Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
Karol napisał(a):Jodynko, wiesz, co w tym wszystkim jest nielegalne i - przepraszam - sukinsyńskie?
Że w świetle prawa i etyki zawodu takie praktyki mają obowiązek wyglądać tak: żółtodziób może i nie dostawać pieniędzy (choć parę groszy za praktykę powinno być, by nauczyć Cię szacunku, nikt nie szanuje czegoś, co nie jest wymiernie ocenione), ale ma TOWARZYSZYĆ doświadczonemu adeptowi, najpierw patrzeć, potem zamiatać, potem podawać proste narzędzia, potem asystować przy prostych pracach, potem wykonywać proste prace pod nadzorem doświadczonego, potem coraz trudniejsze. A jak już jesteś dobra w fachu, to stajesz się samodzielna, nie zapominając o Mistrzach.
I tak było. A co jest? Zgadzam się z Tobą - tak powinno to wyglądać.
Ale tak nie jest. Bo praktykanta z reguły ma się gdzieś.
Gdybym nie biła się o to, żeby móc zrobić jakiś materiał - starzy wyjadacze traktowaliby mnie jak powietrze. Gdybym nie otworzyła gęby na pierwszym zebraniu i nie pokazała, że jednak coś umiem, wiem i na czymś mi zależy - dostałabym wpis za dwa tygodnie praktyk już pierwszego dnia.
Zmusiłam tych ludzi, żeby się mną zainteresowali i zajęli.
A gdzie tu piękne tradycje pracy z mistrzem? Nie istnieje. Ludzie nie chcą być mistrzami, bo nie chcą, żeby jeszcze jakiś zółtodziób truł im tyłek.
Karol, w gruncie rzeczy ja wyciągam podobne wnioski, co Ty, tylko dochodzimy do nich innymi ścieżkami. Bo mnie też się nie podoba obecny stan rzeczy. Tylko Ty patrzysz na to z perspektywy "od góry" - byłoby lepiej gdyby ludzie się nie godzili na niskie płace. A ja z perspektywy "od dołu" - godzę się na niskie płace, ale uważam, że to jest wyzyskiwanie i rzeczywiście psuje rynek.
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
Ale to Ty psujesz rynek :rotfl: !
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Karol napisał(a):Ale to Ty psujesz rynek ! Nie, Karol, to nie działa w ten sposób. Jodynka nie ma tu pola manweru. Rynkiem rządzą prawa ekonomii, a nie utopijne zmowy pracowników.
Liczba postów: 4,800
Liczba wątków: 90
Dołączył: Dec 2005
Reputacja:
0
Ale co to w ogóle jest "psucie rynku"? Konkurencja, niskie ceny - to jest istota rynku, a nie jego psucie. A ża spada jakość - no to już wybór zamawiajacego. Moze wybrać droższego specjalistę lub tańszego studenta. Może kupić Poloneza albo Toyote. Itp.
Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
Karol napisał(a):Ale to Ty psujesz rynek ! ok, psuję rynek.
Ale nie bardzo mam inne wyjście.
To, że ja jedna rzucę pracę w myśl idei "nie warto pracować za grosze" nie zmieni niczego. Przynajmniej pół miasta musiałoby w jednym momencie podjąć podobną decyzję.
Jeśli teraz zrezygnowałabym z pracy w myśl tej idei, skończyło by się to tak:
-nie miałabym pracy, przez co nie mogłabym utrzymać się w Poznaniu -> musiałabym rzucić studia, a na moje miejsce w Empiku* ktoś znalazłby się w przeciągu 24 h. Ktoś, komu Empik nie musiałby płacić premii, bo przyjąby go na okres próbny.
Nie pozostaje mi więc nic innego, jak dalej psuć ten rynek.
*Empik niech znaczy tu dowolną firmę, którą sobie ktokolwiek zechce sobie podstawić.
Jaśko napisał(a):A ża spada jakość - no to już wybór zamawiajacego. Moze wybrać droższego specjalistę lub tańszego studenta. Może kupić Poloneza albo Toyote. No właśnie.
