08-13-2005, 11:20 PM
Napisałem to dość dawno, a że mam dobry humor i mi się nudzi to mogę go zamieścić. Jest to całkowicie humorystyczna piosenka, więc nawet nie ma co się doszukiwać jakiejś głębszej treści, czy czegoś. Co do melodii, sam gram na kilka sposobów, więc nie zamieszczę tutaj nic konkretnego. Jak tkoś chce grać, to po swojemu (chociaż wątpię, żeby ktoś chciał).
Chomik
Kiedy codzień rano wstaję C F C
oraz dobry humor mam. C G C
Wbiegam na swe piękne kółko
i do przodu prędko gnam.
Łapka lewa - łapka prawa,
to jest jest życie, to jest raj,
już w około czuję zapach
swobodnie rosnących traw.
Lecz akwarium mnie otacza, a d a
me więzienie i mój dom, C G C
tak niewielkie, że chomiczek
może poczuć się jak słoń.
Mam tu norkę, kupę trocin,
trochę trawki, żeby żyć,
no i wodę, której szczerze
wcale mi się nie chce pić.
Są też cztery dziwne ściany,
przez które się nie da przejść
oraz moje piękne kółko,
żeby można było biec.
Po co ty w ogóle biegasz?
To pytanie każdy zna.
A to właśnie wyścig taki,
który wolność słodką da.
Kiedy już nadchodzi wieczór,
Słońce zaszło, smutno mi,
Chciałbym pooglądać gwiazdy,
a tu wcale nie ma ich.
Żeby nie marnować czasu,
to odrazu idę spać,
po to, by z samego rana,
zacząć na mym kółku gnać.
Nikt się nawet nie domyśla,
jaki mej męczarni sens,
A to jest jedyny sposób,
na swobodnej trawy kęs.
Już mnie tam w ogrodzie kładą,
Pan dla mnie gdzieś trawkę rwie,
Gdy tymczasem się wyrywam
i do lasu w pędzie brnę.
Nic nie męczą się me łapki,
kółku to zawdzięczam sam,
na drodze spotkałem kota,
w którym był ukryty cham.
Morał tego jest potrójny,
Jeden taki, że niektórzy,
żeby ich normalnie sprać,
są niestety ciut za duzi.
Drugi sens ukrywa większy,
ograniczenia, które znam,
nie są tylko wytworzone
dla samego ledwie zła.
Trzeci trochę może dziwny,
Według niego nie popłaca
Dla nikogo dziś i jutro
Zbyt męcząca, ciężka praca.
Chomik
Kiedy codzień rano wstaję C F C
oraz dobry humor mam. C G C
Wbiegam na swe piękne kółko
i do przodu prędko gnam.
Łapka lewa - łapka prawa,
to jest jest życie, to jest raj,
już w około czuję zapach
swobodnie rosnących traw.
Lecz akwarium mnie otacza, a d a
me więzienie i mój dom, C G C
tak niewielkie, że chomiczek
może poczuć się jak słoń.
Mam tu norkę, kupę trocin,
trochę trawki, żeby żyć,
no i wodę, której szczerze
wcale mi się nie chce pić.
Są też cztery dziwne ściany,
przez które się nie da przejść
oraz moje piękne kółko,
żeby można było biec.
Po co ty w ogóle biegasz?
To pytanie każdy zna.
A to właśnie wyścig taki,
który wolność słodką da.
Kiedy już nadchodzi wieczór,
Słońce zaszło, smutno mi,
Chciałbym pooglądać gwiazdy,
a tu wcale nie ma ich.
Żeby nie marnować czasu,
to odrazu idę spać,
po to, by z samego rana,
zacząć na mym kółku gnać.
Nikt się nawet nie domyśla,
jaki mej męczarni sens,
A to jest jedyny sposób,
na swobodnej trawy kęs.
Już mnie tam w ogrodzie kładą,
Pan dla mnie gdzieś trawkę rwie,
Gdy tymczasem się wyrywam
i do lasu w pędzie brnę.
Nic nie męczą się me łapki,
kółku to zawdzięczam sam,
na drodze spotkałem kota,
w którym był ukryty cham.
Morał tego jest potrójny,
Jeden taki, że niektórzy,
żeby ich normalnie sprać,
są niestety ciut za duzi.
Drugi sens ukrywa większy,
ograniczenia, które znam,
nie są tylko wytworzone
dla samego ledwie zła.
Trzeci trochę może dziwny,
Według niego nie popłaca
Dla nikogo dziś i jutro
Zbyt męcząca, ciężka praca.
Bo z wolnością jest jak z kołdrą, pod którą się śpi ze wszystkimi na jednym łóżku.
Każdy chciałby mieć ją tylko dla siebie, ale jak za mocno ją pociągnie
to osobie z drugiej strony jest zimno.
Każdy chciałby mieć ją tylko dla siebie, ale jak za mocno ją pociągnie
to osobie z drugiej strony jest zimno.