Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Vilcacora - dlaczego Jacek miesiac przed smiercia reklamowal
#61
Miałem się w tym temacie już w ogóle nie odzywać, ale jak tego nie robić kiedy ktoś z wyżyn swej katedry nie tylko chce głosić swe przekonania jako jedyną i nieomylną Prawdę lecz do tego - świadomie, lub nie -obraża innych. Moją naczelną zasadą, której staram się trzymać w każdej dyskusji jest poszanowanie adwersarza, nawet gdy ten opowiada głupoty. Ze zwiększoną atencją traktować się też staram takiego, który pomimo owych głupot stara się trzymać "moją" stronę. Niestety o Tobie Robertusie tego powiedzieć nie sposób. Nie obchodzi mnie, ile tytułów naukowych masz przed nazwiskiem. Sądząc z tego, co pisałeś powyżej, Twoim stanowiskiem pracy jest stół sekcyjny, więc faktycznie nie ma kto uczyć Cię szacunku do adwersarzy, bo Twoi już tego głosu nie mają :wink: . Forum powyższe nie jest salą rozpraw i dysput naukowych, więc nie spodziewaj się, że dysputanci będą co chwila podpierać się mądrymi źródłami naukowymi i rzucać kilometrowe cytaty. Nie miejsce tu na to. Bywa więc też, że w zbyt szybkiej odpowiedzi wypisują niedorzeczności :oops: . Trza im wytykać błędy, ale można zrobić to z klasą. Jak zauważył tomekzemleduch, Ty dobierasz cytaty stosowne do Twojej wizji, ja mógłbym - gdybym chciał tylko poświęcić swój cenny czas - znaleźć równie przekonujące cytaty popierające stanowisko przeciwne. Z jednej strony zarzucasz mi brak informacji o autorytetach, na które mogę się powołać - faktycznie w przypadku niefortunnej vit. C na żaden - sam jednak też tego unikasz. Większość skądinąd fascynujących cytatów nie zawiera informacji o źródle pochodzenia. Skąd mamy wiedzieć, czy ta relacja z rozprawy sądowej to nie jakaś sensacyjka z jakiegoś medycznopodobnego szmatławca? W pewnym miejscu powołujesz się na cytat z TIME'a. Wybacz, ale to tak samo opiniotwórczy tygodnik, jak i Gazeta Wyborcza, którą mieszasz z błotem.
Nie wiem, czy zauważyłeś - zapewne jesteś tak zaślepiony swoją mądrością, że tego nie jesteś w stanie, że nie tylko poparłem Twoją teorię spiskową (choć w złagodzonej formie), ale i stanąłem też w obronie owej witaminki, którą chcesz serwować na lewo i prawo. Faktycznie, zrobiłem to nieudolnie. Vit. C była niefortunnym przykładem, tu - przyznaję się - myliłem się. Ale errare humanum est. A jak Jacek śpiewał "pomyłki mogą się przytrafić nawet katu". Trudno ją przedawkować, grozi to co najwyżej biegunką. Przepraszam za kolokwializm "szprycować". Na naukowych wyżynach zapewne nie stosuje się slangowego słownictwa. Choć wprost tego nie napisałeś - nie obraź się, że piszę per "Ty," ale kiedy dyskutuje się z anonimowym gościem na tego typu forum, jest to powszechna konwencja, w każdej chwili mogę przejść na zwroty oficjalne z wymienianiem wszystkich Twoich profesorskich tytułów - zarzucasz mi kłamstwo, jednocześnie sugerując mi, ze czytam nie te gazety, które powinienem. Pojecie kłamstwa zakłada świadome pisanie nieprawdy w określonych celach, czyż nie? Jeśli już zarzucasz komukolwiek bolszewię, sam wyzbądź się jej, bo Twoja dodatkowo podszyta jest nutką faszyzmu. Właśnie na tym polega prawo do wolności, o którym piszesz, że nikt, nawet i laureat Nobla, nie będzie mi narzucał tego, co mam czytać, czy to będzie magazyn naukowy, czy kolorowy brukowiec. Noblisci tez się mylą, czego niezbitym dowodem jest popularność tzw. nagrody IgNoble, którą otrzymało też kilku noblistów właśnie.
