![]() |
O Jacku słów kilka... - Wersja do druku +- Forum o Jacku Kaczmarskim (http://kaczmarski.art.pl/forum) +-- Dział: Jacek Kaczmarski (http://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=3) +--- Dział: Życie (http://kaczmarski.art.pl/forum/forumdisplay.php?fid=13) +--- Wątek: O Jacku słów kilka... (/showthread.php?tid=2285) Strony:
1
2
|
O Jacku słów kilka... - led - 02-13-2006 Z Jackiem zetnąłem się dwukrotnie w latatach 1979-80. Bywał w klubie studenckim Aryl przy Instytucie Chemii Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy. Był zapraszany razem z Łapińskim i Gintrowskim na juwenalia. Najbardziej zapamiętałem smutek w Jego oczach, Jacek robił wrażenie człowieka bardzo smutnego, skupionego w sobie... Dopiero gdy wziął gitarę do rąk, w Jego oczach pojawiał się tem charakterystyczny błysk... i zaczynało się misterium.. Nagrywałem wtedy co tylko można było na magnetofon kasetowy, trzeszczące nagrania zamilkły już kilka lat temu i żadnen magnetofon nie jest w stanie już ich odtworzyć, minęło w końcu ponad 25 lat... Pozdrawiam wszystkich... Staszek - lodbrok - 02-13-2006 I ani jedna taśma się nie zachowała? ![]() - Kuba Mędrzycki - 02-13-2006 Na pewno nic się nie da z nich wyciągnąć?:/ Jakby co, to oferuję zdigitalzowanie ewentualnych nagrań! Kuba - Przemek - 02-13-2006 Z taśm można wiele wyciagnąc, sprzet jest, ludzie chętni też. Trzeba ocalic od zapomnienia i zachowac dla przyszłych pokoleń, co tylko się da - chocby ledwo było słychac w tle. - Kuba Mędrzycki - 02-13-2006 Wielka racja!!! Kuba - led - 02-13-2006 Zachowały się na pewno 3 lub 4 kasety, są w moim rodzinnym domu ok. 100 km. od miejsca, w którym mieszkam obecnie. W sobotę odwiedzę rodziców i przy okazji poszukam. Było ich znacznie więcej, tylko że po latach enerdowskie orwo ropadały się dosłownie w rękach. Ocalały nasze Stilony - produkowane niegdyś w Gorzowie Wlkp. Gdy ostatnio (bezpośrednio po śmierci Jacka) próbowałem ich słuchać, to żaden magnetofon nie był w stanie równo pociągnąć taśmy i odłożyłem je na półkę. Nie wiem, czy da się coś zrobić, może taśmy należy przewinąć i przełożyć do nowych kaset? Praca dla fachowca raczej... W niedzielę napiszę. Staszek PS. W tamtych latach niemal każdy student chemii bydgoskiej ATR miał kopie nagrań z tych koncertów. Może ktoś okazał się rozsądny i zapisał je na jakimś trwalszym nośniku? Tylko na jakim, nagrywaki cd to niestety dość współczesny wynalazek ![]() - Kuba Mędrzycki - 02-13-2006 Przełożenie tasmy do innej kasety, to akurat żaden problem. Robota na 5 minut. Koniecznie weź te nagrania, cos pomyślimy... Jestem pewien, że warto! Kuba - Przemek - 02-13-2006 jeżeli chodzi tylko o to że żaden magnetofon nie chciała równo ciagna taśmy, to chyba nie jest to skomplikowana sprawa. Można wymienic rolki i podkladki pod taśmą w kasecie, równo przewinąc i powinno pojśc bez problemów. Sprobuj odszukac co sie da nawet jak się rozpada, a my pomyślimy jak to wyremontowac i skopiowac. [ Dodano: 13 Luty 2006, 23:29 ] Kuba Mędrzycki napisał(a):Przełożenie tasmy do innej kasety, to akurat żaden problem. Robota na 5 minut.Zgadza się, sprawa banalnie proste ![]() - led - 02-13-2006 OK - odezwę się w niedzielę po 22. Pozdrowienia Staszek - thomas.neverny - 02-14-2006 Problem nr 1 – NAPED : tu powinna