medycynę, przez dwa ostatnie lata szkoły uczyłby się obowiązkowo: polskiego, matematyki i języków obcych oraz trzech dodatkowych przedmiotów, jak biologia, fizyka i chemia, na poziomie poszerzonym. Na pierwszym roku zakończyłby jednak całkowicie naukę historii czy geografii.
...
Ministerstwo Edukacji tłumaczy, że reforma jest konieczna, bo wykształcenie wyższe chce zdobyć aż 80 proc. młodzieży, a obecne treści programowe są zbyt obszerne dla wszystkich. "Nie każdy będzie bardzo dobry z polskiego czy historii, więc nie ma sensu wszystkich uczyć wszystkiego" - tłumaczy DZIENNIKOWI wiceminister edukacji prof. Zbigniew Marciniak.
I bardzo dobrze. Skoro do matury dochodzą ludzie, nie oszukujmy się- zbyt głupi na posiadanie tzw. "wykształcenia ogólnego", to trzeba wyjść im naprzeciw i tak zmodyfikować szkolnictwo zawodowe, żeby jego tytulatura ich satysfakcjonowała.

Od dawna sądzę, że zawodówki powinny wrócić, jak widać będą się one kończyć maturą i magisterką.

Natomiast sądzę też, że te 4% osób, które faktycznie powinny mieć normalną maturę- świadectwo dojrzałości (czyli pewnego ogólnego, poszerzającego horyzonty wykształcenia), powinno mieć na taki egzamin szansę.
in montibus veritas
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości