Podobno Jacek mówił, że walczyć ze szkolną wersją reżimu mu się nie chce, bo siłę i czas należy skupiać na ważniejszych rzeczach (to tak a propos piątek w szkole komunistycznej). Skądinąd wiem (mama była w tym samym LO tylko bodajże rok wyżej) że do anielskich uczniów nie należał mimo wybitnej (i chyba częściowo potem dorobionej) zażyłości z polonistką.
Owa polonistka ze dwa lata temu na koncercie w LO im. Żmichowskiej (niech mnie rosa poprawi, jeśli coś powiem źle) opowiadała, jak to "Jacuś" przynosił jej swoje rozliczne próby literackie na różnych polach (opowiadania, felietony etc.) aż w końcu wspólnie dotarli do "sedna", czyli do poezji. Na tym samym koncercie owa polonistka (zabij, nie pamiętam, jak się nazywała, ale będę dziś rozmawiać z mamą to spytam
) opowiadała, jak to z Jackiem po lekcjach dyskutowali, czytali i oglądali jakieś sztuki...
Tyle ja kojarzę i pamiętam
fioletowy__kot napisał(a):Sprawa jest prosta. Kaczmarski to dla mnie wzór. Teraz kiedy mam kupe problemów w szkole chce dowiedziec sie że tak powiem co on zrobiłby na moim miejscu. Lekko mi się pomieszało, dlatego muszę się oprzecz na nim.
lepiej było tego nie mówić