04-17-2006, 05:44 PM
Wiem, że inspiracją była książka, ale chcąc nie chcąc dwie "Podróże" idealnie opisują obecną głowę państwa. Nie wiem na ile JK znał się z JK, ale wg mnie to jakieś jasnowidztwo.
Na początku w "Lilipucie" narratora można odebrac jako głos narodu, który nie do końca zgadza się ze swoim włodarzem i czasem ma go po prostu dość:
Jak ciężko żyć wśród małych ludzi
Którzy sięgają do obcasa
Aż chce się zdeptać (nie pobrudzić)
I nie pamiętać pięknych zasad.
Jak ciężko widzieć w miniaturce
Własne ambicje i słabości
Chcąc nie chcąc przeżywając w służbie
Jego Maleńkiej Wysokości.
Później odbiegając od głowy państwa, idealny opis nieodpowiedzialności i zajmowania się "duperelami" naszych polityków. Zamiast zajmować się dobrem państwa, ci zaprzątają sobie głowę w ogóle nieistotnymi rzeczami:
Nauczyć się, jak obrać jajko
By we właściwej zasiąść frakcji,
Żyć w świecie, który nie jest bajką
Mimo bajkowych dekoracji.
Zdesperowanie obywatela prowadzi do wzgardzenia "górą", co powoduję obrazę ich funkcji, przez co stają się nieprzyjemni:
Na koniec moczem zgasić pożar -
Obraza, wyrok, śmiech, pogarda;
Szukać ucieczki w wielkich morzach
Gdzie Olbrzym się zamienia w Karła.
Brobdingnag jest natomiast w moim luźnym skojarzeniu głosem naszego prezydenta. Mówi o swoich obserwacjach i o rzeczach, które według jego mniemania są dla narodu wielkimi wynalazkami, wielkim dobrem wymyślonym przez Niego, podczas gdy naród tak naprawdę wcale tak nei uważa - gardząc Jego wyczynami.
Dobrze jest żyć wśród wielkich ludzi
Z ich siłą - siebie nieświadomą,
Zainteresowanie wzbudzić
Małością - w straszne myśli płodną.
Chodzących z głową w chmurach zdumieć
Genialnym wynalazkiem prochu,
Dowieść, że władza tkwi w rozumie,
A nie w zasadach dawnych przodków.
Pokazać im, że czysta przemoc
Prawdziwą miarą jest wielkości,
Gdy oni cenią własną niemoc
I się lubują w naiwności.
Z odwagi śmieją się karzełka,
Gdy z muchą ciężki bój wygrywa,
Myśląc, że sztuczka to niewielka,
Nie wiedząc - jak jest zaraźliwa...
Przez myśl im nawet nie przemyka,
Że mogą zmiażdżyć mnie, jak pluskwę;
A ja się uczę ich języka,
A ja się ich słabości uczę.
Gdy gardzą mną, kiedy się płaszczę
I o ich śmieci się potykam
Łatwiej - wiem z własnych to doświadczeń
Z olbrzyma zrobić niewolnika.
To są moje skojarzenia, które wpadły mi dzis do głowy kiedy słuchałem tych piosenek.
Na początku w "Lilipucie" narratora można odebrac jako głos narodu, który nie do końca zgadza się ze swoim włodarzem i czasem ma go po prostu dość:
Jak ciężko żyć wśród małych ludzi
Którzy sięgają do obcasa
Aż chce się zdeptać (nie pobrudzić)
I nie pamiętać pięknych zasad.
Jak ciężko widzieć w miniaturce
Własne ambicje i słabości
Chcąc nie chcąc przeżywając w służbie
Jego Maleńkiej Wysokości.
Później odbiegając od głowy państwa, idealny opis nieodpowiedzialności i zajmowania się "duperelami" naszych polityków. Zamiast zajmować się dobrem państwa, ci zaprzątają sobie głowę w ogóle nieistotnymi rzeczami:
Nauczyć się, jak obrać jajko
By we właściwej zasiąść frakcji,
Żyć w świecie, który nie jest bajką
Mimo bajkowych dekoracji.
Zdesperowanie obywatela prowadzi do wzgardzenia "górą", co powoduję obrazę ich funkcji, przez co stają się nieprzyjemni:
Na koniec moczem zgasić pożar -
Obraza, wyrok, śmiech, pogarda;
Szukać ucieczki w wielkich morzach
Gdzie Olbrzym się zamienia w Karła.
Brobdingnag jest natomiast w moim luźnym skojarzeniu głosem naszego prezydenta. Mówi o swoich obserwacjach i o rzeczach, które według jego mniemania są dla narodu wielkimi wynalazkami, wielkim dobrem wymyślonym przez Niego, podczas gdy naród tak naprawdę wcale tak nei uważa - gardząc Jego wyczynami.
Dobrze jest żyć wśród wielkich ludzi
Z ich siłą - siebie nieświadomą,
Zainteresowanie wzbudzić
Małością - w straszne myśli płodną.
Chodzących z głową w chmurach zdumieć
Genialnym wynalazkiem prochu,
Dowieść, że władza tkwi w rozumie,
A nie w zasadach dawnych przodków.
Pokazać im, że czysta przemoc
Prawdziwą miarą jest wielkości,
Gdy oni cenią własną niemoc
I się lubują w naiwności.
Z odwagi śmieją się karzełka,
Gdy z muchą ciężki bój wygrywa,
Myśląc, że sztuczka to niewielka,
Nie wiedząc - jak jest zaraźliwa...
Przez myśl im nawet nie przemyka,
Że mogą zmiażdżyć mnie, jak pluskwę;
A ja się uczę ich języka,
A ja się ich słabości uczę.
Gdy gardzą mną, kiedy się płaszczę
I o ich śmieci się potykam
Łatwiej - wiem z własnych to doświadczeń
Z olbrzyma zrobić niewolnika.
To są moje skojarzenia, które wpadły mi dzis do głowy kiedy słuchałem tych piosenek.