10-28-2005, 10:23 PM
Multan napisał(a):Masz jakiś inny pomysł do realizacji w warunkach zamieszek? Jedyne, co mogłoby zdać egzamin, to zatrudnianie w policji jasnowidzów, którzy spojrzeliby na człowieka i od razu wiedzieli - nabroił lub nie. Raczej nierealne.
Żeby nie deptać po człowieku leżącym na korytarzu na komisariacie trzeba przede wszystkim nie zatrudniać mściwych sadystów. Można być surowym i zdecydowanym wobec potencjalnych bandytów (jeśli nie mamy pewności z kim mamy do czynienia), ale jeśli kilkunastu uzbrojonych pseudo-policjantów leje bez opamiętania jednego przypadkiem spotkanego człowieka w odwecie za to, że przed chwilą musieli się uganiać za bandą chuliganów, a to być może jeden z nich, to wybacz, ale nie trzeba znać żadnych przepisów żeby wiedzieć, że jest to po prostu granda.
Multan napisał(a):Zarówno winni, jak i niewinni się zapierają. jedni w dobrej, drudzy w złej intencji. Znowu potrzebni są jasnowidze.
Tak? A od kiedy to prowadzący śledztwo opierają się jedynie na zeznaniach podejrzanych i ich "wyznaniach wiary" :wink: ? No chyba, że Ty z własnej praktyki wiesz, że tak właśnie jest i na tej podstawie się decyduje, któremu stawiamy zarzuty a któremu nie. A może czasem jest tak, że jak któryś się nie chce przyznać to perswaduje mu się, żeby się lepiej przyznał bo jak nie...
Mój kolega policjant opowiadał mi jak jego kumple z komisariatu poradzili sobie, żeby nie prowadzić śledztwa bo to kurna kłopot jest. Otóż pewnej nocy ktoś podpalił osiedlowy kiosk Ruchu. No i wiadomo, jak podpalenie to trzeba prowadzić śledztwo, kto, dlaczego po co itd. No to chłopaki wpadli na pomysł i dogadali się ze strażakami, żeby ci wystawili opinię, że to piorun walnął w kiosk i ten dlatego się spalił. No i było po śledztwie - siła wyższa

Ten głupawy nieco przykład podaję Multanie nie po to aby dyskredytować działania wszystkich policjantów bo są wśród nich na pewno znakomici fachowcy, profesjonaliści i osoby czyste moralnie. Niestety jednak tych z przeciwnego bieguna, też nie brakuje.
Multan napisał(a):Wychodzisz z błędnego założenia - to nie ja mam wystrzegać się konfrontacji z niewinną osobą postronną, tylko owa osoba ma obowiązek unikać konfrontacji ze mną w sytuacji zagrożenia ogólnego. Jeśli tego nie robi - to naraża się na nieprzyjemności, na własne życzenie.
Nie wierzę, że naprawdę tak myślisz. Traktuję to co napisałeś jako swego rodzaju prookację do dyskusji. Czy 90-letniej staruszce, matce z wózkiem czy grupie przedszkolaków też powiesz, że mają być "mobilni"? Jak napisała Adme, to nie policjanta ma się bać bardziej szary obywatel tylko bandyty. Jeśli te proporcje są zachwiane, to coś jest nie tak. Myślę, że policję w pierwszym rzędzie również powinna obowiązywać swoista przysięga Hipokratesa - po pierwsze, nie szkodzić. Pozdrawiam
Być wciąż spragnionym - to nektar istnienia.