Strój to główna rzecz - cz.1 - Wersja do druku +- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum) +-- Dział: Jacek Kaczmarski (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Życie (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=13) +--- Wątek: Strój to główna rzecz - cz.1 (/showthread.php?tid=4196) |
Strój to główna rzecz - cz.1 - Niktważny - 03-21-2007 Kiedyś, tzn dawno temu, telewizja nie anonsowała nachalnie swoich programów. Kiedyś w ogóle była tylko państwowa telewizja. W każdym razie tylko w państowej telewizji kiedyś dawali Kaczmara. O tym, co i kiedy w państwowej TV wyemitują dowiadywaliśmy się z gazet. Zaangażowany kaczmarofil studiował „Gazetę Telewizyjną” wytrwale i szczegółowo. Nie wystarczyło raz przeczytać. Trzeba było najpierw przeczytać ogólnie, z grubsza całość a dopiero potem, codziennie studiować pieczołowicie przeglądając wszystkie audycje, zwłaszcza te po godzinie 16:00. Po godzinie 16:00 bowiem we wtorki, środy i czwartki TV emitowała blok programów publicystyczno-kulturalnych a także audycje adresowane do młodzieży. Studiując godzina po godzinie, program po programie „Gazetę”, trafiało się od czasu do czasu czasu na sakramentalne zdanie: „Gościem programu będzie Jacek Kaczmarski”. W ten sposób, w roku 1992 uważny czytelnik trafił na „Luz” - cotygodniową audycję adresowaną do starszej młodzieży licealno-studenckiej. Jak się rzekło, w roku Pańskim 1992 wystąpił w „Luzie” Jacek Kaczmarski. Grał - tzn grali, bo obok Jacka Gintrowski z Łapińskim – trzy piosenki z „Wojny Postu z Karnawałem”. Wówczas jeszcze nie wiedziałem, ze to fragmenty najnowszego programu. Po prostu grali utwory, których nie znałem. Pięknie grali. Ale moja uwaga nie przez piosenki ani nawet nie przez rozmowę z młodzieżą była przykuta. Nawet rozetuzjazmowane dziewczę droczące się z Kaczmarem o egzystencjalny problem nie interesowało mnie zbytnio. Nawet Gintrowski, który do rozentuzjazmowanego dziewczęcia krzyczał, „ale posłuchaj go!” (dziewczę co rusz wchodziło w słowo Kaczmarskiemu) – nie był interesujący. Co innego przykuło moją kaczmarofilską uwagę Otóż w tym programie Jacek miał na nogach adidasy. Dali ze dwa razy takie ujęcie: Jacek siedzi, gra, kamerzysta jakby ukosem ponad nim po prawej stronie filmuje. Na pierwszym planie gryf gitary, potem głowa...a niżej widać nogi, jak sobie do rytmu tupią. A na tych nogach, na stopach konkretnie, adidasy. Zwykłe adidasy - białe, bez pasków, na płaskiej cienkiej podeszwie. Góry – to znaczy koszuli, kamizelki – nie pamiętam. Ale adidasy tak! Nie miałem wówczas na stanie obławia sportowego. Mówię matce, ze nie mam kapci na wiosnę i żeby adidasy kupiła. Matka na to nosem kręci, ale ostatecznie zgadza się i rzecz, że jak chcę, to mogę sam iść i sobie kupić, tylko, żebym rympołów nie brał. No pewnie, ze rympołów nie wezmę. Kupię sobie zwykłe, białe, bez pasków, na płaskiej podeszwie. Po kamizelki szło się do „Jedności łowieckiej”. To był jedyny sklep w Łodzi, gdzie sprzedawano odpowiedniego kroju kaczmarofilskie umundurowanie. Bo przecież kamizelka kamizelce nierówna. Nie każdą się brało. Np. kamizelka szyta z kawałków skóry nie wchodziła w grę. Kamizelka z dwoma kieszeniami – nigdy w życiu! Kamizelka musiała być