Liczba postów: 663
Liczba wątków: 32
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
ok-zgoda;
ja mam po prostu w pamięci obraz Jacka ćwiczącego przed koncertami w Harendzie, w okresie w którym grywał tam zasadniczo niezmienny repertuar (głównie Dwie Skały) w dodatku naprawdę często, jednak zawsze (przynajmniej nie pamiętam żeby było inaczej-oczywiście mogę się mylić) chciało mu się przyjść chwilę wcześniej ustawić nagłośnienie przelecieć te pare piosenek, a przecież i salę znał świetnie i swoje utwory opanowane miał wcześniej, no widać po prostu zależało mu na tym żeby to jakoś wypadło (ja te próby śledziłem głównie przez taką małą szybkę w drzwiach do piwnicy pod harendą, raz tylko wpuszczono mnie chwilę wcześniej ). Dla kontrastu w pamięci mam koncert z 13 grudnia na którym jak wszyscy wiemy ogromna większość wykonawców zaprezentowała sobą nic, a niektórzy potrafili jeszcze otwarcie przyznać że kiedyś co prawda pamiętali ale teraz to wolą sobie tekst z kartki przeczytać. Krótko mówiąc wolałbym żeby koncerty piosenek Jacka bardziej przypominały wspomnienie numer jeden niż numer dwa. Oczekiwałbym takze od początkującego artysty ze próbe akurat zrobi , ale powiedzmy że to wszystko jedno; zapewne zresztą masz rację mówiąc że Patrycja już takich błędów nie robi, zatem uznajmy że pamiętając co było nie wiemy co będzie i czekajmy na kolejny udany występ Patrycji tym razem w Warszawie
pozdrawiam
k
"W tym bajorze, co z naszych czasów pozostanie
Lękam się, że po władzę sięgną chrześcijanie..."
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
Widzisz k, ja też bym sobie życzył samych udanych występów. Zarówno swoich, jak i Patrycji. Problem w tym, że - będąc na tym poziomie zaawansowania i wprawy scenicznej - ja nie mogę dać gwarancji, ze każdy występ będzie udany. Bo nie wszystko ode mnie zależy. Jeśli np. jest impreza zbiorowa, tzn. taka, w której jestem jednym z kilku wykonawców, to od razu ta impreza kieruje się innymi prawami niż indywidualny pełny koncert zespołu, w którym mam przyjemność grać. Przykład: Filcharmonia Częstochowska, występujemy przed zespołem Habakuk. Na próbę umówieni jesteśmy na godzinę 15:15. Zasuwamy z Siedlec do Częstochowy. O godzinie mniej więcej 14:30 przez telefon dowiaduję się, że próba nasza nie jest o 15:15, tylko o 16:30 a koncert zaczyna się nie o 16:00, jak było umówione, tylko o 18. O godzinie 16:15 dowiaduję się, że na próbie mamy się stawić o 17:15, bo jeszcze sprzęt nie rozłożony. Przychodzimy do Filcharmonii o 17:00 w pełni gotowi na próbę a tu się okazuje, że nie tylko nie ma próby o umówionej godzinie, ale w ogóle nikt jeszcze próby nie miał i nie wiadomo czy będzie. W końcu o 17:50 dowiaduję się, że koncert właśnie się zaczął i próby nie będzie w ogóle. Zaczyna się koncert, na ekranie pojawia się film, potem zapowiedzi, część oficjalna, następnie zapowiadają nasz zespół. Wchodzę na scenę, mikrofony do wokalu działają, do gitary działają ale...klawisz nie podpięty, nie ma jak grać, bo Tomek nie może wydobyć dźwięku z piana. I co mam robić? Przecież widać od razu, że coś zostało zawalone. Gadam coś do publiczności, siedzę jak ta pi..da na scenie i próbuję rozładować atmosferę. Za kulisami akustycy gorączkowo szukają kabli, gniazdek, wejść. W końcu po dobrych pięciu - siedmiu minutach klawisz sie odzywa - można gać! To były jedne z dłuższych pięciu minut w moim życiu.
Nie zawsze wszystko da się przewidzieć, we wszystkim do początku do końca uczestniczyć, na wszystko mieć wpływ. Czasem rzeczywiście nie można zrobić próby, czasem nie ma możliwości zrobić próby. I co? Co teraz? Co z tym począć? Na pewno o tym nie można mówić publiczności. Ale, żeby wiedzieć, że o tym publiczności się nie mówi, trzeba mieć pewne - skromne chociać, tak jak moje - doświadczenie. Patrycja może tego doświadczenia nie mieć. Ów brak doświadczenia jest sprawą naturalną, bo to przychodzi z czasem. Trzeba być wyrozumiałym.
