11-18-2004, 09:19 AM
To już tylko dodam na przykładzie Kapuścińskiego, skoro o nim mowa, że dzieło poświęcone konkretnej postaci jak widać osiąga rangę metafory, uniwersalizmu itp. Natomiast rzeczy pisane z założenia jako „uniwersalne i wieczne”, programowo wyzute z konkretów czasu i miejsca przeważnie za pół roku są nieaktualne, a w najlepszym razie płaskie i ogólnikowe. Taki paradoks. Nie mówię tu akurat o „Cesarzu” Herberta, bo on zdaje się pisał jednak o konkretach, choć z różnych względów nie nazywał ich po imieniu.