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Karol napisał(a):Bo wie, że poniżej pewnego poziomu płacowego pracownicy nawet nie otworzą ust, żeby wybuchnąć gromkim śmiechem. A w Polsce ciągle spora część ludzi (większość?) pójdzie za te grosze. Tak, a jak już nie pójdzie za te grosze pracowac to powiedzą o nich:
jodynka napisał(a):(pomijam aspekt istnienia ludzi bezrobotnych na życzenie - takich, którzy za minimalną krajową nie chcą pracować, bo więcej uzbierają na ulicy. A nie pomyślałaś, że ta nasza płaca minimalna to po prostu kpina z człowieka?? Zwykły wyzysk...
[ Dodano: 2 Październik 2007, 06:23 ]
jodynka napisał(a):Dlaczego w bogatych krajach zachodnich nikt nie martwi się, że nieuczciwy pracodawca zaproponuje 0,5 euro za godzinę? Bo w takiej bogatej Irlandii prawo zabrania zaproponowac 0,5 e za godzine. Płaca minimalna to około 8,60e /h i cały czas rośnie...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
Przemek napisał(a):A nie pomyślałaś, że ta nasza płaca minimalna to po prostu kpina z człowieka?? Zwykły wyzysk... oczywiście, że pomyślałam, nawet to napisałam.
Przemek, przecież oboje wiemy, że istnieje taka grupa, która woli zbierać na ulicy, bo pracować im się po prostu nie chce.
Przemek napisał(a):jodynka napisał(a):Dlaczego w bogatych krajach zachodnich nikt nie martwi się, że nieuczciwy pracodawca zaproponuje 0,5 euro za godzinę? Bo w takiej bogatej Irlandii prawo zabrania zaproponowac 0,5 e za godzine. Płaca minimalna to około 8,60e /h i cały czas rośnie... to napisała Karol, ale to nie jest ważne w tej chwili
A w Polsce rosnąć jakoś nie chce.
Wszyscy wiemy, że źle się dzieje w kwestii zatrudniania ludzi do pracy.
Ciekawe, czy po wyborach coś się zmieni w tej materii.
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
Jaśko napisał(a):Ale co to w ogóle jest "psucie rynku"? Konkurencja, niskie ceny - to jest istota rynku, a nie jego psucie. A ża spada jakość - no to już wybór zamawiajacego. Moze wybrać droższego specjalistę lub tańszego studenta. Może kupić Poloneza albo Toyote. Itp. Można. Ale panuje tendencja do niewybierania. I to jest niepokojące, bo w niczym nie możesz być pewny jakości.
Lutrze, prawa ekonomii to pojęcie abstrakcyjne, za którym stoją ludzie. I mnie o społeczne przyzwolenie na patologie chodzi.
Przemku, ale gdyby prawo irlandzkie nie zabraniało takiej propozycji, proponujący na tłok chętnych do pracy raczej by nie narzekał.
Poza tym w Polsce jest jeszcze jeden problem: niemożność regulowania "rynku płac". Jeśli pracownik budżetówki, a jest ich multum, jest dobry, to w zasadzie jego kompetencje nijak mają się do płacy. Jedyne, co może zrobić, to dorabiać - nie zawsze odbywa się to tak, jak powinno, vide znów lekarze czy nauczyciele... lub policjanci . A większość i tak ma swoją pracę w głębokim poważaniu. To też obniża jakość.
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Karol napisał(a):Podam Ci na przykładzie, 10 lat temu (o czym już chyba gdzieś pisałam) za korektę płacili od 5 zł/strona, za redakcję od 10 wzwyż. Obecnie cena za korektę to 2-2,50 zł (choć ubawiono mnie propozycją 0,50 zł), redakcja to 100-180 za arkusz, czyli jakieś 5-7 zł za stronę. A i tak - ile by nie zapłacić - nikt mi tak nie zredaguje i nie wyłapie literówek jak ja sam. Co redaktor to inna koncepcja.
