01-29-2007, 01:21 AM
Zastanawiam się nad tym czy tak naprawdę jest możliwe, aby tzw.środowisko znów zaczęło funkcjonować tak jak kilka lat temu. Czyż pamięć o Jacku nie jest tego warta ??
Przed kilkoma laty pojawiła się lista dyskusyjna, potem forum JK. I wszystko było pięknie - coroczne spotkania w Przemyślu i nie tylko w Przemyślu... Owszem, już wtedy pojawiały się rozmaite tarcia, ale szybko się z nimi uporaliśmy. Teraz jest nieco inaczej. Sytuacja wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli. Niby wszyscy(przynajmniej większość) jesteśmy tu, bo Jacek - bo jego wiersze, piosenki itd..., ale tak naprawdę merytoryczne dyskusje to może 1/5 wątków. I nie upieram się przy tym, że należy dyskutować wyłącznie o tym czy Rozmowę napisał z takich czy innych powodów; że Mury, że Obława, że Portret trumienny, drewniany krzyżyk itd... . Chodzi o to, że bez względu na jaki temat toczy się dyskusja, jest ona prowadzona w trybie nierzadko, delikatnie mówiąc - mało przyjaznym. Zdaję sobie sprawę, że w wielu wątkach zdarzyło mi się kogoś urazić, obrazić, itd... . Ale właśnie dziś(nie wiem czemu-może po obejrzeniu filmu z Przemyśla'03), przyszło mi na myśl, że może szkoda tego-nazwijmy to-potencjału-który tkwi w tym naszym kaczmarowym środowisku. Jest ono jakie jest, ale chyba zebrane w wiadomej sprawie. Tak przynajmniej wyglądało to kilka lat temu. Może warto wrócić do tej pierwotnej inicjatywy? Do inicjatywy skupienia ludzi, którzy zafascynowani talentem Jacka, potrafią coś konstruktywnego zrobić i w miarę przyzwoicie dyskutować.
Naprawdę, szkoda mi tych czasów sprzed kilku lat, kiedy to nawet różniąc się nieco, potrafiliśmy się jakoś dogadać. Poróżniliśmy się mocno od tamtego czasu-to prawda, przyznaję, że że i ja się do tego w jakimś stopniu przyczyniłem... Ale czyż nie warto abyśmy wszyscy(a przynajmniej większość), przypomnieli sobie co nas tak naprawdę tu przywiodło? Co nas tak naprawdę połączyło?
Wiem, że może jestem idealistą, ale mimo wszystko gdzieś głęboko wierzę w to, że można jeszcze uratować to co teraz okazuje się tak bardzo ulotne. To co wspólnie tworzyliśmy kilka lat temu. Może warto posklejać ten dzbanek, póki nie wszystkie jego resztki jeszcze pozamiatane... ? Może warto się nad tym wszystkim zastanowić... Doszedłem do tych wniosków, pamiętając o tym co było i o tym co... jest. No, a przede wszystkim pamiętając o patronie tej strony, bez którego większość z nas by o sobie nigdy nie miała bladego pojęcia.
Od prawie trzech lat nie ma wśród nas Jacka - może to powinno skłonić nas wszystkich do refleksji? Może powinniśmy sobie przypomnieć o Nim nie tylko przy okazji tematów maturalnych, próśb o "chwyty" do Wysockiego itd... Może warto abyśmy znów jak przed laty, zebrali swoje siły i wreszcie bez osobistych wycieczek, zrobili coś pozytywnego. Coś co naprawdę byłoby hołdem dla Jacka. Nie przychodzi mi w tej chwili nic konkretnego do głowy, oprócz pomysłu na wspólne spotkanie, które byłoby pierwszym krokiem do zasypania tej bezsensownej między nami przepaści.
Ba!Nie mam też pomysłu na organizację takiego przedsięwzięcia, ale mam nadzieję, że wspólnie coś jesteśmy w stanie postanowić.
To chyba tyle tych przemyśleń... Aczkolwiek, marzy mi się aby znów wszystko było tak jak "kiedyś"... Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że mało to prawdopodobne, ale... próbować warto. Wszak mam nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. A sprawa warta zastanowienia... .
Przed kilkoma laty pojawiła się lista dyskusyjna, potem forum JK. I wszystko było pięknie - coroczne spotkania w Przemyślu i nie tylko w Przemyślu... Owszem, już wtedy pojawiały się rozmaite tarcia, ale szybko się z nimi uporaliśmy. Teraz jest nieco inaczej. Sytuacja wymknęła się spod jakiejkolwiek kontroli. Niby wszyscy(przynajmniej większość) jesteśmy tu, bo Jacek - bo jego wiersze, piosenki itd..., ale tak naprawdę merytoryczne dyskusje to może 1/5 wątków. I nie upieram się przy tym, że należy dyskutować wyłącznie o tym czy Rozmowę napisał z takich czy innych powodów; że Mury, że Obława, że Portret trumienny, drewniany krzyżyk itd... . Chodzi o to, że bez względu na jaki temat toczy się dyskusja, jest ona prowadzona w trybie nierzadko, delikatnie mówiąc - mało przyjaznym. Zdaję sobie sprawę, że w wielu wątkach zdarzyło mi się kogoś urazić, obrazić, itd... . Ale właśnie dziś(nie wiem czemu-może po obejrzeniu filmu z Przemyśla'03), przyszło mi na myśl, że może szkoda tego-nazwijmy to-potencjału-który tkwi w tym naszym kaczmarowym środowisku. Jest ono jakie jest, ale chyba zebrane w wiadomej sprawie. Tak przynajmniej wyglądało to kilka lat temu. Może warto wrócić do tej pierwotnej inicjatywy? Do inicjatywy skupienia ludzi, którzy zafascynowani talentem Jacka, potrafią coś konstruktywnego zrobić i w miarę przyzwoicie dyskutować.
Naprawdę, szkoda mi tych czasów sprzed kilku lat, kiedy to nawet różniąc się nieco, potrafiliśmy się jakoś dogadać. Poróżniliśmy się mocno od tamtego czasu-to prawda, przyznaję, że że i ja się do tego w jakimś stopniu przyczyniłem... Ale czyż nie warto abyśmy wszyscy(a przynajmniej większość), przypomnieli sobie co nas tak naprawdę tu przywiodło? Co nas tak naprawdę połączyło?
Wiem, że może jestem idealistą, ale mimo wszystko gdzieś głęboko wierzę w to, że można jeszcze uratować to co teraz okazuje się tak bardzo ulotne. To co wspólnie tworzyliśmy kilka lat temu. Może warto posklejać ten dzbanek, póki nie wszystkie jego resztki jeszcze pozamiatane... ? Może warto się nad tym wszystkim zastanowić... Doszedłem do tych wniosków, pamiętając o tym co było i o tym co... jest. No, a przede wszystkim pamiętając o patronie tej strony, bez którego większość z nas by o sobie nigdy nie miała bladego pojęcia.
Od prawie trzech lat nie ma wśród nas Jacka - może to powinno skłonić nas wszystkich do refleksji? Może powinniśmy sobie przypomnieć o Nim nie tylko przy okazji tematów maturalnych, próśb o "chwyty" do Wysockiego itd... Może warto abyśmy znów jak przed laty, zebrali swoje siły i wreszcie bez osobistych wycieczek, zrobili coś pozytywnego. Coś co naprawdę byłoby hołdem dla Jacka. Nie przychodzi mi w tej chwili nic konkretnego do głowy, oprócz pomysłu na wspólne spotkanie, które byłoby pierwszym krokiem do zasypania tej bezsensownej między nami przepaści.
Ba!Nie mam też pomysłu na organizację takiego przedsięwzięcia, ale mam nadzieję, że wspólnie coś jesteśmy w stanie postanowić.
To chyba tyle tych przemyśleń... Aczkolwiek, marzy mi się aby znów wszystko było tak jak "kiedyś"... Zdaję sobie jednocześnie sprawę, że mało to prawdopodobne, ale... próbować warto. Wszak mam nadzieję, że nie wszystko jeszcze stracone. A sprawa warta zastanowienia... .