wystarczyc wymiana kolek i kasety (opakowanie, trzeba odkrecic 4 – 5 srubek i “preprowadzic” tasme); Problem nr 2 – JAKOSC TASMY : moze sie okazac sie zestarzala i sie rozciaga lub rwie (jesli C60 moze byc OK; gorzej jest z C120 ale nie przypominam sobie by STILON czy ORWO robili kasety C120…); POBLEM nr 3 – JAKOSC NAGRANIA po tylu latach : duzo zalezy chyba od tego jak byla przechowywana (i jak czesto przedtem sluchana-zdzierana !); faktycznie z czasem glosy sie troche zmieniaja; czesc szumu przewaznie mozna usunac, nie naruszajac glosow. W SUMIE : chyba jednak cos da sie z tym zrobic. Tez chetnie przylaczylbym sie do zabawy w odnawianie : - ) A nie moglbys napisac wiecej o samym JK I okolicznosciach tej znajomosci ? - Bea - 02-14-2006 thomas.neverny napisał(a):JAKOSC TASMY : moze sie okazac sie zestarzala i sie rozciaga lub rwie (jesli C60 moze byc OK; gorzej jest z C120 ale nie przypominam sobie by STILON czy ORWO robili kasety C120…)Thomasie były C-120 produkowane przez Stilon, krótko ale były ![]() Moje stare stilonki mają się całkiem dobrze ![]() ![]() ![]() Pozdrawiam - led - 02-15-2006 thomas neverny napisał(a):A nie moglbys napisac wiecej o samym JK I okolicznosciach tej znajomosci ?Cóż, czas zabija wszystko, a pamięć jest bardzo ulotna. Jak już wspomniałem z Jackiem zetnąłem się kilkakrotnie (78-79 lub 79-80?) w klubie studenckim Aryl, który mieścił się w piwnicy instytutu chemii bydgoskiej atr (ul. Seminaryjna). W czasie hucznie obchodzonych juwenalii były organizowane koncerty różnych przedstawicieli tzw. wówczas kultury studenckiej, laureactów festiwali, kabaretów. Jacek z ekipą (Przemek, Zbyszek) brali udział w koncercie galowym, gdzie śpiewali kilka piosenek z programu Mury, jednak dzień wcześniej zostali zaproszeni do naszego klubiku na nieoficjany występ - spotkanie. Najbardziej zapamiętałem pierwsze spotkanie, późnym wieczorem, przy świecach w malutkiej salce w piwnicy siedziało kilkadziesiąt osób. Nastrój wręcz konspiracyjny, drzwi profilaktycznie zamknięte od środka, przytargane niewiadomo skąd pianino... Jacek śpiewał kilka piosenek i robił przerwę, potem Przemek i tak na zmianę. Utwory były z programu Mury i wiele innych starszych. Spotkanie skończyło się dobrze po północy wspólnym śpiewaniem. Natrój był niesamowity i jedyny w swoim rodzaju, nigdy wcześniej, ani później nie przeżyłem czegoś podobnego ![]() O Jacku. Miałem okazję rozmawiać z Nim 2 razy - w Arylu właśnie. Podczas gdy Gintrowski i Łapiński byli duszami towarzystwa, On trzymał się na uboczu. Robił wrażenie osoby bardzo smutnej i zamkniętej w sobie. Pamiętam, że rozmawiałem z nim o... strojeniu gitary, zmęczeniu spowodowanym licznymi koncertami i niekończącymi się podróżami. Nietety pamięć jest ulotna i pozostały mi w niej jedynie strzępy tych rozmów. Jacek był uprzejmy, ale bardzo stonowany, robił wrażenie kogoś dużo starszego. Otwierał się gdy grał... Dwa lata później - kilka dni przed stanem wojennym, bezpieka wpadła do akademika (przy Koszarowej) i po zrewidowaniu kilku pokojów działaczy nzs-u wynieśli worki pełne bibuły. Ich łupem padły wtedy (prawdopodobnie?) taśmy szpulowe z nagraniami tych koncertów, których kopie ja mam (oby!) na kasetach. Pozdrawiam - thomas.neverny - 02-15-2006 Taaak… Dzieki za odzew. Za kazdym razem smutno mi