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Karol napisał(a):Przemku, ale gdyby prawo irlandzkie nie zabraniało takiej propozycji, proponujący na tłok chętnych do pracy raczej by nie narzekał. Myślę że narzekałby i ludzie zaczęliby by szukac krajów gdzie lepiej płacą. Powoli w POlsce się poprawi pod tym względem, ale jeszcze trochę ludzi musi wyjechac, żeby pracodawcy brak pracowników odczuli nie tylko w budownictwie.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
jodynka napisał(a):Wszyscy wiemy, że źle się dzieje w kwestii zatrudniania ludzi do pracy.
Ciekawe, czy po wyborach coś się zmieni w tej materii. Jodynko, jeśli uważasz, że wybranie kogokolwiek mogłoby zmienić cokolwiek w tej materii, to znaczy, że nie masz elementarnego pojęcia na czym polega funkcjonowanie gospodarki.
Zapewniam Cię, że z Twojego punktu widzenia nic się po wyborach nie zmieni, bo nie ma takiej fizyki, by się radyklanie mogło zmienić, a nie dlatego, że politycy są źli, nieudolni czy nieuczciwi (to znaczy są, ale nie dlatego nie zaczniemy zarabiać z roku na rok nie tylko pięć, ale nawet dwa razy więcej).
Przemek napisał(a):Myślę że narzekałby i ludzie zaczęliby by szukac krajów gdzie lepiej płacą. Powoli w POlsce się poprawi pod tym względem, ale jeszcze trochę ludzi musi wyjechac, żeby pracodawcy brak pracowników odczuli nie tylko w budownictwie. Ludzie, przecież to nie o to chodzi.
Pensje są takie, bo to wymusza ekonomia. Prowadzenie działalności gospodarczej jest kosztowne, wielu drobnych przedsiębiorców (na przykład właściwieli sklepów) ledwo wychodzi na swoje. Nie mogą podnieść cen, bo ludzie bardzo uważnie szukają gdzie jest najtaniej. W związku z tym firmy muszą bardzo uważnie gospodarować kosztami. A koszty pracy są i tak relatywnie wysokie. Żeby zapłacić te 1000 złotych na rękę, pracodawca musi wyjąć z kasy prawie dwa tysiące. W konsekwencji pensje na stanowiskach nie wymagających jakichś specjalnych kwalifikacji są niskie - bo muszą takie być, a nie dlatego, że tak sobie pracodawcy powymyślali, a pracownicy się na to potulnie godzą. Relacje płac w omawianych przez nas sektorach są niemal w stu procentach proporcjonalne do PKB na mieszkańca. W Irlandii kelnerka zarabia 5 razy więcej niż w Polsce, bo PKB na mieszkańca w Irlandii wynosi 50,3 tys. $, a w Polsce 9,3 tys. $.
To naprawdę nie jest kwestia dobrej woli pracodawców, uporu pracowników bądź też odpowiednich ustaw wprowadzonych rzez tych co rządzą. To jest kwestia twardych wskaźników ekonomicznych, które mozolnym wysiłkiem trzeba pchać w górę. Innej rady nie ma.
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
Luter napisał(a):Nie mogą podnieść cen, bo ludzie bardzo uważnie szukają gdzie jest najtaniej. Tak byłoby, gdybyśmy żyli w gospodarce funkcjonującej w modelu konkurencji doskonałej. A w rzeczywistości istnieją rozmaite monopole, oligopole, kartele itp, w niektórch branżach cena wyrobu lub usługi nijak nie ma się do kosztów wytworzenia (np. koszt impulsu telefonicznego w znanej nam wszystkim firmie, ceny perfum renomowanych marek itp). Znane są przykłady zmów cenowych w branży elektronicznej lub AGD. Działa to mniej więcej w ten sposób: producenci uzgadniają minimalną cenę między sobą oraz dystrybutorami. Jeżeli któryś z dystrybutorów próbuje się wyłamać i obniżyć cenę detaliczną, producent przestaje mu dostarczać towar.
Więcej informacji na ten temat: <!-- m --><a class="postlink" href="http://mfiles.ae.krakow.pl/modules.php?name=Guiki&MODE=SHOW&PAGE=Monopol,%20oligopol,%20konkurencja">http://mfiles.ae.krakow.pl/modules.php? ... onkurencja</a><!-- m -->
A tu link do kokretnej analizy (tylko w cache, należy więc szybko czytać zanim zniknie): <!-- m --><a class="postlink" href="http://209.85.129.104/search?q=cache:0oaEEYPPQFcJ:ekonomia.vdl.pl/struktura-oligopolistyczna/">http://209.85.129.104/search?q=cache:0o ... listyczna/</a><!-- m --> .
