09-12-2006, 09:31 AM
Bardzo to ciekawa dyskusja. W zasadzie trudno tu dojść do porozumienia z dwóch powodów. Po pierwsze i oczywiste, de gustibus non est disputandum. Każdemu się co innego podoba, jako że każdy ma inną skalę ocen. Po drugie i daleko mniej oczywiste, twórczość JK jest niebywale zróżniocowana. Tworzył zarówno rubaszne piosenki do śpiewania na imprezie, jaki i arcydzieła liryki ocierające się o najwyższy kunszt poetycki. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka prowdzi do nieredukowalnego galimatiasu, no bo jak porównywać Kochanowskiego z "Rondem"?
Ale oczywiście zgadzam się że są niedociągnięcia w "Epitafium". Np kompletnie niepotrzebne jest moim zdaniem wymienienie Boskiej Komedii z tytułu. To jest na tyle oczywiste odniesienie że podanie go explicite zaburza nieco odbiór. No, ale coś się do tego "piekła" musiało rymować.
* - Jako że przekłuwanie boku kojarzy się jednoznacznie. Hamlet o ile mi wiadomo, nie bardzo wiadomo gdzie został trafiony. Jest to jednak ponad wszelką wątpliwość nadinterpretacja - w tym sensie, że idę o zakład że JK pisząc to nie myślał o Chrystusie. Po prostu, musiał być kolejny rym do "krok" i w ten sposób ostrze Laertesa zgrabnie trafiło w bok księcia Danii.
dauri napisał(a):Lubię też "Epitafium dla Wysockiego", pomimo iż parę rzeczy uważam w tej piosence za słabe (np. prowadzenie wątku konia oraz nie wiadomo czyj "skłuty bok").Dauri! Jak to nie wiadomo czyj skłuty bok? Hamleta, przecież to oczywiste (pomijając głębszą płaszczyznę interpretacji że może iść o Chrystusa*). Również wątek konia nie jest od rzeczy, bowiem koń gra jednak bardzow ważną rolę w słowiańskiej tradycji.
Ale oczywiście zgadzam się że są niedociągnięcia w "Epitafium". Np kompletnie niepotrzebne jest moim zdaniem wymienienie Boskiej Komedii z tytułu. To jest na tyle oczywiste odniesienie że podanie go explicite zaburza nieco odbiór. No, ale coś się do tego "piekła" musiało rymować.
* - Jako że przekłuwanie boku kojarzy się jednoznacznie. Hamlet o ile mi wiadomo, nie bardzo wiadomo gdzie został trafiony. Jest to jednak ponad wszelką wątpliwość nadinterpretacja - w tym sensie, że idę o zakład że JK pisząc to nie myślał o Chrystusie. Po prostu, musiał być kolejny rym do "krok" i w ten sposób ostrze Laertesa zgrabnie trafiło w bok księcia Danii.