Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Vilcacora - dlaczego Jacek miesiac przed smiercia reklamowal
#31
Bez wątpienia.
Odpowiedz
#32
-------------------
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#33
Nie odzywam się zbyt często, bo czas nie pozwala, ale i tu wreszcie zabiorę głos. Pozornie nie na temat, bo ani o Vilcacorze, ani o skuteczności leczenia Jacka, lub jej braku. Powyższa pyskówka - bo tak już to należy nazwać - trochę mnie przeraża, jako obserwatora, nie dyskutanta.

Jak zwykle bywa, prawda leży gdzieś po środku pomiędzy opiniami skrajnymi. Wysoko sobie cenię wypowiedzi Olaffa na tym forum, choć często nie podzielam jego pogladów, zwłaszcza, gdy dyskusja odchodzi od meritum, a zamienia się w utarczki skierowane pod adresem dyskutantów. Ale to de gustibus...
Źródłem wielu nieporozumień, które zaostrzają dyskusję jest niekoniecznie fortunna formuła rang, a co trafnie powyżej zauważono, ponoszą za to największą odpowiedzialność administratorzy. Ale czy tylko oni??? Bez przesady! Każdy może oprotestować ( co niniejszym czynię) te niedorzeczne podpisy pod nickami typu "przedszkolak". Sam ostatnio niepostrzeżenie stałem się Jasiem i do tego Głupim! Jeśli godzimy się na te rangi i tytułomanię to z całym "dobrodziejstwem inwentarza". Nie zauważyłem tu zawiści Thomasa do tzw. pozycji w rangach, jaką KN sugeruje. Zawistnik by się zarejestrował i nabijał posty, Panie Krzysztofie, nieprawdaż? Wg mnie wystarczającą informacją jest ilość opublikowanych postów i ewentualna data rejestracji. Narzucone arbitralnie i samowolnie kategoryzowanie ludzi powoduje, że w ogniu dyskusji niektórych ponoszą emocje i czepiają się. Sam na starym forum, nie wiedząc o idei rang, doczepiłem się "kaczmarofilstwa" Dyla, bo akurat jego post był mi nie w smak. A niby co? Ja nie jestem kaczmarofilem? W normalnej dyskusji face to face szybko można pojąć, czy ktoś był blisko kogoś, czy ma "znaczącą" wiedzę na dany temat i z czego ona wynika . Na forum dyskutuje się z nickiem, co prowadzi niestety do nieporozumień i nie zawsze zamierzonych przytyków. Po co na forum komu wiedza o wieku dyskutanta? Ta informacja niby nie jest wymagana do rejestracji, ale wielu ją - nieopatrznie - podaje. No i potem - jak w dyskusji o Herbercie - jeden robi osobistą wycieczkę do wieku dyskutanta, a tamten się obraża. Podobnie z rangami. Drogi Olaffie i Panie Krzysztofie (to chyba nie jest nick?). Niezależnie co sobie myślicie o Thomasie Nevernym, w jednym go rozumiem w 100%. Kiedy pod waszymi ( i nie tylko) nickami widzę dopiski kaczmarolog (lub podobne) nie mówiąc już o Team Member, to mnie - mówiąc grzecznie - drażni. Bo albo jest to miarodajne, vide: posiadacie dużą wiedzę nie tylko z powodu oczytania i roboty "detektywistycznej", ale właśnie z długotrwałych kontaktów towarzyskich z Jackiem i jego najbliższymi, albo jest to jedna wielka mistyfikacja i wtedy niektórzy mają pełne prawo dostawać "wścieku", kiedy z wyżyn swojej dużej niewątpliwie wiedzy odnosicie się nieco protekcjonalnie do mniej obeznanych w faktach dyskutantów, zwłaszcza gości. Nie mamy obowiązku wiedzieć, czy znacie się w tzw. realu i jakie cenzurki sobie wystawiacie. Czy to jest jasne? W takim układzie ani Thomas, ani nikt inny nie ma podstaw do wykazywania się wiekszym respektem do słów waszych wypowiedzi, niż do jakiegokolwiek postu pierwszego z brzegu "przedszkolaka". I nie obchodzi mnie (to nie żaden wyrzut!) opinia np. Arta o XYZ, że ten to jest akurat godny zaufania, bo żadnego z nich nie znam. W powszechnym spisie ludnosci nikt się nie przedstawia jako wieloletni przyjaciel Jacka, Pani Alicji, Gintrowskiego itd. Gdyby na forum zabrał głos Gintrowski czy Łapiński - z pokorą przyjąłbym wszystko, nawet gdyby było mi to nie do końca w smak. Te nazwiska byłyby pozbawione anonimowości. Sugerowanie na forum pośrednio czy bezpośrednio (chyba się tak zdarzało), ze pan XYZ to ma prawo wypowiadać się o czymś kategorycznie i ze znawstwem ( bo ten to wie, ma n-ty stopień wtajemniczenia i my, Team Members o tym wiemy ) - nie ma żadnych sensownych podstaw. Kiedy czytam post Olaffa, muszę oceniać go takimi samymi kategoriami, jak post Thomasa, niezależnie, co o nich sądzę - postach, nie ludziach. Nie jest mi znana bliskość zażyłości obu panów z Jackiem i jego bliskimi. Kiedy ktokolwiek daje sugestie, ze coś wie lepiej, a nie pisze skąd - mnie też od razu jeży się sierść. Thomasowi widać od razu rosną dłuższe kły Wink) Jeśli Krzysztof Nowak wypowiada się nieco pouczająco w stylu określanym przez Thomasa "co Wam maluczkim...", to ja jestem w stanie zrozumie reakcję Thomasa. Rozumiem, ze niezręcznie się "chwalić" aktywnością w niesieniu pomocy Jackowi, ale taki osobisty wątek wiele mi mówi o dyskutancie i z większym wyczuciem sprawy pozwala odpowiadać na posty. A co to właściwie jest za Team Member??? Tu proszę nie zwalać winy na Arta. Jest to wyraźna sugestia ( i raczej niegrzeczna ), że ci Team Members to wiedzą lepiej, bo dostąpili jakiegoś zaszczytu. A jakiego? Dla mnie Team Membersi mogą być sobie Membersami poza publicznym forum. Nie jestem za komunistycznymi metodami, ale na forum ogólnym powinni być po prostu Admini i reszta dyskutantów, Amen!

Krzysztof Nowak napisał: "Chodziło mi jedynie o to, że osoby, które nie mają pojęcia, jaka była sytuacja, nie czują najmniejszych oporów przed stawianiem diagnoz i wydawaniem wyroków." No własnie! A na jakiej podstawie ktokolwiek ma przyjąć, ze akurat Pan (czy ktokolwiek inny) ma pojęcie? Co najwyżej na podstawie rang, które Pan dopiero co zdyskredytował. Jeśli nic o Panu nie wiem - mam prawo podejrzewać, ze to Pan nie ma żadnych oporów. Neverny może wkurzać, można go czasem posądzać o brak taktu (jak wielu z nas, nikt nie jest nieomylny), ale nie o brak logiki. Jeśli XYZ coś sugeruje, nawet niedorzeczność, to albo zbywa się to znaczącym, ale grzecznym milczeniem, albo faktycznie się coś wie, i to się prezentuje jako kontrargument.
Emocjonalne posty pisane "na pniu" mają to do siebie, ze czegoś się nie dopowie. Drogi Olaffie i Panie Krzysztofie. Proszę wybaczyć, ale Thomas nigdzie nie pisał, ze nie rozumie co to gorzałka i alkohol! Pewnie rozumie bardzo dobrze Wink). Ale faktycznie Krzysztof Nowak - nomen omen - pije do jakiegoś 1988 roku i mimo, ze ja nie piłem nic od wielu dni ( może dlatego Wink) ) tez nie rozumiem, o co tu chodzi.

Ostatnia uwaga ogólna do absolutnie wszystkich: piszcie Wy na temat, bo temat Vilcacora a Jacek niemal natychmiast zmienił się w dyskusję o rozumnosci kilku osób. Gdzie są - do diabła - Moderatorzy (Pojawili się dopiero po powyższym poście Thomasa). Administratorzy z racji swych "dyktatorskich" uprawnień powinni dawać szybko ostrzeżenia dyskutantom, również Team Memberom i gdy to nie poskutkuje - zawieszać na jakiś czas temat. Powyższe darcie kotów jest zupełnie niepotrzebne.

Do Thomasa: wybacz stary, ale ja też nie rozumiem, jak można było pomyśleć, że Ty i Behemot to jedna osoba. Masz może diabelski charakterek, ale... Wink. I jak Petrvsowi radziłem, by do dyskusji nie mieszał aborcji, tak Tobie poradzę: odpuść sobie nawet zawoalowane wycieczki pod adresem Kościoła Katolickiego. Cokolwiek powiesz i tak przyciągniesz burzę. Sad

Dla mnie osobiscie (co podkreślam) nie miało znaczenia, jak, kiedy i czy w ogóle Jacek był ochrzczony. Dla mnie przed konduktem mogła iść murzyńska orkiestra bluesowa, Jacek mógłby być pochowany na kirkucie, mizarze albo być rozwłóczony przez sępy w Tybecie. Na grobie może stać macewa albo krzyż o dowolnej ilosci ramion. Bez znaczenia! Uczestniczyłem w pogrzebie, bo chciałem pożegnać człowieka, który swoja twórczością zmienił moje życie. A co bardziej znaczące, był to pierwszy pogrzeb osoby mi towarzysko nieznanej, na którym byłem. Wychodzi, ze bronię Thomasa. Nie! Niech się sam broni, stylu nie oceniam. Dziwię się jednak, ze w temacie, który zainicjował prowokatorsko Behemot, wszyscy wsiedli na Thomasa. Mnie też się nie spodobało poruszenie tematu chrztu na forum. Tu Thomasie masz u mnie minusa Sad. Ale, co Thomas słusznie zauważył, medialny szum wokół powyższego faktu, ujadania wsciekłych przeciwników i obrońców moralności , jak i nie słabsze w dosadnosci odpowiedzi wielbicieli Mistrza dają podstawy do podejrzeń o manipulacje publiką i wykorzystywanie do własnych interesów jednego z najintymniejszych faktów w zyciu człowieka. Podobnie, jak i ta Vilcacora. Nie ma znaczenia, dlaczego Jacek ją reklamował. Zwłaszcza teraz. Ale to Behemot pisał o wmanipulowaniu Jacka w to zielsko.

Może rozumuję błednie, ale - jak wielu powższych powinno się ze mną zgodzić - to moje rozumowanie. Jeśli ktoś chce znaleźć w nim luki, jego prawo, ale niech nie sugeruje, że wie lepiej bez podawania konkretów. Za uwagę dziękuję.
Odpowiedz
#34
Ludzie!!! Weźcie piszcie krótsze teksty, bo tego niemalże nie daje się czytać. Albo piszcie książki ...
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#35
Obiecuję solennie poprawę! :prosze: Proszę tylko coniektórych z tej dyskusji, aby sami nie pisali kilometrowych epistoł, jeśli ktoś inny rzuca skróty myślowe. Nie bedzie wtedy ksiażkowych postów :beer: .
Odpowiedz
#36
Drogi Piotru!
Chciałbym jak najjaśniej odpowiedzieć na Twój post, więc będę odnośnikował, żeby było jasne, na co kon-kretnie odpowiadam.