Jodynka ma sięc sporo racji.
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
Luter napisał(a):Ludzie, przecież to nie o to chodzi.
Pensje są takie, bo to wymusza ekonomia. Prowadzenie działalności gospodarczej jest kosztowne, wielu drobnych przedsiębiorców (na przykład właściwieli sklepów) ledwo wychodzi na swoje. Nie mogą podnieść cen, bo ludzie bardzo uważnie szukają gdzie jest najtaniej. W związku z tym firmy muszą bardzo uważnie gospodarować kosztami. A koszty pracy są i tak relatywnie wysokie. Żeby zapłacić te 1000 złotych na rękę, pracodawca musi wyjąć z kasy prawie dwa tysiące. W konsekwencji pensje na stanowiskach nie wymagających jakichś specjalnych kwalifikacji są niskie - bo muszą takie być, a nie dlatego, że tak sobie pracodawcy powymyślali, a pracownicy się na to potulnie godzą. Relacje płac w omawianych przez nas sektorach są niemal w stu procentach proporcjonalne do PKB na mieszkańca. W Irlandii kelnerka zarabia 5 razy więcej niż w Polsce, bo PKB na mieszkańca w Irlandii wynosi 50,3 tys. $, a w Polsce 9,3 tys. $.
To naprawdę nie jest kwestia dobrej woli pracodawców, uporu pracowników bądź też odpowiednich ustaw wprowadzonych rzez tych co rządzą. To jest kwestia twardych wskaźników ekonomicznych, które mozolnym wysiłkiem trzeba pchać w górę. Innej rady nie ma. Myślę, że łączysz teraz dwie kwestie:
1. Koszty płac i cena. Tak i nie. Koszty płacy w Polsce są wysokie (ale również z powodu całej masy obciążeń, które są tylko dlatego, że tzw. aparat państwowy generuje koszty zamiast zabrać się za egzekwowanie pewnych zobowiązań stamtąd, skąd powinien). Ale obniżenie ich wcale nie gwarantuje radosnego rzucenia się pracodawców do podwyżek. Taki pracodawca ucieszy się, że będzie miał parę groszy więcej w kieszeni, i dopóki rynek pracowników nie wymusi tej podwyżki (znowu słynne sklepy czy budowlanka), dopóty ścisłe powiązanie wysokości podwyżek z obniżką świadczeń pozostanie, moim zdaniem, wyłącznie pobożnym życzeniem.
Prawdą też jest, że cena jest wciąż najważniejszym bodźcem do zakupu. Ale są sytuacje, gdzie zapłacisz więcej za jakość. I tylko dlatego ta cena pozostaje bodźcem, że wiesz, iż jeśli fatalna jakość sprawi, że dany produkt/usługa będzie do niczego, to kupisz drugi/-ą. Ale, jak mówią mądrzejsi ode mnie: biednego nie stać na rzeczy tanie.
Choć, mówię, są sytuacje, i to coraz częstsze, że fatalna jakość drogo Cię w efekcie będzie kosztować.
2. Wskaźniki ekonomiczne nie biorą się znikąd. Ta przywoływana Irlandia nie zawsze była celem emigrantów.
Na marginesie: nie wiem, czy cytując i komentując mój post o korekcie, pijesz do mnie, ale jeśli tak, uprzejmie się tłumaczę, że mam polekowe uszkodzenia wzroku i słabo widzę to, co piszę (piszę bardziej z pamięci), więc za wszystkie puszczone literówki przepraszam .
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
dauri napisał(a):Luter napisał(a):Nie mogą podnieść cen, bo ludzie bardzo uważnie szukają gdzie jest najtaniej. Tak byłoby, gdybyśmy żyli w gospodarce funkcjonującej w modelu konkurencji doskonałej. A w rzeczywistości istnieją rozmaite monopole, oligopole, kartele itp, w niektórch branżach cena wyrobu lub usługi nijak nie ma się do kosztów wytworzenia (np. koszt impulsu telefonicznego w znanej nam wszystkim firmie, ceny perfum renomowanych marek itp). Znane są przykłady zmów cenowych w branży elektronicznej lub AGD. Działa to mniej więcej w ten sposób: producenci uzgadniają minimalną cenę między sobą oraz dystrybutorami. Jeżeli któryś z dystrybutorów próbuje się wyłamać i obniżyć cenę detaliczną, producent przestaje mu dostarczać towar.
Więcej informacji na ten temat: <!-- m --><a class="postlink" href="http://mfiles.ae.krakow.pl/modules.php?name=Guiki&MODE=SHOW&PAGE=Monopol,%20oligopol,%20konkurencja">http://mfiles.ae.krakow.pl/modules.php? ... onkurencja</a><!-- m -->
A tu link do kokretnej analizy (tylko w cache, należy więc szybko czytać zanim zniknie): <!-- m --><a class="postlink" href="http://209.85.129.104/search?q=cache:0oaEEYPPQFcJ:ekonomia.vdl.pl/struktura-oligopolistyczna/">http://209.85.129.104/search?q=cache:0o ... listyczna/</a><!-- m --> .
Jodynka ma sięc sporo racji. To wszystko co piszesz o istnieniu zmów cenowych itd jest oczywiście prawdą. Tyle że ma się to nijak do mechanizmu, o którym ja piszę.
Karol napisał(a):Na marginesie: nie wiem, czy cytując i komentując mój post o korekcie, pijesz do mnie, ale jeśli tak, uprzejmie się tłumaczę, że mam polekowe uszkodzenia wzroku i słabo widzę to, co piszę (piszę bardziej z pamięci), więc za wszystkie puszczone literówki przepraszam . Wiesz, z powodu moich ostrych sporów może i jestem brany za chama, a jednak słowo daję, że nie ośmieliłbym się posunąć do takiej wobec Ciebie impertynencji.
Miałem na myśli swoje doświadczenia z paniami redaktorkami, które zamiast robić dobrze swoją robotę zajmują się tym, co do nich nie należy i od których - o zgrozo - okazuję się bardziej kompetentny.
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Karol napisał(a):Ale, jak mówią mądrzejsi ode mnie: biednego nie stać na rzeczy tanie. Może i nie stac, ale nie ma wyjścia bo na rzeczy drogie tym bardziej go nie stac... Zwłaszcza, że drogie nie oznacza automatycznie lepsze.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
Luter napisał(a):słowo daję, że nie ośmieliłbym się posunąć do takiej wobec Ciebie impertynencji.
Miałem na myśli swoje doświadczenia z paniami redaktorkami, które zamiast robić dobrze swoją robotę zajmują się tym, co do nich nie należy i od których - o zgrozo - okazuję się bardziej kompetentny. Ależ ja Ci niczego nie zarzucam, po prostu wiem, że to mi się zdarza - a jako perfekcjonistka jestem tym stanem rzeczy poirytowana .
Co do redaktorek - a bo to i takie redaktorki bardzo często... :/
Przemku, cena powinna iść w parze z jakością. Ale zgadza się, że ostatnimi czasy nawet tzw. renomowane firmy obniżają jakość, lecz nie cenę. Wystarczy popatrzeć na porządną odzież, buty. Jeszcze kilka lat temu inwestycja kilkuset złotych oznaczała zakup niedefasonujący się przez kilka lat. A teraz Levi's szyje w Chinach albo pod Poznaniem, ale cenę dalej ma markową.
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
Luter napisał(a):To wszystko co piszesz o istnieniu zmów cenowych itd jest oczywiście prawdą. Tyle że ma się to nijak do mechanizmu, o którym ja piszę. Chyba jednak trochę ma, bo w ekonomii naczynia są połączone. Ty wnioskujesz, że niskie pensje wynikają z konieczności stosowania jak najniższych (lub w każdym razie niezbyt wysokich) cen, bo ludzie szukają gdzie jest najtaniej. A tymczasem jest to o wiele bardziej skomplikowane.
Weźmy przykład "Gazety Wyborczej", która do momentu pojawienia się "Dziennika" kosztowała 2,80 zł. Pojawienie się "Dziennika" za 1,50 zł spowodowało obniżenie ceny "Gazety" do tego samego poziomu. Po pewnym czasie cena "Dziennika" wzrosła do 2.00 zł, a cena "Gazety" jest nadal 1,50 zł.
Stąd wniosek, że cena 1,50 zł za "Gazetę" jest dla Agory opłacalna. A jednak przez całe lata sprzedawała "Gazetę" za dużo wyższą cenę, koszty pozpłacowe (surowce, energia, logistyka itp) były wówczas nawet niższe, a ludzie byli opłacani tyle samo albo mniej. Czyli Agora wcale nie próbowała sprzedawać jak najtaniej, tylko próbowała, jak każdy przedsiębiorca, maksymalizować swoje zyski (przy zachowaniu odpowiednich udziałów w rynku). A pracownicy zarabiali tyle, ile udało im się wynegocjować.
Liczba postów: 4,800
Liczba wątków: 90
Dołączył: Dec 2005
Reputacja:
0
dauri napisał(a):Ty wnioskujesz, że niskie pensje wynikają z konieczności stosowania jak najniższych (lub w każdym razie niezbyt wysokich) cen, bo ludzie szukają gdzie jest najtaniej. Ja tamten wpis Lutra zrozumialem jako odnoszący się do ceny produktu lub usługi.
Liczba postów: 6,122
Liczba wątków: 99
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
dauri napisał(a):Chyba jednak trochę ma, bo w ekonomii naczynia są połączone. Oczywiście. Między innymi dlatego jest nauką tak trudną. Należy jednak zdawać sobie sprawę, które elementy mają na daną sytuację wpływ bezpośredni, a które nie. Bez uproszeczeń i wyizolowania pewnych mechanizmów nie da się nic zrozumieć.
Przedstawię w uproszczeniu to, co staram się tu Państwu wytłumaczyć:
Weźmy rodzinę Malinowskich. Pan Malinowski wraz ze szwagrem mają firmę montująca klimatyzacje w budynkach, z której pan Malinowski uzyskuje dochód w wysokości 4500 złotych (załóżmy dla uproszczenia, że wszystkie sumy są podane po uwzględnieniu podatku).
Pani Malinowska nie pracuje na etacie, prowadzi dom, ale w ogrodzie ma pod folią pomidory, które sprzedaje, jak również wymienia się z sąsiadkami na jajka, czasem mięso czy inne warzywa. Średnia miesięczna wartość wyhodowanych przez Malinowską pomidorów to 400 złotych. Dodatkowo pani Malinowska opiekuje się niedołężną sąsiadką, za co ta jej płaci 300 złotych miesięcznie.
Jacek - 20-letni syn Malinowskich jest studentem informatyki i dorabia jako administrator sieci komputerowej w hurtowni książek. Otrzymuje z tego tytułu 1200 złotych miesięcznie. Jacek udziela też korepetycji z matematyki synom znajomych z pobliskiego miasteczka, uzyskując z tej pracy 200 złotych miesięcznie.
Jest jeszcze Ania - 5-letnia córka państwa Malinowskich, której chrzestny, wujek Mirek, jest bogatym biznesmenem i daje jej pieniądze lub kupuje potrzebne rzeczy. Średnio raz na trzy miesiące Ania otrzymuje od wujka Mirka 1400 złotych w gotówce.
Zatem dochód rodzinny brutto w przypadku państwa Malinowskich wynosi osiem tysięcy złotych, a średni miesięczny dochód brutto na głowę wynosi 2000 złotych.
Nie jest zatem możliwe, by każdy członek rodziny Malinowskich wydawał miesięcznie więcej niż 2000 złotych.
Produkt krajowy brutto na głowę mieszkańca wynosi aktualnie w Polsce 9,3 tys. USD (rocznie), czyli w przybliżeniu dwa tysiące złotych miesięcznie. Nie ma zatem takiej fizyki, która pozwoliłaby na to, by każdy z nas zarabiał brutto więcej niż dwa tysiące. Wbrew pozorom grupa tych, którzy zarabiają dużo i bardzo dużo jest stosunkowo nieliczna. Tak czy inaczej pensja powszechnie zarabiana nie może wynosić na przykład 2000 złotych na rękę.
Ty, Dauri, podajesz przykład konkretnej firmy czy konkretnej zmowy cenowej. Owszem, masz rację. W jednej konkretnej firmie, jeśli się ona dobrze ustawi, pensje mogą być kosmiczne (takich frm jest zresztą sporo). Natomiast statystyczna powszechność w postaci pensji wyższej niż średnie PKB na mieszkańca jest niemożliwością. Nasz kraj musiałby być dotowany z zewnątrz (tak zresztą akurat jest w przypadku rolników).
dauri napisał(a):Czyli Agora wcale nie próbowała sprzedawać jak najtaniej, tylko próbowała, jak każdy przedsiębiorca, maksymalizować swoje zyski (przy zachowaniu odpowiednich udziałów w rynku). A pracownicy zarabiali tyle, ile udało im się wynegocjować. Tyle że Agora nie miała na tyle poważnej konkurencji, by musieć sprzedawać Gazetę jak najtaniej. Podajesz więc przykład kompletnie nieadekwatny, świadczący jednie o tym, że pracownikom Agory można było płacić więcej niz płacono, kiedy Gazeta kosztowała 2,80. I mimo że takich przykładów możesz podać jeszcze setki, to i tak są one zaniedbywalne z punktu widzenia statystyki i obowiązującego u nas jednak wolnego rynku (dalekiego od ideału, owszem, ale jednak).
Lepiej tego wytłumaczyć chyba nie potrafię. Krótko mówiąc - pensje w zawodach wykonywanych powszechnie, podlegających prawom wolnego rynku muszą być jakie są - dopóki nie wzrośnie nasz PKB.
Liczba postów: 5,238
Liczba wątków: 221
Dołączył: Aug 2005
Reputacja:
0
Jaśko napisał(a):Ja tamten wpis Lutra zrozumialem jako odnoszący się do ceny produktu lub usługi. Jateż.
Luter napisał(a):Nie jest zatem możliwe, by każdy członek rodziny Malinowskich wydawał miesięcznie więcej niż 2000 złotych. Łomatko! Było o cenach i płacach, a ty jeszcze o wydatkach...
Jest jak najbardziej możliwe, by każdy członek rodziny Malinowskich wydawał miesięcznie więcej niż 2000 złotych. Wystarczy że mają oszczędności. Ja sam przez pewien okres zarabiałem więcej, niż wynosiły moje wydatki, co pozwoliło mi trochę zaoszczędzić, a następnie moje zarobki zmalały, a wydatki wzrosły (bo syn zaczął studia) i przez parę lat wydawałem więcej, niż zarabiałem. Jeżeli statystyczny obywatel będzie czynił podobnie, to suma wydatków przekroczy sumę zarobków. Wydaje mi się jednak, że statystyczny obywatel wydaje więcej, niż zarabia - ale z tego powodu, że bierze kredyty. Również budżet państwa wydaje więcej, niż wynoszą jego przychody - i mamy deficyt budżetowy.
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
A zaczęło się niewinnie od braku reklamówek w Empiku :rotfl:
Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
Karol napisał(a):A zaczęło się niewinnie od braku reklamówek w Empiku ale się fajnie rozwinęło.
Wątek ten udowadnia, że potrafimy jednak rozmawiać normalnie, nie kłócąc się i nie ośmieszając jeden drugiego.
Budujące
Luter napisał(a):Jodynko, jeśli uważasz, że wybranie kogokolwiek mogłoby zmienić cokolwiek w tej materii, to znaczy, że nie masz elementarnego pojęcia na czym polega funkcjonowanie gospodarki. No, specjalistką w tej dziedzinie to się nie czuję i absolutnie nigdy się nie poczuję.
Uważam jednak (być może naiwnie), że wybranie odpowiedniej władzy może spowodować, że zacznie się jakiś ruch w dobrą stronę.
Pewnie, że nie od razu Kraków zbudowano. Ale może ktoś w końcu pomyśli o tym, jak tej naszej gospodarce pomóc.