Uwielbiam migdały i od nich nie stronię. Pomimo spożywania tej "cudownej" witaminy w formie naturalnej, jakoś nie czuję się nad wyraz zdrowy. Wolność wyboru nie polega jednak na samowoli. Gdyby przyjąć Twoją podstawową tezę należałoby również wystawiać w kioskach wszelkie narkotyki z pospolitymi truciznami włącznie. Przecież w imię wolności mam prawo wcinać LSD, muchomory, arszenik itd. Czego się czepiacie? przecież szkodzę tylko sobie, mamy wolność i to moje prawo wyboru. Czy jednak aby na pewno tylko sobie szkodzę? A propos wyborów: jeśli już podpierasz się naukowymi cytatami - podawaj łaskawie źródło swoich - mechanizm działania B17 b. ciekawy, ale... tu mam zastrzeżenia. Ów specyfik w tym kontekście absolutnie nie może być zaliczony do witamin. Witaminami nazywa się substancje niezbędne w niewielkiej ilości do życia. Jeśli nie mam raka, taka substancja jest mi zbyteczna. Tak wynika z Twojego cytatu. Być może mogłaby być środkiem leczniczym, ale nie witaminą. Jeśli już głosisz zbawienny wpływ tej substancji, należałoby dotrzeć do "sentencji wyroku" FDA. Przecież nie zakazali jej obrotu na zasadzie "nie i już!". Jakaś podstawa zakazu - choćby i naciągana - musiała być.
Co do dużej dawki to też uprawiasz czepialstwo starając się wykazać, jaki to ja jestem kłamca wychowany na gazetowych bredniach (ciekawe, jakie Ty gazety czytujesz?). Pojęcie dużej dawki jest pojęciem ogólnym i zawsze musi się odnosić do substancji o której mowa, czyż nie? X mg danego leku może być lecznicze dla osoby dorosłej, szkodliwe dla dziecka, a wręcz zabójcze dla noworodka lub osoby w podeszłym wieku. Konkretna dawka jednej witaminy dziennie może być normą, innej może już szkodzić.
Przy okazji dementuję Twoje insynuacje, jakobym swoje opinie stawiał na jednej szali z autorytetami-Noblistami. Twoja sugestia to - by użyć ulubionego przez Ciebie naukowego języka - jakieś konfabulacje. Nie dyskutuję z Paulingiem (nie przyszłoby mi to do głowy), lecz z pewnymi sugestiami wysuwanymi przez nieznanego mi Robertusa i odpowiedziami równie mało znanego mi tomkazemleducha, JASNE :x ???
Wracając do witamin. Jak wyżej pisałem - mea culpa, z Vit. C dałem plamę. Moją jednak tezą - podstawa twierdzenia za chwilę - było, ze może ta B17 nie jest taka szkodliwa, jak w pierwszej chwili tomekzemleduch raczył zasugerować. Może to taka substancja, którą łatwo przedawkować, może jednak daje czasem jakieś działania uboczne kiedy nie będzie podawana pod ścisłą kontrola. Nie wyczuwasz Robertusie próby obrony Twojej teorii? Przetrzyj okulary! Pewność siebie Cię zaślepia! A teraz o "zbawiennym" pożeraniu witamin. Na pewno książka jest Ci znana: W Polsce pod tytułem "Vademecum zatruć" PZWL 1995 wg Handbook of poisoning, R.H. Dreisbach, W.O. Robertson. Co może czynić przedawkowanie skądinąd znanych powszechnie witamin (podaję tylko przykłady, by nie zanudzać)
Vit. A - obrzęki okołokostne, owrzodzenia skóry, zwiększenie ciśnienia śródczaszkowego, objawy sugerujące guz mózgu.
Vit. B1 - przy wlewie dożylnym gorączka, anafilaksja.
Vit. B12 - dolegliwości żołądkowo jelitowe, zakrzepica.
Vit. D - anemia, upośledzenie czynności nerek, białkomocz, zapalenie tęczówki, zwapnienia w nerkach, sercu, aorcie. w czasie ciąży prawdopodobnie niedorozwój umysłowy płodu i wady serca.
Vit. K - niedokrwistość hemolityczna, powiększenie wątroby z upośledzeniem czynności, przedawkowanie u noworodków - możliwość zgonu.
Vit. K1 - niebezpieczna przy podawaniu dożylnym, - możliwość zgonu.
I co? Wszystkie są takie zupełnie nieszkodliwe? Brak znanych efektów ubocznych nie jest dowodem na ich zupełny brak.. Tego nie uczą na medycynie? Thalidomid też wydawał się nieszkodliwy. I co?
Pierwotnie czynnik aktywny Viagry nie spełniał pokładanych nadziei, potem ujawnił jakże sympatyczny efekt uboczny :lol: . Historia pełna jest opisów jakoby cudownych i przełomowych leków, które okazywały się albo szkodliwe w długim dawkowaniu, albo zwykłym szalbierstwem.
A tak na marginesie to trochę zaprzeczasz sam sobie. Jeśli jesteśmy manipulowani przez te podłe i szatańskie koncerny farmaceutyczne - kto do cholery produkuje te zestawy witaminek na dzień, na noc, przed, po, dla dzieci, starców, psów, kotów etc. Wszystko bez recepty i w dowolnej ilości. Nie masz Ty profitów w jednym z tych koncernów? Obejrzyj sobie reklamy w polskiej TV. Aż roi się od zapewnień o wiecznej młodości i zdrowiu po zażyciu preparatu XYZ. Bzdura!

To, co napisałeś o Gazecie Wyborczej i jej Naczelnym - niezależnie od moich sympatii czy antypatii do tego tytułu i Naczelnego- jest klasycznym zniesławieniem nadającym się do sali sądowej. Masz styl stosowny dla polskich gazet skrajnej prawicy. Etat możesz mieć gwarantowany.

Na początku wydawało mi się, że krytykujesz Behemota, tymczasem Twoje wypowiedzi kładą się na tej samej linii i mają ten sam styl. Behemot sugerował, że wystarczyłby jeden telefon od Jacka a chirurdzy w Niemczech poradziliby sobie z rakiem. Ty zaś jednoznacznie sugerujesz, że wystarczyłyby odpowiednie dawki B17 i byłoby po krzyku. Napiszę Tobie to samo, co Behemotowi: A gdzież Ty byłeś do diabła przez te 2 lata, kiedy Jacek powoli konał? Mając taką cudowną recepturę nie mogłeś się z nim skontaktować? Kto by pomyślał. Garść migdałów dziennie i Jacek dalej by nam śpiewał. Podpiszę się całkowicie jedynie pod Twoim twierdzeniem, że trzeba szanować wybór Jacka, niezależnie czy był on głupi, czy nie - wybór, nie Jacek! Reszta to bezsensowne bicie piany wiodące do pyskówek poza tematem, które już tu raz przerabialiśmy. jest to nie tylko smutne, ale i żałosne. "Prawdziwym problemem są ci którzy znają Prawdę i kłamią." Święta racja! Nie śmiem nawet sprawdzać, czy Ty gdzieś kłamiesz. Jednak faktycznie jesteś problemem, bo w swoim mniemaniu znasz Prawdę...

Nie oczekuję i nie pragnę twojej odpowiedzi. I mam nadzieję, ze dotrzymasz słowa z początku swego postu: "To prawdopodobnie mój ostatni [ wpis ]".Pozdrawiam, wielbiciel migdałów i wróg samozwańczych głosicieli Prawd ostatecznych.
Odpowiedz
#62
litości... nie dam rady tego przeczytać, litery mi wirują i zlewaja się w jedno... przynajmniej na razie ... Ale nie mam nic przeciwko takim długim tekstom jeżeli ktoś czuje potrzebę napisania.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#63
Ja Ciebie Przemku rozumiem i zgadzam się w całej rozciągłości...mojego tekstu Big Grin . Zadziałajcie jednak jakoś, by różni "pisarze" nie prowokowali do tak długich ripost. Casus Robertusa nie jest odosobniony, przejrzyj wcześniejsze twórczości. Może tak limit znaków? :roll: Grozi to jednak podwójnymi postami. A potem Art z Ann będą karać i karać... :placze:
Odpowiedz
#64
Dowolność treści i formy wypowiedzi jest jedną z ważniejszych zalet forum, więc myślę, że wprowadzanie limitu znaków byłoby generalnie złe. Natomiast każdy, kto pisze post, musi się liczyć z tym, że czym dłuższy tekst, tym mniej osób go przeczyta. Oczywiście to, żeby w ogóle ktokolwiek czytał nie musi być wcale ważne, więc... wolna wola kształtowania treści, formy i długości własnych wypowiedzi.

KN.

PS Jeśli chodzi np. o mnie, to przyznaję, że postów bardzo długich nie czytam uważnie (chyba że dotyczą tematu ściśle mnie interesującego). W każdym razie o spisku koncernów farmaceutycznych nie czytam w ogóle już od kilku dni.
Odpowiedz
#65
Nie no, nie pisałem aż tak całkiem poważnie Smile Jeżeli trzeba to, należy pisać tyle ile uzna się za konieczne. Tylko należy sie starać formatować, robić akapity by terkst był bardziej przejrzysty i łatwiejszy (wygodniejszy) w czytaniu.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#66
jesli komuś zależy to przeczyta choćby tekst był bez żadnych akapitów i wcięć.
ja np. zaznaczam sobie wers i przeciągam wdół pokonując kolejne wersy, mam wtedy wyraźną granice pomiędzy tym co przeczytałem a czego nie. polecam
spadam

aaaaaaaaaa
trz
spadłem
Odpowiedz
#67
Wiec raczej absolutnie protestuje przeciw ewentualnym ograniczaniom dlugosci postow. Jesli dlugie, to pewnie wydawalo sie wazne temu co pisal. Ten co ew. przeczyta, przeczytac nie musi, moze sobie darowac, w sumie wiec nikt na tym nie straci. Adminkowie odradzaja zeby ta sama osoba odpowiadala kilku dyskutantom pod rzad - wiec koniecznie robia sie kilometrowe posty w dyskusjach na kilka osob.

Pewien mediator sie pewnie wscieknie (no i trudno, nie on pierwszy i nie on ostatni...) ale niezbyt rozumiem uwagi ograniczajace sie do dlugosci postu. Czy nie lepiej byloby rzucac uwagi typu : "panie Robertus! uwazaj! nie wiadomo co sa warte cytaty na ktorych sie Pan opierasz, "Panie Piotruba: uwazaj ! za bardzo sie podniecasz !", Panie Zemleduch ! uwazaj! za bardzo instynktownie !", "Panie Neverny! uwazaj ! za bardzo sie madrzysz !"... Zwlaszcza ze moderator (tak sobie to w kazdym razie wyobrazam) to niby ktos kto stoi z boku i niektore rzeczy zauwaza latwiej niz ci co sa w samym srodku sprzeczki... nie ?

A jak Ty, czlowieku ktory czytasz te slowa, wyobrazasz sobie rola mediatora-moderatora ?

Panie Robertus ! To co Pan pisze wydaje mi sie ciekawe ale niezbyt rozumiem o co Panu chodzi lub chodzilo. Obawiam sie ze tym co interweniowali wczesniej tez nie...
Co do wykladow na temat nieszkodliwosci tej czy tamtej witaminy, to moze sie na tym nie znam ("ja nie ornitolog...":-) ale nie sadze ze naduzywanie jakiegokolwiek aktywnego elementu jest wskazane.
Nawet ta cholerna witamina C : byc moze nie mozna sie zatruc smiertelnie sama witamina C bo organizm reaguje i goni to tu to tam, ale taka sytuacja, jesli zbyt dlugo trwa, konczy sie chyba jednak, do licha ciezkego, odwodnieniem organizmu i ewakuowaniem roznych cennych oligoelementow etc, tak czy nie ? Oczywiscie, mozna sie spierac ze "to nie witamina C, to odwodnienie winne"...
Kiedys byly akcje szczotkowania zebow fluorem u smarkaczy (pamietam, jak nas ganiali w szkole - bylo bardzo fajnie, dodatkowy urwany kwadrans) zeby zwalczac prochnice. W ktoryms momencie dentysci podniesli larum ze ten fluor jest az tak skuteczny ze mleczne nie chca wypadac... I sie uspokoilo.
Wracajac do ktoregos z tematow (tyle tu ich bylo...), proponuje by zrobil pan sobie taki dobry, nasz, swojski, wiejski PASZTET z tej czy tamtej witaminki (lub z kilku naraz, bo to co dobre to nie moze zaszkodzic), rozsmarowywal to sobie rano wieczorem i w poludnie na kanapkach, no i powiedzmy za miesiac dal nam znac : jak ze zdrowkiem, czy wsystkie zmysly, kosci, organy i czlonki w porzadku, nic sie nie trzesie etc ? Bo ja jednak mam pewne watpliwosci...
A tak w ogole, czy pamieta Pan jeszcze o co w tej dyskusji chodzilo ? Tylko o pyskowanie sobie czy o cos konkretnego ? Bo znowu sie rozkielbasilo...
No dobra, czas sie wylaczyc, wypic ziolka i polknac prozaczek. Spokojnej nocy...
:-)
TN
Odpowiedz
#68
Tak:Im lepsze oceny w szkole, tym większy iloraz inteligencji (np.miarka IQ)?
Im więcej inteligentnych studentów medycyny, tym więcej odważnych lekarzy(-ek)?
I przez to im więcej lekarzy(-ek) tym mniej chorych?I przez to im mniej chorych uczni w szkole, tym więcej maturzystów a ci potem chcą medycyne studiować.

P.S.To dotyczy innych top zawodów (prawników,polityków,psychologów,ekonomistów,info...,magistrówSmile
Odpowiedz
#69
Thomasie, Ty faktycznie potrafisz być wnerwiający, ale właśnie dlatego chyba coraz bardziej Cię lubię :wink: . Proszę sobie nie wyobrażać żadnych podtekstów! Bez Ciebie byłoby na tej stronie strasznie smutno i drętwo.

Do Goscia-Gościa. Może za dużo żrę migdałów, ale nie pojmuję o co chodzi w tym konkretnym, skadinąd słusznym przykładzie. No ale ostatnio nie sprawdzałem mojego IQ. Wieczorami zdecydowanie się obniża... :lol:
Odpowiedz
#70
Niech ten kończący wpis zostanie potraktowany jako Post Scriptum. O Witaminach więcej nie napiszę - "mądremu to na nic, głupi nie uwierzy". Na marginesie wypada tylko przypominieć, że sam Jacek proponował kiedyś zalegalizowanie narkotyków "miękkich" - a my dyskutujemy o delegalizacji Witamin! Do czego to juz doszło. Co do Naczelnego "Gaduły Wybiórczej" - określenie szambonurek pochodzi niemalże wprost z jego ust. Kiedy w Polsce gorącym tematem było rozliczanie przeszłości, sięganie do archiwów MSW itd., właśnie wtedy sam Naczelny GW określił takie próby jako nurzanie się w szambie. I wszystko byłoby OK gdyby nie to, że co niektórzy mają lepszą pamięć niż jedynie dwa dni wstecz. Otóż nie kto inny jak właśnie sam Naczelny za czasów ministra Kozłowskiego na własne życzenie (bez przymusu) nurzał się w tym szambie przez wiele dni (ciekawe dlaczego to on dostąpił tekiego zaszczytu?). Stąd zrozumiałe określenie - "szambonurek" - ten który lubi się pławić w szambie! Pozostałych którzy poczuli się obrażeni moimi tekstami - Przepraszam. Życzę dużo zdrowia!
Odpowiedz
#71
"Życzę dużo zdrowia!" i rozumu śmiało; bo Pan "Kowalski" będzie się wstydził i
Hippokrates z Kos przez Etykę TulipaSmile

Senior
Odpowiedz
#72
przecież on za te reklame dostal kase, chyba nikt nie sadzi, ze reklamowal to z wdziecznosci (za darmo) w podziekowaniu za skutecznosc w leczeniu choroby...
ta reklama mogla byc tylko dla pieniedzy na inna formę terapii, a on przeciez tej kasy potrzebowal... nie mozna tez powiedziec, ze vilacora go wykorzystala, on to po prostu zrobil dla pieniedzy, ktore wtedy byly mu bardzo potrzebne...
czesto reklamujący w rzeczywistosci nawet w reku nie mieli danego produktu...
Odpowiedz
#73
Czy to było tylko, czy aż - to już wiedzą Jacka najbliżsi i on sam. Coś jednak może być "na rzeczy". Sam w takiej sytuacji gotów bym był raklamować pewnie nie jedno g..., by mieć na leczenie. W końcu Jacek był w sytuacji skrajnie ekstremalnej. To gorsze niż wojna. Tam jest wróg, z którym można konkretnie się zmierzyć, walczyć lub uciec, cokolwiek. Tu zagrożenie, z którym tak na prawdę nie ma jak walczyć. Tego nie widać. Ale ten wątek już był wcześniej...
Odpowiedz
#74
Przepraszam, ze odgrzewam temat, ale dopiero teraz przebrnalem przez niego w calosci. Big Grin Poczatkowo nie chcialem wdawac sie w dyskusje, ale po przeczytaniu postow Robertusa zdecydowalem sie zabrac glos. Od razu uprzedzam, ze nie bedzie to dotyczylo bezposrednio ani Mistrza, ani tym bardziej jego zyciowych wyborow. W tym temacie, podobnie jak wiekszosc, uwazam, ze komentarz jest zbyteczny - to byly wybory Jacka i nam nic do nich. Tym bardziej, ze jak powiedzial Krzysztof Nowak, w kwestii konsultacji ze specjalistami zostalo zrobione bardzo duzo.

Chcialbym sie odniesc do paru watkow rozpoczetych przez Robertusa, a kontynuowanych przez Tomkazemleducha i Piotru. Chodzi mi glownie o kwestie chemioterapii i nowych metod w leczeniu nowotworow. Ja, nie popelnie jednak bledu Robertusa i nie zamierzam wypowiadac sie autorytatywnie, a jesli ktokolwiek taka nutke dostrzeze, to bedzie to jego nadinterpretacja Smile . Z tego tez powodu do minimum ogranicze swoj komentarz na temat spisku koncernow famaceutycznych.

Otoz przez rok mialem przyjemnosc pracowac w jednym z instytutow Czeskiej Akademii Nauk, gdzie zetknalem sie z problematyka nowoczesnych terapii rakowych. Wazne jest to, ze jest to twor panstwowy, finansowany w bardzo malym stopniu przez kapital prywatny. Wbrew slowom Robertusa nie jest tak, ze "macki koncernow" sa obecne wszedzie od uczelni i instytutow naukowych gdzie prowadzi sie badania podstawowe i pierwsze testy, az po apteki gdzie sprzedaje sie gotowy produkt. Naukowcy pracujacy w panstwowych instytutach maja poki co wzgledna niezaleznosc w kwestii wyboru kierunku ich badan. Problem pojawia sie dopiero gdy pole przyszlej pracy wymyslone przez grupe naukowcow wymaga olbrzymich nakladow finansowych. Srodki finansowe mozna jednak znalezc, rowniez te zewnetrzne, prywatne - choc bywa ze jest to trudne i jest pierwsza powazna kloda na drodze do jakiegos "superleku". Problem pojawia sie rowniez w kolejnym stadium, kiedy lek po pierwszych badaniach, najpierw laboratoryjnych np. na myszach, a potem klinicznych, chce wejsc na rynek. W tym miejscu pojawiaja sie rozne zarzadzenia, konflikty interesow i nietrudno znalezc sposob zeby najlepszemu projektowi ukrecic leb. W tym momencie wchodzi sie juz w obszar wladzy kapitalu. Bo ktos musi wylozyc pieniadze zeby lek zsyntezowac, ktos inny ocenia czy jest to oplacalne z ekonomicznego punktu widzenia (jakkolwiek sarkastycznie to zabrzmi - wszak mowimy o ratowaniu zycia ludzkiego).
Ale dosc tej dlugiej dygresji. Mialo byc o chemioterapii i metodach leczenia.

