![]() |
Szkoła Aktorska Jana i Haliny Machulskich - Wersja do druku +- Forum o Jacku Kaczmarskim (https://kaczmarski.art.pl/forum) +-- Dział: Różności (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=6) +--- Dział: Hyde Park (https://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=26) +--- Wątek: Szkoła Aktorska Jana i Haliny Machulskich (/showthread.php?tid=3106) |
Szkoła Aktorska Jana i Haliny Machulskich - Edkao - 08-29-2006 Z wielką przyjemnością ogłaszam że na przyszły rok studiów aktorskich w Szkole Jana i Haliny Machulskich, bezwarunkowo została przyjęta córka Jacka Kaczmarskiego, Pani Patrycja Volny. Serdeczne Gratulacje (składam również życzenia z okazji imienin ![]() Pozdrawiam Marta S - michalf - 08-29-2006 Najserdeczniejsze gratulacje ![]() - tmach - 08-29-2006 Gratulacje!!! - ann - 08-29-2006 To ja też się przyłączę. Gratulacje :piwko: - pkosela - 08-29-2006 G-R-A-T-U-L-A-C-J-E !!! Czekamy na debiut na Scenie - komplet publiczności zapewniony! ![]() - Łukasz G. - 08-29-2006 Również gratuluję ![]() - Elessar - 08-29-2006 Serdeczne gratulacje! Niech Ci studia lekkimi będą ![]() - Kuba Mędrzycki - 08-31-2006 Edkao napisał(a):Z wielką przyjemnością ogłaszam że na przyszły rok studiów aktorskich w Szkole Jana i Haliny Machulskich, bezwarunkowo została przyjęta córka Jacka Kaczmarskiego, Pani Patrycja Volny.Również serdeczne gratulacje!!! Ale z drugiej strony, uważam że ów wątek chyba nie do końca szczęśliwie trafił do działu żYCIE, które odnosi się przecież do życia Jacka. Był wątek DZIECI MISTRZA i tam pasowałby chyba nieco bardziej. Ponadto, z całym szacunkiem, ale owa szkoła Machulskich nie ma statusu wyższej uczelni, więc życzenia udanego studiowania też są chyba nieco na wyrost. Z tego co wiem, to jest to ot taka szkółka jedna z wielu, bardziej przypominająca ognisko czy kólko teatralne. Oczywiście, nie umniejszam tutaj dydaktycznych talentów założycieli szkoły - wszak pan Jan Machulski był przecież przez wiele lat zdaje się dziekanem wydziału aktorskiego łódzkiej filmówki - aczkolwiek, nie przeceniałbym możliwości tego studium. Potraktowałbym to raczej jako zabawę, ciekawe spędzenie czasu, rozwijanie teatralnych zainteresowań i, a może przede wszystkim dobre przygotowanie do egzaminów do którejś z "prawdziwych" szkół teatralnych. No bo na pewno, szkoła państwa Machulskich nie wprowadza na deski prawdziwego, zawodowego teatru. Do tego trzeba skończyc którąś z czterech państwowych szkół teatralnych. Ale jestem pewien, że przy sporym nakładzie pracy, Patrycja do którejś z nich się w przyszłym roku dostanie. Swoją drogą, czyż nie lepiej od razu spróbować swoich sił w którymś z amatorskich teatrów w stolicy? Polecałbym Teatr "13" Tomka Służewskiego, tudzież TAUW Rysia Adamskiego. Tam od razu można spróbować swoich aktorskich sił i przy okazji pobrać sporo aktorskich nauk, nie płacąc przy tym jakichś chorendalnych pieniędzy. - Niktważny - 09-01-2006 Kuba Mędrzycki napisał(a):tudzież TAUW Rysia Adamskiego.Ooo tak! Propozycja udziału w Teatrze TAUW Rysia Adamskiego jest z tego całego Twojego posta najśmieszeniejszym fragmentem. Widziałem w wykonaniu TAUW spektakl z piosenkami Jacka Kaczmarskiego. Gdyby nie Torment i Leszek Czajkowski, to 100% śpiewającego składu "aktorskiego" w tym "spektaklu" była by kompletnie pozbawiona słuchu. A już kolega śpiewający "Przedszkole" celował pod tym względem - facet miał pierwszy stopień umuzykalnienia najwyżej (słyszał, ze grają). Znakomicie to wszystko świadczy o rzeczonym Rysiu Adamskim. - fala - 09-01-2006 O szkole: "Polski Ośrodek Międzynarodowego Stowarzyszenia Teatrów dla Dzieci i Młodzieży ASSITEJ (Association Internationale du Theatre Pour l’Enfance et la Jeunesse) jest jednym z około sześćdziesięciu narodowych ośrodków ASSITEJ na świecie, zajmujących się twórczością teatralną dla młodych widzów. 27 września 1999 r. powołał SZKOŁĘ AKTORSKĄ, która kształci zawodowo absolwentów szkół średnich do pracy aktora na scenie i przed kamerą, rozwija osobowość i umiejętności pedagogiczne studenta, przygotowuje do pracy instruktora teatrów szkolnych. Decyzją Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego 20 września 2001 r. Szkoła otrzymała uprawnienia szkoły publicznej. Szkołę prowadzą Halina i Jan Machulscy." Bardzo zacna szkoła, a nie "ognisko czy kółko teatralne" Kuba Mędrzycki napisał(a):nie przeceniałbym możliwości tego studium. Potraktowałbym to raczej jako zabawę, ciekawe spędzenie czasu, rozwijanie teatralnych zainteresowań i, a może przede wszystkim dobre przygotowanie do egzaminów do którejś z "prawdziwych" szkół teatralnych. No bo na pewno, szkoła państwa Machulskich nie wprowadza na deski prawdziwego, zawodowego teatru. Do tego trzeba skończyc którąś z czterech państwowych szkół teatralnych.Nie wskazany jest pośpiech w przecenianiu, ale chyba Kubo czas zacząć doceniać. Chcemy tego czy nie, zmiany w kształceniu i wartościowaniu form kształcenia są faktem. Polecam: <!-- m --><a class="postlink" href="http://www.teatry.art.pl/!inne/teatralia3/juza.htm">http://www.teatry.art.pl/!inne/teatralia3/juza.htm</a><!-- m --> Patrycjo, glatuluję dobrego wyboru i życzę mnóstwa satysfakcji - berseis13 - 09-01-2006 Kuba Mędrzycki napisał(a):Również serdeczne gratulacje!!!Dziękuje Panu. Niestety egzaminy wstępne niczym nie przypominały ogniska lub kółka teatralnego, tym bardziej zajęcia prowadzone przez Panią Machulską w ramach egzaminacji. Dziękuje również za wiarę że przy tym "sporym nakładzie" pracy, w przyszłym roku uda mi się trafić do "prawdziwej" szkoły...I być może w związku z tym stać się bardziej wartościowym. Dziękuje wszystkim za gratulacje. Cieszy mnie perspektywa możliwości kształcenia się w jakkolwiek skromny sposób w dziedzinie/fachu który mnie uszczęśliwia. Pozdrawiam -Pacia - Łukasz G. - 09-01-2006 berseis13 napisał(a):Cieszy mnie perspektywa możliwości krztałcenia się w jakkolwiek skromny sposób w dziedzinie/fachu który mnie uszczęśliwia.To w końcu chyba najważniejsze - robić to, co się lubi, prawda? Cieszymy się więc razem z Tobą ![]() Tylko błąd w słowie polecam poprawić bo nieładnie to wygląda ![]() - pkosela - 09-01-2006 "...z tylu różnych dróg przez życie, każdy ma prawo wybrać źle! " ![]() - Karol - 09-01-2006 Ale z Was bije optymizm... Co za różnica - dyplom - i tak większość absolwentów skończy na zmywaku w Londynie ![]() A Tobie, Paciu, gratuluję ![]() - Niktważny - 09-01-2006 Karol napisał(a):i tak większość absolwentów skończy na zmywaku w Londyniezajebiście śmieszne Tak na marginesie: niby wszystko moze być tematem żartów, docinków albo uszczypliwości, ale