piotru napisał(a):Sam ostatnio niepostrzeżenie stałem się Jasiem i do tego Głupim!
Na początku chciałbym podkreślić, że system rang na forum jest mi obojętny, nie miałem wpływu na jego tworzenie itd. Ale:
Tego rodzaju systemy rang są bardzo popularne na wielu forach dyskusyjnych. Są tam „żółtodzioby”, „paple pospolite”, „karabiny maszynowe” itp. Dotychczas nie spotkałem się z sytuacją, by ktoś poczuł się urażony byciem np. „paplą pospolitą”. Tutaj administratorzy zachowali się bardzo pomysłowo, czerpiąc nazwy rang z piosenek JK. Wobec powyższego plus dodatkowo biorąc pod uwagę, że jest to forum o Jacku Kaczmarskim, nie mogę wprost uwierzyć, by ktoś tutaj miał poczuć się dotknięty byciem np. „Głupim Jasiem”.
piotru napisał(a):W normalnej dyskusji face to face szybko można pojąć, czy ktoś był blisko kogoś, czy ma "znaczącą" wiedzę na dany temat i z czego ona wynika . Na forum dyskutuje się z nickiem, co prowadzi niestety do nieporozumień i nie zawsze zamierzonych przytyków.
I właśnie po to, by łatwiej można było się zorientować who is who - jak się domyślam - administratorzy wprowadzili tzw. rangi specjalne.
piotru napisał(a):Po co na forum komu wiedza o wieku dyskutanta? Ta informacja niby nie jest wymagana do rejestracji, ale wielu ją - nieopatrznie - podaje. No i potem - jak w dyskusji o Herbercie - jeden robi osobistą wycieczkę do wieku dyskutanta, a tamten się obraża.
Cóż, dyskutujemy swobodnie, co jest kluczową zaletą forum. Dlatego każdy używa argumentów jakich chce. Ty za to masz przecież prawo wycieczkę o wieku dyskutanta zinterpretować na niekorzyść czyniącego tę wycieczkę.
piotru napisał(a):Podobnie z rangami. Drogi Olaffie i Panie Krzysztofie (to chyba nie jest nick?).
Nie.
Nazywam się Krzysztof Nowak, mój ojciec też nazywał się Nowak (Jan), ojciec mojego ojca również nazywał się Nowak (Kazimierz) i tak dalej (do kiedy tam sięga mój rodowód).
piotru napisał(a):Kiedy pod waszymi (i nie tylko) nickami widzę dopiski kaczmarolog (lub podobne) nie mówiąc już o Team Member, to mnie - mówiąc grzecznie - drażni. Bo albo jest to miarodajne, vide: posiadacie dużą wiedzę nie tylko z powodu oczytania i roboty "detektywistycznej", ale właśnie z długotrwałych kontaktów towarzyskich z Jackiem i jego najbliższymi, albo jest to jedna wielka mistyfikacja i wtedy niektórzy mają pełne prawo dostawać "wścieku", kiedy z wyżyn swojej dużej niewątpliwie wiedzy odnosicie się nieco protekcjonalnie do mniej obeznanych w faktach dyskutantów, zwłaszcza gości.
Powtarzam: nie brałem udziału w tworzeniu, ani w przyznawaniu tych rang, ale domyślam się, że administratorzy nie poprzydzielali ich losowo. Znam Artura i wiem, że jest to człowiek, który wykonał nieocenioną pracę w sprawach JK (wystarczy choćby zapoznać się z Jego stroną). Artur zna ludzi, którym poprzydzielał rangi. Stworzył wybitną stronę o JK, włożył w nią ogrom pracy, więc chyba ma tutaj jakieś prawa, nie?
piotru napisał(a):Nie mamy obowiązku wiedzieć, czy znacie się w tzw. realu i jakie cenzurki sobie wystawiacie. Czy to jest jasne? W takim układzie ani Thomas, ani nikt inny nie ma podstaw do wykazywania się wiekszym respektem do słów waszych wypowiedzi, niż do jakiegokolwiek postu pierwszego z brzegu "przedszkolaka".
Ależ oczywiście!
Jeśli chodzi o mnie, to w najmniejszym nawet stopniu nie oczekuję, że ktoś będzie patrzył na moje posty przez pryzmat rang występujących tutaj przy moim nazwisku.
piotru napisał(a):I nie obchodzi mnie (to nie żaden wyrzut!) opinia np. Arta o XYZ, że ten to jest akurat godny zaufania, bo żadnego z nich nie znam.
Masz do tego pełne prawo! Z tym, że Artur, jako Ojciec Dyrektor tej strony , ma też chyba prawo do nadania rang, jakie mu się podobają.
piotru napisał(a):Gdyby na forum zabrał głos Gintrowski czy Łapiński - z pokorą przyjąłbym wszystko, nawet gdyby było mi to nie do końca w smak.
I zrobiłbyś bardzo niesłusznie, ponieważ ci panowie o wielu sprawach związanych z Jackiem i Jego twórczo-ścią nie mają większego pojęcia. Dodajmy, że w pewnych sprawach (szczególnie dotyczących tych części twórczości Jacka, przy których z Nim współpracowali) są oczywiście wybitnymi ekspertami, ale ich wiedza ogólna na tematy związane z Mistrzem jest bardzo wybiórcza.
piotru napisał(a):Kiedy czytam post Olaffa, muszę oceniać go takimi samymi kategoriami, jak post Thomasa, niezależnie, co o nich sądzę - postach, nie ludziach.
I bardzo słusznie!
piotru napisał(a):Jeśli Krzysztof Nowak wypowiada się nieco pouczająco w stylu określanym przez Thomasa "co Wam ma-luczkim...", to ja jestem w stanie zrozumie reakcję Thomasa.
Nie mogę się zgodzić z tym, że wypowiadałem się w stylu „co wam maluczkim”.
piotru napisał(a):A co to właściwie jest za Team Member???
W zasadzie jest to pytanie do Artura.
Ja to rozumiem tak, że to są ludzie, o których Artur wie wystarczająco wiele, by ich w ten sposób wyróżnić.
piotru napisał(a):Krzysztof Nowak napisał: "Chodziło mi jedynie o to, że osoby, które nie mają pojęcia, jaka była sytuacja, nie czują najmniejszych oporów przed stawianiem diagnoz i wydawaniem wyroków." No własnie! A na jakiej podstawie ktokolwiek ma przyjąć, ze akurat Pan (czy ktokolwiek inny) ma pojęcie?
To jest już Pański problem!
Jeśli mogę coś zasugerować, to ja na Pańskim miejscu kierowałbym się WYŁĄCZNIE analizą treści postów. Wie Pan, na tym polega forum dyskusyjne, że jedni piszą, co wiedzą, drudzy wiedzą, co piszą, a trzeci nie wiedzą, ale piszą. Brak konieczności ponoszenia odpowiedzialności za słowa jest nieodłączną cechą każdego forum internetowego. Pan za to ma zawsze prawo weryfikować treść postów, jak tylko się Panu podoba.
piotru napisał(a):Jeśli nic o Panu nie wiem - mam prawo podejrzewać, ze to Pan nie ma żadnych oporów.
Oczywiście, że ma Pan takie prawo, a nawet uważam, że powinien Pan z tego prawa korzystać (do momentu, kiedy - ewentualnie oraz z własnej i nieprzymuszonej woli - zmieni Pan zdanie).
piotru napisał(a):Ale faktycznie Krzysztof Nowak - nomen omen - pije do jakiegoś 1988 roku i mimo, ze ja nie piłem nic od wielu dni ( może dlatego Wink) ) tez nie rozumiem, o co tu chodzi.
Szanowny Panie! Proszę wybaczyć, ale z powyższymi aluzjami, które mnie Pan przypisuje, nie mam nic wspólnego. Serdecznie Pana proszę, aby na przyszłość czytał Pan posty na tyle uważnie, by nie przypisywać mi niewygłoszonych przeze mnie wypowiedzi. Okropnie tego nie lubię!

KN.
Odpowiedz
#37
Temat nam odpływa, ale trudno. Moze wróci jeszcze do rzeczy....
Ja odpisze tylko w sprawach technicznych, skoro już się nas wywołuje do odpowiedzi


rangi - miły dodatek, pomocny dla nowych użytkowników. Poza tym wprowadza pewną "atmosfere". Nie wyłączymy tego tylko dlatego, że komuś Głupi Jaś nie odpowiada. Rangi są wzięte z wierszy Jacka i uważamy ten pomysł za bardzo dobry. Przykro mi, ale musiesz sie przemęczyć..

Rangi specjalne - nadajemy je sami, według naszego uznania.
Artystę dostają ludzie, którzy potrafią np.: wspaniale zaśpiewać piosenki Jacka, i dają coś od siebie do tych wykonań. O tą range można poprosić, ale w większości wypadków sami ją zaproponowaliśmy ludziom, których znamy i wiemy co potrafią. Idąc na ich koncerty napewno się nie zawiedziecie.
Kaczmarologa dostają ludzie, których znamy i którzy swoją wiedzą o Jacku i Jego twórczości budzą nasz respekt i podziw. Gdy nie jesteśmy czegoś pewni zwracamy się właśnie do nich. Na forum specjalnie ich wyróżniliśmy by wszyscy wiedzieli, że po nich można się spodziewać sprawdzonych informacji, a nie tylko domysłów.

Wiek. W "realu" też byś wiedział w jakim miejwiecej wieku jest Twój dyskutatnt. Chyba nie jest to wadą. Widząc np, że ktoś ma podane 12 lat postaram się inaczej coś tłumaczyć niż 40 latkowi

Krzysiek nie miał wpływu na swoją rangę. Został nawet chyba poinformowany o niej już po fakcie.

Team Member - Oznaczyliśmy w ten sposób rangi specjalne. Planujemy zmiane samej graficzki na coś bez zbędnej angielszczyzny. Nierozumiem co tu ma drażnić. Czy napis pod moim imieniem czy Ann, czy też Przemka Cię też drażni? Bo to to samo.

Patrzenie z wyżyn.... Kogoś tu chyba zazdrość po prostu zjadła... Znam obu wymienionych Panów od kilku lat i nie odczułem nigdy by spoglądali na mnie z wyżyn wiedzy, a wiedzą napewno więcej odemnie. Zawsze odpowiadają na pytania i nie ma żadnych przytyków, że czegoś nie wiem. Nie zauważyłem też tego na forum.
Odpowiedz
#38
Postaram się krótko.
1. Nie mam absolutnie pretensji o Głupiego Jasia. Mogę być paplą, tumanem itp., jeśli to nie ja jeden nim jestem. Nie pisałem, że się na kogoś obrazam, pisałem, ze konkretny system rang może wprowadzać nieporozumienia i niefortunne, czy wręcz głupie aluzje niektórych dyskutantów. Bo jeśli – DLA PRZYKŁADU – ja jestem Głupi Jaś, to jakiś porywczy adwersarz może w końcu po burzliwej dyskusji mi nawtykać, bo on czuje się mądrzejszy. Piłem do tego, ze powinien być jednolity system rang, a nie dodatkowy dla "lepsiejszych". Widząc rangę kaczmarologa (OK. to subiektywna ocena Arta - rozumiem) oraz gwiazdki z tajemniczym róznicowaniem na Team Memberów - mogę snuć podejrzenia, że jest to grupa ludzi, którzy właśnie wiedzą lepiej z pewnych przyczyn, do których się nie przyznają. Jeśli to znowu "wina" Arta - rozumiem, ale... nie chcę się powtarzać. Niektórzy (casus Thomasa) mogą odnieść (OK. mylne!) wrażenie o jakimś wyższym gremium wtajemniczenia nie ograniczającym się li tylko do wiedzy o twórczości Jacka. Jeśli takie gremium zaczyna pisać nawet najmądrzejsze uwagi i najbardziej słuszne, przez raptusiewiczów (casus Thomasa) może być odebrane, jako pouczanie ex catedra. Pomijam kwestie stylu, kultury etc konkretnych osób.
2. Administratorzy mogą sobie wprowadzać dowolne rangi, ale my godząc się na nie musimy się liczyć, ze ktoś je nieopatrznie zrozumie i nie powinno to być powodem do odgryzania się i tłumaczenia się – to Art - ja niewinny. Następnym razem będzie trzeba niewybredne uwagi przekierowywać na Adminów Wink.
3. Nie odbieram żadnych praw Artowi Confusedpoko: i również chylę czoła przed wielką pracą, którą włożył w tę stronę. NIE ZAPOMINAJMY O ANN Big Grin . Fortunniejsze jednak by chyba było dziękowanie ewentualnym współpracownikom i „kaczmarologom” w innej formie, niż „wywyższanie” ich na publicznym forum. Art podziwia ich za wiedzę, bo miał wielokrotnie okazję o tej wiedzy się przekonać. Nowi dyskutanci są „nieuświadomieni” i mogą odbierać sposób wypowiadania się w kontekście artowych rang jako protekcjonalizm. Ja tak tego nie odbieram, ale inni mogą.
4. Jasne, że PG czy ZŁ wielu rzeczy nie wiedzą, ale dla mnie wiedzą znacznie więcej i mogę podejrzewać, ze wiecej też niż Krzysztof Nowak ( z całym szacunkiem, Panie Krzysztofie!), którego nie znam, nie jest osobą tzw. publiczną i dla mnie zupełnie anonimową. Tak, jak muszę podchodzić równo do Pana postów i Nevernego, tak i do waszych osób. Obie dla mnie są anonimowe. Zapewnienia Arta choćby w formie rang specjalnych, nie wywierają na mnie wrażenia, bo i Arta znam jedynie z tej strony WWW.
5.
Napisał Pan:
Szanowny Panie! Proszę wybaczyć, ale z powyższymi aluzjami, które mnie Pan przypisuje, nie mam nic wspólnego. Serdecznie Pana proszę, aby na przyszłość czytał Pan posty na tyle uważnie, by nie przypisywać mi niewygłoszonych przeze mnie wypowiedzi. Okropnie tego nie lubię!

:prosze: :prosze: :prosze: I ma Pan rację! Proszę uniżenie o wybaczenie. Neverny tak namieszał, ze i mi zaczęły się mylić posty, oczywiście to pytanie powinno być skierowane (jak najbardziej bez żadnych podtekstów) do Olaffa.

Chciałbym jeszcze tylko zaznaczyć, że pochwaliłem Pana pierwszy post w tym temacie, i wtedy miałem nadzieję, że ktoś zamknie tę sprawę, bo nie jest jej miejsce na tym forum. Niestety Thomas niezręcznie wrzucił swoje trzy grosze i niektórzy rozpoczeli swoje potyczki słowne. Myślę, że w ogóle temat nadaje się do zamknięcia a na przyszłość jeśli ktoś ma pozamerytoryczne uwagi do poziomu wypowiedzi dyskutantów, winien albo zachować dystyngowane milczenie, albo pouczenia i inwektywy wysyłać na priv. Na pewno się Pan ze mna zgodzi. Pozdrawiam i nawołuję wszystkich do nierozwlekania powyzszego tematu.
Odpowiedz
#39
piotru napisał(a):Jasne, że PG czy ZŁ wielu rzeczy nie wiedzą, ale dla mnie wiedzą znacznie więcej i mogę podejrzewać, ze wiecej też niż Krzysztof Nowak ( z całym szacunkiem, Panie Krzysztofie!), którego nie znam, nie jest osobą tzw. publiczną i dla mnie zupełnie anonimową. Tak, jak muszę podchodzić równo do Pana postów i Nevernego, tak i do waszych osób. Obie dla mnie są anonimowe.

Szanowny Panie! Nie tylko może Pan podejrzewać, co tylko się Panu podoba, ale wręcz nie ma Pan innego wyjścia! Musi Pan kierować się własnym intelektem, analizując treści postów i dając im wiarę lub nie. Anonimowość, brak wiarygodności etc. to przecież kluczowe cechy forów internetowych.
Pisałem o tym szerzej w moim poprzednim poście. Dlatego też nie rozumiem, po co wyważa Pan otwarte drzwi, pisząc rzeczy oczywiste.
To, że dla Pana jestem osobą anonimową, to przecież Pański problem, nie mój, bo to Pan może się ode mnie czegoś ewentualnie dowiedzieć (no ale nie wie Pan, na ile jestem wiarygodny), a nie ja od Pana.

KN.
Odpowiedz
#40
Panie Krzysztofie, domyslam się, ze cała ta dyskusja już irytuje Pana. Wielu innych na pewno też. Dlatego też niezależnie, czy ktoś nawiąże do tegoż mojego postu, czy nie, nie będę już nikogo zamęczał w tym temacie. Widać, ze niektórzy, w tym Pan również, nie mają ochoty nawet spróbować zrozumieć, co autor danego postu miał na myśli, nie każdy ma dar superlogicznego i superprzejrzystego wysławiania się. Oczywiście znów moze Pan twierdzić, że to mój problem. I ma pan rację. Jednak powtarzanie komuś, że jest to jego problem - jest właśnie objawem conajmniej protekcjonalizmu i zabierania głosu z pozycji "lepiejwiedzącego". Ale to już za to Pana problem.
Wyważałem otwarte jakoby drzwi chcąc spróbować przekonać Pana i innych, że niektóre wypowiedzi mogą być niekoniecznie tak zrozumiane, jak ich autorzy chcieliby to widzieć. Dotyczy to tak postów Pana, jak i moich, czy Thomasa.
Dopóki nie wyjawił Pan, jak blisko był Pan Jacka Kaczmarskiego przez ostatnie dwa lata, nie był Pan dla mnie absolutnie większym autorytetem w sprawach osobistych dotyczących Jacka niż np. Gintrowski, czy Łapiński, co chciałem Panu wyżej zasugerować. Nie udało mi sie to, jak widać.
Napisał Pan na końcu:
"To, że dla Pana jestem osobą anonimową, to przecież Pański problem, nie mój, bo to Pan może się ode mnie czegoś ewentualnie dowiedzieć (no ale nie wie Pan, na ile jestem wiarygodny), a nie ja od Pana."
I właśnie takimi sugestiami - zamieżonymi czy nie, mało ważne - wykazuje Pan pewien stopień braku poszanowania dla dyskutantów, choćby i tak mało wiedzących, jak ja. I - głowe daję, ze o to chodziło również Thomasowi. Pańska niewzruszona pewność siebie, że to ja (lub inni) mogę się czegoś od Pana dowiedzieć ( jeśli wyrażę chęć, oczywiście) a Pan ode mnie nie, jest powalajaca. No tak, rozumiem. Pan jest kaczmarologiem, ja tylko początkujacym forumowiczem. Nigdy nie podważałem Pana wiarygodności, co nieopatrznie (lub celowo) Pan sugeruje - jeno twierdziłem, że dopóki był Pan dla mnie osobą całkowicie anonimową, Pana twierdzenia w pewnych tematach były równie uprawnione, jak innych. Od chwili wiadomego wyznania na forum mogę z większą atencja podchodzić do Pańskich opinii, co nie znaczy przecież, że przedtem podchodziłem do nich z brakiem szacunku. Jaśli się nie zabiera zdania, nie znaczy to, ze się go nie ma, nieprawdaż? Jeśli uważa Pan inaczej, to już Pana problem. Pozdrawiam, i mam nadzieję, że może kiedyś podyskutujemy w tzw. realu. To umożliwia natychmiastowe skorygowanie błednych mniemań, co do intencji adwersarzy.
Odpowiedz
#41
Moją intencją było jedynie to, by być maksymalnie zrozumiałym w twardej dyskusji, jaka się w tym wątku wywiązała. Z tym, co jest czyim problemem, to był z mojej strony jakiś tam zabieg retoryczny. Wiadomo, że rozmawiamy tu sobie niezobowiązująco i dla przyjemności, zatem dobra wola dyskutantów jest raczej wskazana. Dobrej woli akurat z mojej strony jest, mam nadzieję, więcej, niż mogłoby to wyglądać po ostatnich moich postach.
Pozdrawiam! Jeśli w jakikolwiek sposób uraziłem swoimi wypowiedziami - przepraszam.

KN.
Odpowiedz
#42
OK. Zrozumiałem, pojąłem intencje. Do zobaczenia w innych tematach i - mam nadzieję - w mniej ostrych skrzyżowaniach słownych szabel. :beer:
Odpowiedz
#43
Behemot!
Trochę mi się nie podobało to co napisałeś. Nie podejmuję się bronić leczniczych (?) właściwości Vilcacory - nic o tym nie wiem. Mógłbym napisać o innej metodzie ale po pierwsze jest już za późno a po drugie to nie chcę robić większego zamieszania. Chciałbym jednak jeszcze na moment wrócić do Jacka decyzji dotyczącej sposobu walki z jego chorobą. Muszę przyznać, że często Jacka osobiste poglądy rozmijały się z moimi (czasami nawet bardzo) ale od początku podziwiałem go za jego postawę w stosunku do własnej choroby. Do dziś uważam, że dokonał prawidłowego wyboru decydując się na alternatywne podejście do tej ciężkiej choroby. Prawie cały czas sądziłem, że wszystko ułoży się pomyślnie, niestety tak się nie stało. Czasami siebie winię, że nie próbowałem do niego dotrzec i jakoś mu pomóc. Myslałem, że taką pomoc miał on tam na miejscu. Teraz wydaje mi się, że chyba tak jednak nie było... Niestety, już nigdy nie dowiemy się czy miał jednak szansę wyjść zwycięsko z tego zmagania. No cóż, niektorym pisane jest krótsze życie na Ziemi niż innym. Jak to ktoś powiedział – wybrańcy bogów umierają młodo.
Bezpośrednim jednak powodem który zmusił mnie do napisania kilku słów była wypowiedź Behemota która mnie wprost zaszokowała! Jak można pisać, że gdyby poddał się zabiegom oficjalnej medycyny to żyłby do dzisiaj? Przecież to przeczy oczywistym faktom. I tych kilka faktów chciałbym teraz przytoczyć. Oto one.
Każdego roku w UK diagnozowanych jest na raka 200 000 ludzi, z tego umiera prawie 153 000! W US każdego roku umiera na raka 600 000 ludzi. Prawie wszyscy z nich poddają się z zaufaniem oficjalnej medycynie – z wiadomym skutkiem. Jednak należy sobie zdawać sprawę, że tak naprawdę to większość z nich nie umiera na raka. Umierają oni z powodu interwencji lekarskiej. "Most cancer patients in this country die of chemotherapy. Chemotherapy does not eliminate breast, colon, or lung cancers. This fact has been documented for over a decade, yet doctors still use chemotherapy for these tumors." (Allen Levin, MD, UCSF, The Healing of Cancer, Marcus Books, 1990).
Trzeba sobie zdawać sprawę, że w całym tym zamieszaniu związanym z „leczeniem” chodzi WYŁĄCZNIE o PIENIĄDZE! A jakie pieniądze wchodzą w grę? Niewyobrażalne. “In the UK alone, £2.8 billion a year is spent in the conventional cancer emporium. That's roughly £6,800,000 a day. US spending on cancer is 10 times higher. Czy ktoś z Was zna historię śmierci Johna Diamond’a osobistości ze świata mediów w UK? Człowiek ten całkowicie zawierzył swoje życie konwencjonalnej medycynie (kpiąc sobie z alternatywnych wyborów)... i zmarł po kilku latach cierpienia na raka krtani w wieku 47 lat. Zapewne nie słyszał o tej możliwosci o której wspomniał w swej wypowiedziBehemot. A to pech, pewnie by ciągle żyl. Stało się jednak inaczej. Operacja na gardle pozbawiła go głosu (co za nieszczęście dla człowieka dla którego własny głos był narzędziem jego pracy). W dalszej kolejności na skutek operacji i radiacji stracił większą część swego języka a wraz z nim poczucie smaku i możliwości jedzenia (co za ironia- jego żona była TV supercook!). Zmarł w 2001 roku po niewyobrażalnej gehennie jaką zgotowali mu najlepiej wykształceni lekarze w UK. Wraz z nim odeszli ludzie ktorzy w UK byli wyniesieni na sam piedestal: Cardinal Basil Hume, Linda McCartney, ex-Beatle George Harrison i ponad 152 000 innych brytyjczykow ktorzy mieli tego pecha iż nie wiedzieli, że wystarczyło tylko udać się do Niemiec i byłoby po kłopotach... Otóż prawda jest całkowicie inna. Oficjalna medycyna jest prawie całkowicie bezradna wobec raka. Stwierdzają to sami lekarze. Cancer specialist Professor Charles Mathe, declared:
"If I contracted cancer, I would never go to a standard cancer treatment centre. Cancer victims who live far from such centres have a chance.”… “After analysing cancer survival statistics for several decades, Dr Hardin Jones, a professor at the University of California, concluded: '...patients are better off, untreated.”… "Many medical oncologists recommend chemotherapy for virtually any tumour, with a hopefulness undiscouraged by almost invariable failure." (Albert Braverman, MD, "Medical Oncology in the 90s", Lancet 1991, vol. 337, p. 901)… "Despite widespread use of chemotherapies, breast cancer mortality has not changed in the last 70 years." (Thomas Dao, MD, New England Journal of Medicine, March 1975, vol. 292, p. 707).
Czy wiecie, że ok. 67% ludzi którzy umierają w trakcie leczenia raka umiera z powodu infekcji spowodowanej załamaniem się układu odpornościowego na skutek agresywnej i toksycznej natury leków? A efekty uboczne działania „chemii” na organizm ludzki są przerażające. Senior cancer physician Dr Charles Moertal, of the famous Mayo Clinic in the USA, stated: "Our most effective regimens are fraught with risks and side-effects and practical problems; and after this price is paid by all the patients we have treated, only a small fraction are rewarded with a transient period of usually incomplete tumor regressions". Dr Ralph Moss is the author of The Cancer Industry, a shocking exposé of the world of conventional cancer politics and practice. Interviewed on the Laura Lee radio show in 1994, Moss stated:
"In the end, there is no proof that chemotherapy actually extends life in the vast majority of cases, and this is the great lie about chemotherapy: that somehow there is a correlation between shrinking a tumour and extending the life of a patient."
Na koniec perełka: Scientists based at McGill Cancer Center sent a questionnaire to 118 lung cancer doctors to determine what degree of faith these practising cancer physicians placed in the therapies they administered. They were asked to imagine that they had cancer, and were asked which of six current trials they would choose. Seventy-nine doctors responded, of which 64 would not consent to be in any trial containing Cisplatin--one of the common chemotherapy drugs they were trialling (currently achieving worldwide sales of about US$110,000,000 a year)--and 58 of the 79 found that all the trials in question were unacceptable due to the ineffectiveness of chemotherapy and its unacceptably high degree of toxicity.” "According to medical doctors' associations, the known dangerous side-effects of pharmaceutical drugs have become the fourth leading cause of death after heart attacks, cancer and strokes. (Journal of the American Medical Association, April 15, 1998)
I dalej następujący cytat wzięty jest z Tim O'Shea at The Doctor Within:
"A German epidemiologist from the Heidelberg/Mannheim Tumor Clinic, Dr Ulrich Abel, has done a comprehensive review and analysis of every major study and clinical trial of chemotherapy ever done. His conclusions should be read by anyone who is about to embark on the Chemo Express. To make sure he had reviewed everything ever published on chemotherapy, Abel sent letters to over 350 medical centers around the world, asking them to send him anything they had published on the subject. Abel researched thousands of articles: it is unlikely that anyone in the world knows more about chemotherapy than he.
"The analysis took him several years, but the results are astounding: Abel describes chemotherapy as 'a scientific wasteland' and states that at least 80 per cent of chemotherapy administered throughout the world is worthless and is akin to the 'emperor's new clothes'--neither doctor nor patient is willing to give up on chemotherapy, even though there is no scientific evidence that it works! (Lancet, 10 August 1991) No mainstream media even mentioned this comprehensive study: it was totally buried."
Thriller writer John Le Carré spent many years working in the British Foreign Office and knows the politics of big business very well. His most recent book, The Constant Gardener, focuses on the corrupt nature of the pharmaceutical industry. In an interview on the subject, Le Carré stated recently:
"Big Pharma is engaged in the deliberate seduction of the medical profession, country by country, worldwide. It is spending a fortune on influencing, hiring and purchasing academic judgement to a point where, in a few years' time, if Big Pharma continues unchecked on its present happy path, unbought medical opinion will be hard to find."
Dr Matthias Rath provides a concise summary of the primary ethics of the merchant's house: " przemysł farmaceutyczny jest największym przemysłem inwestycyjnym na Ziemi, utrzymującym i promującym jeden z najbardziej oszukańczych i szalbierczych układów w historii ludzkości. Podczas gdy reklamy obiecują zdrowie, kwestia istnienia rynku dla tego przemysłu inwestycyjnego w sposób istotny zależy od obecności i ekspansji chorób. Zapobieganie, usuwanie przyczyn i eliminacja chorób zagrażają farmaceutycznemu robieniu interesów na chorobach i są przez to zwalczane przez tak zwany kartel farmaceutyczny. Przemysł farmaceutyczny nie jest przemysłem, który powstał w sposób naturalny. Został sztucznie stworzony przez inwestorów, którzy, aby czerpać zyski z chorób, nie mogli dopuścić do udostępnienia całemu światu naturalnych, nie podlegających patentom metod leczenia. Na początku wieku dwudziestego, grupa Rockefellera kontrolowała już większość przemysłu naftowego w Stanach Zjednoczonych i w wielu innych krajach. Bazując na bilionach dolarów dochodu z tego przemysłu, grupa stworzyła nowy rynek: ludzkie ciało. Zysk lub zwrot tej inwestycji zależał od możliwości opatentowania wynalezionych farmaceutyków. Biliony dolarów zysku z tego nowego przemysłu inwestycyjnego zostały wykorzystane na systematyczne przekształcenie medycyny w sterowany przez rynek farmaceutyczny przemysł inwestycyjny. W ciągu kilku dekad, medycyna została opanowana przez tę grupę interesu, poprzez jej wpływy w uczelniach medycznych, w mediach i w świecie polityki.
Szczególnie ważna jest świadomość wpływu przemysłu farmaceutycznego na profesję medyczną. Poprzez wspieranie prywatnych uczelni medycznych wStanachZjednoczonych, włączając w to tak zwane „Ivy League” uniwersytety jak Harvard, Yale, Mayo Clinic i inne, przemysł inwestycji farmaceutycznych kupił sobie
po prostu światową opinię medyczną. Nauczanie terapii medycznych w coraz większym stopniu skupiało się na środkach farmaceutycznych, a jednocześnie skutecznie zakazano naturalnych sposobów ochrony zdrowia jako przestarzałych. Zaledwie bardzo nieliczni spośród ludzi żyjących dzisiaj na Ziemi wiedzą, że ciało ludzkie nie produkuje naturalnego aminokwasu lizyny, podstawowego budulca protein. Teraz okazuje się, że to właśnie ta naturalna molekuła lizyny jest jednym z najważniejszych czynników zapobiegających przed rozprzestrzenianiem się komórek nowotworowych w ciele. Nowotwory są drugą co do wielkości epidemią w krajach uprzemysłowionych, a leki sprzedawane podczas ostatniego miesiąca życia pacjenta z chorobą nowotworową są jednym z najbardziej dochodowych przedsięwzięć farmaceutycznego przemysłu robienia interesów na chorobach.
W ten sposób, na początku XXI stulecia, ludzkość budzi się z koszmaru. Wraz z rozpowszechnieniem prostej informacji zdrowotnej o molekułach potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania komórek, a nie produkowanych przez nasze ciała, dwa na trzy istnienia ludzkie w krajach uprzemysłowionych i w krajach aspirujących do tego miana mogą być uratowane. Musimy także zdać sobie sprawę z faktu, że ludzie na świecie byli uśpieni przez całe stulecie nie dlatego, że nie byli inteligentni. Musimy uświadomić sobie, że aby oszukańczy przemysł farmaceutyczny mógł funkcjonować, wydaje on miliardy dolarów na wprowadzanie w błąd i dorobienie sobie sztucznej fasady „dobroczyńców ludzkości”. Aby osiągnąć ten cel, przemysł ten wydał dwa razy więcej środków na marketing niż na badania.
I ostatni, chyba najbardziej szokujący cytat: “Dr Ralph Moss served as the Assistant Director of Public Affairs at America's most famous cancer research institution, Memorial Sloan-Kettering in Manhattan. He knows the cancer industry inside out. Read what he had to say in an April 1994 interview with Laura Lee, and judge for yourself the quality of the evidence against the effectiveness of vitamin B17:
Dr Moss: "Shortly after I went to work [at the Sloan-Kettering Cancer Institute], I visited the elderly Japanese scientist Kanematsu Sugiura, who astonished me when he told me he was working on laetrile (B17). At the time it was the most controversial thing in cancer, reputed to be a cure for cancer. We in Public Affairs were giving out statements that laetrile was worthless, it was quackery, and that people should not abandon proven therapies. I was astonished that our most distinguished scientist would be bothering with something like this, and I said, 'Why are you doing this if it doesn't work?' He took down his lab books and showed me that, in fact, laetrile was dramatically effective in stopping the spread of cancer."
Laura Lee: "So this is verified, that laetrile can have this positive effect?"
Moss: "We were finding this and yet we in Public Affairs were told to issue statements to the exact opposite of what we were finding scientifically."
Unable to sit on this information, Dr Moss later called a press conference of his own and, before a battery of reporters and cameramen, charged that Sloan-Kettering officials had engineered a massive cover-up. He provided all the supporting documents and named all the names necessary to validate his case. The following day he was fired for "failing to carry out his most basic job responsibilities".
Nie wiem jak w Polsce ale w Australii i US sprzedaż Witaminy B17 jest zabroniona pod pretekstem, że jest toksyczna!!!. A jak „dobrze pójdzie” to w UE 1 Sierpnia wejdzie w życie ustawa znacznie ograniczająca dostęp do wszystkich witamin i minerałów.
Ja podziwiam Jacka za jego mądry wybór. Szkoda jednak, że przegrał tę bitwę. (przepraszam za tak długi wpis)
Odpowiedz
#44
Drogi Robertusie! Bardzo mądry post, choć długi. Powinieneś zadedykować go nie tylko Behemotowi, ale wszystkim tym, którzy wiedzą zawsze najlepiej ( nie piję ty do żadnych konkretnych forumowiczów ). Ci, którzy tu prezentują taką postawę sami niech rozstrzygają w swych sumieniach. Trochę jednak przegiąłeś. Te cytaty z angielskiego należało przetłumaczyć. Większość forumowiczów to ludzie młodzi, którzy jeśli nawet dobrze znają angielski, niekoniecznie rozumieją niuanse tekstów - coby nie mówić - nieco specjalistycznych. Ale i tak masz rację. Behemot wykazał się oszołomstwem, które sam szybko skrytykowałem. Pozdrawiam.
Odpowiedz
#45
BArdzo ładna teoria spiskowa. Brawo.
Jednak jak wszystkie tego rodzaju teorie pogmatwana robiaca czlowiekowi metlik z glowy a czasto mijajaca sie w sposob oczywisty z faktami.
Robertus napisał(a):Zaledwie bardzo nieliczni spośród ludzi żyjących dzisiaj na Ziemi wiedzą, że ciało ludzkie nie produkuje naturalnego aminokwasu lizyny, podstawowego budulca protein.
No popatrz a wśród tych nielicznych mam zaszczyt znaleźć się i ja. A dotego dochodzą jescze wszyscy uczniowie szkół średnich w Polsce którzy choć troche przykładają się do nauki, gdyż ta informacja zawarta jest w naszych podręcznikach do biologii.
Cytat:Nie wiem jak w Polsce ale w Australii i US sprzedaż Witaminy B17 jest zabroniona pod pretekstem, że jest toksyczna!!!
NIe mam zamiaru podwazac typowiedzi zacytownych przez ciebie naukowcow. NIech kazdy zdecyduje czy przyjac ja do wiadomosci czy nie. Ale niech wolno mi bedzie wyrazic swoje zdanie. Witamina B17 (inna nazwa - amigdalina) jest glikozydem zawierajacym w swojej strukturze grupę nitrylową, która pod wpływem kwasnego srodowiska soku żołądkowego jest uwalniana w postaci cyjanowodoru (tzw. kwas pruski) który jest inhibitorem jednego z ezymów oddychania komórkowego. Jakie ma to konsekwencje nie muszę chyba mówić.
Wystarczy chyba jesli powiem ze jest to proces niezbedny do funkcjonowania kazdego zywego stworzenia.
Jesli jednak tak upierasz się przy tym ze bardzo chcesz stosowac terapię z zastosowaniem witaminy B17, prosze bardzo rozlup sobie kilogram pestek sliwek, migdalow, czeresni i wisni, zetrzyj nasionka i wcinaj. I nie narzekaj na jej niedostepnosc w kapsulkach bo sam mocno krytykowales wszelkiego rodzaju farmaceutyki, wiec tu dostales przepis na naturalna witaminke, tylko nie zdziw sie jak ci zaszkodzi.

Oczywisie te cytaty powbudzaja wyobraznie kazdemu (kto je skuma) takze mi, rysuje mi sie przed oczami wielki spisek koncernow farmaceutycznych z lekarzami. Rowniez uwazam ze serwowanie pacjetom chemoterapii polaczonej z naswietlaniami w tak szerokim zakresie jest niedopuszczalne, ale nie sadza by wynikalo to z jakiegos swiatowego spisku ale raczej z braku innych metod leczenia. I nie mow ze takie terapie sa nieskuteczne (patrz Kamil Durczok).

Twoj post zmotywowal mnie do poczytania troche o terapiach alternatywnych. Strony w internecie zaczynaly sie od krytykowania terapii konwencjonalnych, np. radioterapii. Argumentem bylo to ze naswietlanie samo w sobie jest kancerogenne. Ale chwilunia wlasnie o to chodzi zeby komorki rakowe zniszczyc, nie naswietlamy przecierz calego organizmu (zdrowych komorek) tylko te ktore juz sa w stadium niekontrolowanych podzialow i naszym celem jest ich zniszczenie . Jesli sie myle niech mnie ktos oswieci.
NA tej samej stronce jest zaproponowana terapia zastepcza: tzw. post leczniczy.
Sugeruja oni zeby calkowicie odstawic jedzenie na powiedzmy 28 dni (autentycznie).
Jednym z wariantow tam proponowanych jest post suchy, a wiec odstawienie rowniez plynow (to juz zakrawa na kpine).
A juz absolutnie zakazuja oni jedzenia pokarmow miesnych, a wlokna i sciegna zwierzece sa wyjatkowo bogate w lizynę (no paranoja)
dobra to tyle
aha i jeszce jedno prosze cie nie opieraj swoich teorii spiskowych na danych z poczatku lat dziewiedziesiatych szczegolnie jesli teoria dotyczy tak intensywnie ewolułującej (?) dziedziny jak medycyna.
pozdro dla fanow biologii
Odpowiedz
#46
piotru - nie użalaj się nad biednymi młodymi użytkownikami forum, oni zazwyczaj znają angielskiBig Grin (o ile się nie mylę, "młode pokolenie" do którego mam przyjemność należeć zna angielski często lepiej od pokoleń starszych Wink ).

W każdym razie mnie te cytaty trochę trącą spiskową teorią dziejów...i opowieściami mojego dziadka-komunisty o tym, że przez kapitalizm świat schodzi na psy.
oWink
[size=75][i]Ciągle mam czarny palec od pisania
I w oczach ciągle coś na kształt płomyka
Poetycznego...stąd mię częsciej wita
Poetą - ten, co widzi, niż co czyta.[/i][/size]
Odpowiedz
#47
NAPISALEM TEN TEKST KILKA DNI TEMU I SZLIFOWALM, BY UNIKNAC NIEPOROZUMIEN.
WTEDY OSTATNIM POSTEM BYL TEN PANA KN.
DZIS WIECZOREM ODKRYLEM ZE ZASZLY ZMIANY W TEMACIE, PO TYM POSCIE Z CYTATAMI.
MIMO WSZYSTKO WKLEJAM GO TU, OSTRZEGAJAC ZE JEST KONTYNUACJA PIERWOTNEGO NURTU TEGO TEMATU. POST Z CYTATAMI PO ANGIELSKU POSTARAM SIE PRZECZYTAC PRZY OKAZJI. TERAZ PADAM Z NOG. TN.

----------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie zawsze moge tu zajrzec a co dopiero sie odezwac, dlatego dopiero teraz pojawiam sie z powrotem by wyrazic moj zal iz dyskusja zeszla nam na psy. Oglaszam wiec wszem i wobec :
Przebaczamy i prosimy o przebaczenie !

CZESC OGOLNA:

Wydaje mi sie ze glowna przyczyna tutejszych nieporozumien jest srodek przekazu, na ktory jestesmy skazani.Gdy sie rozmawia bezposrednio, np. przy piwku, zawsze mozna wykorzystac przerwe miedzy dwoma zdaniami dyskutanta by zadac dodatkowe pytanie,wyjasnic, sprostowac cos na miejscu. Tutaj, na forum, czesto robia sie nieporozumienia bo ktos inaczej wyczuwa dany zwrot/dane pojecie i potem reaguje wg tej swojej wlasnej interpretacji. Potem zas ten pierwszy dyskutant bierze to za insynuacje, ze “ktos tu przypisuje mi rzeczy ktorych nie mowilem”, odpowiada juz lekko wkurzony, dodajac zlosliwe uwagi no i…zaczelo sie. Ruszyla lawina.

Piszacy te slowa ma na mysli takze siebie. Ale wydaje mu sie ze te spostrzezenia dotycza wrednej ludzkiej natury kazdego z nas, jak by sie czlowiek nie staral siebie samego dopilnowac. Chodzi mi o odruchowa sklonnosc do rozniczkowania, jak w tej przypowiesci o belce, ktorej nie widzi sie we wlasnym oku. I to nie musi byc koniecznie spowodowane zla wola. Siebie samego czlowiek zazwyczaj rozumie. Adwersarza zrozumiec trudniej, a juz sam fakt ze ma inne opinie powoduje ze rodza sie w glowie podswiadome podejrzenia.
Kilka przykladow : JA (ktory wiem o co mi chodzi) « interpretuje » - ON (przypuszczalnie) « przekreca »; JA « jestem szczerze poruszony » (odczulem to) - ON « histeryzuje » (tak mi to w kazdym razie wyglada, widziane z zewnatrz); JA « staram sie trzymac faktow i cytatow » - ON « czepia sie faktow i kazdego slowa, udajac ze nie rozumie o co mi chodzilo »… I tak dalej, i tak dalej.
Moge dorzucic inne przyklady. Zainteresowanych odsylam do szyderczej « Eurystyki czyli sztuki prowadzenia sporów » Schopenhauera. W tlumaczeniach na inne jezyki tytul jest czasami lepszy : « czyli jak miec zawsze racje ».
No a potem zaczyna sie pyskowka. Wszyscy sa poddenerowani, trudno sie skupic gdy w oczach wiruja czerwone iskry. Jeden przeoczy ze czesc postu nie byla skierowana do niego. Drugi widzi cudzyslow i ma wrazenie ze klamliwie cos mu sie przypisuje, podczas gdy ten znak graficzny sluzy nie tylko do cytowania, ale takze do wyodrebniania w tekscie zwrotow czy uzytych przenosnie lub ironicznie. Inny, w zdaniu « pogodzil sie ze swoim Bogiem » nie zauwaza (niekoniecznie specjalnie) slowa « swoim » i wnioskuje iz autorowi chodzilo li tylko o nawrocenie sie na Katolicyzm, podczas gdy Religia ta raczej nie przewiduje istnienia innych Sil Wyzszych niz Ten ktory jest JEDYNY i Wszechmogacy (wiec miec « SWOJEGO Boga » jest niekompatybilne z Religia gdzie na innych Bogow miejsca raczej nie ma : « katholikos » oznacza « powszechny » badz tez « totalny », poczatkowo polegalo to nawet na tym ze sie burzylo swiatynie bałwochwalcow i budowalo w tym miejscu kosciol…) (o Watykanie II innym razem ; wystarczajaco zboczylismy z glownego nurtu… :-) ).
Inny facet naduzywa stylu kabaretowo-rubasznego i niepotrzebnie „podnosi temperature pomieszczenia w ktorym rozmawiamy”… Ktos pisze o osobie podpisujacej sie "KN Kaczmarolog", choc dokladniej byloby pisac o osobie « ktorej wyswietla sie tytul Kaczmarolog po uprzednim wpisaniu KN » (no ale co tez sadzic o taaakiej reakcji ktora nastapila potem (przypisywanie klamstwa i zawisci) ? objawa zdenerwowania ? lapanie za slowka ? czy bez slowniczka naprawde nie mozna sie dogadac ?)

Co do stylu, to zalezy to chyba od temperamentu lub nastroju piszacych. Szpile mozna wbijac uzywaja tonu neutralnego, jak i spufalajac sie.
Piszacy te slowa przyznaje iz uzywa obu form, na wyczucie. Osobiscie przetestowal je na bliskich i rodzinie, ale tez i sprawdzil je na wlasnej skorze. Uwaza ze obie metody moga byc rownie wkurzajace.

Co do opisanych nieporozumien, to niby mozna tlumaczac za kazdym razem sens jaki sie chce nadac kazdemu slowu, jak w amerykanskich umowach i instrukcjach obslugi. Ale smuci mnie ze nie moga z soba mowic wspolnym jezykiem ludzie ktorzy niby sa na tym forum bo maja podobne zainteresowania, ktorzy powinni rozumiec sie bez slow. Ze trzeba slowniczka.
No i robia sie kilometrowe posty, jak ten …
Smile
Piszac “ludzie” i inne ogolniki mam takze na mysli siebie, oczywiscie. Zarowno w tym co napisalem powyzej jak i w tym co bede pisal infra.

A wszystko to zas oddala nas od prawdziwych tematow.

DO PANA KN :
Tak sie sklada ze ja troche slyszalem o KN jako o specjaliscie i bliskim JK, takze TK z “P” etc (wiedzialem o udziale w Akcji Pomocy, o lekarstwach i pociagach nie wiedzialem). Sam Adminek zreszta juz kilkakrotnie o tym wspominal tu i tam na Witrynie. I dlatego z duza uwaga czytalem, czytam i pewnie nadal czytac bede posty KN.
Dlatego tez wydawalo mi sie wtedy ze byloby lepiej gdyby, odpowiadajac na forum, wyjasnil Pan wszystkim motywacje swoich dosc kategorycznych wypowiedzi. Takie stawianie sprawy wydawalo mi sie jasniejsze, zwlaszcza dla niewtajemniczonych i innych “gosci”. Sadze ze tak od poczatku trzeba bylo odpowiadac temu Behemotowi (choc rozumiem Panska niechec do przechwalania sie).
Cel niby osiagnalem, w koncu napisal Pan “jasniej i szerzej”. Ale z wyniku zadowolony nie jestem. Za duzo zrobilo sie niepotrzebnego skakania sobie do oczu.
Nie spodziewalem sie ze do takiego stopnia wkurze Pana tymi “maluczkimi”, “kaczmarologiem” czy “prawda objawiona”. Przykro mi ze tak sie sie stalo. Ale prosze sie przyjrzec niektorym formom Panskich wypowiedzi (tym polemicznym, nie tym informacyjnym)... Ja sie przyjrzalem moim i, przyznaje, o ile charakter mam po tatusiu, to charakterek raczej po mamusi... No i w ogolnym poddenerwowaniu zdarza mi sie reagowac na zasadzie ze „ja tez moge byc...meczacy“.
Dla Kaczmarskiego forma miala taka sama wartosc co treść. Dla Pana, z tego co slyszalem gdzie indziej, forma moze obniżyc treść. Staram sie brac pod uwage Pana wrazliwosc i sie pilnowac , choc nie zawsze mi sie udaje. Osobiscie mam raczej sklonnosc do mieszania obu, na wyczucie. Prosze tez mnie zrozumiec, tak jak ja staram sie zrozumiec Pana.
To nie jest tak, ze zdarzylo mi sie „pod koniec posta napisać coś szczerze i od serca, bez wycieczek osobistych...“, jak Pan pisal. Caly moj post byl „szczery i od serca“, takze w miejscach gdzie nie zgadzalem sie z Panem i pyskowalem. Byc moze nie funkcjonujemy/nie reagujemy w ten sam sposob (Warning! Warning! To nie jest zarzut, to jest proba opisu !), ale zdarza mi sie sprzeczac z ludzmi, besztac i byc besztanym, a jednoczesnie w tym czy innym punkcie przyznawac im racje (nawet w trakcie sprzeczki, co wiaze sie z ryzykiem „oslabienia moich pozycji“), doceniac ich (nawet jesli ich argumenty mi nie pasuja). A nawet pojsc potem razem na piwo. Ot, jakis taki staroswiecki „liberalyzm“ : „absolutnie nie zgadzam sie z tym co Pan mowi, ale bede sie staral zrobic wszystko co w mojej mocy by mogl pan dalej to mowic; choc jednoczesnie zastrzegam sobie prawo do krytykowania lub przestania sluchania tego co Pan wygaduje”. I zapewniam Pana, ze mnie tez zalezy na uniknieciu wzajemnej niechęci. Osobami ktore mnie nie interesuja tyle uwagi nie poswiecam. Szkoda czasu. Nie warto sie znizac.
“"Oko za oko i zab a zab” i skonczy sie na tym ze zostana na swiecie tylko bezzebni slepcy”, jak podobno mawial Gandhi.

DO PANA PIOTRUBY :
Panie Piotruba ! Pan, ktory sie tu wlaczyles i ktory w rozmowie z porzadnymi ludzmi uzywasz Pan slownictwa typu „epistola” i inne niekulturalne wyrazenia, wiedz Pan : jesli ktoregos pieknego dnia wpadne na Pana na ulicy w W-wie lub w tym panskim Wolominie („Pershing tez tak sie puszyl i chadzal sobie, do czasu, po ulicach, he-he...”) to wiedz Pan Panie Piotruba ze ja Pana...zaprosze na piwo.
Moj Drogi ! Wydaje mi sie ze zdarzalo mi nam sie czasami sprzeczac o kilka dupereli na tym forum. Na niektore Twoje uwagi nie chcialo mi sie odpowiadac. Na niektore moje nabijania sie nie chcialo Ci sie odpowiadac. Rozumiem. Wydawalo mi sie ze obaj mamy podobne przywary : w niektorych sytuacjach (niekoniecznie w tych samych) wyrastaja nam kly i pazury. Po Twojej interwencji w tej pyskowce zrewidowalem poglady i sadze ze u mnie w domu parkiet jest chyba jednak bardziej porysowany niz u Ciebie...
Jest mi cholernie milo odkryc ze jednak ktos od biedy zrozumial o co mi chodzilo, nie zwracajac uwage na moja forme czy „jakobinski nietakt”. I chyba wyjasnil/wyslowil lepiej niz ja sam to co chcialem powiedziec. Twoje interpretacje trafily w dziesiatke. Spokojniej, „jasniej i szerzej” niz ja wyluskales/wyluszczyles tresc mojego wycia do ksiezyca....
Jaka marka piwa ? Na jaki adres wysylac ?
Odnosnie Twoich sugestyj : (1) bede sie starac najpierw pisac na brudno, a potem przeczytac jeszcze raz zanim cos wywiesze na forum... (2) z sugestia ze jak sie klocic to na „privie” niezbyt sie zgadzam, bo wtedy czesto konczy sie na wzajemnym wysylaniu sobie „wiach” (pan KN ma conajmniej dwa e-adresy, jeden na codzien, jeden do polemik; moglem z nich „skorzystac”; ale chodzilo mi o porownywanie naszych pogladow a nie o wzajemne bluzganie sobie). Na razie tyle. Serdeczny uscisk dloni.

WNIOSKI I PROPOZYCJE :
Jestem sfrustrowany, bo zrobila sie pyskowka i wiekszosc innych tematow, ktore staralem sie poruszyc przy okazji w ogole nie zostala podjeta. Zeby jednak zostalo po tej awanturze cos pozytywnego, pozbieralem co sie dalo, dorzucajac spostrzezenia spowodowane powyzsza sprzeczka.
Zamieszczam je tutaj, jako propozycje. Z ciekawoscia przeczytam wszystkie uwagi, krytyki, sugestie... nt. tresci i formy moich propozycji.
Male slowko do Adminkow, ktorzy i tak sa wszechobecni na tej Witrynie (wiec nie wysilam sie na oddzielny mail ni post) : Kochani, prosze, nie musicie od razu wykrajac te propozycje i rozklejac je po roznych tematach. Ja sie postaram tym zajac po zapoznaniu sie z uwagami o ktore prosze.

Propozycje tematow do Forum :
1) Propozycja dodatkowego punktu w Regulaminie ! Wiekszosc klotni (w zyciu i na forum) bierze sie z tego ze kazda strona chce miec ostatnie slowo. W rozprawach sadowych zostalo to rozwiazane w ten sposob ze jedna strona zaczyna, a druga konczy, by bylo rowno. Postuluje by zasada ta byla zastosowana na tym forum, m-dzy innymi gdy, w wyniku kolejnych podchodow zdesperowani Adminkowie chca zamknac temat. Przykladowo : napadlem na X, wiec to X ma prawo do ostatniego slowa; Z na mnie napadl, wiec to ja mam prawo do ostatniej odpowiedzi.
2) Temat “Traktowanie osob nowych na tym forum” : mam wrazenie ze dosc czesto zdarza sie ze zjawia sie tutaj ktos nowy, rzuca jakies pytanie czy temat i zostaje potem tak “milo i sympatycznie” przyjety, ze chyba juz nigdy wiecej na to forum nie wroci. Pamietam np. jakas dziewczyne z liceum, ktora chciala sobie podyskutowac na tematy biblijne w tworczosci JK. Nie pamietam juz dokladnie jak do tego doszlo, ale dosc szybko zostala wysmiana, ktos “uprzejmie”zaczal jej tlumaczyc co ta sa ksiazki i do czego sluza biblioteki, ona sie odciela no i... poooszlo. Skonczylo sie na tym ze sie wylogowala na stale.
Nie twierdze ze jestem aniolem. O moim jezorze napisano juz dosc duzo. Ale wydaje mi sie ze nowicjusze powinni byc traktowani z wieksza tolerancja, nawet jesli ich posty sa nieudaczne czy naiwne, nawet jesli poruszaja tematy NAM juz znane (“gdzie mozna znalezc akordy do “Oblawy” ?/ “czy “Nasza klasa” istniala naprawde ?”/ etc). (Przez “tolerancje” rozumiem “zrozumienie” i “wyrozumialosc”, a nie “zarozumialosc” i “ja cie toleruje, gnojku”). Nie splawiac.
Z wiekszym lub mniejszym stazem “zaslug” i “pamiatek”, wszyscy jestesmy sierotami po JK. Zal mi, gdy mam wrazenie ze nietore bladzace sieroty sa odtracane… Az tak duzo nas nie jest.Zdarzalo mi sie juz ten temat poruszac, bo uwazam ze ostro nalezy sie zwracac raczej do wielkich a do malych nalezy sie raczej zwracac lagodnie. Dlatego np. wlaczylem sie do sprzeczki spowodowanej przez tego Behemota (ktory tez sie zmyl i tez juz tu pewnie nie wroci)...
3) Temat “Czy wszystkie tematy dotyczace JK moga byc poruszane na tym forum ?”. Czyli czy chcemy przeobrazic w pomnik z brazu kogos kto mial sporo przywar i kto szczerze o nich mowil ? Tak szczerze ze chyba moznaby uzyc slowa “exhibicjonizm”. Widzialem juz dziwne tematy na tym forum. Np. “Watki erotyczne w tworczosci JK” gdzie sporo luda radosnie bawilo sie w przypisywaniu innego sensu tekstom Kaczmara i w ogole, no, w szukaniu dziury w calym. I co, czy “autorytet Mistrza” zostal przez to nadszarpniety ? A czy zostal nadszarpniety gdy JK rozpowiadal radosnie o swoich preferencjach seksualnych lub informowal o stanie swego napletka ? Czy teraz, ze wzgledu na szacunek dla osoby zmarlej, nalezaloby wyciac te kawalki tekstow ? Czy czytaliscie ten wywiad w ktorym JK z rozbawieniem opowiadal ze po jakims koncercie przyszlo do niego dwoch mlodych ludzi i zaczeli mu tlumaczyc ze tej a tej piosenki to spiewac nie powinien, bo to mu nie przystoi, jako patriotycznemu bardowi ?... Pytajac retorycznie : “Czy JK dlugo by byl tolerowany jako uczestnik tego forum ?”
No a jezeli rozmawiac na te tematy zwiazane z JK jest NIE NA MIEJSCU tutaj, na forum poswieconym JK, to gdzie ?
Jesli nie wszystkie tematy, to ktore ?
4) Temat zblizony do poprzedniego : na Witrynie Adminek dorzucil reakcje i opinie ktore pojawily sie po smierci JK. Byly to przewaznie reakcje przyjaciol. Czy nie nalezaloby jednak dorzucic TEZ wypowiedzi negatywne, ktore pojawialy sie tu i tam, zwlaszcza zas te ktorych poziom byl tak zenujacy, ze (moim zdaniem) nalezaloby to sobie zachowac na pamiatke. Pamietam oswiadczenie jakiejs paniusi ktorej zalezalo na tym by przypomniec i uswiadomic tym co nie wiedzieli ze kilka lat temu w wywiadzie dla tygodnika „Solidarnosc“ „Kaczmarski przyznal sie“ ze urodzil sie w rodzinie pochodzenia zydowskiego a ktorys z dziadkow byl w KPP...Uwazam tego typu argumentacje za tak beznadziejna, ze prawie jestem wzruszony... Smile („glupie az do lez“...).
5) Dorzucic nowy punkt w Regulaminie ze tematy religijne maja byc nieporuszane? Ale jak to okreslic ? Np taki „Pusty Raj“ (jeden z moich ulubionych ! a jak jeszcze sobie przypomne ile lat mial ten „smarkacz“ gdy pisal TAK GENIALNE rzeczy !) moze razic uczucia osob wierzacych. Wiec co, cenzurowac Kaczmara w tekstach tej Witryny ?
6) Prosze wszystkich zainteresowanych o pomoc w dokonywaniu naciskow na Adminkow ! (Do A&A: Nie, to nie rewolucja...). W dziale wywiadow JK jest taka straszna dziura za okres „pierwszego wygnania“ Kaczmara. Posiadam skany wywiadow JK z 1982 (podczas stanu wojennego, poczatek Wygnania) oraz z 1980 (jeszcze przed triumfalnym tournée w Kraju, koniec Wygnania ). W spiewnikach „pomatonu“ jest zamieszczony (rozciety na kawalki)‚ bardzo ciekawy wywiad z 1985 (srodek Wygnania). Wiec w sumie moznaby zalatac ta brzydka dziure. Zwlaszcza ze o ile kiedys byla mowa ze nie ma wywiadow na stronie bo brak rak do przepisywania, o tyle teraz Adminkowie maja mozliwosc bezposredniego wywieszania skanow wywiadow. No ale coz z tego ! Ja te moje skany wyslalem Arturowi chyba jeszcze w marcu, a do dzis nikt ich nie mogl sobie poczytac. Nie, nie sadze ze zakopal je gdzies specjalnie. Sadze ze jest zalatany, jak wiekszosc z nas.
Probowalem to zalatwiac bezposrednio, publicznie jak i prywatnie. Nie udalo mi sie. Prosze wszystkich zainteresowanych o wsparcie w dokonywaniu naciskow, by zalatac ta brzydka dziure w wywiadach !
A moze ktos jeszcze ma jakies rzadkie rzeczy do opublikowania ?
7) Do Adminkow : Proponuje przyznanie tytulu Honorowego Mediatora panu Piotrubie, po jego pokojowych interwencjach w dwoch pyskowkach o wysokim poziomie zacietrzewienia : Herbert i...jakas taka inna... no nie pamietam juz... Albo przyznania jakiegos neutralnego tytulu, np.Astrologa.

Dziekuje za uwage i dziekuje za ewentualne uwagi. Mam cicha nadzieje ze nie beda dotyczyly poziomu mojego intelektu lub tlumaczyly mi jakie byly moje prawdziwe intencje, ale pomoga mi w zredagowaniu nowych tematow ktore chcialbym puscic na to forum.
Zwlaszcza ze, po wybuchu ilosci wizyt po smierci JK znowu zaczyna sie tu robic cisza. Nie wiem czy wszyscy mieli takie same lektury w dziecinstwie, ale ja znalazlem nowy tytul dla pani Tove Jansson : “Zima w witrynie Adminkow”.

TN

BONUS 1 : Sadze ze, dla lepszego zrozumienia dlaczego Behemotem wstrzaslo (cokolwiek by sie myslalo o Behemocie), nalezaloby sprecyzowac adres strony tej Vilkokorczycy na ktorej do dzis straszy ten wywiad (“Przypuszcza, że gdyby leczył się tradycyjnymi metodami, od dawna by już nie żył (Inna droga”). Jest tam tez kilka ostatnich zdjec JK… A wiec :
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.vilcacora.com.pl/archiwum2003/inna_droga.html">http://www.vilcacora.com.pl/archiwum200 ... droga.html</a><!-- m -->
Prosze Adminkow o niecenzurowanie tego adresu (jego tekst wisi juz w Witrynie, ale tamta strone Vilkokorczycy trzeba po prostu zobaczyc...). To tez jest prawda o Jacku. Niech kazdy sobie wyrobi opinie. Mnie osobiscie ten radosny wywiad bardzo przygnebia.
Radze sie spieszyc z zagladaniem, bo sadze ze to niedlugo zostanie kompletnie wygumkowane....
Teraz witryna Vilcacory zostala zmajstrowana tak, ze gdy sie wchodzi od glownej strony, to w numerze z grudnia 2003 trafia sie na wywiad z …pania Alina Grabowska, 51 lat.
Tytul wywiadu… “ Pewnie bym już nie żyła gdyby nie vilcacora i hercampuri (Lekarze bezradnie rozkładali ręce)” :
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.vilcacora.com.pl/pacjent.html">http://www.vilcacora.com.pl/pacjent.html</a><!-- m -->
By odnalezc wywiad z JK (gdy nie ma sie dokladnego adresu) trzeba kombinowac...
Nawet nie chce mi rzucac komentarzy (lub po prostu rzucac miesem) na ten temat...

BONUS 2 : Nie wiem czy wszyscy znaja ten bardzo piekny reportaz rysunkowy z pewnego koncertu JK w Szwecji w 1982 :
<!-- m --><a class="postlink" href="http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje39/text02p.htm">http://www.zwoje-scrolls.com/zwoje39/text02p.htm</a><!-- m -->
Wszystkim zycze by takim pamietali Jacka.

PZDR
TN

DO ADMINKOW : Ale sie rozcwierkalem ! To chyba rekord w moich postach. Mam nadzieje ze przezyjecie. Jak dotychczas dzielnie znosiliscie moje harce...Staram sie respektowac Wasz zakaz wysylania podwojnych postow, ale potem robia sie takie kolumbryny... Za wszystko przepraszamy, to co zlego to nie my. Dobranoc.
Odpowiedz
#48
thomas.neverny@noos.fr napisał(a):1) Propozycja dodatkowego punktu w Regulaminie ! Wiekszosc klotni (w zyciu i na forum) bierze sie z tego ze kazda strona chce miec ostatnie slowo. W rozprawach sadowych zostalo to rozwiazane w ten sposob ze jedna strona zaczyna, a druga konczy, by bylo rowno. Postuluje by zasada ta byla zastosowana na tym forum, m-dzy innymi gdy, w wyniku kolejnych podchodow zdesperowani Adminkowie chca zamknac temat. Przykladowo : napadlem na X, wiec to X ma prawo do ostatniego slowa; Z na mnie napadl, wiec to ja mam prawo do ostatniej odpowiedzi.
2) Temat “Traktowanie osob nowych na tym forum” : mam wrazenie ze dosc czesto zdarza sie ze zjawia sie tutaj ktos nowy, rzuca jakies pytanie czy temat i zostaje potem tak “milo i sympatycznie” przyjety, ze chyba juz nigdy wiecej na to forum nie wroci. Pamietam np. jakas dziewczyne z liceum, ktora chciala sobie podyskutowac na tematy biblijne w tworczosci JK. Nie pamietam juz dokladnie jak do tego doszlo, ale dosc szybko zostala wysmiana, ktos “uprzejmie”zaczal jej tlumaczyc co ta sa ksiazki i do czego sluza biblioteki, ona sie odciela no i... poooszlo. Skonczylo sie na tym ze sie wylogowala na stale.
Nie twierdze ze jestem aniolem. O moim jezorze napisano juz dosc duzo. Ale wydaje mi sie ze nowicjusze powinni byc traktowani z wieksza tolerancja, nawet jesli ich posty sa nieudaczne czy naiwne, nawet jesli poruszaja tematy NAM juz znane (“gdzie mozna znalezc akordy do “Oblawy” ?/ “czy “Nasza klasa” istniala naprawde ?”/ etc). (Przez “tolerancje” rozumiem “zrozumienie” i “wyrozumialosc”, a nie “zarozumialosc” i “ja cie toleruje, gnojku”). Nie splawiac.
Z wiekszym lub mniejszym stazem “zaslug” i “pamiatek”, wszyscy jestesmy sierotami po JK. Zal mi, gdy mam wrazenie ze nietore bladzace sieroty sa odtracane… Az tak duzo nas nie jest.Zdarzalo mi sie juz ten temat poruszac, bo uwazam ze ostro nalezy sie zwracac raczej do wielkich a do malych nalezy sie raczej zwracac lagodnie. Dlatego np. wlaczylem sie do sprzeczki spowodowanej przez tego Behemota (ktory tez sie zmyl i tez juz tu pewnie nie wroci)...
3) Temat “Czy wszystkie tematy dotyczace JK moga byc poruszane na tym forum ?”. Czyli czy chcemy przeobrazic w pomnik z brazu kogos kto mial sporo przywar i kto szczerze o nich mowil ? Tak szczerze ze chyba moznaby uzyc slowa “exhibicjonizm”. Widzialem juz dziwne tematy na tym forum. Np. “Watki erotyczne w tworczosci JK” gdzie sporo luda radosnie bawilo sie w przypisywaniu innego sensu tekstom Kaczmara i w ogole, no, w szukaniu dziury w calym. I co, czy “autorytet Mistrza” zostal przez to nadszarpniety ? A czy zostal nadszarpniety gdy JK rozpowiadal radosnie o swoich preferencjach seksualnych lub informowal o stanie swego napletka ? Czy teraz, ze wzgledu na szacunek dla osoby zmarlej, nalezaloby wyciac te kawalki tekstow ? Czy czytaliscie ten wywiad w ktorym JK z rozbawieniem opowiadal ze po jakims koncercie przyszlo do niego dwoch mlodych ludzi i zaczeli mu tlumaczyc ze tej a tej piosenki to spiewac nie powinien, bo to mu nie przystoi, jako patriotycznemu bardowi ?... Pytajac retorycznie : “Czy JK dlugo by byl tolerowany jako uczestnik tego forum ?”
No a jezeli rozmawiac na te tematy zwiazane z JK jest NIE NA MIEJSCU tutaj, na forum poswieconym JK, to gdzie ?
Jesli nie wszystkie tematy, to ktore ?
4) Temat zblizony do poprzedniego : na Witrynie Adminek dorzucil reakcje i opinie ktore pojawily sie po smierci JK. Byly to przewaznie reakcje przyjaciol. Czy nie nalezaloby jednak dorzucic TEZ wypowiedzi negatywne, ktore pojawialy sie tu i tam, zwlaszcza zas te ktorych poziom byl tak zenujacy, ze (moim zdaniem) nalezaloby to sobie zachowac na pamiatke. Pamietam oswiadczenie jakiejs paniusi ktorej zalezalo na tym by przypomniec i uswiadomic tym co nie wiedzieli ze kilka lat temu w wywiadzie dla tygodnika „Solidarnosc“ „Kaczmarski przyznal sie“ ze urodzil sie w rodzinie pochodzenia zydowskiego a ktorys z dziadkow byl w KPP...Uwazam tego typu argumentacje za tak beznadziejna, ze prawie jestem wzruszony... Smile („glupie az do lez“...).
5) Dorzucic nowy punkt w Regulaminie ze tematy religijne maja byc nieporuszane? Ale jak to okreslic ? Np taki „Pusty Raj“ (jeden z moich ulubionych ! a jak jeszcze sobie przypomne ile lat mial ten „smarkacz“ gdy pisal TAK GENIALNE rzeczy !) moze razic uczucia osob wierzacych. Wiec co, cenzurowac Kaczmara w tekstach tej Witryny ?
6) Prosze wszystkich zainteresowanych o pomoc w dokonywaniu naciskow na Adminkow ! (Do A&A: Nie, to nie rewolucja...). W dziale wywiadow JK jest taka straszna dziura za okres „pierwszego wygnania“ Kaczmara. Posiadam skany wywiadow JK z 1982 (podczas stanu wojennego, poczatek Wygnania) oraz z 1980 (jeszcze przed triumfalnym tournée w Kraju, koniec Wygnania ). W spiewnikach „pomatonu“ jest zamieszczony (rozciety na kawalki)‚ bardzo ciekawy wywiad z 1985 (srodek Wygnania). Wiec w sumie moznaby zalatac ta brzydka dziure. Zwlaszcza ze o ile kiedys byla mowa ze nie ma wywiadow na stronie bo brak rak do przepisywania, o tyle teraz Adminkowie maja mozliwosc bezposredniego wywieszania skanow wywiadow. No ale coz z tego ! Ja te moje skany wyslalem Arturowi chyba jeszcze w marcu, a do dzis nikt ich nie mogl sobie poczytac. Nie, nie sadze ze zakopal je gdzies specjalnie. Sadze ze jest zalatany, jak wiekszosc z nas.
Probowalem to zalatwiac bezposrednio, publicznie jak i prywatnie. Nie udalo mi sie. Prosze wszystkich zainteresowanych o wsparcie w dokonywaniu naciskow, by zalatac ta brzydka dziure w wywiadach !
A moze ktos jeszcze ma jakies rzadkie rzeczy do opublikowania ?
7) Do Adminkow : Proponuje przyznanie tytulu Honorowego Mediatora panu Piotrubie, po jego pokojowych interwencjach w dwoch pyskowkach o wysokim poziomie zacietrzewienia : Herbert i...jakas taka inna... no nie pamietam juz... Albo przyznania jakiegos neutralnego tytulu, np.Astrologa.

Dziekuje za uwage i dziekuje za ewentualne uwagi. Mam cicha nadzieje ze nie beda dotyczyly poziomu mojego intelektu lub tlumaczyly mi jakie byly moje prawdziwe intencje, ale pomoga mi w zredagowaniu nowych tematow ktore chcialbym puscic na to forum.
Zwlaszcza ze, po wybuchu ilosci wizyt po smierci JK znowu zaczyna sie tu robic cisza. Nie wiem czy wszyscy mieli takie same lektury w dziecinstwie, ale ja znalazlem nowy tytul dla pani Tove Jansson : “Zima w witrynie Adminkow”.


1. Kiepski pomysł. Potem ten, któremu nie dano się wypowiedzieć założy temat by odpowiedzieć na zamknięty... juz to przerabialiśmy na starym forum.

2. Jak czegoś szukam na obcym forum to najpierw odruchowo kilkam szukaj i sprawdzam czy czegoś nie poruszano. Jak nie znajdę to dopiero pytam. Jak ktoś zadaje po raz dziesiaty takie samo pytanie, to niech nie oczekuje, że po raz dziesiąty napiszemy taką samą odpowiedź. Po to połowa bazy danych to wyszukiwarka by z niej kożystać.

3. Nie rozumiem o co Ci chodzi. Nie tolerujemy chamstwa, temat mozesz poruszyć każdy, byle był na temat i mieścił się w granicy dobrego smaku.

4. Są to reakcjie zamieszczone w prasie. Swoje każdy może dac na forum. W czym problem?

5. A poruszajcie sobie tematy religijne, ale nie dziwcie się, że tu są przeciwnicy zabobonów....

6. Już pisałem. Wszystkie materiały jakie mieliśmy na dyskach są już na stronie. Jeżeli czegoś nie ma to znaczy, że tego nie mamy. Miałem awarie i niestety dużo poszło z dymem ;/

7. Bez komentarza
Odpowiedz
#49
O rany! Tomku! Dzięki za ten post. Wczesniej nie przeanalizowalem zbyt dokładnie Robertusa, no i dałem swój post, za który wstydzę się sam przed sobą. Drugim razem będę dokładniej sprawdzał pewne informacje zanim coś napiszę. Nie odbierałbym jednak do końca słuszności tej teorii spiskowej. Pazerność wielkich koncernów farmaceutycznych jest faktem, wiem to z własnego podwórka, polski przemysł farmaceutyczny właśnie cienko przędzie w dużej mierze z powodu niedoinwestowania i partyzancko-spiskowych metod potentatów. Co do detali masz rację. O! Jak ja się wstydzę :oops: :oops: :oops:
Odpowiedz
#50
------------------
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Odpowiedz
#51
Oczywiscie zgadzam sie ze koncerny farmaceutyczne, jak wszystkie wielkie koncerny, staraja sie zbijac gruba kase nie liczac sie z niczym i z nikim. Ludzkie zycie to dla nich nic nie znaczace zrodlo dochodow.
Z ta teoria spiskowa to byla forma zartu (fakty naukowe jak najbardziej nie), ktos chce wierzyc prosze bardzo, ja decyduje za siebie i mowie It's bullshit!
Wogole to ostatnio mam szczescie do takich teoryjek, np jechalem sobie autobusem ze staruszkiem ktory mnie przekonywal ze swiatem rzadzi żydo-komuna.
Inny koles przedstawial mi "niepodwarzalne" dowody na to ze wszystkie swiatowe glowy panstw jakie zyly, zyja i bede zyły nalerza do wolnomularstwa, czyli popularnej masonerii.
Odpowiedz
#52
Czy słowa zabobon jest określeniem jednoznacznie negatywnym? Nie jestem do końca o tym przekonany. Ale zgoda, może faktycznie zbyt wyrażam swój negatywny stosunek do jakichkolwiek religi. W każdym razie na forum myśle, że można te tamaty poruszać tak samo jak i inne.
Odpowiedz
#53
Nawet jeżeli słowa "zabobon" nie uznamy za jednoznacznie negatywne, to jest jednak w zdaniu w którym użyłeś słowa "zabobon" pewne szyderstwo i drwina z ludzi wierzących. Mnie to nie zabolało, bo religia mi zwisa dorodnym kalafiorem, ale jednak tak to odebrałem.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Odpowiedz
#54
Ja też, jak Olaff22 i Przemek, na marginesie słów Artura. Słowo „zabobon” może być odebrane jako poniżające przez wierzących, w naszej cywilizacji przypisuje się mu konotacje częściej negatywne niż inne, ale nie o to chodzi. Użycie słowa „zabobon” jako skwitowania całej wielkiej sfery aktywności historycznej, religijnej, społecznej, moralnej, kulturowej człowieka, bez której historia wyglądałaby inaczej, lepiej, gorzej, ale absolutnie odmiennie – to jest tak katastrofalne spłycenie problemu, że właściwie pachnie marksizmem-leninizmem i „opium dla mas”. Używam tu celowo słowa „marksizm”, Arturze, które też przecież nie jest na pozór obraźliwe i na pozór nazywa problem.
Odpowiedz
#55
Szanowny Panie Thomasie!
Nie odnosząc się już do szczegółów Pańskiego posta powiem tylko, że absolutnie się o nic na nikogo tutaj nie gniewam i mam nadzieję, że na mnie też się nikt nie gniewa. Jeśli nawet zareagowałem ostro na tę czy inną wypowiedź, to zrobiłem to w ramach twardej dyskusji, bez przełożeń na osobiste urazy do dyskutantów. Cieszę się, że z Pańskiej strony podejście jest podobne.

Pozdrawiam serdecznie,
KN.
Odpowiedz
#56
Oczywiście zapomniałem, że na forum "buszuje dwóch Tomków. Poprzedni post był oczywiście do tomkazemleducha. Po lepszym przeanalizowaniu postu Robertusa dochodzę do wniosku, że jest tam groch z kapustą nieźle mieszajacy w umysłach, bo obok naukawo podbudowanych cytatów - skądinąd raczej trafnych - pojawiają się właśnie przeinaczenia, niebezpieczne uproszczenia i po prostu nonsensy. Nie będę powtarzał po przedmówcy. Chciałbym tylko nadmienić, że niemal każda tzw. witamina jest toksyczna. Wszystko zależy od dawki. Może mało która zasługuje na miano trucizny, ale gdyby tak codziennie szprycowac się dużymi dawkami ulubionej przez lekarzy witaminy C, szybko wysiądzie nam żołądek, nie mówiąc o wątrobie. A że w USA może być wspomniana "vitaminka" zakazana... Cóż, sami spożywamy migdały i nie tylko i jakoś widocznych w bliższym czasie nie ma, bo to o dawkę właśnie chodzi. Nikt nie pochłania codziennie 100g migdałów! W Polsce wiele witamin jest dostępnych tylko na receptę właśnie z powodu grożby przedawkowania. Amerykanie mają to do siebie, jako nacja, że zywią się tonami róznych pastylek. U nich o przedawkowanie czegokolwiek nie trudno.

Do Thomasa (Nevernego): Kochanieńki, Ty mnie tu na czułosci nie bierz i się nie podlizuj. Nawet gdybym miał więcej zasług u Artura niż Ann :wink: , nie przyjąłbym jakiegokolwiek "tytułu" honorowego od Arta, nawet gdyby schlebiał bardzo mojej prózności. Nie chciałbym, żeby jakiś sympatyczny Neverny czynił doń jakiekolwiek, nawet i słuszne aluzje. Na marginesie: jestem wrogiem wszelkiej tytułomanii. Za ofertę piwa dziękuję, wybór należy do Ciebie. :beer:
Odpowiedz
#57
"są przeciwnicy zabobonów.... " ale tez naukowyh zboczen.Jesli ja mowie do dr.Tulipa
ze mam oslabienie miesnia sercowego i chce isc do dr.Kardiologa.

A jego asystentki podaja plastikowe naczynia do siusiania i chca ze bym to zrobil zaraz na miejscu (fizjologicznie pecherz posty bo ta czynnosc zalatwilem przed wizyta).

To kto ma niepokolei w glowie? Gdzie Eyka lekarska?Gdzie "red book" srodkow zakazanych?
Czy tylko biale istnieja z chochlikiem drukarskim?.