Otoz prawda jest, co napisal Robertus, ze wiekszosc dzisiejszych prob pokonania raka koncentruje sie na tzw. selektywnej albo docelowej terapii. Najbardziej eksploatowana dzisiaj droga nie jest poszukiwanie cudownego leku na wszystko - jest to niemozliwe ze wzgledu na roznorodnosc nowotworowa. Zamiast tego usiluje sie znalezc sposob, zeby dostepne juz "leki", bedace mowiac sloganowo "bezmyslna bomba" niszczaca, a nie leczaca, mogly dzialac selektywnie. Dojasniam, ze ta bomba to wlasnie zwiazki sluzace w chemioterapii, i stosowane klasycznie (wlasnie w chemioterapii) dzialaja na caly organizm bedac w ogromnej liczbie przypadkow przyczyna smierci. W celu wywolania selektywnosci probuje sie syntezowac np. pewne nosniki np. polimerowe, do ktorych owa "bezmyslna bomba" jest przylaczona. Co wazne, w takim stanie bomba jest nieaktywna, tzn. nie dziala na organizm czlowieka. Bedac natomiast w obrebie komorki nowotworowej, pod wplywem specyficznych enzymow wystepujacych tylko w obrebie chorych komorek, nastepuje pociecie polimerowego nosnika, "bomba" zostaje uwolniona dzieki czemu staje sie aktywna i moze komorke nowotworowa "poslac do diabla" Smile. Sam nosnik, jako material nieaktywny jest wydalany. Zaleta tego typu metod jest wspomniana juz selektywnosc, oraz co za tym idzie wielokrotne zmniejszenie dawki owej "bomby". Przyklad podany przez Robertusa dziala na tej samej zasadzie, tyle ze bez polimeru jako nosnika. Oczywiscie, jest to tylko maly wycinek roznych mozliwych drog testowanych w laboratoriach na calym swiecie. Chociazby nowoczesne terapie genowe, metody klasyczne itd.

A teraz troche gorzkich pigulek, o ktorych zapomnial Robertus, czym zeslal na siebie gromy :lol: .
W trakcie kolejnych bardziej zaawansowanych badan moze sie okazac ze cos jest nie tak (np. jakis produkt uboczny albo posredni wywoluje niepozadane skutki uboczne) i cala metode mozna o przyslowiowy "kant dupy" rozbic. Dodatkowo nie jest tak pieknie jak napisalem powyzej, ze te "bezmyslne bomby" lub nawet rzeczywiste leki, jak juz zostana na "miejsce kazni" dostarczone i zadzialaja, to rzeczywiscie beda skuteczne. Bo "bomba" nie dziala jak prawdziwa bomba niszczac wszystko dookola. Wiec niekoniecznie musi zniszczyc przyczyne raka - jest w koncu "bezmyslna". Natomiast z lekami rzeczywistymi, jest tak jak z kazdymi innymi lekami, tzn. na tysiac odmian mozliwych nowotworow trzeba znalezc tysiac lekow.

A teraz moj "komentarz minimum" na temat spiskowej teorii dziejow Smile .
Daleki jestem od niezachwianego przekonania Robertusa, ale oszukiwac sie tez nie zamierzam. Faktem jest niezaprzeczalnym, ze choroby ludzkie sa glownym zrodlem dochodow koncernow farmaceutycznych. Faktem jest takze, ze koncerny wydaja przeogromne sumy na tzw. marketing (czy jest to dwa razy tyle ile wydaja na badania? - tego nie wiem, ale gdyby mi ktos podal tego typu wiarygodna informacje to bym sie nie zdziwil). Faktem jest wreszcie, ze zaden koncern nie wprowadzi do produkcji seryjnej leku (nawet jesli bedzie to superlek na wszystkie rodzaje raka) jesli koszt jego produkcji bedzie horrendalnie wysoki. Ba, zadne panstwo na swiecie tez tego nie sfinansuje. Tutaj warto jednak zadac pytanie, czy ten trzeci punkt to jest wynik spisku? To sa niestety bezwzgledne prawa ekonomii, niewzruszone w obliczu nie tylko smierci jednostkowej, ale nawet pandemii.

Poza tym mysle, ze koncerny moga miec duzy wplyw na to jakie i ktore leki trafiaja na szeroki rynek, nawet jesli zostaly zatwierdzone jako nieszkodliwe dla zdrowia a pomocne w walce z choroba. Szczegolnie jesli jakis nowy lek ma wyprzec z rynku lek stary, ktory przynosi danemu koncernowi zyski liczone w miliardach dolarow. Choc jest to tylko gdybanie i moje osobiste zdanie.

Przepraszam za przydlugawy post. Mam nadzieje, ze mnie nie bedziecie za to rugac :lol: .
Chce tez dodac, ze jest to tylko krotki, ogolny i niewatpliwie uproszczony zarys opisywanych metod. Dlatego tez nie daje zadnych odnosnikow. Poza tym jestem leniwy Smile . Jesli ktos jednak bardzo chce to moge sie postarac.

pozdrawiam Michal
Odpowiedz
#75
Przedewszystkim dzieki za tego posta. W końcu mogliśmy się zapoznać ze zdaniem kogoś kto problem metod leczenia raka zna dokładnie. Rozumiem, że Ci sie nie chce, sam wiem jak to jest bo też jestem zabójczo leniwy, ale jakbyś miał gdzieś jakiego linka wartego polecenia, czy inny materiał, który masz np. na kompie to byłbym wdzięczny. Temat interesujący, a wiadomości z pierwszej ręki cenne. NO ale jeśli nie to luzzz. Zrozumiem.
Odpowiedz
#76
Zle sie wyrazilem tomkuzemleduchu. Smile Nie chialem po prostu wglebiac sie w chemiczne szczegoly na stronie Jacka. Podaje linka:

<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.imc.cas.cz/en/imc/biomed/index.html">http://www.imc.cas.cz/en/imc/biomed/index.html</a><!-- m -->

Tam znajduje sie tylko zarys tego czym sie owa grupa zajmuje. Na dole strony, w dziale selected papers znajduje sie lista wazniejszych publikacji w tym temacie. Niestety dostep do tych publikacji jest z reguly platny. Ja obecnie nie mam do nich dostepu, bo zajmuje sie teraz chemia techniczna (bleeee) a nie biochemia Sad. Ale ty zdaje sie tez jestes chemikiem Smile . Popytaj na uczelni albo w wydzialowej bibliotece. Moze ma wykupiony dostep do interesujacych cie czasopism.
Jesli mimo to nie uda ci sie do nich dostac, daj znac a chetnie podyskutuje. Tak sie zlozylo, ze mialem przyjemnosc wysluchac pare wykladow na ten temat i co nieco porozmawiac. Byly to wyklady czysto akademickie, wiec pozbyte wszelkiej nalecialosci typu zachwytow itp. Mam kserokopie tych wykladow, wiec moge sie kontrolowac czy aby nie konfabuluje i jakichs dyrdymalow nie zmyslam :lol: .
W kazdym razie jest to niezwykle ciekawy temat.

pozdrawiam Michal
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Czy Jacek Kaczmarski był Żydem? Bragiel 35 22,460 05-03-2014, 05:24 PM
Ostatni post: MacB
  jacek jako "zycie" Simon 0 2,323 03-17-2013, 01:58 AM
Ostatni post: Simon
  Jacek Kaczmarski jako Warszawiak Bragiel 80 38,115 03-13-2013, 11:34 AM
Ostatni post: Kuba Mędrzycki
  Jacek Kaczmarski - sportowiec Niktważny 13 8,700 02-26-2013, 01:25 AM
Ostatni post: Przemek
  Jacek- czasy szkolne Ania15 10 4,689 08-03-2010, 09:11 AM
Ostatni post: dauri
  Inspiracje drugiej klasy, czyli co Jacek lubił czytać. Tańczący z lagami 6 3,938 11-18-2009, 09:37 PM
Ostatni post: Tasartir
  Magisterka - Jacek Kaczmarski (1957-2004) - życie i twórczoś Artur 164 47,500 04-21-2009, 10:13 PM
Ostatni post: thomas.neverny
  Jacek ateistą? trojan 215 69,756 09-23-2008, 11:37 AM
Ostatni post: Luter
  Jacek Kaczmarski ofiarą szarlatana? Coma 14 6,354 03-07-2007, 11:56 PM
Ostatni post: Zeratul
  Jacek Kaczmarski a Hadrian Tabęcki DX 19 8,166 03-06-2007, 07:46 PM
Ostatni post: DX

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości