Witam wszystkich!
Temat tak szybko się rozwija i zbacza z właściwych torów, że zanim człek przemyśli własne
stanowisko, wiele wątków staje się nieaktualnych. Spróbuję dorzucić jednak i swoje 3 grosze.
Wybaczcie jednak, jeśli trochę się powtórzę a i wątki się plączą, bo ich dużo się narobiło.
Spóźnione gratulacje dla Dyla.

poko: Ten to potrafi wylewać kubły zimnej wody. Dwaj
panowie Z. jakby trochę ochłoneli. Należało im się.
Generalnie przychylam się do argumentów i sposobu rozumowania Zbycha, więc tu drobna
uwaga do Ziuka. W swych wypowiedziach jesteś dość jednostronny. Piszesz, że drażni Cię, ze
pod słowem prawica jest podpisywane mnóstwo stereotypowych pojęć i dogmatów. Jest to
pół prawdy. Tak się składa, że ludzie z mocno prawej, jak i mocno lewej strony lubią właśnie
posługiwać się półprawdami. To nie my, „myśmy czyści, teraz gnębią nas komuniści”. Tak
się składa, ze w takim samym stopniu stereotypy, posądzenia i fałszywe szablony są również
przystawiane do wszelkich poglądów odbijających na lewo. „Ten z nami, ten przeciw nam!”.
Jeśli głośno powiem, że na wiele spraw mam poglądy lewicowe, z prawej strony ktoś mnie
zaraz wyzwie od komunistów, sprzedawczyków itp. Tak, jak konserwatysta i prawicowiec nie
musi być zaraz nacjonalistą czy wręcz faszystą ( tak naprawdę faszyzm jest bardziej
lewicowy, niżby się to wydawało), tak nie każdy z lewa jest od razu komunistą czy lewackim
wywrotowcem. :beer:
By wrócić do właściwego tematu: Z biografią jakiegokolwiek twórcy jest sprawa bardziej
skomplikowana, niżby to Ziuk chciał widzieć. W odbiorze sztuki w wielu przypadkach
postawa moralna i życiorys twórcy absolutnie nie mają znaczenia. Nie interesuje mnie
życiorys Rodena, Rembranta czy Bacha. Ich dzieła mnie zachwycają i nie jestem w tym
odosobniony. I tu podejmę jakby trzeci wątek. To, czy dzieło jest wartościowe czy nie, zależy
nie tylko od techniki (zaawansowania warsztatu) twórcy, ile bardziej nawet od percepcji i
wrażliwości odbiorcy. Tu echem odbijają się poglądy Zbycha. W odróżnieniu od twórczości
„wzrokowej” (malarstwo, rzeźba), słowo pisane jest bardziej surowo oceniane, zwłaszcza,
kiedy operuje sądami wartościującymi i podejmuje tematy ocen moralnych. Tu faktycznie
trudno sobie wyobrazić, by ktoś cenił płomienne mowy jakiegoś zdemoralizowanego liliputa.
Choć... pewnie w historii znalazłoby się trochę wspaniałych wierszy, które szarpią za trzewia,
a były napisane przez degenerata. Bo czyż degenerat nie może w końcu się nawrócić i pojąć,
że grzeszył? W tym, co pisze Ziuk pobrzmiewa pogląd (może się mylę), że twórca piszący o
sprawach moralnosci musi być czysty od pieluchy. To jest naiwne chciejstwo. Niektórzy
zachwycają się pismami św. Augustyna. Zapominają jednak, że zanim stał się świętym i
doszedł do swych „opublikowanych” rozważań – prowadził bardzo rozpustne, wręcz
zdemoralizowane z naszego punktu widzenia życie. Własnie! Oceniając życiorysy
kogokolwiek nie powinno się ich odrywać od danej epoki.
Ale wróćmy do współczesności. Miłosza można potępiać za chwiejność poglądów, ale czy
wszyscy jesteśmy tacy w nich stali? Ponoć tylko krowa nie zmienia swojego zdania. Petrvs
(ratunku! jak odmieniać przez przypadki Twój nick, byś nie poczuł się urażony?) oskarża
Miłosza, jakby ten całe życie flirtował z komunistami i to tymi najgorszymi. Tak się akurat
składa, że właśnie kiedy owi komuniści zupełnie zrzucać poczęli maski, Miłosz wybrał los
emigranta. Nie wszyscy tak szybko przeglądali na oczy. I nie każdy też zaraz musiał być
bojownikiem podziemia antykomunistycznego. Gdyby tak oceniać literaturę, a zwłaszcza
poezję tym, czy ktoś miał flirt z Czerwona Muzą, czy nie miał – można by dziś na pohybel
wysłać większość naszych poetów z narodowego, XX-wiecznego panteonu. Jeśli nawet nie
pisali peanów na cześć Słoneczka Stalina po wojnie (bo już przejrzeli na oczy), często można
by przypiąć im łatki zdrajców i kolaborantów, za to, czym się popisywali na naszych Kresach
Wschodnich po wkroczeniu tej niezwyciężonej, robotniczej. Może robili to z przekonania,
może tylko po to, by ratować swoje i bliskich życie. To nie przyszło Ci, Petrvsie do głowy?
Stalinizm lat ’50 to nie to samo co późny Gierek, czy nawet wczesny Jaruzelski. I nie mieszaj
w tym miejscu Petrvsie do tematu aborcji, bo to drażliwa i zupełnie inna bajka. Na marginesie
zwracam Ci uwagę, że jest wcale nie subtelna różnica pomiędzy popieraniem czegoś a
popieraniem dopuszczalności tegoż. Jeśli tego nie dostrzegasz, chętnie podyskutuję na privie.
Tu byłoby to nie na temat i jeszcze wtaczaniem beczki prochu do kominka.
Podpisuję się rękami i nogami pod tym, co w bardzo kulturalny sposób wytknął Olaf
Petrvsowi. Dołożę jeszcze jedną sprawę. Petrvsie! Zareagowałeś bardzo emocjonalnie na
wytknięcie Ci wieku. Nie do końca słusznie. Tak się akurat składa i nic tego nie zmieni, ze
tzw. starsi zawsze popadają w mentorski, protekcjonalny ton w stosunku do młodszych,
nawet, jeśli tego nie chcą. Taka już natura starszych. Nikt Ci nie odbiera własnego zdania i
własnych, być może i bardzo dojrzałych przemyśleń. Bacz jednak na słowa, bo niestety stare
pierniki ( ja pewnie takim dla Ciebie jestem) są bardzo drażliwi na punkcie protekcjonalności
znacznie młodszych. Masz zwyczaj formułować własne myśli w tonach kategorycznych i
nieomylnych, może nieświadomie. Poniekąd to rozumiem. Tak, jak stare pierniki są
protekcjonalne do młodych, tak młodzi zwykle patrzą na świat bardzo emocjonalnie przez
okulary niwelujące subtelne odcienie. Widzisz świat czarno-biały, pozbawiony licznych
pośrednich odcieni. Wybacz więc piernikom, ze ostro reagują. Kto wygłasza kategoryczne
sądy, musi oczekiwać kategorycznych odpowiedzi. Wiek ma kolosalne znaczenie. Widać to
choćby po twórczości naszego Mistrza. Wczesne utwory są bardzo... brakuje mi
odpowiedniego słowa - jednostronne (?) i jasno nacechowane emocjonalnie. Jak Twoje
poglądy. Z wiekiem jednak doświadcza się coraz więcej i coraz więcej dostrzega przyczyn,
zależności i odcieni życia. Podziwiam Cię Petrvsie za wiedzę, jaką posiadasz, sądy właśnie i
to, ze w tylu sprawach masz sprecyzowane zdanie. Nie jest to powszechne, jak na – wybacz
proszę – względnie młody wiek. Chciałbym mieć wokół siebie więcej tak konkretnych ludzi.
Nie możesz jednak stawiać sprawy tak, jakby Twoje poglądy były już utrwalone po wsze
czasy. Zauważ, że w późniejszej twórczości Jacka widać zdecydowanie więcej refleksji i
zadumy nad grzeszkami żywota a mniej kategoryzujących sadów, czyż nie? To kwestia
niestety wieku i ... życiowych zawirowań.
A wracając do podejścia Ziuka do poezji. A jak tam Twój stosunek do Kaczmarskiego w
kontekscie Herberta? Zachwycałem się piosenkami Jacka, zanim poznałem cokolwiek z jego
biografii. A Ty? Czy spadł z Twego piedestału, kiedy przeczytałeś jego prozę? Książki Jacka
zawierają bardzo dużo elementów autobiograficznych, zwłaszcza pierwsza. Idąc swoim
tokiem rozumowania powinieneś przestać szanować Jacka, bo wcale nie reprezentował takiej
niezłomnej postawy, jakiej by chcieli widzieć w nim ci, co okrzyknęli go bardem
Solidarności. Jak ma się jego występ dla partyjnych notabli, o którym Jacek wspominał w
jakimś wywiadzie, do pomnika, jaki starają się niektórzy budować Jackowi? Ja osobiście
czuję wstręt do alkoholików. I co z tego? Muszę przyznać, ze Jacek w moich oczach zyskuje
wiele właśnie przez te swoje większe i mniejsze grzechy, bo jego twórczość staje się
prawdziwsza, namacalna. Więcej znaczy dla mnie twórczość człowieka z krwi i kości, niż
obrązowiony w mity pomnik poety. Nie wiem, na czym to polega, ale właśnie
najwartościowsze dzieła tworzą ludzie, których życie surowo doświadczyło lub sami w tym
życiu wielokrotnie błądzili. Ich twórczość wynika właśnie z tego błądzenia i pojmowania
przyczyn uwikłania w życie ( tu echa postu Olaffa), dążenia do bycia lepszym. A poza tym
poetom wiele się wybacza.
Na koniec jednak zdecydowany prztyczek do Petrvsa: Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę,
ale wypowiadając się kategorycznie, zwłaszcza o czasach, które możesz znać tylko z
opowiesci raczej już dziadków niż rodziców, jednocześnie obrażasz masę ludzi. Nie zgodzę
się do końca z Olaffem. Nie tylko z zapaści moralnej, ale i z upadku można się podnieść.
Upadek nie musi być ostateczny. Jeśli jednak nawet przyjmiemy takie spojrzenie, to pisząc o
upadku moralnym sugerujesz Petrvsie, że upadli niemal wszyscy, z wyjątkiem tych chyba, co
tłukli się z ZOMOwcami w zadymie, albo wcześniej strzelali do PPRowców. Znłem takich,
co na zadymy chodzili dla samej rozróby, teraz przyczepiają sobie łatki kombatantów od
jednego sińca na plecach. Czy fakt, ze ukończyłem studia jeszcze za komuny i mam dyplom z
orłem bez korony jest jednoznaczny z moim upadkiem moralnym? Czy to świadczy o moim
poparciu dla systemu??? Czy człowiek, który musiał wstąpić do PZPR, by być dyrektorem
szkoły, domu kultury czy czegokolwiek, co wiązało się z różnej maści placówkami społeczo-
kulturalnymi ( OK., różne były to placówki, ale nie same złe), to człowiek zapaści moralnej?
Jeśli tak, to ja chciałbym, by takich ludzi było teraz więcej niż jest, mimo mej niechęci do
dawnego systemu. Czy ujawnienie afer pedofilskich w Kościele i tolerowanie licznych
grzechów i przestepstw we własnym łonie świadczy zaraz o demoralizacji całego Kościoła?
Tak, jak człowiek nie wybiera sobie rodziców, tak nie wybiera sobie czasów w których żyje. I
nie każdy jest rewolucjonistą, by je zmienić. Pomyśl o tym, zanim coś osądzisz.
A opinią, że kobiecie się widać się należało, jeśli wielki poeta ja skopał, po prostu pogrążyłes się dokumentnie. Spotkałem w swym życiu trochę wrednych babiszonów, ale nigdy by mi nie przyszło do głowy, by je kopać, zwłaszcza za poglady. Conajwyzej bym je wyśmiał. Powodzenia w kontaktach z kobietami! ::chair::