mnie np. los abslowentów wielu wyższych uczelni nie śmieszy. Dla mnie to jest dramat, że ludzie wykształceni, pracujący ileś lat nad sobą i swoją wiedzą ostatecznie, po zrobieniu dyplomu kończą ...na zmywaku w obcym kraju. Co ciekawe, na uczelaniach - o ile akurat w danym roku nie są blokowane etaty - często zostają miernoty, ludzie nie mający ani talentu do pracy naukowej, ani pasji dydaktycznej. - pkosela - 09-01-2006 Bea napisał(a):Ale z Was bije optymizm...No, ja bardzo przepraszam, ale chciałem delikatnie dać do zrozumienia, że to Patrycja zdecydowała tak, a nie inaczej, a nam pozostaje cieszyć się z Jej sukcesu (w końcu był to egzamin!) - Karol - 09-01-2006 Paweł Konopacki napisał(a):Tak na marginesie: niby wszystko moze być tematem żartów, docinków albo uszczypliwości, ale mnie np. los abslowentów wielu wyższych uczelni nie śmieszy. Dla mnie to jest dramat, że ludzie wykształceni, pracujący ileś lat nad sobą i swoją wiedzą ostatecznie, po zrobieniu dyplomu kończą ...na zmywaku w obcym kraju.Paweł, a co ja mam zrobić? Tylko ironizować. Miałam fajne interdyscyplinarne badania naukowe, w które władowałam kupę własnej kasy (bo wazeliniarstwo za grant było ponad moje siły), mam doktorat państwowej uczelni (ponoć niezłej), podyplomówkę. Zdając na doktoranckie, miałam niezły dorobek naukowy, a stypendium dostała bratanica dziekana. Potem zachorowałam, wypadłam z obiegu i okazało się, że nie ma już dla mnie miejsca... że ktoś mnie wygryzł... i wcale nie lepszy, tylko... sam sobie dopowiedz. Pewnie, że to jest dramat i wcale to nie jest śmieszne. Ale - "czego się nie da zniszczyć...". Bo co inaczej? - misiek-st - 09-01-2006 Paweł Konopacki napisał(a):Raczej gorzkie - co chyba zreszą zauważyłeś.Karol napisał(a):i tak większość absolwentów skończy na zmywaku w Londyniezajebiście śmieszne Paweł Konopacki napisał(a):Co ciekawe, na uczelaniach - o ile akurat w danym roku nie są blokowane etaty - często zostają miernoty, ludzie nie mający ani talentu do pracy naukowej, ani pasji dydaktycznej.Ale są to ludzie mający nazwisko - i to akurat prawda, przynajmniej w mieście, które aspiruje do statusu metropolii, a które wciąż pozostaje - mimo pięciu uczelni - miastem prowincjonalnym. - Jaśko - 09-01-2006 Paweł Konopacki napisał(a):Tak na marginesie: niby wszystko moze być tematem żartów, docinków albo uszczypliwości, ale mnie np. los abslowentów wielu wyższych uczelni nie śmieszy. Dla mnie to jest dramat, że ludzie wykształceni, pracujący ileś lat nad sobą i swoją wiedzą ostatecznie, po zrobieniu dyplomu kończą ...na zmywaku w obcym kraju.Kończą na zmywaku? Chyba nikt ich do tego nie zmusza. No a że wolą zmywać za 5 funtów niż robić cos innego w Polsce to już ich sprawa. marek - misiek-st - 09-01-2006 MJ napisał(a):zmywać na 5 funtówZapomniałeś dodać, jak te 5 ft. ma do czasu pracy - i przede wszystkim do tamtejszej ceny np. chleba. - Jaśko - 09-01-2006 no 5 z groszami za godzinę to legalne minimum. Ale nie ma to znaczenia, tak czy siak jest to ich wybór. - Krasny - 09-01-2006 Paciu, serdecznie gratuluję Ci dostania się! Piwko! - Niktważny - 09-02-2006 MJ napisał(a):Kończą na zmywaku? Chyba nikt ich do tego nie zmusza. No a że wolą zmywać za 5 funtów niż robić cos innego w Polsce to już ich sprawa.Tiaaa, w Polsce mogą w tym czasie przecież pracować w telemarketingu, w młodym i dynamicznym zespole, za 500zł miesięcznie. Mogą też wpuścić się w tzw. samodzielność gospodarczą i wejść w ajencję "Zabki", albo pracować jako pomoc biurowa. Jest też opcja roznoszenia ulotek. Sorry, ale to już lepszy jest zmywak za 5f, budowa za 7,5 albo firma transportowa za 6f pozdrawiam [ Dodano: 2 Wrzesień 2006, 09:09 ] MJ napisał(a):Ale nie ma to znaczenia, tak czy siak jest to ich wybór.No, jest to ich wybór. Zajebisty ich wybór. Wolny! Nikt przecież nikogo do niczego nie zmusza. Można nie jechać! No przecież można klepać bidę w Polsce. - Szymon - 09-02-2006 MJ napisał(a):Kończą na zmywaku? Chyba nikt ich do tego nie zmusza. No a że wolą zmywać za 5 funtów niż robić cos innego w Polsce to już ich sprawa.Coś w tym jest, niestety... ale z drugiej strony rozumiem też, rozgoryczenie Pawła. Nepotyzm na uczelniach to niestety zjawisko, które jeszcze chyba długo poczeka na wykorzenienie - ale chyba nie po to wybieramy kierunki studiów takie jak na przykład historia (w Twoim, Pawle, przypadku) czy MISH, a w ramach niego pewnie głównie historia (w moim), żeby zdobyć zawód, prawda ? Mnie na przykład perspektywy zawodowe po skończeniu studiów w ogóle nie interesują. W końcu to jeszcze, mam nadzieję, dziewięć lat. Jeśli ktoś chce mieć intratny zawód to niech wybierze kierunek "finanse i bankowość" czy coś w tym rodzaju albo niech postara się o czołową lokatę na ekonomii, marketingu i zarządzaniu i tym podobnych. Natomiast jeśli ktoś traktuje studia jako możliwość intelektualnego rozwoju to może z czystym sercem studiować historię, filologię klasyczną i inne mało perspektywiczne kierunki ;-) Ja wierzę w to, że praca zawsze się znajdzie, dla tych, którzy się naprawdę wyróżniają. A jeśli ktoś woli w wakacje zmywanie garnków zagranicą od czytania, to niech się potem nie dziwi, że może skończyć studia z gorszym wynikiem od tych, którzy w tym samym czasie starają się uczyć, a co za tym idzie mieć mniejsze szanse na pracę zgodną ze swoimi zainteresowaniami i widoki na powrót do zmywania - tym razem na stałe. Tylko po co idzie na studia ? Pozdrawiam serdecznie ! - Niktważny - 09-02-2006 Szymon napisał(a):Nepotyzm na uczelniach to niestety zjawisko, które jeszcze chyba długo poczeka na wykorzenienie - ale chyba nie po to wybieramy kierunki studiów takie jak na przykład historia (w Twoim, Pawle, przypadku) czy MISH, a w ramach niego pewnie głównie historia (w moim), żeby zdobyć zawód, prawda ?Po pierwsze, z uczelniami to był przykład. Po drugie, nie wiem, czy można mówić o nepotyzmie. To, że na uczelniach pozostają często (nie zawsze, oczywiście) ludzie dość mierni, nie znaczy jeszcze, że sa to krewni i znajomi jakichś profesorów, rektorów itp. Przykład: w pewnej katedrze UŁ na studia doktoranckie nie dostała się dziewczyna, której średnia ocen z całych studów + praca magisterska, wynosiła, zdaje się, 4,7, czy coś takiego. Nie dostała się, rzekomo dlatego, bo nie było miejsca na studiach, ale szef katedry obiecał jej, że jak tylko dowie się, że miejsce jest, natychmiast będzie się starał, by ta dziewczyna mogła pisać u niego doktorat. I co się okazało? Okazało się, że rok później zwolniło się miejsce w katedrze, było miejsce na studiach i...znalazła się inna panna (swoją drogą, bardzo miła, ale...raczej przeciętna studentka), której bez zdania wątpliwości złożono propozycję pozostania na uczelni. Dlaczego szef katedry nie wywiązał się z obietnicy? Nie wiadomo. Dlaczego nie wybrał osoby z dobrą średnią, bardzo dobrą pracą magisterską, osoby, której obiecał pomoc? Nie wiadomo. Można się tylko domyślać, że zadecydowały osobiste względy. Ale pisząc o osobistych względach nie mam na myśli jakiejś szczególnej sympatii. Raczej chodziło o to, że dziewczyna, której szef katedry obiecał pomoc należała do tzw. trudnych charakterów. To jest kobieta bardzo wymagająca - od siebie i od innych. Być może pan profesor po prostu chciał mieć spokój, dlatego wybrał przeciętną studentkę, podporządkowaną, bez własnego zdania... Co do wyboru studiów. Oczywiście nie wybiera się studiów tylko dlatego, żeby po nich zdobyć zawód. Ale jednak...wolałbym pracowac w zawodzie związanym z kierunkiem kształcenia, niż w takim, który z moimi studiami nie ma nic wspólnego. Wolałbym, to nie znaczy, że muszę. A jeśli chodzi o zmywanie garnków i czytanie,to np. ja najwięcej i najchętniej czytałem właśnie wtedy, gdy będąc za granicą musiałem po 9, czy 10 godzin pracować na budowie. Właśnie wtedy, wracając z pracy, miałem największą ochotę na lekturę podręczników, książek, artykułów historycznych. Potrafiłem czytać dużo i szybko. To był rodzaj odskoczni, rodzaj zabiegu higienicznego. Czytałem, pisałem albo zwiedzałem dlatego, by po prostu nie oszaleć. Praca na budowie, dzień w dzień po 9 czy 10 godzin potrafi psychicznie wykończyć. - Krasny - 09-02-2006 Szymon napisał(a):Mnie na przykład perspektywy zawodowe po skończeniu studiów w ogóle nie interesują. W końcu to jeszcze, mam nadzieję, dziewięć lat.Jako rok bez wiosny mieć by chcieli Ci którzy chcą by tak młodzi nie myśleli ![]() Szymon napisał(a):jeśli ktoś woli w wakacje zmywanie garnków zagranicą od czytaniaWiesz, z tym to nie jest tak różowo i z ocenianiem tutaj trzeba bardzo uważać. Istnieje coś takiego jak konieczność ekonomiczna i czasami po prostu nie ma wyboru i trzeba zakasać rękawy i pracować w tym Torfprojekcie albo jako chronometrażysta-kalkulator. - ann - 09-02-2006 Szymon napisał(a):Mnie na przykład perspektywy zawodowe po skończeniu studiów w ogóle nie interesują. W końcu to jeszcze, mam nadzieję, dziewięć lat.Chyba czegoś nie rozumiem ![]() Poza tym - koniec OT - Grabi - 09-02-2006 Krasny napisał(a):... albo jako chronometrażysta-kalkulator. Pewien literat o klasyku napisał(a):Zarabia kilkaset złotych miesięcznie jako kalkulator-chronometrażysta w spółdzielni produkującej papierowe torby, zabawki czy pudełka. Pogoda z jaką prof. Władysława Jaworska napisał(a):Układałam w taratku wraz z innymi kobietami metrowe deski „w studzienki”, żeby schły. Nazywa się to sztaplowaniem. Nastepna praca: uborszczyca, sprzątaczka. Inny klasyk napisał(a):Ten niepokój dopadnie nas zawsze i wszędzie – - Tomasz Susmęd - 09-02-2006 Grabi, to piekne, dziekuje! Tomek - Karol - 09-02-2006 Paweł Konopacki napisał(a):Tiaaa, w Polsce mogą w tym czasie przecież pracować w telemarketingu, w młodym i dynamicznym zespole, za 500zł miesięcznie. Mogą też wpuścić się w tzw. samodzielność gospodarczą i wejść w ajencję "Zabki", albo pracować jako pomoc biurowa. Jest też opcja roznoszenia ulotek.Masz piwko ode mnie... |