gdy czytam o jakis nagraniach JK ktore istnialy i ktorych juz nie ma. Niedawno przegladalem witryne zajmujaca sie katalogowaniem bootlegowych nagran L. Cohena – okazuje sie ze istnieja zachowane koncerty juz od konca lat 60ych tamtego (choc naszego : - ) ) stulecia. Zazdrosc bierze, bo mam wrazenie ze w wypadku JK nie zachowalo sie tego az tak duzo, w porownaniu z tym co JK dawal z siebie (zdarzalo mu sie koncertowac 2-3 razy dziennie). Do dzis nie moge odzalowac kilku kaset ktore mi przepadly, zwlaszcza (wlasnorecznie nagrany) koncert gdzie Jacek zapowiadal ze wlasnie skonczyl melodie do wiersza “Przejscie Polakow przez Morze Czerwone” i ze zaspiewa to po raz pierwszy… (magnetofon mi go potem pozarl !) Pozdrawiam nostalgicznie TN PS : A z tymi 120tkami Stilonu to prawda - teraz mi sie przypomnialo ze swojego czasu cos takiego puscili. I ze byl to straszny syf… - Niktważny - 02-15-2006 led napisał(a):Podczas gdy Gintrowski i Łapiński byli duszami towarzystwa, On trzymał się na uboczu.Ciekawe rzeczy opowiadasz. Ciekawe, bo ja na przykład już kiedyś podobną relację o Jacku, Przemku i Zbyszku słyszałem z ust ojca mojego przyjaciela. Człowiek ten studiował na przełomie lat 70 i 80 polonistykę na KUL. Był to okres, kiedy JK, ZŁ i PG pojawiali się w Lublinie z racji projektu pod nazwą "Raj" (w końcu, zdaje się, nie zrealizowanego do końca). O ile sobie przypominam, ojciec mojego kolegi działał w ramach Sceny Plastycznej KUL (niezbyt pochlebnie mówił o Leszku Mądziku), co spowodowało, że zetknął się też bezpośrednio z Trio. On, podobnie jak Ty, opowiadał, że to PG i ZŁ udzielali się towarzysko, sporo pili i imprezowali, bawiąc towarzystwo - natomiast Jacek był jakby wycofany, zamknięty, na uboczu. Jest to o tyle ciekawe, że z rozmaitych relacji dotyczących lat '90 wiadomo, że np. PG imprezować i pić już na dłuższą metę nie chciał (i nie chce do dzisiaj). ZŁ też miał zdaje się swoje fochy. Natomiast JK po powrocie do kraju, podczas różnych tras koncertowych wiódł - jak mawiają i piszą w mediach niektórzy - urozmaicone życie towarzyskie. Z drugiej strony, nie tak dawno widziałem ciekawy film dokumentalny nakręcony podczas jednej z imprez, prawdopodobnie w Paryżu. Realizację można datować na rok 1988. Być może wykonano ją amatorsko po koncercie JK u O.O Pallotynów (sam koncert do znudzenia nadaje TV Puls a wcześniej - regionalna TVP). Otóż rzecz dzieje się w knajpce, przy długim stole zasiada sporo osób, między nimi jest oczywiście Jacek. Podchmielone brodato-okularnicze towarzystwo męskie oraz tapirowano-lycrowe grono damskie, słucha z umiarkowanym skupieniem kolejnych utworów JK. Co jakiś czas ktoś wstaje, mówi na tyle głośno, że zagłusza śpiew Kaczmarskiego. Innym razem wstawiony gość zaczyna biegać po sali i udawać ptaka a następnie wygłasza takie mniej więcej słowa (cytat z pamięci): -Zapraszam wszystkich do siebie. Nic do jedzenia nie mam. Nażremy się poezją Jacka Kaczmarskiego. Ogólnie, można powiedzieć, widz oglądający film ma poczucie lekkiego zażenowania. Obserwując JK widzi się to samo wycofanie i skupienie, o którym pisze led. Coś tam niby śpiewa, przytakuje lub taktowanie się uśmiecha, gdy ktoś czyni uwagi w rodzaju: -Widzisz, Jacek. Napisałeś tą swoja „Klasę” To proroczy tekst był., Bo zobacz, wszyscy wyjechali. Wszyscy! (znów cytat z pamięci, ale mniej więcej taka rozmowa się toczy). Ale generalnie JK jest jakby w sobie. Zamknięty. Piszę o tym, bo panuje dość powszechna teoria o Kaczmarskim, jako o postaci mocno imprezowej. Można odnieść wrażenie, czytając rozmaite teksty lub słuchając różnych osób, że Kaczmar był typem niezwykle zabawowym. Chyba nie do końca jest to prawda. Z trzeciej strony, wiem co nieco o takiej imprezie (za pewne było ich dużo więcej) w niewielkim gronie kilku osób, na której JK rzeczywiście – rzec można – szalał. Śpiewał (a własciwie próbował), śmiał się, rozmawiał, zagadywał towarzystwo, co rusz serwował jakieś anegdoty. Robił to sam, z własnej woli, ni pytany, nie proszony, nie nagabywany. Tuż przed samą balangą, mówiło się, że pewnie Kaczmarski długo nie wytrzyma, bo jest zmęczony. Że pewnie posiedzi chwilę a potem trzeba dać mu spokój. Okazało się jednak, że to właśnie JK – gdzieś tak koło godziny 4 nad ranem – był ostatnim, który chciał kończyć zabawę. Wszyscy już powoli zbierają się do wyjścia a Kaczmar powiada, żeby jeszcze zostać na śniadanie. Co ciekawe, atmosfery tej imprezy nie widać na zdjęciach z niej. W momencie robienia pozowanego zdjęcia na twarzy JK znów pojawia się charakterystyczne zamknięcie :-) - led - 02-15-2006 Muszę zaznaczyć, że ja z Jackiem zetnąłem się tylko wtedy - pod koniec lat siedemdziesiątych. I gwoli prawdy historycznej opisałem uczciwie co pamiętam. Cała trójka zresztą nie wykazywała wówczas jakiegoś specjalnego pociągu do imprezowania, choć okazje były niewątpliwe, a piwo toczyło się beczkami ![]() W porównaniu z innymi zapraszanymi do klubu gośćmi, oni byli wyjątkowo wyważeni! Zróciłem tylko uwagę na powagę i wyciszenie Jacka, które kontrastowało z ogniem i werwą jego wystąpień. Takim go zapamiętałem. Gdy Jacek i Przemek śpiewali, cisza i skupienie były absolutne, wręcz nieprawdopodobne i ta umiejętność zbudowania na poczekaniu niezwykłego nastroju zrobiła na mnie ogrone wrażenie, które trwa do dzisiaj. I tak niech zostanie... Pozdrawiam serdecznie Staszek (led - to od Zeppelinów i innej mojej pasji z muzyką związanej) - Przemek - 02-15-2006 Ja myślę, że różne podejście do imprez wynika z tego że różne towarzystwo jest na imprezach. I jeżeli było małociekawe i sympatyczne dla JK, to był wtedy bardziej obecnyt ciałem, niż duchem... Tak jest chyba nie tylko w jego przypadku. Oczywiście w latach 70 to niezbyt imprezowe zachowanie mogło wynikac z jakiejś nieśmiałości Jacka w tym okresie. - mejdejo - 02-15-2006 Przemek napisał(a):Oczywiście w latach 70 to niezbyt imprezowe zachowanie mogło wynikac z jakiejś nieśmiałości Jacka w tym okresie.jeszcze może niepewności i obaw związanych z represjami ze strony władz.. w końcu wolności słowa wtedy nie było... - Przemek - 02-15-2006 mejdejo napisał(a):jeszcze może niepewności i obaw związanych z represjami ze strony władz.. w końcu wolności słowa wtedy nie było...To by Jacek wtedy nic nie pisał, myślę że akurat represjami się aż tak nie przejmował ... - Niktważny - 02-15-2006 mejdejo napisał(a):jeszcze może niepewności i obaw związanych z represjami ze strony władzNie przesadzajmy z represjami ze strony władz. Akurat JK ich nie doświadczył. Chyba jedyną represją, to było zajęcie całego nakładu "Krzyku". A i to już się stało chyba w Stanie Wojennym. W ogóle, z tego, co JK mówił publicznie, jego twórczość i w ogóle tego rodzaju twórczość, jakoś przez władzę nie była spejcalnie prześladowana. Głównie dlatego, że rozmaitym negatywnym nastrojom społecznym trzeba było dać ujście. Dlatego pozwalano w pewnym zakresie (kluby studenckie) na koncerty artystów z tzw. drugiego obiegu. Akurat JK nawet z tego drugiego obiegu wszedł w obieg całkowicie oficjalny. Grał przecież np. na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. - led - 02-15-2006 Sądzę, że Jacek wtedy zupełnie się nie przejmował bezpieką i cenzurą. Na oficjalnych imprezach śpiewał oficjalne, powszechnie znane utwory. Natomiast na tych nieoficjalnych spotkaniach klubowych repertuar wzbogacał o antysowieckie treści i jawnie kpił z komunizmu. Z drugiej strony muszę dodać, że do samego stanu wojennego jako student nie odczułem jakiejkowiek presji ze strony władz czy bezpieki. W naszym klubie działał kabaret, który oficjalnie "lał" na cenzurę i wystawiał takie szopki, że dzisiaj na pewno wzbudziłyby co najmniej zdziwienie. Większość chemików zajmowała się głównie pozyskiwaniem alkoholu z różnych dziwnych rzeczy dostępnych bez kartek, jak mąka kukurydziana czy spirytus salicylowy. Była też grupa zainteresowana głównie materiałami wybuchowymi i testowała (w celach naukowych) ładunki kumulacyjne obok wojskowego lotniska. Pamiętam jak przed pierwszym maja studenci "zlikwidowali" czerwone flagi z ulicy przy akademiku (zostawiając narodowe), bo ich wkurzały. Każda porządna impreza kończyła się odśpiewaniem: Pewnego razu zapytała mnie dziewczyna: Czemu tak mało przypominasz mi Lenina? Ref: A ty maszeruj, maszeruj, głośno krzycz: Niech żyje nam Wołodia Ilicz! Po koncertach Jacka zaczęto śpiewać powszechnie Mury i Obławę. Długo by pisać... Wracając do Jacka, sądzę, że On po prostu wtedy taki był. Każdy z nas zmienia się w ciągu swojego życia częściej niż nam się wydaje. Każdy ma prawo być takim jakim chce. Rozważania pił czy nie pił, palił czy nie palił wydają mi się niepotrzebne. Dla mnie nie mają jakiegokolwiek znaczenia. Pozdrawiam PS. Sorki za błędy - pisane w pośpiechu... - Przemek - 02-15-2006 mejdejo napisał(a):w końcu wolności słowa wtedy nie było... Teraz właściwie też nie mamy wolności słowa. Chocby np. krytyka lub wyśmiewanie się z władz państwowych, to może podpadac pod odpowiedni paragraf... Inne żarty mogą podpadac pod nieposzanowanie symboli religijnych itd... [ Dodano: 15 Luty 2006, 19:12 ] Jeszcze dodam że ten zapis o lżeniu władz państwowych pochodzi jeszcze z czasów "komuny". Ta sprawa jest lepiej rozwiązana w USA, co przyznaję mimo iż nie bardzo podoba mi się tamtejsza "demokracja". - Zbigniew - 02-15-2006 Nie przesadzaj. W Polsce prawo jest nagminnie łamane(tzn. krytyka jest jak najbardziej dozwolona, a nietykalność osobistą ma zapewnioną każdy z nas, jak i prezydent Rzeczypospolitej Polski). Media są wolne i krytykują rządzących, kiedy tylko jest okazja. Wyśmiewanie się z władz państwowych jest powszechne, choćby w internecie tego jest masa. Jakoś nie wsadzono do więzień tłumów internautów śmiejących się, z wielkości penisa pana Kaczyńskiego, czy z wyglądu jego żony. edit: małe sprostowanie. - mejdejo - 02-15-2006 Przemek napisał(a):To by Jacek wtedy nic nie pisał, myślę że akurat represjami się aż tak nie przejmował ... Paweł Konopacki napisał(a):Nie przesadzajmy z represjami ze strony władz. Akurat JK ich nie doświadczył.no nie doświadczył, ale miał wtedy około 23 lat. Był więc młodym człowiekiem. Po sobie zaś wiem, że jak jest się zestresowanym to imprezy nie są zbyt udane i człowiek nie bawi się na "maxa". Stąd moja uwaga, że może miał jakieś obawy Pozdrawiam - Bea - 02-15-2006 mejdejo napisał(a):no nie doświadczył, ale miał wtedy około 23 lat. Był więc młodym człowiekiem. Po sobie zaś wiem, że jak jest się zestresowanym to imprezy nie są zbyt udane i człowiek nie bawi się na "maxa".Yyyy... Wybacz, ale nie znałeś tamtych czasów, więc nie porównuj ![]() led napisał(a):Wracając do Jacka, sądzę, że On po prostu wtedy taki był. Każdy z nas zmienia się w ciągu swojego życia częściej niż nam się wydaje. Każdy ma prawo być takim jakim chce.:poklon: I właśnie o to chodzi! Jestem tego samego zdania ![]() Pozdrawiam - thomas.neverny - 02-15-2006 ano wlasnie... tez sie obawiam ze wszystko to jest nieporownywalne... - mejdejo - 02-16-2006 Bea napisał(a):Wybacz, ale nie znałeś tamtych czasów, więc nie porównujczyli jak? jeżeli ktoś nie żył w czasach Mieszka I to nie może się wypowiadać na temat tamtych czasów i porównywać ich do obecnych czasów? To, że nie żyłem w tamtych czsach nie znaczy, że nic o nich nie wiem ![]() - Bea - 02-16-2006 mejdejo napisał(a):czyli jak? jeżeli ktoś nie żył w czasach Mieszka I to nie może się wypowiadać na temat tamtych czasów i porównywać ich do obecnych czasów?Jasne, tylko nie oceniaj ich przez dzisiejsze "okulary" ![]() mejdejo napisał(a):To, że nie żyłem w tamtych czsach nie znaczy, że nic o nich nie wiemZ tego co piszesz to wnioskuję, że troszkę wiesz, ale mało... :] - led - 02-16-2006 Cóż, cechą młodego wieku jest często pewność siebie i brak samokrytycyzmu. Nie piszę tego złośliwie, po prostu wypowiedź mojdejo przypomina mi teksty, które słyszę codziennie od własnej córki ![]() Ale jaki mudny byłby świat, gdyby młodzi nie mieszali ![]() Pozdrawiam serdecznie - mejdejo - 02-16-2006 led napisał(a):Cóż, cechą młodego wieku jest często pewność siebie i brak samokrytycyzmu. Nie piszę tego złośliwiei ja też tak tego nie odbieram, bo codziennie słyszę takie teksty od starszego rodzeństwa ![]() led napisał(a):Ale jaki mudny byłby świat, gdyby młodzi nie mieszalitja nudno by było bez młodych, ale nie wydaje mi się żebyśmy mieszali. Po prostu jesteśmy już u progu dorosłości i chcemy żeby też się z nami liczono i żeby nikt nam nie mówił "młody jesteś to bądź cicho". czasem sam się z siebie śmieję, ale nic na to nie poradzę : ![]() ![]() - Bea - 02-17-2006 mejdejo napisał(a):Po prostu jesteśmy już u progu dorosłości i chcemy żeby też się z nami liczono i żeby nikt nam nie mówił "młody jesteś to bądź cicho".Oczywiście, masz rację ![]() ![]() Parę osób próbowało Ci wytłumaczyć dlaczego popełniłeś błąd pisząc, że JK był zestresowany z powodu represji i dlatego źle się bawił na imprezach. Ty mimo wszystko trochę na siłę przekonywałeś wszystkich, że dużo wiesz o tamtych czasach. Dlatego pozwoliłam sobie na taką uwagę ![]() led napisał(a):Ale jaki mudny byłby świat, gdyby młodzi nie mieszaliZgadzam się, oj nudno by się żyło bez młodzieży ![]() Pozdrawiam ![]() Beata |