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 663
Liczba wątków: 32
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
zatem bądźmy skoro trzeba.
nic to, pozostaje mi czekać na kolejne koncerty Patrycji, no i na Wasze oczywiście też.
pozdrawiam
k
"W tym bajorze, co z naszych czasów pozostanie
Lękam się, że po władzę sięgną chrześcijanie..."
Liczba postów: 3,847
Liczba wątków: 19
Dołączył: Sep 2006
Reputacja:
0
Paweł Konopacki napisał(a):ja też bym sobie życzył samych udanych występów. I ja Ci też tylko takich występów życzę! A takie przypadki jak ten, który opisałeś spisuj sobie, może kiedyś książkę wydasz!
Liczba postów: 5,624
Liczba wątków: 166
Dołączył: Jan 2005
Reputacja:
0
Offtopic o "właściwych instancjach do oceniania występów córki Mistrza" trafił do HP ( <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.kaczmarski.art.pl/forum/viewtopic.php?p=74694#74694">http://www.kaczmarski.art.pl/forum/view ... 4694#74694</a><!-- m --> )
Dziękuję za uwagę :]
Pozdrawiam
Zeratul
[size=85][i]Znaczyło słowo - słowo, sprawa zaś gardłowa
Kończyła się na gardle - które ma się jedno;
Wtedy się wie jak życie w pełni posmakować,
A ci, w których krew krąży - przed śmiercią nie bledną.[/i][/size]
I tym samym cały wątek stał się bez sensu
Liczba postów: 1,532
Liczba wątków: 163
Dołączył: Apr 2006
Reputacja:
0
Krasny napisał(a):"Wodecki rozpłynął się w zachwytach". Biorąc pod uwagę że 'koncert' odbył się w ramach, jak to Paweł nazwał 'imprezy bankietowej' i warunki do śpiewania były dosyć trudne, wydaję mi się że Pan Wodecki zrozumiał że czułam się trochę głupio (w tle w raz z fortepianem "Zuziu! Chcesz śledzia!!??"). Wydaję mi się że 'zachwyty' (A raczej konstruktywne, precyzyjne komentarze,) miały cel rozładowania trochę śmiesznej atmosfery. .Trochę tam chwalił, ja jednak wolę uwagi (od każdego, niedawno górnik z Dolnego Śląska mi poradził i podsunął pomysł na radzenie sobie z 'pauzami na strojenie gitary' (po Pacińsku 'ciszami na(strój)owymi'))... Muzykę czuje, widzi, i słyszy każdy, więc czy ma 'słuch absolutny' czy nie każdy ma prawo do swojego zdania.
Krasny napisał(a):Poza tym, wydaje mi się Pawle że piszesz jak za starych dobrych czasów. Znowu chcesz się ewidentnie przypieprzyć. Mam na to radę - wyluzuj. Pozdrawiam 2007 w ogóle się jakoś zaczął w nerwowej atmosferze...ja dotarłam na koniec tzw 'dobrych czasów' i wnioskuję że chyba trzeba zostawić to co było i ruszyć naprzód trószkę mądrzejszy. Nic się nie dzieje bez powodu, co ma być to będzie (i tak dalej i tak dalej...)
-Pacia
Liczba postów: 1,211
Liczba wątków: 84
Dołączył: Oct 2006
Reputacja:
0
berseis13 napisał(a):2007 w ogóle się jakoś zaczął w nerwowej atmosferze...ja dotarłam na koniec tzw 'dobrych czasów' i wnioskuję że chyba trzeba zostawić to co było i ruszyć naprzód trószkę mądrzejszy. Nic się nie dzieje bez powodu, co ma być to będzie (i tak dalej i tak dalej...) Jak mawia pewien Znajomy: "Wszystko jest i tak na górze zapisane"
[color=#0000FF][i]Gałąź kona najpiękniej,
Bo umiera, gdy pęknie
Pod owoców zwieszonych
Ciężarem.
Mnie zaszkodził łyk godzin,
Ale jak tu być zdrowym?
Wódki miarę czas leje za barem.[/i][/color]
___________________________
[url=http://www.cienski.pl][b]www.cienski.pl[/b][/url]
Liczba postów: 2,344
Liczba wątków: 57
Dołączył: Jun 2005
Reputacja:
0
Krasny napisał(a):I tym samym cały wątek stał się bez sensu A właśnie, że nie jest bez sensu. Przeczytałem wszystko dopiero dzisiaj i wydaje mi się, że sens jest.
[b][i][size=75]ukončite prosím výstup a nástup, dveře se zavírají[/b][/i][/size]
|