odpowiednia! Moja pierwsza była beżowa. To nie był wymarzony kolor. Uniwersalnej czerni jednak „Jedność łowiecka” nie miała w asortymencie. Były zielone, ale tylko w rozmiarze M i L. Kaczmar może by sobie kupił – na mnie były za małe. Kamizelka nie mogła być za mała. Musiała być w sam raz. W sam raz to znaczy musiała się spokojnie zapinać, ale nie opinać. W sam raz, to znaczy musiała na długość sięgać połowy pośladków. W sam raz, to znaczy, nie mogła wystawać poza linię ramion. Nie pamiętam, ile dokładnie kieszeni ta pierwsza kamizelka miała – może 7, może 9? W każdym razie, dużo. I o to szło, żeby miała dużo! Co ważne, miała po lewej stronie, u góry, kieszeń zapinaną na ekspres. Wewnątrz wszyto jeszcze tasiemkę z karabińczykiem – np. na klucze. Potem, niżej – też po lewej stronie stronie seria kilku małych kieszeni zapinanych na rzep. U dołu, na wysokości pasa podwójna duża kieszeń – też na rzep. Prawa strona: dwie kieszenie na rzep i jedna, duża na ekspres. Od wewnątrz – na ekspres. Z tyłu, na wysokości pasa – duża kieszeń, oczywiście na rzep. W takiej kamizelce mieściło się wszystko! W prawej dolnej na ekspres – portfel. W górnej lewej na ekspres – klucze. W serii małych kieszonek na rzep – tabletki od bólu głowy, Scorbolamid, aspiryna. W lewej dolnej na rzep – notes. Acha, była jeszcze jedna kieszeń – oprócz wewnętrznej - na ekspres zapinany pionowo. Inne zewnętrzne zapinały się poziomo. Otóż ta kieszeń znajdowała się po lewej stronie, obok małych kieszeni na rzep. Można było w nią wsunąć np. długopis. Ważne, aby długopis wystawał nieco – powinien być widoczny,ale tylko trochę. Sam długopis najlepiej ze skuwką, bo automatycznie włączany można w najmniej oczekiwanym momencie niechcący wcisnąć i poplamić sobie tuszem mundur. Długopis koniecznie ze skuwką! W kieszeniach na rzep można tez przechowywać np. wizytówki – jeśli ktoś sobie oczywiście zrobił. Ja zrobiłem. Taką wizytówkę można komuś dać – odpinając uprzednio małą kieszeń na rzep. Do kompletu wyposażenia doliczyć trzeba jeszcze chusteczki higieniczne a od trzeciej klasy liceum – zapalniczkę i papierosy. Tak wystrojony i wyposażony pojechałem na koncert w 'Teatrze Małym”. Grudzień był. Kolędy grali. Teatr mały znajduje się na ulicy Marszałkowskiej. Jakoś niedaleko, albo może nawet w tym samym budynku – dzisiaj tego nie pamiętam – mieszczą się Domy Centrum. Jak ktoś – tak, jak ja – przyjechał do Warszawy trzy godziny za wcześnie, mógł a nawet musiał gdzieś się podziać. Szło się więc na rekonesans do Domów Centrum. A tam? Tam było stoisko odzieżowe. A na stoisku odzieżowym cały wieszak z kamizelkami. Trzeba powiedzieć, że pod względem zaopatrzenia w umundurowanie Warszawa zawsze górowała nad Łodzią. Piękne kamizelki sprzedawali w Domach Centrum. Ciemna zieleń, każdy rozmiar, kieszeni ponad 10. Kamizelkami solidne – miały metalowe, niepsujące się. ekspresy. I materiał był nieco sztywniejszy, grubszy. Drogie były, jak jasny gwint! Nie pamiętam ceny, ale na pewno kilkadziesiąt biletów na koncert można było za to kupić. Kwestia spodni rozpracowana została pedantycznie. Kaczmar nosił dobre jakościowo spodnie – po roku 1992 głównie dżinsy albo sztruksy. Miał tych spodni chyba kilkadziesiąt par. Czarne, szare, granatowe, zielone. Właśnie! Zielone sztruksy pamiętam! Na koncercie w Nowym Kaczmar był prawie cały „pod kolor”. Sztruksy zielone, koszula (nie wiem, ale chyba taka sztruksowata) zielona, buty czarne, kamizela czarna. Ale kamizela – proszę Państwa – była skórzana! Wtedy pierwszy raz taką na nim widziałem. Wiele lat później okazało się, ze wcześniej już skórę nosił. Półbuty czarne. Nosiło się spodnie! Pod kolor musiały być. Na Lewisy nie było mnie stać, ale Big Stary można już było kupować. Miałem kilka par, przy czym ulubione miały kolor brązowy. Widziałem takie brązówki na Kaczmarze w 1995 roku, jak do Łodzi z Tischnerem i Żakowskim przyjechał. Siedział Kaczmar w Poleskim Ośrodku Sztuki i konferansjerkę prowadził. Co chwila palił. Zanim zapalił, oblizywał papierosa wzdłuż. Ponoć dlatego, ze dzięki temu są mocniejsze? Miał na sobie brązowe dżinsy, brązowe półbuty, skarpetki brązowe, koszula brązowa i kamizela....beżowa! Ha! Taka jak moja! Beżówka, nomalnie! Moje starania zostały docenione. Pan Bóg mnie wysłuchał. Było po co żyć. Spodnie musiały być odpowiednio długie. Żadne tam krócizny, żadne tam majtanie się nad butem. Nogawka łagodnie łamie się na półbucie, półbut ma kolor spodni lub ciemniejszy. Skarpetka – w kolorze spodni! Do dzisiaj zresztą wydaje mi się, ze kwestia koloru skarpetek jest jednym z bardziej palących pytań ludzkości. Czy nosić skarpetki w kolorze butów czy tez w kolorze spodni? Przykładowo: mamy niebieskie dżinsy i czarne, przykładowo, zamszowe, lekko sportowe półbuty. Pytanie brzmi: jaki kolor powinny mieć skarpetki? Czarne? Niebieskie? Łapiński na koncercie 'Wojny Postu z Karnawałem” w łódzkim Teatrze Muzycznym palący problem ludzkości rozwiązał, niczym węzeł gordyjski, jednym cięciem: miał czarne półbuty, czarne spodnie i...do tego, niebieskie skarpetki (a właściwie sprany grant). Ależ to było zestawienie! Z tego koncertu niebieskie skarpetki Łapy to jedno z najtrwalszych moich wspomnień. I Gintrowski z mankietami marynarki podwiniętymi do połowy przedramienia. Na tle współpracowników Kaczmar prezentował się marnie: sprana czarna koszula, czarne spodnie. Butów nie pamiętam. CDN. - Kuba Mędrzycki - 03-21-2007 Paweł Konopacki napisał(a):Łapiński na koncercie 'Wojny Postu z Karnawałem” w łódzkim Teatrze Muzycznym palący problem ludzkości rozwiązał, niczym węzeł gordyjski, jednym cięciem: miał czarne półbuty, czarne spodnie i...do tego, niebieskie skarpetkiA w "Powrocie bardów"'93 ze Starej Prochowni(jeszcze wtedy nazwa nie przez "ff"), miał na sobie różową bluzę "BOSS". - DX - 03-21-2007 Ciekawy styl. Żartobliwy. Dziecinno-przekorny. Przyjemnie się czyta. A i dowiedziałem się czegoś nowego. Piwo. - Tomasz Susmęd - 03-22-2007 Kuba Mędrzycki napisał(a):miał na sobie różową bluzę "BOSS".Taak, ta różowa bluza Łapińskiego to do dzisiaj zagwostka dla wszystkich kaczmarofilskich pianistów! Jak sądzę druga część pracy będzie dotyczyć stylistyki australijskiej, czyli np. skórzanych obcisłych spodni, albo krótkich spodenek i oczywiście nie zabraknie paru akapitów o słynnym kucyku! Czekam z niecierpliwością - za część pierwszą zasłużone piwo!! Susmęd - gredler - 03-22-2007 Paweł Konopacki napisał(a):Skarpetka – w kolorze spodni!Przyjrzyj się zdjęciom z koncertu "WPzK" w Olsztynie. Kaczmarski ma czarne spodnie i białe albo jasnoszare skarpetki! Ale pięknieś opisał młodzieńcze uwielbienie fana. Kiedyś też chciałem mieć kamizelkę, ale każda wisiała (wtedy!) na mnie jak na wieszaku. A teraz bym głupio wyglądał. Do dzisiaj za to pozostało pragnienie posiadania własnej, prawdziwej brody. Niestety, tego się nie da kupić nawet w Warszawie. Mój zarost jest na tyle prawdziwy, żeby rano pokłuć dziewczynę, ale zbyt słaby, żeby mieć elegancką brodę. Za wypracowanie oczywiście piwko! - pkosela - 03-22-2007 Przypomniało mi się, że tamtego lata dokonałem zakupu kamizelki. Na bazarze. Takiej zwykłej, szytej przez małe, żółte rączki i zapewne przemyconej przez granicę. Kosztowała, jak się łatwo domyśleć, niewiele, ale okazała się zaspokajać letnie potrzeby kieszeniowe całkiem nieźle. Największe moje zdziwienie wywołał okrzyk Młodej (tak było?): "Ty już się nawet zaczynasz ubierać jak Kaczmar! Tylko nie zapuść sobie kucyka!". Jakoś dopiero w tym momencie przypomniały mi się jackowe kamizelki... - tmach - 03-22-2007 Paweł, super. Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy. - Jaśko - 03-22-2007 Hmmm, czyżbym tylko ja nie zwracał uwagi na to, jak JK się ubierał? Chociaż rzeczywiście w ostatnich latach zdziwaczał pod tym względem. - Adam_Leszek - 03-22-2007 Jaśko napisał(a):tylko ja nie zwracał uwagi na to, jak JK się ubierał?To na co Ty zwracasz uwagę u Kaczmara?! :o Może jeszcze napiszesz, że na piosenki! - MacB - 03-22-2007 Jaśko napisał(a):czyżbym tylko ja...Nie, nie tylko Ty (ale wspominki czyta się fajnie) - pkosela - 03-22-2007 A, się rozczuliłem po przeczytaniu tekstu Pawła, że zapomniałem napisać: widząc temat pomyślałem, że szykuje się kurs gry na instrumencie w odcinkach... :rotfl: - Elzbieta - 03-22-2007 Fajnie sie czytalo. Jak to dobrze, ze ja nie mam problemu spodniowo- skarpetkowego. A swoja droga co maja ubierac 'zakaczmarzone' dziewczyny? - pkosela - 03-22-2007 Elzbieta napisał(a):co maja ubierac 'zakaczmarzone' dziewczyny?Skórzane spodnie i kamizelkę. I wystarczy! - Elzbieta - 03-22-2007 pkosela napisał(a):pomyślałem, że szykuje się kurs gry na instrumencie w odcinkach... :rotfl:Wiesz,ze ja tez.. a poniewaz za kazdym razem, gdy zabieralam sie za nauke gry na gitarze slyszalm - 'to wez i porzadnnie ja nastroj' - myslalam ze znow o strojeniu. Piwo Pawle za czesc pierwsza. [ Dodano: 22 Marzec 2007, 20:22 ] pkosela napisał(a):Skórzane spodnie i kamizelkę. I wystarczy!..i skarpetki - MacB - 03-22-2007 Bladogranatowe! :rotfl: - pkosela - 03-22-2007 Elzbieta napisał(a):..i skarpetkiNie, nie! TYLKO skórzane spodnie i kamizelka! - MacB - 03-22-2007 Poczekaj, aż docent wróci z Poznania Obstawiam tak: stringi - TAK! kamizelka - ?...ostatecznie, ale... nie zapięta! spodnie - zdecydowanie NIE! - tmach - 03-22-2007 Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć :rotfl: A dla mnie jkiś strój wymyślicie? - pkosela - 03-22-2007 MacB napisał(a):kamizelka - ?...ostatecznie, ale... nie zapięta!Dla ażurowych robimy wyjątek? [ Dodano: 22 Marzec 2007, 20:50 ] tmach napisał(a):A dla mnie jkiś strój wymyślicie?A to (...) Siostra (...) nie ma służbowego? :wstyd: - Elzbieta - 03-22-2007 tmach napisał(a):Ciekawych rzeczy można się dowiedziećA co, myslalas jak ja, ze to cz.1 o strojeniu... gitar? Juz jestem cichutko i czekam na dalszy ciag Pawla... - Kuba Mędrzycki - 03-22-2007 A ja przeczytałem dwa razy tekst Pawła i nie bardzo rozumiem o co autorowi tegoż, tak naprawdę chodziło. Wątek sentymentalny pomijam, choć może niesłusznie... - Elzbieta - 03-22-2007 Kuba Mędrzycki napisał(a):Wątek sentymentalny pomijam, choć może niesłusznie...Chyba nieslusznie. Nie znam intencji Pawla. Dla mnie to byl piekny, bo nietypowy hold zlozony Jackowi Kaczmarskiemu - wspomninie mezczyzny z lat, gdy byl jeszcze bardzo mlodziutkim mezczyzna..Hold, nie z tych egzaltowanych, nie wspomnienie jak sie dostalo autograf JK czy rozmawialo z Nim, nawet nie wspomnienie koncertu. A wlasnie takie sentymentalne wspomnienie jak widzialo sie JK oczami chlopaka, troche zartobliwe, mile, bez patosu. Pasowalo mi to do dzisiejszego dnia - nawet bardziej niz inne wspomnienia. Ale oczywisce to moje odczucie. - Kuba Mędrzycki - 03-23-2007 Elzbieta napisał(a):A wlasnie takie sentymentalne wspomnienie jak widzialo sie JK oczami chlopaka,No, ja jako chłopak zwracałem wówczas uwagę na nieco inne aspekty występów Jacka. Choć oczywiście, to że Łapiński wystąpił niegdyś w różowej bluzie, także przykuło moją uwagę. Jednak oczywiście, autorowi powyższego ni to felietonu, ni to wspominków, należy może nawet trochę współczuć, że jego uwagę przykuwał przede wszystkim ubiór artystów. Dla mnie opowieść Pawła to takie trochę upojeniowe wizje, a pora opublikowania omawianego tekstu, zdaje się w jakimś stopniu potwierdzać moje przypuszczenia. Chyba, że autor powyższego wątku chce być po prostu kontrowersyjny... - można ewentualnie przypuszczać. - Elzbieta - 03-23-2007 Kuba Mędrzycki napisał(a):No, ja jako chłopak zwracałem wówczas uwagę na nieco inne aspekty występów JackaNie jestem rzecznikiem prasowym Pawla, pisalam, ze nie znam Jego intencji. On tez, sadzac po tym jak spiewa zwracal uwage na co innego. Ale to co napisal bylo zartobliwe, mile, bez patosu, dobrze sie czytalo i wlasnie pora pasowala - stanowilo dobry kontrast do wielu innych wspomnien. Coz, jak zwykle kwestia gustu - mnie sie spodobalo i chyba nie tylko mnie. Tobie tez, prawda? - Niktważny - 03-23-2007 Elzbieta napisał(a):Nie jestem rzecznikiem prasowym Pawla, pisalam, ze nie znam Jego intencji.No to może ja się wytłumaczę. Nie wiem, kto na co i w jakim stopniu zwracał uwagę - to raz. Po drugie - jeśli w młodości zwracałem uwagę na strój JK i - pilnie badając szczegóły garderoby - w jakimś stopniu chciałem się do JK upodobnić, to jeszcze nie znaczy, ze strój był najważnieszy! To jeszcze nie znaczy, że na nic innego nie zwracałem uwagi. To jeszcze nie znaczy, że piosenki, przekaz, treść, muzyka - mnie nie interesowały. Elzbieta napisał(a):On tez, sadzac po tym jak spiewa zwracal uwage na co innego.Otóż to. Dziękuję, Ela! Snadź są na tym świecie jeszcze ludzie inteligentni. Po trzecie, obserwując kilku młodszych ode mnie epigonów, jak i po prostu fanów JK, także łatwo zauwazycie wiele zewnętrznych podobieństw - zarówno w wyglądzie, jak i np. w zachowaniu. Klasycznym przykładem jest tu uzytkownik Pethe, który swego czasu z daleka był bardzo do Jacka podobny (bo się "na Jacka" zrobił). Ci ludzie - tak samo, jak ja niegdyś - próbują się do Jacka upodobnić. Bo chęć bycia podobnym jest naturalna, oczywista. Potrzeba naśadownictwa mistrza - jest naturalna. Nie rozumie tego tylko ten, który nigdy prawdziwych mistrzów nie miał. Także próby odcięcia się od mistrza, zanegowania jego autorytetu, poszukiwania innych, walki z mistrzem, konkurencji - tych prób też nie zrozumie ten, kto nigdy prawdziwych mistrzów w życiu nie posiadał. Żadnej chęci bycia kontrowersyjnym tutaj nie ma. Mam wrażenie bowiem, ze pisząc swoje wspomnienie, odowołuję się do doświadczenia nieobecego każdemu wrażliwemu człowiekowi z odrobiną wglądu w siebie. Nie jest to tez wizja upojeniowa. Ale też nic na to nie poradzę, że są osoby, którym każdy tekst przypomina o konieczności wypicia jeszcze jednego wieczornego, nocnego, czy porannego piwa. Po co napisałem ten tekst? Jaki był cel? Dobrze i skrótowo na to pytanie odpowiada Ela. Znów wielkie dzięki! :* - misiek-st - 03-23-2007 Paweł Konopacki napisał(a):Po co napisałem ten tekst?Żeby ośmieszyć Pamięć o Jacku - to przecież jasne, i żadne sentymentalne "mgiełki" nas nie zmylą - Niktważny - 03-23-2007 misiek-st napisał(a):Żeby ośmieszyć Pamięć o Jacku - to przecież jasne, i żadne sentymentalne "mgiełki" nas nie zmyląPrzejrzałeś mnie! Na wylot mnie przejrzałeś! Kurde, trzeba przyznać, ze dalsze "odwracanie kota ogonem" vel "pier..lenie kotka za pomocą młotka" vel dawanie upustu "mściwej satysfakcji" vel notoryczne szkodzenie Sprawie JK - dalsze takie postępowanie już nie przejdzie. Kurde, nie przejdzie i już! Wszyscy połapali się w moim wrogim stosunku do JK. Nawet Misiek, kurde! Nawet taki, kurde, Misiek - cierpliwy i bezkrytycznie mi życzliwy, w końcu pojął , z kim ma do czynienia. Pozostają jeszcze Ci, którzy, prowadzeni na krótkiej smyczy, co jakiś czas zezowatym spojrzeniem wyglądają poza prowincjonalne plebanie. Ale i oni - poderwani w końcu do buntu przez światłe siły Kaczmarologicznego Postępu - oni także zrozumieją z kim mają nieprzyjemność. Oni także pojmą, kim jest ręka kryjąca się za tą smyczą. A ja? Mnie - jak czule radzili moi przyjeciele - potrzebna pomoc! I nie pomoc jakichś, pożal się Boże, psychoanalityczek. One, pożal się Boże, posychoanalityczki (co to ni nazwiska, ni adresu), robią mi krzywdę! Tu trzeba fachowca-praktyka. Potężny kompleks JK trzeba leczyć radykalnymi metodami. Będzie bolało! - Kuba Mędrzycki - 03-23-2007 No. To już mi się dużo bardziej podoba. - lc - 03-23-2007 Paweł Konopacki napisał(a):Ci ludzie - tak samo, jak ja niegdyś - próbują się do Jacka upodobnić. Bo chęć bycia podobnym jest naturalna, oczywista. Potrzeba naśadownictwa mistrza - jest naturalna. Nie rozumie tego tylko ten, który nigdy prawdziwych mistrzów nie miał.Przejście z pierwszego etapu do drugiego jest naturale i świadczy o dorośleniu emocjonalnym i artystycznym. Niestety, niektórzy pozostają infantylni mimo upływu lat i kamienieją w bałwochwalstwie - niepomni że "a fool at forty is a fool indeed". I wszelka rozmowa z nimi jest już niemożliwa. A poza tym, Pawle, świetny tekst o stroju. Piwo już postawiłem! - Łukasz G. - 03-23-2007 No ładnie, muszę przyznać, ładnie! Bardzo ciekawy tekst. Oczywiście piwo! |