Choć niektórzy uważają, że gospodarki to lepiej nie ruszać, nie przeszkadzać jej - sama sobie poradzi.
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
Tylko co tu zmieniać, jak ciągle te same twarze w polityce?
A z gospodarką - racja!
Nie tylko z nią. Nierzadko najlepszą pomocą jest przestać przeszkadzać .
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Karol napisał(a):Nierzadko najlepszą pomocą jest przestać przeszkadzać . Ale politycy z tego żyją... :/
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
To precz z politykami :
Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
Karol napisał(a):To precz z politykami tak, zbojkotujmy wybory! Niech będzie frekwencja 0,2 % (bo politycy się pewnie do takiej akcji nie przyłączą)! :rotfl:
Liczba postów: 650
Liczba wątków: 32
Dołączył: Aug 2007
Reputacja:
0
jodynka napisał(a):tak, zbojkotujmy wybory! Niech będzie frekwencja 0,2 % (bo politycy się pewnie do takiej akcji nie przyłączą)! :rotfl: W życiu! Jeszcze nigdy nie czekałem na wybory i możliwość oddania głosu tak, jak teraz .
[i]A jeszcze inni - pojęć gracze -
Bawią się odwracaniem znaczeń
I, niezliczone czerniąc strony,
Stawiają domki z kart znaczonych.[/i]
Liczba postów: 1,409
Liczba wątków: 35
Dołączył: Jul 2005
Reputacja:
0
Nie, zlikwidujmy wybory !
A poważnie: poproszę jakiś inny zestaw polityków.
I zmniejszenie liczby wybieranych.
Ale na wybory pójdę.
Jak mnie wpuszczą...
Liczba postów: 2,038
Liczba wątków: 68
Dołączył: Mar 2007
Reputacja:
0
Karol napisał(a):Jak mnie wpuszczą... a czy istnieją podstawy ku temu, żeby jednak nie wpuścili?
(na kogo będzie Pani głosować?
-ja, na XYZ.
-o, to nie, to nie może Pani wejść)
Liczba postów: 3,847
Liczba wątków: 19
Dołączył: Sep 2006
Reputacja:
0
Przy każdych wyborach przypomina mi się tekst:
Keszitsen kepet onmagarol
słowa: Kazik Staszewski
muzyka: Kult
album: Muj wydafca
Głosuj na mnie - wtedy dostaniesz
Prawie za darmo każde śniadanie
Człowiek na odpowiednim miejscu
Powiedzie ciebie ku szczęściu
Tak dalej być nie musi
Zamknąć granice przed braćmi z Rusi
A niech bogacze oddadzą pałace
Milion nowych miejsc pracy
Czy wierzysz w słowa te?
Ja nie wierzę w nie!
Czyż one prawdziwe są?
Nie wierzę im kurwom jak psom!
Starych i chorych weźmiemy na hol
Keszitsen kepet onmagarol
Młodzi i zdrowi niech w szczęściu pracują
Nową Polskę budują
Każdemu dziecku ciepłe ubranie
Sni Sredstvom Za Uklanianie
Piwo i wóda dostępne już w sklepie
Urzędnik jednak wie lepiej
Czy wierzysz w słowa te?
Ja nie wierzę w nie!
Czyż one prawdziwe są?
Nie wierzę im jak psom!
Głosuj na mnie - wtedy zmieścisz
Dodatkowych złotych czterdzieści
Nowy działacz o krótkim stażu
Zepsuje powietrze od razu
Te wasze marsze są histeriami
Lewica włada gazetami
A to są ciosy poniżej pasa
Warty pac pałaca
Czy wierzysz w słowa te?
Ja nie wierzę w nie!
Czyż one prawdziwe są?
Nie wierzę im kurwom jak psom!
Ile to czasu, ile już czasu
Sam siebie truje i innych truje
Plugawią ręce ojce narodu
Ponoć sługami ludu są
To już jest koniec, wyborcom zadość
Uczynić, ale głupiemu radość
Jak wielce nęcą tej władzy tryby
To wszystko było na niby!
Dawajta!...
"Na ludzką pamięć nie można liczyć. Niestety, również na niepamięć."
|