---------------------------

I niech tobie bije serce ...
:?: a nie dr.Morgenharn z EU Sad
Odpowiedz
#58
Dobrze wybrał czy źle?? Co to w ogóle znaczy....
Ja nie wiem jaka byłaby moja decyzja na jego miejscu. Nawet jeżeli miałabym taką możliwość nie wiedziałabym co doradzić Jackowi. Z każdą naszą decyzją wiążą sie jakieś konsekwencje a chyba te poważniejsze to te które dotyczą zycia (czy śmierci) naszej lub kogoś bliskiego.
Co było tego skutkiem?? (choroby) alkohol?? papierosy?? A jeśli tak to gdzie są teraz ci co gorliwie częstowali przy każdej okazji patrząc na wytrzymałość głowy Jacka. Czy oni nie powinni sie troche czuć winni?? A może jakoś mogliśmy jeszcze pomóc w czasie choroby?? Gdzie ci lekarze byli co teraz tak głośno krzycza że ta kuracja była bezsensowna?? Może wtedy nie mieli tyle odwagi żeby powiedzieć, że lepiej zrobić operacje.
Panie, proszę spraw
Aby życie mi nie było obojętne
Abym zawsze kochał to co piękne
Pozostawił ciepły slad na czyjejś ręce
Odpowiedz
#59
Przepraszam za bardzo długi wpis. To prawdopodobnie mój ostatni. Trudno było mi to skrócić,
piotru- przykro mi to stwierdzić, ale muszę napisać wprost: kompletnie nie znasz się na temacie Witamin choć próbujesz sprawiać wrażenie jakbyś rozumiał co piszesz. Trafiasz absolutnie kulą w płot kiedy piszesz: „gdyby tak codziennie szprycowac (?!?) się dużymi dawkami ulubionej przez lekarzy witaminy C, szybko wysiądzie nam żołądek, nie mówiąc o wątrobie”. Jest to kłamstwo podniesione do n-tej potęgi. Jedyne co Ciebie usprawiedliwia to to, że nie wiesz, że to kłamstwo i jedynie powielasz jakieś gazetowe brednie. Prawdziwym problemem są ci którzy znają Prawde i kłamią. Już nawet nie będę się pytał co rozumiesz pod pojęciem: „duża dawka” ponieważ to i tak do niczego konstruktywnego nie prowadzi. Twoja opinia postawiona na jednej szali (nie podparta żadnymi naukowymi argumentami) jest kompletnie różna od tego co mówią największe autorytety w tej dziedzinie - dwukrotny laureat Nagrody Nobla Dr. Linus Pauling oraz inny laureat Nagrody Nobla Dr. Albert Szent-Gyorgyi.
Na jakie autorytety Ty możesz się powołać żeby poprzeć takie stwierdzenie? Inny autorytet w tej dziedzinie podsumował to następująco: „Jakiś czas temu w miesięczniku TIME ukazał się artykuł „Potęga Witamin” Przedstawione zostały w nim najnowsze badania naukowe, które wskazują na potężny wpływ witamin, jeśli chodzi o zapobieganie chorobom. Wśród licznych wypowiedzi tylko jedna była negatywna. Lekarz, którego autor tekstu zapytał, co sądzi o uzupełnianiu naszej diety witaminami i minerałami odpowiedział: - branie dodatkowo witamin i minerałów nie czyni nic dobrego dla organizmu. Wszystkie potrzebne składniki możemy pozyskać z normalnego pożywienia. „Jeśli będziemy je przyjmować dodatkowo, będziemy mieli tylko droższy mocz.” Ludzie z Missouri powiedzieliby po prostu: - nie ma potrzeby sikać dolarami. Czy ta wypowiedź jest prawdziwa? Muszę wam powiedzieć, że po moich 7,5 tysiącach sekcjach osobiście jestem gotów każdego dnia wysikiwać pół, czy dolara dziennie, gdyż i tak jest to najtańsze ubezpieczenia jakie sobie można wyobrazić. Jeśli nie zainwestujecie w swoje zdrowie i zdrowie waszych bliskich, będziecie musieli wydać duże pieniądze na leczenie siebie i swojej rodziny u lekarzy takich, jak cytowany powyżej. Będziecie spłacać domy, mercedesy, wakacje swoich lekarzy i firm ubezpieczeniowych. Bierzcie przy tym pod uwagę, że z tych pieniędzy ani jeden cent nie pójdzie na badania, lecz wszystkie do prywatnych kieszeni. Owszem, władze każdego kraju wydają duże pieniądze na badania medyczne, ale pochodzą one z budżetu, który zasilany jest przecież waszymi podatkami. Rząd amerykański wydaje obecnie około 1.3 tryliona dolarów rocznie na badania zdrowotne.”
tomekzmleduch
Próbujesz się popisać, że coś wiesz o Witaminie B17. Problem jednak polega na tym, że nie doczytałeś jak to naprawdę działa. A wygląda to tak: „ Firstly we need to understand that our bodies use several enzymes to perform many tasks. Our body has one particular enzyme called Rhodanese which is found in large quantities throughout the body but is not present where ever there are cancer cells. Yet, where ever you find cancer in the body, you find another enzyme called Beta-Glucosidase. So, we have the enzyme Rhodanese found everywhere in the body except at the cancer cells, and we have the enzyme Beta-Glucosidase found in very large quantities only at the cancer cell but not found anywhere else in the body. If there is no cancer in the body there is no enzyme Beta-Glucosidase.Now the following is what scares most people. You see, Vitamin B17 is made up of 2 parts glucose, 1 part Hydrogen Cyanide and 1 part Benzaldehyde (analgesic/painkiller). So its very important you understand the following: When B17 is introduced to the body, it is broken down by the enzyme Rhodanese. The Rhodanese breaks the Hydrogen Cyanide and Benzaldehyde down into 2 by-products, Thiocyanate and Benzoic acid which are beneficial in nourishing healthy cells and forms the metabolic pool production for vitamin B12. Any excess of these by-products is expelled in normal fashion from the body via urine. Vitamin B17 passes through your body and does not last longer than 80 minutes inside your body as a result of the Rhodanese breaking it down. (Hydrogen Cyanide has been proven to be chemically inert and non toxic when taken as food or refined pharmaceutical such as laetrile. Sugar has be shown to be 20 times more toxic than B17). HERE IS THE GOOD PART - When the B17 comes into contact with cancer cells, there is no Rhodanese to break it down and neutrelise it but instead, only the enzyme Beta-Gucosidase is present in very large quantities. When B17 and Beta-Glucosidase come into contact with each other, a chemical reaction occurs and the Hydrogen Cyanide and Benzaldehyde combine synergistically to produce a poison which destroys and kills the cancer cells. This whole process is known as selective toxicity. Only the cancer cells are specifically targeted and it has been proven and illustrated to work by the some of the top specialists in the world.” I na tym polega cudowne działanie B17 która nie niszczy zdrowych komórek a poza tym odbudowuje układ odpornościowy. Leczenie chemią czy też radioterapią polega jedynie na zajmowaniu się skutkami a nie przyczyną. Prosisz, żeby ktoś ciebie „oświecił” jak wygląda sprawa z „naświetlaniem”. Otóż idealnie by było gdyby można zaatakować jedynie chore komórki. Właśnie w tym kierunku idzie „postęp”. Jednak w rzeczywistości jest to nieosiągalne i podobnie jak tzw. ”chemia” która powinna zniszczyc komórki rakowe zwykle niszczy przy okazji samego pacjenta. I jeśli odnajdujesz w moim tekście ślady „teorii spiskowej” to nie bój się zastanowić przez chwilę, że być może tak jest w rzeczywistości. Ja wiem, że tzw. „inteligenty” szkolone na Gazecie Wyborczej reagują na hasło „teoria spiskowa” jak psy Pawłowa WIEDZĄC, że spiski nie mają prawa istnieć bo tak im naczelny szambonurek wytłumaczył. I choćby historia, nawet ta najnowsza podsuwała im pod nos przykłady przeczące ich wierze to oni i tak idą w zaparte. Jednak tak naprawdo nie o to w całej tej sprawie chodzi. Chodzi o podstawowe prawo człowieka: prawo do WOLNOŚCI!!! Odpowiedz mi tylko na jedno proste pytanie: kto dał ci (oraz innym) prawo żeby decydować o najważniejszych wyborach w moim życiu które bezpośrednio dotyczą tylko mnie? Twoje myślenie to czysty bolszewizm i co gorsze to nawet tego nie zauważasz. Jakim prawem grupa ludzi (zainteresowanych na robieniu pieniędzy na chorobach) może zdecydowac, że ja nie mogę kupić sobie preparatu z Vit. B17 na mój prywatny użytek. Nawet zakładając, że jest ona toksyczna to tak długo jak biorę ją na mój wyłączny użytek – wara tobie od tego. Mógłbym ci udowodnić (wiem że byś to zignorował), że te zakazy nie mają wcale na celu mojego czy też ogólniejszego dobra. Vit. B17 spożywana przez mnie ewentualnie może zaszkodzić tylko mnie (zalóżmy, że to prawda) jednak papierosy sprzedawane w każdym kraju są śmiertelnie toksyczne i te toksyny docierają nie tylko do bezpośredniego konsumenta ale rownież i innych. I nikt nie wprowadza takich drakońskich praw. Zastanów się nad tym. A może to znowu wszystko rozbija się o pieniądze? A tak naprawdę to o co w tym wszystkim „chodzi” zostało dobitnie wypowiedziane w sądzie, kiedy to rozprawiano się z Vit.B17 :” prawnicy reprezentujacy FDA (Food and Drug Administration) przez przypadek „chlapnęli” dlaczego B17 powinna być zakazana. A wygladało to tak (długi ale bardzo ciekawy fragment): „I (Dr Philip E. Binzel, Jr., ) testified first. Responding to Mr. Coe's questions, I stated that I had used Laetrile both by mouth and by intravenous injection on several hundred patients, and that I had not experienced any toxic reaction in any of those patients. On cross-examination the FDA attorney asked me if I was familiar with the term "agmpxyztpwrquos" (or something like that). I said, "No." He then asked if I was familiar with the term "mvchrtonlxty" (or something like that). Again, I said, "No." I was then dismissed from the witness stand. To this day, I do not know the meaning of the two terms. The FDA attorney never gave the definitions. I had never heard the terms before and have never heard them since. I am not sure that they didn't just make up two terms to see if I would bite. Dr. Halstead then took the stand. He carried with him a book which he put in his lap. Under direct questioning from Mr. Coe, Dr. Halstead explained how all substances known to man can be toxic. He showed that while some oxygen is necessary to maintain life, too much oxygen can be fatal. He went through the same procedure with water, salt, and other substances. He then showed that aspirin, sugar and salt were, milligram-for-milligram, more toxic than B17. He further pointed out that chemotherapeutic agents which are commonly used in the treatment of cancer are, milligram-for-milligram, hundreds of times more toxic than B17. On cross-examination, the FDA attorney asked Dr. Halstead to give the toxicity figure for some substance (I don't remember what the substance was). Dr. Halstead said, pointing to the book in his lap but never opening it, "On page 311, Table 2, in this book you will find that the toxicity of that substance is .... "(whatever it was). The FDA attorney then named another substance and asked for its toxicity figure. Dr. Halstead answered, "On page 419, Table 3 shows it to be .... "(whatever it was). The attorney tried a third time. Again, Dr. Halstead came up with the page number, table number and toxicity.
The three FDA attorneys-stared at each other for a minute, then one of them said, "How do you know all of this?" Dr. Halstead calmly replied, "Because I wrote the book." "Impossible!" yelled the attorney. Without saying a word, Dr. Halstead took the book from his lap and handed it to Judge Bohanon. The Judge opened the book to its first page and read the following, "Textbook of Toxicology, written by Dr. Bruce Halstead, as commissioned by the Food and Drug Administration of the United States."
The Judge said to the FDA attorneys, "You fellows should have known that. You didn't do your homework very well." The FDA attorneys had enough of Dr. Halstead. They dismissed him from the stand.
When Mr. Coe informed Judge Bohanon that the defense had concluded its testimony, the Judge turned to the FDA attorneys and said, "The court is now prepared to hear your witnesses and view your evidence." One FDA attorney replied, "Your Honor, we don't have any." The rest of the dialogue went like this: Judge: "You are telling me that you have filed suit in this court that Laetrile is toxic, and you don't have a single witness or a shred of evidence to support such a suit?" Attorney: "That is correct, Your Honor." Judge: "Then why have you filed such a suit?"
Attorney: "Because, Your Honor, Laetrile may be dangerous."
Judge: "Dangerous to whom?"
Attorney: "Dangerous to the Federal Government, Your Honor."
Judge: "How could Laetrile possibly be dangerous to the Federal Government?"
Attorney: "Because, Your Honor, the Government may lose control."
With this the Judge, now obviously angered, slammed down his gavel and said, "Case dismissed!"
As Mr. Coe, Dr. Halstead, Bob Bradford, Betty and I left the court house, we saw a six-foot by four-foot poster on the wall in the lobby. It read in large letters, "BEWARE OF LAETRILE! IT IS TOXIC!" At the bottom, in small print, was the statement, "Must be posted in all Government buildings by order of the Food and Drug Administration of the United States." No ale jak się temu dziwić skoro: ”More than half of the experts hired to advise the government on the safety and effectiveness of medicine have financial relationships with the pharmaceutical companies that will be helped or hurt by their decisions”-wg USA TODAY. I jeśli tak mocno cię zraziły moje cytaty z lat 90-ych to żeby ci się dobrze spało masz jeden sprzed zaledwie kilku lat: ”Doctors Are The Third Leading Cause of Death in the US, Causing 250,000 Deaths Every Year (Journal American Medical Association Vol 284 July 26, 2000).” Możesz być pewien, że w 2004 nie będzie wielkich różnic.
Odpowiedz
#60
co do pierwszego cytatu po angilesku:

specjalistą nie jestem i co do spraw merytorycznych wykłucać sie nie bedę ponieważ brak mi wiedzy (potwierdzam)
jesli dzialanie tej witaminy jest tak doskonale jak to jest opisane w tym cytacie to wspaniale i nic tylko ja zarzywac (tutaj naprawde bez ironii)
jesli jednak nie i istneije jakas druga strona jej zarzywania to juz gorzej (opisales tylko jej pozytywy - naprawde nie ma żadnych ubocznych skutków jej zarzywania?)

Cytat:. Chodzi o podstawowe prawo człowieka: prawo do WOLNOŚCI Odpowiedz mi tylko na jedno proste pytanie: kto dał ci (oraz innym) prawo żeby decydować o najważniejszych wyborach w moim życiu które bezpośrednio dotyczą tylko mnie? Twoje myślenie to czysty bolszewizm i co gorsze to nawet tego nie zauważasz. Jakim prawem grupa ludzi (zainteresowanych na robieniu pieniędzy na chorobach) może zdecydowac, że ja nie mogę kupić sobie preparatu z Vit. B17 na mój prywatny użytek.

ja się w zupełności z tobą zgadzam, absolutnie nikomu nie odbieram prawa do wybierania co zażywa, nich każdy wcina co se tam chce, mnie nic do tego, takie dycyzje podejmuje się w zgodzie ze swoją wiedzą, wiarą, przekonaniami i czym tam czlowiek chce, to tak dla wyjasnienia ze bolszewikiem nie jestem
Jednak jeszcze jest sprawa tego ze nie mozesz sobie kupic preparatu z witB17
jezeli sam chcesz miec wybor w tym co wcinasz to daj tez innym wybor w tym co produkują, oni uznaja ze jest to toksyczne wiec moga tak zdecydowac, ze akurat tego produkowac nie bede (niezaleznie czy jest to toksyczne w rzeczywistosci czy nie - wybor koncernu)
jesli wladze zakażą produkcji jakiegos specyfiku to tez jest kogos wybor, najczesciej wladz, ktore do kurwy nedzy tez ktos wybral, a wybieralismy je my,
tak wiec jak naprawde chcesz zażywać witaminke B17 no to dla chcącego nic trudnego
zrob sobie naturalną ( zmielone nasionka migdałów, czereśni, wiśni, sliwek, coś do smaku i zajadać) twoj wybór, nawet lepsza bo naturalna ( i zaden koncern ci nie dorzuci ci tam nic czego bys nie chcial)

Cytat:Mógłbym ci udowodnić (wiem że byś to zignorował), że te zakazy nie mają wcale na celu mojego czy też ogólniejszego dobra. Vit. B17 spożywana przez mnie ewentualnie może zaszkodzić tylko mnie (zalóżmy, że to prawda)

Jesli wszystko co napisales byloby prawda to jest to wystarczający dowód, który mnie przekonuje, niestety nie mam 100% pewności że tak jest naprawde, podajesz fakjty zgadzam się, ale to ty je podajesz, skad moge widziec ze ich sobie nie modelujesz odpowiednio (to nie jest zarzut bron boze tylko zwyczjna ludzka podejżliwość do tego czego nie widze, nie czuje itp.

papierochów też nienawidze, najchętniej bym zakazał (moj wybór) tyle ze nikt mnie nie wybrał do władz wiec nie mam takiej możliwości

ten drugi tekscik, rzeczywiście bardzo ciekawy,
brzmi trochę jak powieść, nie są to jakieś wspomnienia czy cos?
tak samo jak wyżej, przekonywujące, naprawde, ale ja jesem taki że nie we wszystko uwierzę co mi podsuną i jest po angielsku,

Ale wybacz ten najnowszy cytat że lekarze to jedna z głównych przyczyn zgonów mnie rozbawił, zastanawiam sie do czego to porównać, najpierw przestroga : nie chodź do lekarza bo masz 33% szans że nie przeżyjesz , porownanie: deszcz to jedna z głównych przyczyn śmiertelnych wypadków samochodowych, ale kucze przeżyj bez deszczu. ludzkość bez deszczu by nie istaniała ( wczesniej , teraz jakiś procent by się uratował)
Tej ale wyobraź sobie wskaźnik śmiertelności bez lekarzy
a wogóle ty chyba sam lekarzem jestes, czyż nie?
lece (bo chce)
Odpowiedz


Podobne wątki
Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post
  Czy Jacek Kaczmarski był Żydem? Bragiel 35 22,460 05-03-2014, 05:24 PM
Ostatni post: MacB
  jacek jako "zycie" Simon 0 2,323 03-17-2013, 01:58 AM
Ostatni post: Simon
  Jacek Kaczmarski jako Warszawiak Bragiel 80 38,115 03-13-2013, 11:34 AM
Ostatni post: Kuba Mędrzycki
  Jacek Kaczmarski - sportowiec Niktważny 13 8,700 02-26-2013, 01:25 AM
Ostatni post: Przemek
  Jacek- czasy szkolne Ania15 10 4,689 08-03-2010, 09:11 AM
Ostatni post: dauri
  Inspiracje drugiej klasy, czyli co Jacek lubił czytać. Tańczący z lagami 6 3,938 11-18-2009, 09:37 PM
Ostatni post: Tasartir
  Magisterka - Jacek Kaczmarski (1957-2004) - życie i twórczoś Artur 164 47,500 04-21-2009, 10:13 PM
Ostatni post: thomas.neverny
  Jacek ateistą? trojan 215 69,756 09-23-2008, 11:37 AM
Ostatni post: Luter
  Jacek Kaczmarski ofiarą szarlatana? Coma 14 6,354 03-07-2007, 11:56 PM
Ostatni post: Zeratul
  Jacek Kaczmarski a Hadrian Tabęcki DX 19 8,166 03-06-2007, 07:46 PM
Ostatni post: DX

Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości