Liczba postów: 563
Liczba wątków: 41
Dołączył: Nov 2004
Reputacja:
0
O jakiego cesarza chodzi w wierszu Herberta (tego o którym spiewał Gintrowski i chyba Kaczmarski)? Czyżby o tego, który rządzil w Etiopii w latach naszej komuny(nie pamiętam imienia ale Kapuściński pisał o nim w"Cesarzu"? Rzekłem
The only thing I knew how to do
Was to keep on keepin' on
Like a bird that flew
Liczba postów: 6,575
Liczba wątków: 60
Dołączył: Oct 2009
Reputacja:
0
------------
[b][color=#000080]Warszawskie bubki, żygolaki
Z szajka wytwornych pind na kupę,
I ty, co mieszkasz dziś w pałacu,
A srać chodziłeś pod chałupę,
Ty, wypasiony na Ikacu -
całujcie mnie wszyscy w dupę.[/color][/b]
Liczba postów: 206
Liczba wątków: 11
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
A niemógłby to być np. jak najbardziej skonkretyzowany tyran i despota, choć nie z tytułem cesarza, ale choćby generalissimusa?
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
Nie, bo wiersz by nie był tak uniwersalny.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 206
Liczba wątków: 11
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
A czy wszystkie wiersze muszą być odrazu uniwersalne? Ja w nim odnajduję jak byk odmalowanego Josifa.
Liczba postów: 7,682
Liczba wątków: 130
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
1
I jak najbardziej masz prawo odnaleźć w nim kogo chcesz. Ktoś inny odnajdzie jeszcez kogoś innego powiedzmy Adolfa. I to sprawia, że wiersz jest, czy chcemy czy nie, uniwersalny, mimo że dla każdego z osobna, traktuje o innej konkretnej postaci.
"Wszyscyśmy z płócien
Rembrandta:
To tylko kwestia
Światła ; "
Liczba postów: 207
Liczba wątków: 14
Dołączył: Jul 2004
Reputacja:
0
Wydaje mi się, że czytałem gdzieś, że Herbert miał na myśli rzeczywiście Stalina. Ale przecież wymowa wiersza i tak pozostaje uniwersalna, bo portret despoty może służyć za pewien schemat. Da się w nim ujrzeć równie dobrze Jeana Bokasę czy Mao Tse-Tunga, jak i Josifa Wissarionowicza, albo Fidela Castro. Sytuacja podobna jak w mniej obrazowym może, ale na pewno dużo bardziej opiniotwórczym, słynnym wierszu Miłosza "Który skrzywdziłeś". Tam w pierwszej, opisowej części znaleźć możemy pewne szablonowe cechy despoty (skłonność do pochlebstw, uwielbienie dla tytułów).
A co do "Cesarza" Kapuścińskiego, to jest to dzieło tak ogromnej rangi, i w takim stopniu przekonujące i wstrząsające, że skojarzenie postaci z wiersza Herberta z Haille Sellasje jest niemal automatyczne. Moje myśli też powędrowały od razu w tą stronę, gdy usłyszałem po raz pierwszy ten utwór. Od siebie dodam jeszcze, że o ile generalnie do wokalnych wykonań wierszy Herberta odnoszę się z dystansem (czy to Gintrowskiego, czy innych), to "Cesarz" wywiera według mnie niezwykłe wrażenie - ale tylko w wersji z "Murów", z pianinem Łapińskiego. Bo już na "Odpowiedzi" zbyt bogata oprawa muzyczna psuje wszystko.
W nas jest Raj, Piekło -
i do obu - szlaki!
To już tylko dodam na przykładzie Kapuścińskiego, skoro o nim mowa, że dzieło poświęcone konkretnej postaci jak widać osiąga rangę metafory, uniwersalizmu itp. Natomiast rzeczy pisane z założenia jako „uniwersalne i wieczne”, programowo wyzute z konkretów czasu i miejsca przeważnie za pół roku są nieaktualne, a w najlepszym razie płaskie i ogólnikowe. Taki paradoks. Nie mówię tu akurat o „Cesarzu” Herberta, bo on zdaje się pisał jednak o konkretach, choć z różnych względów nie nazywał ich po imieniu.